Jeden gadżet w sypialni, który może zmienić Wasze życie? I to nie jest to, o czym myślicie!

Wpis sponsorowany dla marki Miteless


O czym byście pomyśleli, gdybym zapytała Was o najbardziej obrzydliwe rzeczy, jakie można znaleźć w łóżku? Brudne, zrolowane skarpetki? Resztki z niedojedzonej kanapki? Rozgniecione czipsy, wbijające się bez litości w plecy? To wszystko nic. Pomyślcie sobie, że w Waszym materacu może… żyć sobie coś jeszcze. Na przykład pajęczaki. I to nie jeden, ani dwa. Bardziej – milion lub dwa miliony. Tak, tak – dobrze przeczytaliście – miliony. A te pajęczaki to konkretnie roztocza. A jeśli po takim wstępie Wasza wyobraźnia zaczęła już pracować na pełnych obrotach, to mam dla Was coś jeszcze.

Otóż czy wiedzieliście, że roztocza żywią się… naszym martwym naskórkiem? I to właśnie tym, który zalega w naszych materacach oraz pościeli? A musicie wiedzieć, że rocznie gubimy go nawet… pół kilograma. I zanim ktoś powie, że przecież nie da się nie zauważyć, że w naszym łóżku coś żyje, to niestety – przypominam, że roztocza mają mniej niż 0,5 mm i bez użycia mikroskopu nie sposób się ich dopatrzeć. I teraz kolejny hit – to właśnie ich odchody (!!!) mogą wywoływać u nas alergię.


GRUNT TO NIE WPADAĆ W PANIKĘ

Zanim pobiegniecie do sklepu i postanowicie wymienić materac, to muszę Wam powiedzieć, że to nic nie da. Przynajmniej nie na dłuższą metę. Co więcej, samo pranie pościeli czy materaca to też za mało, żeby się pozbyć problemu. Dlaczego? Ano dlatego, że roztocza kurzu domowego żyją także w kołdrach, poduszkach i narzutach. Ba, mało tego – znajdziecie je także w zasłonach, dywanach i tapicerowanych meblach. I teraz coś, co mnie samą zmroziło – te same pajęczaki żyją nawet w dziecięcych maskotkach. Dokładnie tych, którymi Wasze dziecko się bawi, które tuli do twarzy i z którymi zasypia…

I dlatego dziś chciałabym Wam przypomnieć o istnieniu urządzenia, które pomoże Wam się ich pozbyć. To Miteless – maleńki gadżet, który wpinacie do gniazdka elektrycznego. A co on takiego robi? Otóż emituje impulsy ultradźwiękowe, które zaburzają cykl życiowy roztoczy kurzu domowego. Nie dość, że odnajdowanie pokarmu przychodzi im z większą trudnością, to jeszcze nie są w stanie tak się rozmnażać. W efekcie populacja roztoczy w Waszym domu zmniejsza się, a Wam żyje się lżej i przyjemniej.


MITELESS HOME: DLA KOGO TO WŁAŚCIWIE JEST?

I tu od razu info: dla wszystkich! To nie jest tak, że urządzenie Miteless powinny mieć w domu tylko osoby, które mają alergię. Zwłaszcza, że alergia może rozwinąć się w każdym momencie naszego życia – a Miteless możemy potraktować jako element profilaktyki. Natomiast jeśli miewacie dziwne napady kaszlu lub kataru, budzicie się ze swędzącym lub zapchanym nosem, macie napady dzikiego kichania raz po raz albo zdarza Wam się ciągle odchrząkiwać – to może być coś dla Was. Co więcej, możecie mieć alergię i o niej nie wiedzieć – a często zdarza się, że miewamy przeróżne objawy, ale je bagatelizujemy.

Ba, zdarza się też, że nawet jeśli zaczynamy szukać przyczyny, to nie zostajemy odpowiednio szybko zdiagnozowani. Bo i co to za objaw, np. sam katar? Natomiast jeśli objawy utrzymują się u Was przez dłuższy okres lub nawet się nasilają, to warto skonsultować się już z lekarzem. A do tego trzeba też pamiętać, że alergia na roztocza kurzu domowego może objawiać się także na różne inne sposoby. Czy to poprzez oczy, które łzawią, swędzą i są zaczerwienione, czy to przez skórę, na której pojawia się wysypka, pokrzywka, nadmierne złuszczanie się naskórka czy też uporczywe swędzenie.


