Na zdj. kadr filmu „Hardkor Disko”, reż. Krzysztof Skonieczny
Gdybyś miał wybór, to wolałbyś się spalić czy zamarznąć? Ale masz jeden warunek. Nie tracisz przytomności, tylko cały czas wszystko czujesz, aż do umarcia. Mam taki wkręt, że od małego pytam o to ludzi i wszyscy zawsze mówią, że zamarznąć, bo to mniej boli. A mnie się wydaje, że jak bardziej boli, to jest ciekawiej. Intensywniej tak, zmysły Ci dopierdala, zamiast otępiać.
„Hardkor Disko” to debiut filmowy Krzysztofa Skoniecznego. Debiut tak dobry, że aż człowieka trafia, bo wie, że teraz nie będzie już lepiej. Że wszystko, co polskie kino mu zrobi, będzie tylko lodem, lizanym przez szybkę. Skonieczny zrobił bowiem film, który oddziałuje na zmysły. Który wywołuje napięcie bliskie eksplozji, wtłacza w fotel i każe krzyczeć o więcej. Tak, jest w tych słowach przesada i dziecięca wręcz ekscytacja, ale na takie kino czekałam i innego dzisiaj już nie chcę.
10 powodów, dla których warto zobaczyć ten film:
1. Bo nie wpychają Ci prawdy do gardła
Zaraz po premierze rozmawiałam o tym filmie ze swoimi znajomymi i wszyscy mieli pretensje o totalnie to samo: bo o co właściwie tu chodzi? Dlaczego Marcin zabija, a za co się mści, a kim jest dla niego ta obca rodzina?
Chryste. Fabuła umarła, może leżeć na grzbiecie i machać kopytami i nic tu nikomu do tego. Film to nie kij, który ma dwa końce, to nie kalendarz, żeby rządziła nim chronologia, ani nie apteczna formuła, w której zgadzać się muszą proporcje. Mamy XXI wiek, wiele w kinie się wydarzyło i dzięki takim ludziom, jak Skonieczny, ciągle wiele się dzieje. Więc jeśli ktoś przychodzi, puka do Twoich drzwi i wpycha Ci w rozdziawioną japę bombę, to to jest Twój problem, że nie wiesz, jak się z tą bombą zachować. Bombie nic do tego, bomba nadal jest dobra.
2. Bo stoi za nimi konkretny pomysł
Ludzie, nie czarujmy się. Kiedy wszystko jest mdłe, lepkie i identyczne, i nagle zjawia się ktoś, kto działa pod producenckim szyldem „Głęboki OFF”, to od razu wiadomo, że ta zabawa na pewno się uda. I jeszcze „Hardkor disko” jako tytuł filmu i „Niesiemy dla was bombę” jako tytuł promującego teledysku. Wszystko to – choć momentami jakby ćwiartowane – spójne jest i kompletne. I jeszcze sama konstrukcja. Ten podział na rozdziały, na „Dzień ojca”, „Dzień matki”, „Dzień dziecka”. Te wplecione urywki amatorskiego wideo rodem z kaset VHS, ta precyzja w dobieraniu słów i obrazów. Ukłon, głęboki ukłon, bo – w przeciwieństwie do większości świata – Skonieczny i reszta naprawdę wiedzą, co robią.
3. Bo Marcin Kowalczyk
Wiesz, co mi się w Tobie podoba? Że ty mało mówisz. Ty nie pytasz o nic, tylko robisz od razu – mówi do Marcina Ola i to właśnie jest to. Kiedyś przeczytałam zresztą takie ładne zdanie, że Kowalczyk nie gra, Kowalczyk jest. I w tym cały sekret. Totalnie genialny i autentyczny, z najpiękniejszym karkiem, spojrzeniem i uśmiechem na świecie. W ogóle z cudownym ciałem, ubranym jak i nie. Ta twarz, ta mimika. Mistrz.
4. Bo Jaśmina Polak
Istnieje milion powodów, żeby jej nienawidzić, z tym, że jest piękna, na czele. Ale oddać jej trzeba, że jej debiut na wielkim ekranie wypadł więcej niż nieźle. I ten głos. Patrzeć na nią miło i słuchać jej miło. Zwłaszcza, kiedy pada jeden z moich ulubionych z tego filmu tekstów:
Gdybyś miał wybór, to wolałbyś się spalić czy zamarznąć? Ale masz jeden warunek. Nie tracisz przytomności, tylko cały czas wszystko czujesz, aż do umarcia. Mam taki wkręt, że od małego pytam o to ludzi i wszyscy zawsze mówią, że zamarznąć, bo to mniej boli. A mnie się wydaje, że jak bardziej boli, to jest ciekawiej. Intensywniej tak, zmysły Ci dopierdala, zamiast otępiać.
5. Bo Agnieszka Wosińska
Jedna z najseksowniejszych matek polskiego ekranu. Scenografka teatralna, rodzicielka tyleż czuła i wyrozumiała, co zdolna przelecieć córce chłopaka. Trochę romantyczka i trochę zdzira. Dojrzała, a jak cudownie pociągająca. Piękna, w tej swojej białej sukience.
6. Bo Janusz Chabior
Boże, jak on wygląda! Naprawdę, Skonieczny miał nosa do aktorów. Chabior w roli zblazowanego architekta jest po prostu świetny. Te ciuchy, te ruchy. To poczucie humoru, ta kpina, połączona z nostalgią, ta ironia, przemieszana z żalem. Niby artysta, a jednak sprzedawczyk, co to marzenia przeliczył na złotówki i dzisiaj tworzy dla wielkomiejskiego buractwa.
