Znacie to uczucie, kiedy mówicie ludziom, że hej, mam nowe auto, a oni na to: ale… jak to? Bo my tak mamy z tą Pumą. Nie jest w kolorze wściekłego różu, nie świeci w ciemności, nie ma tapicerki w krowie łaty ani nie jest obklejona brokatem. A jednak. Zawsze wywołuje to samo zdziwienie. Nie przez to, jaka jest, ale przez to, w jaki sposób z niej korzystamy. Bo to – uwaga – auto na abonament. Wypożyczone, nie nasze. I autentycznie nie wiem, co w tym szokującego. Przyzwyczailiśmy się już do wynajmowania domów i mieszkań, książek z bibliotek czy niegdyś kaset z wypożyczalni, a mimo to wypożyczenie auta wciąż wywołuje jakąś mieszankę niedowierzania i sceptycyzmu. A przecież to genialny sposób na to, żeby co roku jeździć nowym autem, nie kupując go, nie biorąc leasingu ani kredytu na 15 lat. Brzmi jakby luksusowo, prawda? No to przed Wami Qarson! I już Wam mówię, jak to w ogóle działa.
JAK DZIAŁA AUTO NA ABONAMENT?
Prosto i ekspresowo! Wchodzicie na stronę Qarsona i wybieracie sobie auto, którym chcecie jeździć – tu, pod tym linkiem. Następnie załatwiacie formalności. Od razu mówię, że umowa jest krótka i treściwa, a warunki przejrzyste – w tym nie da się pogubić. I teraz najlepsze: auto dostarczane jest pod wskazany przez Was adres! Czyli zajeżdza pod Wasz dom czy pracę niczym karoca pod pałac – tyle, że na lawecie. Ta opcja jest dodatkowo płatna, ale na pewno wygodna. Nigdzie nie jeździcie, niczym się nie martwicie. Druga opcja (też płatna, też w kwocie 480 zł brutto) to odbiór z punktu partnerskiego. Trzecia zaś, darmowa – odbiór ze wskazanego przez Qarsona dealera danej marki. My zamówiliśmy auto pod dom – tak, jak się zamawia taksówkę. Natomiast wyższość Qarsona nad taksówkami jest taka, że auto jest nowe i nikt do Was nie gada ;-)
I powiem Wam, że to jest niesamowita wygoda. Nie jeździcie po całej Polsce, próbując kupić od kogoś używany samochód ani nie rozbijacie świnki skarbonki, żeby kupić nowy z salonu. Nie wiążecie się też dzikimi kredytami ani nie bawicie w leasingi. A jednak jeździcie fabrycznie nowym wozem! Naprawdę, auto na abonament to genialna alternatywa, która daje Wam dużą niezależność i elastyczność. Umowę podpisujecie na rok, co oznacza, że dziś jako single możecie wziąć coś małego i typowo miejskiego, a nieco później – jako szczęśliwi małżonkowie i rodzice – coś większego i typowo rodzinnego. Dzięki temu to auto dopasowuje się do Waszego stylu życia i aktualnych potrzeb i oczekiwań, a nie Wy do auta.
NIE LUBICIE FORMALNOŚCI? QARSON OGARNIE JE ZA WAS
I teraz hit: dostajecie fabrycznie nowe auto, z gwarancją serwisu i pełną opieką nad nim. Dostępne od ręki, co w obecnych warunkach rynkowych nie jest wcale takie oczywiste. I nie żartuję – spróbujcie dowiedzieć się, ile z powodu pandemii czeka się dzisiaj na nowy samochód. Z tego, co słyszeliśmy to jest to totalny dramat. Do tego auto na abonament jest o niebo wygodniejsze niż kupno i to z przynajmniej trzech względów. Po pierwsze, omija Was ta cała papierologia i warsztatologia. Nie interesuje Was kompletnie nic, co normalnie psuje człowiekowi nerwy. Ani rejestracja pojazdu, ani serwis, przeglądy, naprawy gwarancyjne – nic. Odbieracie auto i nim po prostu jeździcie. Proste jak obsługa Netflixa. I w razie czego to Qarson koordynuje likwidację szkód, jeśli się takie pojawią. Zero stresu!
Po drugie, omija Was cały proces zakupowy. Jeszcze pół biedy, jeśli decydujecie się kupić nowe auto prosto z salonu. Ale wiecie chyba, co się dzieje, kiedy próbujecie kupić używane auto od kogoś? Bo my kupowaliśmy raz i ilość przekrętów, naciągań, niedomówień i cwaniactw wybiła nam skalę. Cytując klasyka: Niemiec płakał, jak sprzedawał ;-) Nie mówiąc już o tym, że żeby kupić używany samochód w naprawdę przyzwoitym stanie, to trzeba się co nieco na samochodach jednak znać. Po trzecie w końcu, co rok możecie jeździć tu nowym autem. Umowę podpisujecie tu na wspomnianych 12 miesięcy, co moim zdaniem jest optymalnym okresem. A co później? Co chcecie. Albo oddajecie auto i zapominacie o sprawie, albo przedłużacie umowę i bierzecie nowe.