PODSTAWOWE PYTANIE: CZY TO W OGÓLE JEST BEZPIECZNE?

Ponieważ odchody roztoczy kurzu domowego są silnie alergizujące, Miteless powinien być stosowany nie tylko przez alergików i astmatyków, ale też przez dzieci i osoby starsze. Uprzedzając pytania – tak, to urządzenie jest całkowicie bezpieczne. I to zarówno dla dzieci już od pierwszego dnia życia, jak i kobiet w ciąży, wspomnianych seniorów, a nawet osób z rozrusznikiem serca! I tak, Miteless jest też bezpieczny dla zwierząt domowych. Do tego nie wydziela żadnych substancji chemicznych ani nie jest w żaden sposób szkodliwy ani toksyczny. Co więcej, jest też rzeczywiście skuteczny, co potwierdziły badania i testy kliniczne – jeśli chcecie się z nimi zapoznać, znajdziecie je pod tym linkiem.

Ja pisałam Wam już o tym urządzeniu kilka lat temu, dokładnie pod tym linkiem. Od tamtej pory urządzenie się nieco zmieniło, natomiast my wciąż pozostajemy mu wierni. Zwłaszcza, że wcześniej miewaliśmy dziwne, niezidentyfikowane objawy, jak choćby zapchany o poranku nos czy te napady kichania, które ustępowały po wyjściu z domu. A teraz? Nic, zero! A co mnie przekonało? Po pierwsze, pozytywne opinie. Po drugie, cena – stwierdziłam, że to stosunkowo niewielki wydatek i warto zaryzykować. I po trzecie w końcu, moja własna wyobraźnia. Jak sobie pomyślałam o tym, że te miliony roztoczy są z nami każdego dnia, na naszych poduszkach, kołdrach, maskotkach naszych dzieci, ich ulubionych kocykach… Nie było ani jednego powodu, dla którego miałabym nie spróbować.


MITELESS: RZECZY, O KTÓRE PEWNIE ZECHCESZ ZAPYTAĆ 

Pewnie interesuje Was też cena. Tę wyjściową znajdziecie tutaj, pod tym linkiem, natomiast pamiętajcie, żeby skorzystać z mojego kodu, bo 20 proc. robi sporą różnicę. Poza tym, jak na cenę za spokojny oddech dziecka i nasz własny sen, to moim zdaniem naprawdę niewiele – a chyba każdy rodzic wie, jak to jest wybudzić się w środku nocy, kiedy dziecko dusi kaszel. Co więcej, urządzenie nie ma daty ważności, więc to długoterminowa inwestycja, a nie kolejny gadżet, który za chwilę będziecie musieli wymieniać.

A gdzie to w ogóle stosować? Sypialnia to absolutna podstawa. Natomiast dla nas takimi pomieszczeniami jest jeszcze salon, w którym stoi kanapa i w którym spędzamy większość dnia oraz – z oczywistych względów – pokój Stasia. Wersja Miteless Home ma przy tym spory zasięg, bo wynoszący ok. 30 metrów kwadratowych, więc pamiętajcie, że nie musicie wpinać urządzenia jak najbliżej łóżka. Nawet, jeśli kontakt znajduje się w drugim kącie pokoju, to Wasze urządzenie wciąż działa.

To natomiast, o czym musicie pamiętać, to że nie możecie go niczym zakrywać. Jakiekolwiek zasłonięcie urządzenia stłumi emitowane przez nie fale ultradźwiękowe, co w efekcie zmniejszy jego działanie. Dlatego ważne jest, żeby umieścić Miteless w takim miejscu, w którym ta emisja ultradźwięków będzie mogła być już swobodna. A czy trzeba je stosować przez cały rok? My tak robimy, bo i roztocza kurzu domowego tak samo przez cały rok występują. Natomiast jesień i zima to sezon grzewczy – robi się bardziej sucho, rzadziej wietrzymy pomieszczenia, mniej przebywamy na świeżym powietrzu, a i różne męczące objawy się nasilają. Dlatego jeśli zastanawiacie się nad zakupem, to jest to dobry moment.


