Na zdj. kadr z filmu „Marzyciel”, reż. Marc Forster
Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.
Wisława Szymborska
Uwielbiam meblować sobie pokój książkami. Czytać je, patrzeć na nie, dotykać ich. Jest w tym coś z fetyszu, ale jest i coś z magii. Dzięki nim myślę czasem, że mam nie jedno życie, ale całe dziesiątki. To lepiej niż kot, który poprzestać musi na siedmiu. Jeśli więc nie macie jeszcze prezentu dla bliskich, a Mikołaj przecież tuż, tuż, to może warto pomyśleć o książce?
Podrzucam Wam 7 propozycji, absolutnie od siebie różnych – od książki kucharskiej, przez rozmowy o miłości, aż po serię kryminałów. Mam nadzieję, że taki rozstrzał pozwoli Wam bez trudu coś wybrać. Jeśli też trafiliście ostatnio na coś fajnego – piszcie. Im więcej pomysłów, tym lepiej!
1. Wszyscy myślą, że Dyjak to świetny wokalista, rasowy pijak i niedoszły samobójca. My staraliśmy się odnaleźć prawdziwą naturę Marka, tę mniej znaną i oczywistą – zapowiadają Arkadiusz Bartosiak i Łukasz Klinke. Czy odnaleźli? Dowiecie się z książki „Marek Dyjak. Polizany przez Boga”. Dla mnie to jedna z najważniejszych książek w tym roku. A sam Dyjak? Jedna z najważniejszych postaci w życiu.
2. „Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości”. I nie, nie banalnie, tylko naukowo, rzeczowo i konkretnie. Autorów książki nikomu zresztą przedstawiać chyba nie trzeba – Zbigniew Izdebski, pedagog i seksuolog oraz Janusz Leon Wiśniewski, pisarz i łamacz kobiecych serc, tym razem w duecie. Sama jeden egzemplarz wywiozłam aż do Oslo, bo miłości i wiedzy nigdy za wiele. Wiedzy o miłości – tym bardziej.
3. Pakiet „Masa o kulisach polskiej mafii”. Czyli najważniejszy świadek koronny w Polsce opowiada o rzeczach ważnych, jeśli nie najważniejszych: kobietach i pieniądzach. W dwóch książkach serwuje nam wycinek z lat 90., Pruszkowa i świata, którego niekiedy nie chce się oglądać nawet na filmach.
4. „Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan” Marty Dymek. Czyli jedna z najpiękniejszych książek, jakie ostatnio miałam w rękach. Kupiłam od razu w dniu premiery i jak sześciolatek przerzucałam kartkę za kartką, chłonąc tamtejsze obrazki. Cudna rzecz, nawet jak w kuchni jest się taką łamagą, jak ja.
5. Nigdy nie wierzyłam w książki takie, jak te. Poprawiające samopoczucie, zdradzające 1000 sposobów na naprawę świata oraz obdarowujące nas wszystkich miłością. Ale patrzę, jak Regina Brett wciąż przewija się przez listy bestsellerów, słucham ludzi, którzy po nie sięgnęli i coraz mocniej sama się ku nim skłaniam. Tu dostajecie trzy jej najpopularniejsze książki: „Bóg nigdy nie mruga”, „Jesteś cudem” oraz „Bóg zawsze znajdzie ci pracę”.
6. „Ślepnąc od świateł” Jakuba Żulczyka. Powieść absolutnie genialna. Gęsta, brudna, magnetyzująca. Przyciągająca i odpychająca zarazem. Na planie pierwszym – diler z imponującą dozą autorefleksji. Na planie drugim – odurzająca nadmiarem bodźców Warszawa. Tę książkę połyka się i wyrzyguje na zmianę. Rozkosznie.
7. Zygmunt Miłoszewski i jego trylogia z prokuratorem Szackim w roli głównej. Prawdziwa gratka dla miłośników kryminału – tym lepsza, bo nasza. W jednym pakiecie dostajecie „Uwikłanie”, „Ziarno prawdy” oraz „Gniew”. A razem z nimi: trzy polskie miasta i trzy naprawdę dobrze zaplanowane zagadki. Sama przyjemność z czytania.
PS. Samemu sobie też fajnie jest robić czasami prezenty!
ehh jak mi brakuje czytania po polsku. moja ulubiona ksiazka ktora przeczytalam w zeszlym roku to „Where’d you go Bernadette” Marii Semple – o introwertycznej i genialnej pani architekt zyjącej w Seattle i nieusilnie nawigujacej przez zycie jako mama bardzo zdolnej dziewczynki i zona informatyka. jedna z niewielu ksiazek, ktora rozsmieszyla mnie do tego stopnia, ze smialam sie w glos. A druga ulubiona pozycja to „Call of the Wild” napisana przez szkockiego dziennikarza Guy’a Grieve, ktory wyjezdza na Alaske zeby zbudowac domek z bali, przezyc zime w -60 stopniowych mrozach, wedkowac w przerebli i jezdzic w psim zaprzegu pod niebiem… Czytaj więcej »
widzisz, a ja Ci zazdroszczę możliwości czytania książek po angielsku. a co do polskich – kindle nie rozwiązałby sprawy? zero dźwigania, ściągasz co chcesz i kiedy chcesz?
nie mam Kindle, troche bojkotuje amazon ostatnimi czasy. ale pewnie jakis tablet to by bylo dobre rozwiazanie.
Nie, nie tablet! Czytnik! :)
omg. już pierwsza książka brzmiała dobrze, ale ta druga <3 też mam czasem ochotę wyjechać na Alaskę i zbudować domek z bali. ale te mrozy ciągle mnie zniechęcają.
wszystkim polecam ta ksiazke odkad ja przeczytalam. lubie jego styl pisania. co do czytania po angielsku to zaluje ze wczesniej nie zaczelam, caly nowy swiat liteatury do odkrycia, a tak malo zycia!
Grieve ostatnio wydał nową książke o tym jak wzial swoja zone i dwoch malych synkow i spedzili rok zeglujac po morzu. as you do.
a na Alasce podobno taki mroz, ze mozesz sie dorobic odmrożenia płuc jak weźmiesz głegoki oddech.
Też mnie zastanawiał fenomen Reginy Brett, dopóki nie sięgnęłam po jej pierwszą książkę. I myślę, że ta kobieta jest po prostu autentyczna i przez to bliska innym ludziom. Także w przyszłości na pewno skusze się na kolejne części :)
o! a jak z tym Bogiem u niej? w co drugim zdaniu? czy tylko tytuły takie?
Właśnie ona bardziej pisze o życiu niż o Bogu. O wszystkim, co jest dla niej ważne i co jej się przydarzyło. Więc o rodzinie, pracy, chorobie, swojej córce, mężczyznach, swoich problemach i wyborach. O Bogu też, bo jest częścią jej życia. Ale nie, nie epatuje nim.
A wiesz, że kot to ma 9 zyć a nie 7? :) Dostałam Jadłonomie, jest cudowna i już nawet z niej gotowałam.
7 albo 9. :) pacz tu: http://www.polskieradio.pl/10/484/Artykul/542379,Swiatowy-Dzien-Kota-Ile-tych-zyc
a z Jadłonomii też zamierzam gotować. jak już w ogóle zacznę :D
Czyli moje przekonania są antychrześcijańskie:)
Siedem to było życzeń (spełnianych przez kota)