7. Bo mord tu taki piękny
A raczej dwa mordy. Cudownie fizyczne, niemal odczuwalne. Pokazane tak, że budzą niepokój, bo jest w nich i okrucieństwo, i rozkosz, i pragnienie walki, i chęć poddania. Marcin cudownie morduje. Czuć ten wysiłek, jego prężące się ciało. Oraz ten opór, jaki stawia mu tracąca życie materia.
8. Bo muzyka
Zaskakująca i nieprzewidywalna. Równie dobrze można usłyszeć tu Annę German czy Bajm, jak i dyskotekową rąbankę. Skonieczny wie, jak rozpieścić widza. Jak zrobić mu nastrój i klimat. Od razu widać, że ten talent wychodzi od teledysków, że wie, jak operować nie tylko obrazem i słowem, ale i dźwiękiem, który uzupełnia i motywuje, który koi nerwy albo drażni je aż po koniuszki.
9. Bo obraz
Skonieczny myśli też obrazami i widać to tutaj pięknie. Ekspresowe, teledyskowe cięcia przeplatają się z ujęciami tak statycznymi, że czasami machinalnie zaczynamy wiercić się w naszych fotelach. Za długa wydaje się scena seksu, za długie sceny zbrodni. A jednak to ma sens. Idźcie, zobaczcie i przyznajcie, że to, na serio, ma sens.
10. Bo bunt
Ale to bunt totalny. „Niesiemy dla was bombę” – pada w klipie, promującym film i rzeczywiście ta bomba tu jest. Ten film to złość, to krzyk i to wojna. To bitwa i krajobraz po bitwie. Ogniem i mieczem, wersja 2.0.
Wszystkie foty i jeszcze więcej dobra znajdziecie na oficjalnej stronie filmu. Ale zanim, to włączcie sobie to:
Widziałam ten film jakieś dwa miesiące temu. W kinie. Na sali było może z 6 osób, z czego 5 wyszło szczerze zdziwionych, że nie zrozumieli. Że po co Marcin zabijał, że mało mówił, że może nagrania VHS miały świadczyć o tym, że dziewczynka była wykorzystywana przez rodziców i teraz to jest zemsta? Milion pytań bez odpowiedzi, na które według mnie odpowiedzi nie są wcale potrzebne! Bo to jest właśnie sedno sprawy- film wbił mnie w fotel i ja wcale nie chcę wiedzieć, po co Marcin się pojawił i dlaczego. Sama jego obecność, samo jego zachowanie, nawet sposób w jaki patrzy… Czytaj więcej »
może razem z biletem powinno się załączać instrukcję obsługi? wiesz, jakąś gotową interpretację filmu? kolejny przejaw kultury instant. wszystko, wszystko muszą mieć gotowe.
To idziesz trzeci raz? Zabierz mnie, bo wciąż nie widziałam. A ludzie nie lubią jak w filmach jest coś niewyjaśnione, jak jest bez sensu, bo to IMHO trochę narusza naszą powłokę bezpieczeństwa. Lubimy mieć wyjaśnienie, bez wyjaśnienia jest niepewność, strach, a nawet poczucie bycia oszukanym. Ja na przykład cenię sobie w kinie sceny/zachowania bohaterów, które są nielogiczne, niewytłumaczalne, bo człowiek jest niewytłumaczalny sam w sobie. Teraz na przykład z Jarkiem mamy fazę na starocie i w ubiegłym tygodniu oglądaliśmy Królową Margot i Fortepian. I Jarek na przykład chciałby wiedzieć (Spojlery będą) dlaczego Margot zabiera odciętą głowę kochanka i dlaczego Ada… Czytaj więcej »
zabiorę, zabiorę. tylko nie widzę, żeby u nas gdzieś teraz grali.
ale masz absolutną rację z tą powłoką bezpieczeństwa. bardzo mi pasuje, że mi w nią Skonieczny tak napierdala. :)
Jak będziecie szły, to weźcie i mnie!
pewka! a Ty wiesz, że my z jednej wsi?
Wiesz kiedy wyszłam z kina również zastanawiałam się, że po co, że gdzie zakończenie, że coś tam. Teraz, po kilku miesiącach wiem, że ten film to współczesna kinowa REWELACJA. Jeden z najlepszych polskich filmów, jakie widziałam. Ever.
no. mnie przez ostatni rok porwała też „Ida”. ale to zupełnie inny biegun. widziałaś?
Ida – zaraz sprawdzę na filmwebie, jutro albo pojutrze obejrzę. Dzięki za polecenie, dam znać jak.
ostatnio wygrywa na festiwalach wszystko, co jest do wygrania, więc chyba nie tylko mnie się podoba. ;) czekam na opinie!
A więc obejrzałam Idę i przyszłam podzielić się wrażeniami:). Film mi się podobał, ale niestety nie zachwycił i aż tak bardzo „nie porwał”. Masz rację – to zupełnie inny biegun niż Hardkor Disko. Mam wrażenie, że sporo dobrych, polskich filmów możemy obejrzeć w klimacie podobnym do Idy, zdecydowanie mniej w klimacie Hardkor Disko. :(
na pewno HD to ewenement, ale dla mnie Ida też nim jest. takim absolutnym mistrzostwem minimalizmu. w nią też wsiąkłam i też z chęcią zobaczyłabym raz jeszcze. a co dobrego jeszcze ostatnio widziałaś? może mam jakieś braki? :D bo mnie jeszcze podobały się choćby „płynące wieżowce” i „dziewczyna z szafy”. tak gdybyś nie widziała. :)