AUTO DOPASOWUJE SIĘ DO WAS, A NIE WY DO AUTA
Co jeszcze sprawia, że auto na abonament to lepsza opcja niż zakup? Na przykład to, że nie musicie martwić się kasą. Jeśli coś pójdzie nie tak, stracicie pracę, pojawią się nieprzewidziane wydatki albo coś jeszcze innego, to kredyt na 15 lat nie będzie Wam nocami spędzał snu z powiek. To nie jest to samo zobowiązanie, co wieloletnia umowa z bankiem. Nie spłukujecie się też do cna, jak to zwykle bywa przy kupowaniu auta za gotówkę. Jeździcie więc nowym autem, a jednocześnie nie cierpi na tym ani Wasze zdrowie psychiczne, ani skrzętnie budowana przez lata poduszka finansowa.
W pakiecie abonamentu macie przy tym 10 tysięcy kilometrów, które możecie odpłatnie zwiększyć o 5, 10 lub 15 tysięcy – aż do 25 tysięcy. Czyli pojeździcie tym autem całkiem sporo. I nie wiem, czy wiecie, ale auto na abonament może wziąć zarówno osoba fizyczna, jak i osoba prowadząca działalność gospodarczą. Co oznacza, że można wrzucić je w sobie koszta firmy, co mojej działalności wydaje się racjonalną optymalizacją podatkową. Do tego cały model wynajmu jest wygodny jak zakup doładowania w kiosku. Śmiem twierdzić, że nawet prostszy, bo nie stoicie w kilkuosobowej kolejce.
AUTO NA ABONAMENT: HIT CZY KIT?
Wszystko to sprawia, że auto na abonament to naprawdę świetna opcja. Zwłaszcza wtedy, kiedy potrzebne Wam drugie auto w rodzinie, którym np. jedno z Was jeździ na zakupy czy wozi dzieci do przedszkola czy szkoły. Ale też wtedy, kiedy szukacie pierwszego auta dla dziecka, które właśnie dostało prawo jazdy czy dla rodziców, którzy też potrzebują czymś jeździć, a już niekoniecznie mają siły czy ochotę, żeby bawić się w kupno. No i jako auto biznesowe, do pracy. A także wtedy, kiedy zwyczajnie lubicie zmieniać samochody. To już nie te czasy, żeby całe życie jeździć jednym i tym samym, a po co kupować, skoro można wynająć?
A żeby nie było, że sama teoria, to teraz czas na praktykę. A mianowicie – na recenzję Forda Pumy, którym jeździmy od blisko trzech miesięcy. Ale o tym napisze Wam już Paweł. Raz, że to on jest u nas kierowcą, a z perspektywy mojego tylnego fotela nie tak znowu wiele można powiedzieć, a dwa, że ja akurat oceniam auta jak stereotypowa kobieta. Czy jest ładne, czy kolor mi się podoba i czy fotele wygodne. Uprzedzając ewentualne pytania: tak, jest ładne, kolor mi się podoba i tak, fotele też są wygodne ;-) I nie mówię, że to nie jest ważne, ale to, co może powiedzieć Wam Paweł, wydaje mi się jednak o niebo ważniejsze. I na pewno ciekawsze!
A TERAZ UWAGA: FORD PUMA OCZAMI PAWŁA
Szczerze? Byłem raczej sceptycznie nastawiony. Auto wydawało się małe, silnik litrowy. Ja wiem, że teraz wszystko ma być eko, ale nie wyobrażałem sobie dynamicznej jazdy z takim silnikiem. Daliśmy sobie jednak szansę, szczególnie, że rodzinna szafa pojechała na serwis. I to był bardzo fajny czas. O samej specyfikacji auta powiem Wam w skrócie, bo pierwszy lepszy link z Google da Wam więcej merytorycznej wiedzy niż ja jestem w stanie przekazać. U mnie będzie maksymalnie subiektywnie.
Ford Puma w wersji ST byłby idealnym uzupełnieniem mojego wymarzonego, motoryzacyjnego haremu. Dlaczego haremu? Ano dlatego, że chętnie widziałbym w swoim garażu też co najmniej dwa inne auta. Pierwszym byłoby Lamborghini Aventador jako spełnienie wszelkich motoryzacyjnych fantazji, drugim zaś – wysoki, typowo rodzinny i bezpieczny SUV. Z kolei Puma to świetne auto miejskie, które polecałbym każdemu jako drugie auto dla rodziny. Jest niewielkie, dzięki czemu nie ma problemu z parkowaniem nawet na zatłoczonym parkingu przed supermarketem czy w ciasnych, osiedlowych uliczkach. A jednocześnie jest bardzo pakowne jak na swoje całkiem niepozorne rozmiary. Dobrze zaprojektowany bagażnik sprawia tu, że mogę wozić dziesiątki paczek z Asi wyprzedaży do punktu kurierskiego. I tylko część ludzi uzna mnie za niepoczytalnego widząc, ile tam tego upchnąłem!