CHROŃ SIĘ NIE TYLKO W DOMU, CZYLI MITELESS GO

I kolejna sprawa: czy skoro mowa o ultradźwiękach, to czy to nasze urządzenie będzie jakoś słychać? Cichutko, bo cichutko, ale będzie – zwłaszcza, jeśli generalnie macie cicho w sypialni. Natomiast ten dźwięk jest na tyle delikatny, że – moim zdaniem – zupełnie nieodczuwalny. Co więcej, jeśli macie tu jakąś nadwrażliwość i Wam to przeszkadza, to w każdej chwili możecie urządzenie wyłączyć – po 8 godzinach samo włączy się ponownie, aby zachowana została ciągłość ochrony przed roztoczami. I nie, Miteless nie ma daty ważności – działa tak długo, jak długo urządzenie jest zasilane i sprawne.

A czym jest to drugie maleństwo ze zdjęć? To Miteless GO – gadżet o takim samym przeznaczeniu, ale na baterie. A to oznacza, że możecie zabierać go wszędzie ze sobą. Czy to do samochodu, gdzie jest przecież tapicerka, czy na wycieczki i urlopy, kiedy macie spać poza domem. Miteless GO działa na baterie, więc nic Was tu zupełnie nie ogranicza. Pamiętajcie tylko, że tutaj żywotność urządzenia determinuje bateria. Natomiast szacowany czas działania to co najmniej 6 miesięcy. Dlatego w domu na co dzień najlepiej sprawdzi się Miteless HOME, a poza nim – wersja GO. Zwłaszcza, że jest mała i wygodna jak breloczek.


DLACZEGO MITELESS, A NIE INNE FIRMY?

Wszystko to sprawia, że po Miteless warto sięgnąć czy to profilaktycznie, czy kiedy mamy już zdiagnozowaną alergię. Mniejsza liczba roztoczy to lżejszy, zdrowszy oddech, wyciszenie dokuczliwych objawów i – generalnie – mniej niechcianych lokatorów w Waszym domu. Tylko uważajcie, żeby kupować wyłącznie oryginalne urządzenia – Miteless to nr 1 w Europie. To oryginalna technologia, której skuteczność potwierdzono badaniami oraz bezpieczeństwo, które jest przecież tak ważne. To też świetna jakość oraz minimalistyczny design – zobaczcie, jak zgrabnie wygląda to w pomieszczeniach! Do wyboru macie dwa kolory: szary oraz beżowy. Ja doceniam też tryb nocnego oświetlenia, który może być pomocny zwłaszcza w przypadku dzieci, które nie przepadają za spaniem w całkowitej ciemności.

Podsumowując: my sami korzystamy i polecamy, choć stwierdzonej alergii czy astmy żadne z nas nie ma. Bo tak, jak pisałam, odchody roztoczy kurzu domowego są mocno alergizujące i mogą wywoływać paskudne objawy nawet u osób zdrowych. Poza tym sama świadomość tego, że w przeciwnym razie fundujemy sobie miliony pajęczaków, śpiących z nami w naszych łóżkach, oglądających z nami seriale na kanapie czy czytające z nami bajki dzieciom pod kocem przed snem… Dość powiedzieć, że bywa ciut odrażająca. Dlatego jeśli jest sposób, żeby się przed nimi uchronić, to ja się nawet nie zastanawiam.


UWAGA, ZNIŻKA DLA WAS! 

A jeśli chcecie wypróbować Miteless u siebie, to mam dla Was specjalną zniżkę!
Wynosi ona aż -20 proc. na wszystkie urządzenia ze strony miteless.pl (klik w link).

Wystarczy, że w koszyku wpiszecie kod STOPALERGII20 – a wtedy cena obniży się sama. Natomiast uważajcie, żeby nie przegapić promocji, bo trwa ona od dzisiaj do 23 listopada, do końca dnia!



PS. A tak może świecić Wasz Miteless!

Macie do wyboru trzy różne stopnie jasności, więc nie trzeba bać się już spania w ciemności ;-)


Zdjęcia: Łukasz Zyśk

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments