Ubrania NIE leczą i zakupy też NIE leczą! Kampania Medicine to koszmar

Czujesz, że współczesne zagrożenia cywilizacyjne cię przerastają? Próbujesz uporać się z drażliwością, dyskomfortem, niepokojem? Nie możesz zasnąć? Nie możesz wstać? Jest ci źle pośród ludzi, a jeszcze gorzej w samotności? Jesteś znużony i niecierpliwy? Zniechęcony? Apatyczny? – pyta w swojej najnowszej kampanii Medicine, czyli dobrze już znana marka odzieżowa. I to są całkiem sensowne pytania. Bo takie między innymi objawy daje właśnie depresja i im szybciej człowiek na nią chory zostanie zdiagnozowany, tym lepiej. No ale od tego to jest już psychiatra. A nie, Moi Drodzy, sieciówka. Bo tak, depresja to jest CHOROBA. Ją się leczy, tak samo jak leczy się choroby serca, płuc, wątroby czy nowotwory. Od tego są lekarze, leki, terapie. Tymczasem Medicine ochoczo deklaruje, że oto ma inne rozwiązanie, a tym rozwiązaniem jest… koszulka. Nie byle jaka, bo TERAPEUTYCZNA.

No ku*wa!


medicine

Źródło: https://marketingprzykawie.pl/espresso/ubrania-medicine-jako-lek-bol-istnienia/


MIŁO SIĘ OBŚMIEWA NIE SWOJE DRAMATY

Obecnie na depresję choruje na świecie ok. 350 milionów ludzi. W samej Polsce: ok, 1,5 miliona, ale dane są jedynie szacunkowe, bo masa osób nie tylko się na depresję nie leczy, ale nawet jej nie diagnozuje. Z jakich powodów? Ano właśnie takich. Bo depresję się w Polsce sprowadza do banału. Utożsamia z gorszym dniem, słabszym nastrojem, gorszym humorem. Mówi się: nie łam się, uśmiechnij się, IDŹ NA ZAKUPY, pobiegaj (pisałam Wam zresztą o tym już w tym tekście). I to przerażające, że mając taką wiedzę na temat depresji i innych chorób psychicznych, w Polsce – całkiem cywilizowanym jak by nie patrzeć kraju – ktoś robi, ktoś akceptuje, a ktoś inny jeszcze wypuszcza TAKĄ kampanię.

Tak się po prostu nie robi. Nie można wziąć sobie objawów charakterystycznych dla depresji i ich obśmiać, sugerując, że koszulka wystarczy. Nie wystarczy, bo na depresję SIĘ UMIERA. Tak, tak, dane mówią, że depresja każdego roku przyczynia się do około miliona (!!!) zgonów na całym świecie. A tu wychodzi sobie Medicine z nowym, cudownym lekiem. To jest po prostu straszne. Nieetyczne, kompletnie nieodpowiedzialne, smutne, przerażające i szkodliwe społecznie.

medicine

Źródło: https://marketingprzykawie.pl/espresso/ubrania-medicine-jako-lek-bol-istnienia/


IDEAŁ SIĘGNĄŁ BRUKU

Do tego jeszcze ten spot z Dorotą Masłowską! Nakręcony w konwencji reklamy leku, z nią w roli lekarki i pacjentem, któremu wręcza koszulkę z napisem „Lecz się”. Jak bardzo to jest złe, to jedno. Ale jakie to jest przy tym też słabe! Sytuacji nie ratuje tu nic. Ani to, że Masłowska przekręca słówko na koniec i zamiast o uśmierzaniu bólu, mówi o jego uśnieżaniu (wtf?), ani to, że Medicine ratuje się, jak może, dodając wszędzie zastrzeżenia, że „wszystkie informacje na temat „Terapii” mają charakter wyłącznie fikcyjny, służący kreacji artystycznej”. To niczego nie zmienia, serio.

Niestety, Masłowska okazała się tutaj taką wisienką na tym mocno przygniłym już torcie. I to taką, która od razu staje wszystkim w gardle. A przecież to istna kobieta-rakieta, która w wieku 18 lat zrobiła w polskiej literaturze taką wywrotkę, że niejeden do dzisiaj jej tego zazdrości! Autorka o nadzwyczajnej inteligencji, ale i wrażliwości. Obdarzona genialnym stylem, ale i zmysłem obserwacji. Przecież to wszystko aż bije z jej książek, felietonów, wywiadów. I ta sama Masłowska staje się dziś twarzą kampanii, która sprowadza choroby psychiczne do totalnego banału. Jezu, jak słabo.


MEDICINE VS. WHO

Żeby nie było – nie mam kompletnie nic przeciwko pisarzom, biorącym udział w reklamach. Uważam, że stawki za pisanie są w Polsce tak żenująco niskie, że daj im tam Boże jak najwięcej. Co więcej, kiedy Szczepan Twardoch pierwszy raz zareklamował Mercedesa, to – nie powiem – brałabym. Obydwu! Nie mam więc nic, ale to nic przeciwko takiemu „sprzedawaniu się” i przenikaniu tych światów. Ba, Masłowska w spocie prezentuje się świetnie, kamera ewidentnie ją lubi i ja z chęcią zobaczyłabym ją gdzieś jeszcze. Tylko następnym razem może niech jednak przemyśli, czy to, co markuje swoją twarzą, nie jest szkodliwe i w żaden sposób krzywdzące.

