The Odder Side pokochałam od pierwszego wejrzenia. W swojej szafie mam połowę ich asortymentu i nie sądziłam, że kiedykolwiek będę chciała podbierać ich ciuchy… własnemu dziecku. Tymczasem dziewczyny stworzyły kolejną markę, The Odder Side Baby i od razu wskoczyły na listę TOP3 moich modowych miłości. Dziś mam dla Was wywiad z nimi. Opowiadają, skąd pomysł na taki biznes, jak to jest ruszać z własnym projektem i czy kiedykolwiek będą szyły także dla mężczyzn. Przed Wami Justyna Przygońska i Brygida Kubiś – założycielki marek The Odder Side i The Odder Side Baby!
Markę tworzycie we dwie. Skąd ten pomysł? W duecie łatwiej da się odnaleźć w biznesie?
Zdecydowanie! Żadna z nas nie wyobrażałaby sobie robić tego w pojedynkę. Idealnie się uzupełniamy i w ten sposób ani ja, ani Brygida nie musimy zajmować się tym, czym się nie interesujemy. No, może prawie ;) Sukcesami też fajnie jest cieszyć się razem!
Nie macie siebie czasami dość?
Oczywiście, że mamy siebie dość – cały czas! Ale nauczyłyśmy się działać w tej drużynie. Brygida czasem wyłącza słuch, ja czasem przymykam na coś oko – albo odwrotnie. Nieraz też musi dojść do pewnej konfrontacji, zawsze jest to trudne – ale ważne. Po kilku miesiącach działaności, kiedy obowiązków zaczęłyśmy mieć masę, musiałyśmy powiedzieć sobie stop i podzielić się zadaniami – wcześniej wszystko robiłyśmy razem.
Zaczynałyście skromnie, czy może od razu marzyły Wam się butiki w centralnych miejscach Warszawy? Obecnie działacie na Koszykowej i Rozbracie – sam czynsz w takich miejscach musi chyba kosztować fortunę?
Zawsze miałyśmy w sobie dość dużą pewność siebie, bez kompleksu weszłyśmy na rynek modowy. Po prostu wiedziałyśmy, że nasze ubrania będą się podobały. Widać to już po ilościach pierwszej produkcji – nie były to pojedyncze sztuki. Tak, działamy stopniowo, kalkulujemy. Najważniejsze jest to, żeby na każdym etapie móc liczyć na siebie – każda nowa inwestycja jest w odpowiednim momencie. Otwieramy nowy sklep lub nowy projekt (tak jak The Odder Side Baby), kiedy wiemy, że nas na niego stać.
I zatrzymacie się na Warszawie? Wasza marka i produkty noszą anglojęzyczne nazwy – to znaczy, że szykujecie się na podbój innych miast? Na przykład… Paryża czy Nowego Jorku?
Mamy bardzo konkretne plany dotyczące i rynku polskiego, i zagranicznego. Są to plany i jednocześnie marzenia :) Ale nie lubimy zapeszać! Nasza marka zdobywa duże uznanie wśród zagranicznych klientek – możemy nawet zdradzić, że wśród zamówień online już przeważają zamówienia dziewczyn z zagranicy.
To powiedzcie proszę, co jest najtrudniejszego w tworzeniu własnej marki od zera? Jakie błędy zdarzyło Wam się popełnić? A może przeciwnie, Wasza historia to pasmo sukcesów?
Trudności jest tym więcej, im wyżej stawiasz sobie poprzeczkę. A my cały czas ją sobie podnosimy, wyznaczając nowe cele, takie jak coraz lepsza obsługa klienta, jak najszybsza wysyłka, sprawnie działająca produkcja, nowe sklepy, nowe kolekcje. To wszystko wymaga ogromnej pracy, logistyki. Błędy? Oczywiście, zdarzały się – ale odrobiłyśmy lekcje.
A da się dziś przebić z własną marką? Powiedzmy, że chcę stworzyć własną linię pościeli lub piżam. Co dalej? Ile muszę mieć pieniędzy? Mam szansę poradzić sobie z zerowym doświadczeniem?
Z zerowym doświadczeniem absolutnie nie. Na naszym przykładzie mogę powiedzieć, że ja (Brygida) od lat związana jestem z branżą modową – pracowałam w Viva Modzie, Vivie – byłam stylistką. Justyna w CSW zajmowała się promocją i marketingiem, w marce modowej zdobyła doświadczenie biznesowe. Szczerze mówiąc, od początku miałyśmy business plan, excela, prognozy. Choć pewnie i tak nie uwierzy nam w to nikt, kto nas zna :) Pieniędzy wbrew pozorom nie jest potrzebnych dużo, jeżeli podchodzisz do własnej marki w sposób asekuracyjny. A my, zanim otworzyłyśmy sklep stacjonarny, zarobiłyśmy na niego ubraniami The Odder Side.
Od początku działacie same, czy może ktoś Wam pomagał? Mamy, siostry, Wasi partnerzy? I ile osób składa się na markę dzisiaj?
