Zakaz używania tamponów, płaczu, depilacji, chodzenia do lekarza. Na co godzą się kobiety w związkach?

Zakaz chodzenia do mężczyzny-ginekologa, przyjmowania antydepresantów, spotykania się z przyjaciółmi, ścinania włosów. Zakaz robienia prawa jazdy, pójścia na studia, masturbacji, depilacji, płaczu i marzeń. Brzmi absurdalnie? A jednak. Tak wygląda rzeczywistość wielu polskich kobiet. Kiedy na swoim profilu na Instagramie zapytałam, czego zabraniają im ich partnerzy, nie miałam pojęcia, że odpalę lont. Że zakazy w związku to nie tylko „błahostki” jak zakaz chodzenia bez stanika, ale prawdziwe dramaty, podszyte przemocą słowną, fizyczną i ekonomiczną.

A jednak. Ta bomba wybuchła.

Niżej wrzucam Wam zaledwie niewielki fragment tego, co dostałam na swoją skrzynkę. Więcej historii publikuję na Instagramie, na stories. Mój profil znajdziecie pod nazwą @joannapachla – zapraszam.


ZAKAZY W ZWIĄZKU – WASZE HISTORIE:


Mój ex zabraniał mi używania tamponów, bo „nie będziesz sobie palca wkładała”.


Poprzedni zabraniał mi się depilować, bo uważał, że depilują się tylko prostytutki.


Mój były pracował od 7 do 23. Kiedy u niego byłam i szedł do pracy, zamykał mnie w domu bez kluczy…


Chodzić bez stanika w miejscach publicznych.


Jedzenia słodyczy (nie mam nadwagi).


Mój były próbował zabronić mi noszenia skarpetek, nawet zimą, bo nie są seksowne.


Mój były zabraniał mi iść na magisterkę do innego miasta. Bo nie będzie miał kontroli.


Wkładki domacicznej i botoksu. Ale i tak zrobiłam.


Mój były zabraniał mi rozmawiać z innymi facetami, a sam miał masę koleżanek.


Mój były zabraniał mi między innymi mieć konta na Facebooku.


Były mojej przyjaciółki zabronił jej zmienić kolor włosów.


Mój facet zabrania mi pomniejszyć sobie piersi (rozmiar H).


Miałam kiedyś koleżankę, której facet zabronił używania tamponów, bo nie życzył sobie, żeby było w niej coś prócz jego męskości.


Mój były był zazdrosny o wibrator, chociaż mieliśmy super życie seksualne.


Wychodzenia do klubów, bo zakłada, że ktoś inny może mnie poderwać.


Nienoszenia stanika, bo mi sutki widać.


Wyjeżdżać samej z koleżankami, mieć tatuaże i krótkie włosy. Uważał, że miejsce żony jest przy mężu.


Kawalerka. Nie mogłam zapalać światła po 20, bo po 5 musi wstać. Jego tv w tle do zasypiania ok.


Ex zabraniał mi masturbacji, bo „ciężej wtedy dochodzę z nim”.


Chodzić w legginsach, bo wszystko uwidocznione.


Mój były zabraniał mi płacić za cokolwiek, bo to wstyd. Brał moje pieniądze i „płacił” on.


Wydawać jakichkolwiek pieniędzy bez pozwolenia bądź pokazania mu później wszystkich paragonów.


Chciałam poprawić sobie piersi. Usłyszałam, że jak to zrobię, to koniec z nami.


Chodzić do ginekologa mężczyzny.


Mój były zabronił mi zmienić pracę, bo zarabiałabym więcej od niego.


Były: noszenia oversize’owych ciuchów, bo to wory pokutne.


Spędzać czas na social mediach – uważał, że się odmóżdżam i tracę czas. Ale to mój czas, wolny czas.


Spotykać się z przyjaciółmi, no bo po co, skoro miałam jego.


Mój były zabraniał mi pisać z koleżankami – sprawdzał regularnie, z kim i o czym piszę i komentował.


Palić, pić i przeklinać. Zakochał się w ziomalce, ale partnerkę chciał mieć damę.


Założyć aparatu ortodontycznego, bo poślubił mnie z takimi zębami.


Wcześniejszy facet zabraniał mi wszystkiego, łącznie z jedzeniem po 18.


Mój eks zabraniał mi zakładania kart rabatowych, jeśli robili to mężczyźni, bo zdobędą mój nr tel.


Zrobić doktorat, żebym nie była lepiej wykształcona od niego, więc go zostawiłam.


Wynoszenia śmieci, bo na pewno nie idę do śmietnika, tylko się z kimś spotykam. Już były.


Chodzić na siłownię, bo inni się będą gapić.


