Na zdj. kadr z filmu „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, reż. Peter Weir
Zdradzę wam tajemnicę: nie czytamy poezji dlatego, że jest ładna. Czytamy ją, bo należymy do gatunku ludzkiego, a człowiek ma uczucia. Medycyna, prawo, finanse czy technika to wspaniałe dziedziny, ale żyjemy dla poezji, piękna, miłości.
Na bogato u nas z tymi świętami. Jak nie Międzynarodowy Dzień Szczęścia, to pierwszy dzień wiosny, dzień wagarowicza i ogólnie hulanki, swawole. A mało kogo interesuje, że dziś jest także Światowy Dzień Poezji.
Dziś nikt już nie czyta poezji, bo to trudne i trzeba trochę pomyśleć, zanim przerzuci się kartkę, a przerzucać wolimy się mięsem. Toteż ja, korzystając z okazji, podrzucę Wam dziesięć fajnych rzeczy. Wszystkie napisał Marcin Świetlicki, bo mam straszny sentyment do niego, w tym jego czarnym, rozciągniętym swetrze, jak i również bez.
Marcin Świetlicki – moje top 10 wierszy
1. Świerszcze
Powiedziałem: znam takie miejsce,
gdzie przychodzą umierać koty.
Zapytałem: chcesz je zobaczyć?
Odpowiedziała: nie chcę.
Powiedziałem: jest czyste i ważne.
Powiedziałem: jest jasne i pierwsze.
Zapytałem: chcesz je zobaczyć?
Odpowiedziała: nie chcę.
Powiedziała to w taki sposób,
że musiałem odwrócić się od niej.
Od tamtej pory
powoli
zbliżam się
do wyjścia.
2. Wierszyk dla Piotra
Wiesz chciałbym się podzielić tyle się przydarza.
Wiesz nie mam podzielności uwagi toteż kiedy jem
palę i piję, czytam piszę i
oglądam telewizję nie mogę w tym czasie
nikogo kochać. Nie bierze mnie polityka bo nie mam
podzielności uwagi musiałbym przestać żyć.
Wiesz chciałbym ci powiedzieć.
Ale nie mam którędy.
3. Gdzieś tak początek 1993, Warszawa
Mówiłeś przecież… (zawahał się i
wskazał znacząco
włosy). – To nie ta – stwierdziłem.
– To już nie ta – stwierdziłem.
Nie ciągnąłem dalej.
On byłby z tego zrobił kilkadziesiąt wierszy,
zmiana kobiety wymaga celebry
jak zmiana warty, przesilenie wiosenne,
czy coś takiego. U mnie to przebiegło
nie w wierszach. Poza planem kartki.
W zaledwie kilku nowych siwych włosach,
w kilku dreszczach
4. Chcenie
Przebrnąwszy wielu, którzy chcieli
sprzedać, zebrać na fundusz, operacje, drobne
na pociąg, papierosa, pokazać mi zestaw
cudownych noży, spytać o godzinę,
poprosić o zapałki – wychodzę na Rynek,
tu chcą, bym wreszcie zechciał poczuć się
obywatelem stolicy kulturalnej euro-
pejskiej oraz chcą, bym
za darmo całkiem uczestniczył
w koncercie, w ramach telefonii
i ubezpieczeń, abym poparł
ich kandydata, a najlepiej wszystkich
ich kandydatów i chcą także,
bym porozmawiał o rozwodzie, nadszedł
oto ten moment, a ponadto chcą, bym
przysiadł się do nich, znów pada banalne:
czy jesteś dzisiaj przysiadalny? dałbym
wiele za to, by już przy mnie nie
cytowano mnie, nie, to nie jest przyjemne,
a nadto nie mam ani grosza,
a oni pragną, aby im postawić,
więc po co tutaj lazłem? normalnie, powoli
zmierzam do pracy, trzeba przejść przez morze
chcenia, aby do pracy od niechcenia dotrzeć,
tam telefony, chcą, bym
reprezentował literatów Wschodu,
wrócił, miał serce, oddzwonił, miał czas,
sumienie, bo chcą,
bo chcą chcieć, bo im się rzekomo należę,
leżę, patrzę w podłogę i nie chcę.
5. Trzecia połowa
SHIT HAPPENS, tak się kończy
napis na ścianie toalety męskiej.
To jest najgorsze –
chodzić w takim głodzie
choć minimalnej poświaty – znajdować
tylko tyle, ten napis w toalecie nocnej,
tak to kotku wygląda
i tak się to kończy.
6. Palenie
Pytam: dlaczego niepalący
wsiadają bez skrupułów do przedziałów
dla palących? Czemu chcą dominować? Czemu
są wiecznie urażeni?
Mój mały przyjacielu, papierosie.
Spędziłem z tobą więcej czasu niż z kimkolwiek.
Niszczymy sie nawzajem, czule
zobowiązani.
Pytam: dlaczego niepalący
nie doceniają naszej samotności,
naszej niemądrej odwagi, naszego
żaru, popiołu?
7. Olifant
Zobaczyłem światło,
więc przyszedłem.
Zadzwoniłem i otworzyłaś.
Nie przyszedłem rozmawiać,
nie przyszedłem się kłócić,
nie przyszedłem prowadzić
odwiecznej wojny. Ja
przyszedłem się kochać,
przyszedłem się kochać.
Mam już jeden nóż w plecach
i nie ma tam miejsca
na następne.