Bo tak – sugerowanie, że ubrania mogą wyleczyć z depresji, jest szkodliwe społecznie i cholernie niebezpieczne. Tyle mówi się o tym, że choroby psychiczne są zmorą XXI wieku. Tyle mówi się o fatalnym stanie polskiej psychiatrii, o braku specjalistów, miejsc na oddziałach. Z raportu NFZ wynika, że tylko w 2019 roku leki przeciwdepresyjne wykupiło 3,8 mln osób! Przecież to są astronomiczne liczby! Co więcej, według danych WHO, depresja jest obecnie w ścisłej w czołówce najczęściej występujących chorób na świecie. A do 2030 roku ma zająć już niechlubne, pierwsze miejsce.

Mam więc pytanie do ludzi z Medicine: czy Wy w ogóle wiecie, z czego się śmiejecie?


A ŚWIAT PŁONIE, PŁONIE, PŁONIE

Ja rozumiem. Reklama, kontrowersja, nieważne, co mówią, byle mówili. Ale takie chwyty były spoko w ’95, dzisiaj to już jest po prostu siara. I gdyby to jeszcze tylko kilku pyskatych internautów wyraziło swoje pretensje. Ale przecież sprawa od wczoraj komentowana jest w mediach. Szkoda, naprawdę szkoda, bo przecież wizerunek zniszczyć jest sobie bardzo łatwo, ale ponownie go odbudować – już dużo trudniej. Medicine właśnie straciło wielu klientów – dotychczasowych i potencjalnych. I nie mówię tu tylko i wyłącznie o osobach, chorych na depresję. Ale o chorych też na inne choroby psychiczne, które zostały tutaj obśmiane, o ich bliskich oraz o wszystkich tych minimalnie choćby świadomych ludziach, w których nie ma zgody na cudzą krzywdę.

Bo chorób się nie wyśmiewa. Choroby się leczy.

A terapie się popularyzuje, bo ratują życie. A nie sprowadza je do byle zakupów.

Smuci też, że do sprawy tak późno odniosła się sama Masłowska. W końcu sama jeszcze wczoraj oburzała się, że jeden z tygodników katolickich nie tak przedstawił jej stosunek do Kościoła. A jak sama przedstawiła w tym króciutkim spocie swój stosunek do osób, zmagających się z chorobami psychicznymi? Czy nie pokazała im wszystkim środkowego palca? Naprawdę, nie rozumiem. Bardzo lubię pieniądze, ale nie wiem, ile musiałabym ich dostać, żeby wziąć udział w takiej kampanii. Zwłaszcza mając taką pozycję, jak ona. Ja wiem, że na wszystkim da się zarobić. Ale czy na wszystkim trzeba?


PRZEPROSINY BEZ ZASKOCZEŃ

Przed chwilą Medicine wydało oświadczenie, w którym próbuje wyjść z tego z twarzą. I znów czytamy to samo: że „koncepcja kolekcji jest wizją i kreacją artystyczną”, że „Dorota Masłowska i Maciej Chorąży oparli swój pomysł na przewrotnej konwencji, wykorzystując takie narzędzia, jak pastisz czy ironia”. Sęk w tym, że to niczego, ale to NICZEGO nie zmienia. I jeszcze ten tekst, że „idea kolekcji obnaża tym samym obłudę i fałsz marketingowej retoryki obiecującej lekarstwo na każdą, w tym egzystencjalną, dolegliwość”. Naprawdę? Naprawdę pisze to marka, która od dawna posługuje się hasłem „Medicine. Everyday Therapy”?!

Kolejny kwiatek: „Naszym celem nie jest bagatelizowanie problemów psychicznych, wręcz przeciwnie – przyświecało nam zwrócenie uwagi na problem oraz swoiste „odczarowanie” zagadnień związanych z różnymi „terapiami”, jakie próbuje się nam codziennie sprzedać w środkach masowego przekazu”. „Swoiste”, doprawdy. Niedobrze mi się robi, jak to czytam.

I dalej: „Przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się urażeni” – to też jest hit tych przeprosin. Bo wiadomo – tych, którzy się nie poczuli urażeni, przepraszać nie trzeba, bo to nie przekaz był z dupy, tylko ludzie przesadnie wrażliwi. Powtarzam: 2020 rok. Tyle razy obśmiewaliśmy już ten rodzaj przeprosin, że nie wierzę, że znowu je widzę.

Czyli tak: oni chcieli dobrze, chcieli odczarować terapie, obnażyć obłudę, ale lud durny nie zrozumiał. Cóż. Nadzieję przynosi jedynie ostatnie zdanie, że „wspólnie z autorami kolekcji podjęli decyzję o przekazaniu całości zysku z jej sprzedaży instytucji lub inicjatywie zajmującej się problemami psychicznymi”.

Powiem tak: NO OBY!


Natomiast wszystkim tym, którzy zauważają u siebie objawy depresji bądź innych chorób psychicznych, szczerze polecam wizytę u psychiatry. A jeśli nie chcesz/nie możesz się do niego umówić, to nawet lekarz pierwszego kontaktu będzie lepszy od koszulki z sieciówki. 

Subscribe
Powiadom o
guest
18 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ola

Faktycznie koszmar jakis,zastanawiam sie tylko,czy to im nie przysporzy wieksze popularnosci…

Magdalena Kupińska

Mnie, jako klientkę właśnie tą akcją odstraszyli NA ZAWSZE. To jest jakiś żart, jak można nie widzieć szkodliwości takich akcji? Niepojęte!

Marcin

Obejrzałem reklamę kilka razy uważnie i nie doszukuję się w nich obśmiewania. Moim zdaniem to dobrze, że marka porusza tak ważny społecznie temat, jakim jest depresja. A to, że robi to w swój sposób, wcale nie wypacza zjawiska choroby.

Ola

To w jaki sposob to robi jest przykre,bo depresja to nie jest bulka z maslem,zero,zero empatii..

Agnieszka

Ktoś powinien za to beknąć. I wcale nie czuję się ugłaskana po tych niby przeprosinach.