Były zabraniał mi jeść słodyczy po 20, bo przytyję.


Tatuażu. Mają go tylko kurwy.


Facet koleżanki zabronił jej stosowania tabletek antykoncepcyjnych, bo uważał, że to aborcja.


Zabraniał mi śpiewać – moja największa pasja, straciłam na wiele lat część siebie.


Spotykania się ze znajomymi, bo on ich nie lubił.


Mieć znajomych, bo by mi namieszali w głowie (już nie jesteśmy razem).


Noszenia stringów, gdy mam na sobie spódniczkę, bo jeszcze wiatr podwieje i ktoś zobaczy pośladki.


Skrócić włosy, bo „kobieta musi mieć długie”.


Mówić o przemocy w domu rodzinnym, odrzucało go to, chociaż przecież byłam ofiarą.


Mój ex – używania perfum, że niby chcę zwrócić uwagę innych facetów na ulicy.


Mój były nie pozwalał mi patrzeć w lustro, bo twierdził, że przeglądam się w nim, by podobać się innym.


Koleżanki mąż zabronił jej szczepić dziecko na podstawowe choroby. Zrobiła to po kryjomu.


Jeździć na basen, bo na basen jeździ się „kręcić dupskiem”.


Szczepić dziecka na cokolwiek. A jak to zrobiłam, to stwierdził, że dzieckiem się brzydzi.


Mój mi zabrania kupowania sobie samej ciuchów, bo jestem „wieśniara”.


Mój ex wkurzał się, gdy czytałam jakieś książki. Nie mogłam tego robić przy nim.


Mój były wymusił na mnie dostęp do moich social mediów i robił awantury o rozmowy, które mu się nie podobały.


Robienia większych kroków niż on. Nie mogłam go wyprzedzać przy chodzeniu za rękę.


Myśleć samodzielnie. Uważa, że myślenie nie jest moją najmocniejszą stroną.


Mój były w pewnym stopniu zabraniał mi dochodzenia. Bo on miał dojść we mnie, ale ja już nie mogłam, bo po orgazmie nie miałam więcej ochoty. A on miał wtedy focha na cały świat.


Bąków, bo to aseksualne.


Przytyć więcej niż 60 kg… I studiowania na politechnice, bo tam sami faceci…


Mój były zabraniał mi się masturbować, bo twierdził, że to dla niego zdrada.


Dzieci. Powiedział, że mam usunąć, jeśli zajdę, bo on nie jest gotowy. Rozstaliśmy się.


Brania antydepresantów i chodzenia do psychiatry (w tajemnicy to robię).


Mąż mojej koleżanki dzwonił do mnie spytać o moje zdanie na temat legginsów, bo on jej nie pozwala nosić.


Malowania paznokci na czerwono, „bo tylko kurwy mają czerwone paznokcie”.


Używania innych kosmetyków niż z jego MLM-u (ex).


Mój były był zazdrosny o gadżety. Wibrator niby ok, ale już dildo wyglądające jak członek to obraza dla niego…


Zabraniał być zmęczoną po pracy (on mógł).


Mój tata zabronił mojej mamie się malować i wyrzucił jej wszystkie kosmetyki.


Używania tabletek antykoncepcyjnych, bo uważa, że go zdradzam.


Włączać ogrzewanie w domu, gdy mi zimno, bo przecież rachunki za gaz… Dokładam się.


Muszę pytać o pozwolenie, czy mogę iść się kąpać czy iść do sklepu (bo on musi wtedy zająć się córką).


Robić USG dopochwowe, bo „od tego stałam się szersza”.


Brania antybiotyków. Były chciał, żebym leczyła się witaminą C i wodą utlenioną.


Zmieniać zdjęcia profilowego na portalach typu Insta, FB. Bo faceci pewnie napiszą, polubią.


Noszenia stringów, bo są tylko dla kurew.


Mój facet zabrania mi zażywania tabletek przeciwlękowych od psychiatry…


„Wydzierać się” w czasie orgazmu, „bo nie wypada”. Już od dawna nie jesteśmy razem, ale uraz pozostał.


Płakać mi zabraniał, byłam wtedy w ciąży i twierdził, że szkodzę dziecku. Ale jak mnie bił, to nie szkodził. Ex.


Zabezpieczać się, bo „to on będzie decydował, kiedy mam być (lub nie być) w ciąży”. Rozwiodłam się.


Płakania. Dostaje szału, jak to widzi…


Krótkich spodenek i stroju kąpielowego, bo jestem wielorybem (62 kg przy 172 cm).


Zabronił mi wyjazdu na Erasmusa, bo to „orgazmus”. Wyjechałam mimo wszystko i ze mną zerwał.