MAŁY, ALE WARIAT, CZYLI AUTO IDEALNE DO MIASTA
Dodatkowo ten silnik – tak bardzo niedoceniony przeze mnie na początku – okazał się idealnym rozwiązaniem do miasta. Litrowa jednostka ma w sobie tyle dynamiki, że jeździ się naprawdę przyjemnie – nawet w trybie eko. A trybów mamy tu kilka. W tym mój ulubiony Sport, który poza zmianą parametrów silnika, usztywnia też zawieszenie i emituje sportowe mruczenie. No taki trochę ratlerek się z niego robi. Niby mały, ale wojownik najgłośniejszy na całym osiedlu. I tak, to jest to komplement, gdyby ktoś miał tu wątpliwości! Plus też za design – niczego bym w nim chyba nie zmienił.
A do tego elektronika. Wiecie, co kiedyś było wyznacznikiem luksusu w samochodach? Najpierw pasy bezpieczeństwa, następnie radio i poduszki bezpieczeństwa. Teraz jest to system sterowania z preinstalowanym Android Auto albo Apple Carplay. I dla mnie auto bez Apple Carplay jest jak czarno-biały telewizor. Można mieć, ale po co? Dla mnie jest to rozwiązanie wszelkich bolączek, które generuje telefon w samochodzie. Poza takimi oczywistościami Puma ma też czujniki parkowania, asystenta pasa ruchu i wiele innych „przydasiów”, które w tym przypadku naprawdę się przydają.
CZY AUTO NA ABONAMENT JEST DLA NAS? I DLA WAS?
I ja się z tym autem tak zżyłem, że będzie mi smutno, jak Qarson się o niego upomni. Bo to jest praktycznie idealne drugie auto. Dynamiczne, odpowiednio pakowne, wygodne. I nowe. Oczywiście, każdemu według jego potrzeb, a te – jak wiadomo – są różne. Nie każdy potrzebuje nowego samochodu, nie każdy potrzebuje samochodu w ogóle. Ja przechodziłem przez różne etapy i wiele razy zmieniał mi się punkt widzenia. Jednak nie było zbyt wielu opcji do wyboru. Przez większość mojego dorosłego życia dostępne były w zasadzie dwie. Kupić auto za gotówkę lub wziąć je na kredyt. Leasing jako najbardziej opłacalna opcja był dostępny tylko dla przedsiębiorców. A dziś? Dziś rynek wygląda zupełnie inaczej, bo do gry weszły firmy takie, jak Qarson, oferujące auto na abonament.
I ja wiem, że ludzie mają tendencję do posiadania wszystkiego na własność. Kredyt na pół życia, byle mieć własne auto w garażu. Drugi kredyt na całe życie, byle kupić dom. Tylko po co? Skoro można mieć dokładnie to samo, nie wiążąc się tak? Nie stresując tym, czy będzie praca, czy jej nie będzie, czy coś Wam się nie odwidzi, czy nie trafi się lepsza oferta. Rozumiem, że dla kogoś wynajmowanie czegokolwiek to strata pieniędzy, a posiadanie jawi się jako synonim bogactwa. Ale nie dla nas. Dla nas to możliwość podniesienia swojego komfortu życia, bez jednoczesnego uwiązania finansowego i to na długie lata. Zostawiam pod rozwagę – może to opcja też dla Was?
UWAGA, ZNIŻKA DLA WAS!
A teraz uwaga – z kodem JOANNAPACHLA dostajecie aż 300 zł zniżki na opłatę startową! Do tego promocja łączy się z innymi promocjami, co jest raczej rzadkością.
Pełną ofertę Qarsona znajdziecie pod tym linkiem – sprawdźcie sobie koniecznie!
Ale uwaga – kod jest ważny do 15 grudnia, więc nie prześpijcie ;-)
Czy biorąc auto na abonament ma się gdzieś zniżki w stacjach ładowania? Jeśli tak, które sieci ładowarek obsługują te zniżki?
To nie jest elektryk, nie ładuje się go na stacjach ładowania :) Nie widzę też, żeby Qarson miał u siebie elektryki – są jedynie hybrydy, takie jak Puma. Ale z tego, co wiem, to jej nie naładujesz na stacji z kabla.
Oj, czyli jednak nie do miasta :(
Ciekawe, czy w ofercie są klasyki np. Fiat 125p, Polonez czy Skoda 120L