– 70 procent Twojej widowni to są kobiety.
– Super!
– I dlatego chciałbym, żebyś przestał je obrażać.
Tym z Was, które nie lubią chamskiego dowcipu, od razu podpowiem: to nie jest rzecz dla Was. Jeśli – wzorem głównej bohaterki – obrażacie się za każdym razem, kiedy ktoś niewybrednie z Was zakpi, odpuśćcie sobie ten film.
Tutaj bowiem zazdrosne kobiety wiją się w lateksie po podłodze, miłości i seksu szuka się przez internet, a z niepoprawnych romantyczek stroi się sobie żarty. I wiecie, co? Mnie się to podoba.
Zaryzykowałabym nawet tezę, że tak udanej komedii romantycznej dawno w polskim kinie nie było. Ten film jest dokładnie taki, jaki powinien być. Ma wyborną obsadę, przyjemną i sensowną fabułę, miłe (choć przewidywalne) zakończenie i niewymuszoną dawkę humoru (choć nie uśmiejecie się raczej do łez). Oczywiście, nutki tragedii też nie zabraknie, ale wszystko to jest tutaj na tyle wyważone, że pretensji nie można mieć o nic.
Pani od muzyki szuka pana do życia
I ta oto Ania, czekając na księcia na białym koniu, a konkretnie – na faceta z internetu – zagadana zostanie przez Tomka Wilczyńskiego – gwiazdę telewizyjnego show z kukiełkami, dla którego największym komplementem jest fakt, że publika nazywa go szowinistyczną świnią. I ta oto świnia zakpi z Ani nieprzeciętnie, robiąc z niej główną bohaterkę kolejnych odcinków. Temat przewodni – 30-letnia dziewica i jej przygody z mężczyznami.
Od Stuhra po Karolaka – wszyscy doskonali
Daruję sobie szczegóły, bo fabuła jest na tyle prosta, że zakończenia już na tym etapie wszyscy się możecie domyślić. Nie jest to jednak kryminał, żeby do ostatniej chwili wymagać od niego napięcia. Jest śmiesznie, jak na komedię przystało, a i romantycznie na tyle, żeby widzom się nie przejadło. Do tego spójrzcie tylko, kto tam gra!
Jego wiernym towarzyszem jest tutaj Marcel, grany przez Piotra Głowackiego – mniej charyzmatyczny, ale za to niepozbawiony empatii i zawsze pomocny gej. Trzecia rola męska przypada tu Tomaszowi Karolakowi, któremu tym razem przychodzi odgrywać zazdrosnego męża. A z Karolakiem, jak to z Karolakiem – można go kochać, można nienawidzić. Ja rzadko wybieram to drugie.
Panie też przepiękne
W roli Ani nieznana mi dotąd Agnieszka Więdłocha. Śliczna i jakby stworzona do tej roli. Za każdym razem cudnie ubrana i nawet w tym białym golfie prezentująca się jak królowa śródmieścia.
Na odnotowanie zasługuje też Ewa Błaszczyk, która w roli zimnej i wyrachowanej szefowej stacji także sprawdza się znakomicie. A fanom Afromentalu zdradzić mogę, że przez film przemknie także Wojtek „Łozo” Łozowski. W roli – jak nietrudno zgadnąć – przystojnego podrywacza.
A Ty, czego potrzebujesz?
Ale nie martwcie się, film daleki jest od moralizatorstwa. Choć, jak to w bajkach bywa, niepoprawny romantyzm Ani wspaniale zostaje zderzony tu z wyrachowaniem i cynizmem Tomka, który tylko z pozoru okazuje się mieć serce jak głaz.
Dlatego: tak, idźcie do kina na ten film. W walentynki lub nie. Z facetem lub bez. Warto!
A dla chętnych – zwiastun:
Zdjęcia: Hubert Komerski (mat. prasowe)
Jak zobaczyłam tego zwiastun, to wahałam się między bardzo wielką niechęcią (w końcu to kolejna polska komedia romantyczna) a ogromną chęcią (jedno słowo: Stuhr). I teraz już wiem, że bliżej jestem jednak tej chęci ;)
A tak przy okazji – czy widziałaś już może „Co ty wiesz o swoim dziadku”?
Ja widziałam „Co ty wiesz o swoim dziadku”?. Gdyby nie to, że zostałam zaproszono na ten film – to bym wyszła po pół godziny. Nie sądziłam, że Robert De Niro tak nisko upadnie…
A Planeta Singli – warto się wybrać ;)
Właśnie ja się boję popsuć sobie zdanie o nim. Dlatego nie poszłam. :D
Widziałam, nawet popełniłam notkę na ten temat – w skrócie- nie polecam. Bardzo nie polecam ;)
A w skrócie – dlaczego? :)
Bo nawet tak duża fanka amerykańskiego humoru jak ja była ekstremalnie zniesmaczona. Same żarty niskich lotów o penisach, ruchaniu… No i patrzysz na podstarzałego De Niro, zachowującego się jak stetryczały zboczeniec (coś jak stary Żółw z Dragon Balla) i zastanawiasz się „Why?!”
O matko. Ok, mnie to wystarczy, nie idę. :D
Poszłam. Podpisuję się pod tą skróconą opinią rękami i nogami!
Oj nie, nie widziałam. Nie chcę oglądać de Niro w takich rolach. ;)
Ja na Planecie byłam z facetem i jak nawet jemu się podobało (a jest największym Smerfem Marudą w całej wiosce), to pewnie i Tobie się spodoba. ;)
Obejrzałam i muszę przyznać, że już dawno „polska komedia romantyczna” nie zrobiła na mnie tak pozytywnego wrażenia :)
Wybieram się w sobotę, mam nadzieję się nie zawieść ;). Akurat z chłopakiem mamy chęć na coś lekkiego, więc polska komedia romantyczna wpisuje się w to doskonale. Chciałam na Pitbulla, ale w najbliższym kinie już go nie grają :(
Au, to akurat szkoda, bo Pitbull też świetny. Ale mam nadzieję, że i Planeta Was nie zawiedzie – choć wiadomo, to zupełnie inna rzecz. :)
Najpierw czytam u Zwierza, że słabizna nad słabizny, potem u Ciebie, że rewelacja. Czuję się rozdarta. Nic tylko obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie :D
O tak, ze Zwierzem raczej się rozmijamy. :)