Ja przyszedłem się kochać.
Odpada dylemat:
kawa – herbata. Ja
przyszedłem się kochać,
ja przyszedłem tu umrzeć.
Zobaczyłem światło,
więc przyszedłem.
Zadzwoniłem i otworzyłaś.
Nie przyszedłem rozmawiać,
nie przyszedłem namawiać.
nie przyszedłem zbierać podpisów,
nie przyszedłem pić wódki.
Ja
przyszedłem się kochać,
ja przyszedłem tu umrzeć.
8. Opluty
Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie.
Na razie chodzę, na razie patrzę, na razie swój nóż ostrzę,
wkładam, zdejmuję kastet.
Opluty.
Opluty.
Napluli mi na plecy.
Nic o tym nie wiem.
Chodzę po mieście. Chodzę po mieście.
PLANTY SZEWSKA RYNEK.
Chodzę po mieście.
RYNEKSZEWSKAPLANTY.
Opluty.
Oplutyoplutyoplutyopluty.
Puuu.
Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie.
Na razie chodzę, patrzę. Na razie nic.
Któregoś dnia rzeką Wisłą przypłynie statek piratów.
O pięciu masztach. Dwudziestu armatach.
I zapytają: – Który to Świetlicki?
A ja wtedy stanę na samym środku rynku – i będę wskazywać:
TEGO, TEGO, TAMTĄ, TEGO, TEGO,
WSZYSTKICH!!!!
Opluty. Opluty.
Ooooopluty.
Kraków i Nowa Huta – Sodoma z Gomorą –
z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem.
Chodzę po mieście.
Chodzę po mieście.
Opluty.
9. Nieprzysiadalność
No, proszę sobie wyobrazić:
marzec albo kwiecień
(mmm… raczej marzec), wieczór.
Spotykam JP, jest pijany jak
świnia, a ja jestem trzeźwy
jak świnia. Idziemy na kawę.
On – między morzem wódki, a powrotem do domu.
Ja – pomiędzy kłótnią
z jedną kobietą a rozmową z drugą,
która być może także się przerodzi w kłótnię.
Siedzimy więc w knajpie,
(choćbym się nawet bardzo skupił, nie pamiętam w jakiej).
On – pijany jak świnia. A ja trzeźwy jak
świnia. Pijemy tę kawę
i nagle on, wskazując mi jakieś dwie siedzące
przy sąsiednim stoliku, proponuje byśmy
się do tych dwóch przysiedli, a ja mówię: Daj mi
spokój, ja nie mam ochoty.
Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Pomiędzy kłótnią z jedną kobietą
a rozmową z drugą,
która być może także się przerodzi w kłótnię,
ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Więc rezygnuje. Rozmawiamy o czymś.
O literaturze, być może nawet o kobietach. Deszcz zaczyna padać.
On się trzyma nieźle,
chociaż jest pijany jak świnia. Ja się nieźle trzymam,
chociaż jestem jak świnia trzeźwy.
I znowu on – wskazując te dwie, mówi:
Zobacz, to się nieźle składa, ich dwie i nas dwóch,
dosiądźmy się do nich. A ja mówię: Nie chcę,
nie, nie mam ochoty,
ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Pomiędzy kłótnią z jedną kobietą a rozmową z drugą,
która być może także się przerodzi w kłótnię,
ja nie mam ochoty.
Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Tak się zdarza czasami,
że jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Tak się zdarza zazwyczaj,
że jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
Siedzę sam przy stoliku
i nie mam ochoty
dosiąść się do was,
choć na mnie kiwacie.
Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym.
10. Filandia
Nigdy nie będzie takiego lata.
Nigdy nie będzie takiego lata.
Nigdy policja nie będzie taka
Uprzejma,
a straż pożarna nie będzie
tak szybka i sprawna.
Nigdy papieros nie będzie tak smaczny,
a wódka taka zimna i pożywna.
Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt
Nigdy nie będzie tak pysznych ciastek.
Reprezentacja naszego kraju
nie będzie miała takich wyników już nigdy.
Nigdy nie będzie takich wędlin,
takiej coca-coli,
takiej musztardy
i takiego mleka.
Nigdy nie będzie takiego lata.
Słońce nie będzie nigdy już tak cudnie
wschodzić – zachodzić,
księżyc
nie będzie
tak pięknie wisiał.
Nigdy
nie będzie
takiej telewizji, takich kolorowych gazet,
nigdy
nie będziesz dla mnie miła taka,
nigdy ksiądz nie będzie mówił
tak mądrych kazań,
nigdy organista tak pięknie nie zagra,
nigdy Bóg nie będzie tak blisko,
tak czuły i dobry jak teraz.
Nigdy
nie będzie
takiego lata,
nigdy
nie będzie
takiego lata…
Nad horyzontem błyska się
i słychać szczęk
żelaza.
A na deser, oczywiście:
*Wszystkie wiersze pochodzą z tomu „Marcin Świetlicki. Wiersze” wydanego przez EMG w 2011 roku, z okazji 50. urodzin poety.
A DELIKATNIENIE, KOCHANIE, KAROL KOT…Nie opuszczam Żadnego koncertu Świetlików w moim mieście!
Zabrakło „Korespondencji pośmiertnej” i „Perarolo”. Nie lubię:(
bo to tylko top10 miało być. chyba rozszerzę na top20, bo żalom nie ma końca. :)