Fot. Tirza van Dijk, Unsplash.com
Mój kraj przywykły do łomotu, do dziejowego wpierdolu, do krwiodawstwa, jak kania dżdżu wygląda masakry, czuwania, opłakiwania i funeberiów. A niech nas, kurwa, zabiją, żeby pamiętali!
Jak już niczego nie potrafimy, to się rzucimy pod pociąg dziejów, żeby choć na moment stanął, aż nasze krwawe ścierwo wydostaną i dopiero ruszą. A niech nas spalą w piwnicach miasta, żeby smród wsiąkł w mury na wieli. I niech nas zapomną w kanałach, żebyśmy gnili i gnili i żeby potem musieli pić, pić i pić tę trupią wodę.
Niech zapomną, ale tak, żeby pamiętali. Żeby pamiętali nadpsutych, nadjedzonych i zaschniętych. Żeby im rzygi podchodziły, gdy spróbują zapomnieć. Jakby Żydom zazdrościli ich ognia, bo zawsze zazdrościli wszystkiego. Niemcom mercedesa, Żydom pieniędzy i że są tacy sławni, bo sprytnie dali się spalić.
Dlatego jeżdżę do Srebrenicy, żeby o tym wszystkim myśleć.
Andrzej Stasiuk, „Dziennik pisany później”