Nie mogłam ścinać włosów, tylko końcówki, farbować też nie, tatuaże i piercingi też odpadały.


Były – ładnie wyglądać bez niego, rozmawiać z facetami na studiach (ja 1 kobieta na roku).


Podczas porodu zabronił mi brać znieczulenia, przy położnych skakał obok mnie jak głupi, ale jak tylko wychodziły, to zabierał mi nawet gaz, który mi dały. Nie chciał zawołać nikogo, jak właściwa akcja się zaczęła. Wściekł się, że nie chcę rodzić przez cc, bo miałabym tylko bliznę na brzuchu, a tak będę „rozwalona”. Chciał, żebym rodziła bez pomocy lekarzy. Później zabronił mi karmić piersią, jak lekarz przystawił mi małą i wyszedł, to mi ją zabrał. Z porodówki wyszliśmy już jako ex.


Ex zabraniał posiadania hasła na telefon, żeby mógł w każdej chwili zajrzeć.


Nakarmić dziecko piersią w miejscu publicznym.


Były zabraniał mi spotkań z koleżankami. Bo są głupie i na pewno gadamy tylko o facetach i głupotach.


Mój były zabraniał mi masturbacji, bo on sam też tego nie robił, bo to grzech.


Były zabraniał mi wychodzenia z domu po 22, a jak wyszłam, to nie chciał mnie wpuścić do mieszkania.


Były powiedział, że po ślubie mam usunąć sociale, bo po co mam wiedzieć, co u znajomych.


Ex zabraniał mi spać w ciągu dnia (odpoczywam w ten sposób).


Gdy pracowałam w korpo: nosić szpilek, malować ust, nosić spódnic czy sukienek.


Odstawienia antykoncepcji w momencie, gdy było to zalecenie od lekarza…


Zrobić prawo jazdy, bo niby nigdy nie nauczę się jeździć. Mam już rozwód i prawo jazdy od 10 lat.


Chodzić w szpilkach (bo się wlokę), chodzić w dwuczęściowym kostiumie (bo mam boczki).


Mój były zabraniał mi chodzić do lumpeksów, bo jego mama mogłaby się śmiać.


Pracy w sklepie z garniturami, bo będę kucać przy kroczu innych facetów.


Mój były zabronił mi odmawiania mu seksu…


Były zabraniał mi nosić krótkich sukienek, bo „wyglądam jak dziwka pod latarnią”.


Zmiany koloru włosów, zmiany długości włosów, tatuaży, hybryd. To z „troski” o moje zdrowie.


Ex: Zabraniał zarabiać więcej od niego, kazał dzielić wydatki po połowie i zwracać np. 110, 11 zł.


Pisania artykułów o feminizmie i przemocy, bo ktoś pomyśli, że on mnie bije. PS. Był przemocowcem.


Decydowania o braniu antykoncepcji, ja nie chcę tabletek, a on chce i koniec.


Ex zabraniał mi zostania przy panieńskim nazwisku. Zmieniłam faceta, nie nazwisko.


Jeden były zakazywał mi nosić okularów, bo wyglądałam w nich „jak bibliotekarka”.


Mój były zabraniał mi mieć mężczyzn znajomych, samej podróżować.


Uśmiechać się i patrzeć na kelnera, który nas obsługuje w restauracji.


Jechać na wakacje z rodziną. Bo czas miałam poświęcać tylko jemu. Już na szczęście eks.


Wychodzić bez niego z domu.


Kupować ubrań w motywy zwierzęce, bo są zdzirowate.


Przeklinania – wmawiał mi brak wykształcenia i ogłady (przeklinam od czasu do czasu i mam mgr).


Nie za bardzo mogę mówić o marzeniach, bo „ma dość, że ciągle czegoś chcę”.


Mój ex zabraniał mi płakać, bo uważał, że chcę go tym zmanipulować.


Ex: wszystkiego. Najgorzej zniosłam zakaz płakania po poronieniu. Bo to i tak był zlepek komórek. I badań określających przyczynę. Bo odpierdalam histerię o nic. Rozwiodłam się z nim.


Pamiętajcie proszę: zakazy w związku nigdy, ale to nigdy nie powinny mieć miejsca. To nie miłość, to przemoc. To próba sprawowania kontroli i zgoda na to, by działa Wam się krzywda.

Nikt nie zasługuje na takie traktowanie.

Ani Ty, ani one, ani ja.

Żadna, ale to ŻADNA z nas.


 

Subscribe
Powiadom o
guest
29 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kinga

Czytam i płacze .. nie dajcie sie kobiety !

Aneczka

Nie rozumiem jak tak można, przecież to jest chore..

Kasia

Jakbym widziała swoje życie we wstecznym lusterku…