Pomagają nam wszyscy! Wszystkich naokoło pytamy o opinie, porady, własne spostrzeżenia. Mój mąż tłumaczył nam, czym jest VAT, czym jest podatek dochodowy… Odkrył przed nami, że wystawienie faktury to nie wyprawa na Marsa. Moja mama prowadzi nasze tabelki :) Jeśli pytasz o nasz team, to jest to około 18 osób. Cudownych osób, bez których to wszystko nie byłoby możliwe.
To jak długo istnieje już Wasza marka? Czy zakładając ją, brałyście pod uwagę, że zaczniecie tworzyć ubrania także dla dzieci?
Marka skończyła niedawno trzy lata, jesteśmy szczęśliwe, że w tak krótkim czasie The Odder Side stało się marką rozpoznawalną. Projekt The Odder Side Baby wymyśliłyśmy po narodzinach mojej córki – linia basiców na pierwszy rok to prawdziwy must-have bobasa.
Obecnie skupiacie się na ubrankach dla niemowląt. Zamierzacie poszerzyć asortyment o rzeczy także dla starszych dzieci?
Mamy ogromna listę zapytań o kolekcję KIDS, ale na razie skupiamy się na BABY. Bardzo wierzymy w jej rozwój.
Wasze ubranka są zupełnie inne od tego, co można spotkać w sieciówkach – zaczęłyście je projektować, bo nie miałyście w co ubrać dzieci? Sama szczerze przyznaję, że nie cierpię tej pstrokacizny i w sumie wątpię, żebym kiedykolwiek mogła się do niej przekonać.
Tak, stworzyłam kolekcję odpowiadającą temu, czego nie moglam znaleźć. Marzyłam o wygodnych ubrankach, jak najprostszych, świetnej jakości – na co dzień. Przecież sukienki, i jeansy to nie jest spełnienie niemowlęcych pragnień. Dlatego w naszej marce znajdziesz przede wszystkim przemiłe joggersy (szerokie spodenki, niekrępujące ruchów, z przestrzenią na pampersa) ciepłe bluzy z kapturem i bez, i oczywiście podstawę garderoby w tym pierwszym roku – kimono body oraz piżamki, na suwak i ze stopkami. Brygida je kocha i sama chciałaby takie mieć :)
Wybaczcie, ale muszę zapytać – nie spotykacie się z opiniami, że Wasze ubranka są za drogie? Dziecko szybko rośnie, a 149 zł za piżamkę to sporo. Czy może od początku stawiacie na zamożniejsze klientki?
Przekonałyśmy dziewczyny do noszenia t-shirtów w tej samej cenie! Jeżeli weźmiesz pod uwagę ekologiczną polską bawełnę, polską produkcję, doskonałą jakość – te parametry składają się na wyższą cenę. Na rynku zagranicznym nasze ceny nie wyróżniają się, podobnie z marką „dla dorosłych”.
W butiku na Rozbracie można znaleźć też inne, dziecięce marki. Jak dokonujecie selekcji? To rzeczy, których same używacie?
Zaprosiłam do współpracy marki, które wybrałam, będąc w ciąży i później wychowując Ninę – sprawdziłam je, przetestowałam i pokochałam. Cieszę się, mogąc przekonywać do moich wyborów kolejne mamy.
Butik na rozbracie od zawsze kojarzył mi się z oazą spokoju – to było ciche, dobre, takie kobiece i intymne miejsce. Teraz zaaranżowałyście je niemal całkowicie na butik dziecięcy. Wszystkie klientki są z tego zadowolone? Nie zdarzają Wam się rozczarowane czy nawet oburzone głosy?
Pewnie, że zdarzają się grymasy. Każda zmiana je generuje. Ale w większości klientki pokochały nowy adres, a mamy i przyszłe mamy doceniają intymność i kameralność sklepu The Odder Side Baby.
No właśnie – nowy butik na Koszykowej kolekcję dziecięcą ma raczej słabo wyeksponowaną. Dlaczego zdecydowałyście się na takie posunięcie? Rozbrat ma być dla mam, a Koszykowa raczej dla singielek?
Oj, zupełnie nie. Myślimy tu przede wszystkim o komforcie mam. Jeżeli stworzyłyśmy linię dla niemowląt, to chcemy, żeby czuły się jak najswobodniej w sklepie, w którym bedą mogły ją dostać. Mamy tu fotel do karmienia, matę z zabawkami, przewijak. Do przymierzalni można również zabrać bujaczek.
A gdzie widzicie siebie za 10 lat? Na Rozbracie i Koszykowej na pewno się nie zatrzymacie?
O, mamy nadzieję, że w dużej liczbie miejsc! A tak serio, chcemy jak najczęściej spotykać fajne dziewczyny w naszych ubraniach. To nam przynosi najwiecej zawodowej satysfakcji.
To czego Wam życzyć na koniec?
Żebyśmy zawsze tak bardzo cieszyły się z tego, co robimy!
A macie w planach kolekcję dla mężczyzn?
NIE <3
Piękne te ubranka! A dziewczynom gratuluję pomysłu i trzymam kciuki za więcej! <3
Pani Joanno, ma Pani piękny uśmiech! :)