Na zdj. kadr z filmu „Nic osobistego”, reż. Urszula Antoniak
Przyrodę ogarnia jesień i jesiennie robi się we mnie i wokół mnie.
Johann Wolfgang von Goethe, „Cierpienia młodego Wertera”
Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam jesień. Za grzane wino, gorącą czekoladę, pachnący cynamonem dom. Za ciepłe koce i zaparowane okna. Za mgłę, która wita mnie rano. Za świeczki, rozpalane nocą. Ale jesień to też smutek i rozpacz. Zresztą, sami przeczytajcie
Majgull Axelsson, „Dom Augusty”
Andżelika wie, jak powinien myśleć normalny człowiek. Przez całe życie obserwowała swoje otoczenie i starannie układała w pamięci to, co mówią i robią inni. Próbowała ich potem naśladować, upodobniać się, ale jakoś nigdy się to nie udawało. Andżelika wie, że wypada lubić lato i nie cierpieć jesieni, ale i tak oddycha z ulgą za każdym razem, kiedy zaczyna się listopad.
Francis Scott Fitzgerald, „Wielki Gatsby”
Życie zaczyna się dopiero jesienią, kiedy robi się chłodniej.
Jacek Głębski, „Kuracja”
Jestem sam. Całkiem sam. Od dawien dawna. Pustka. Jesień. Myśli mało. Co robić, jak nic zrobić nie można, bo po co? Patrzę w sufit. Tak bardzo nie chcę mi się nic robić, że patrzeć też nie mam ochoty. Zamykam oczy i tak leżę, i leżę, i nic. Słońce zgasło na wieki wieków. Amen. Boga nie ma. Czas się zatrzymał. Wszystko się skończyło.
Jarosław Grzędowicz, „Popiół i kurz. Opowieść ze Świata Pomiędzy”
Przejściowe pory roku nie są dla mnie najlepsze. Dla nikogo takiego jak ja. Obłęd lubi wracać jesienią lub przedwiośniem. Lubi niż, mgłę, ołowiane zachmurzone niebo. Budzisz się rano i masz do dyspozycji albo nieokreślony lęk, albo smutek. A czasami jedno i drugie. Chciałbym obudzić się pogodnym i uśmiechniętym lub przynajmniej obojętnym, ale jedyne, na co mogę liczyć, to wybór między trwogą a rozpaczą oraz nadzieja, że nie zwariuję do reszty.
Tove Jansson, „Dolina Muminków w listopadzie”
Czas płynął, a deszcz nie przestawał padać. Żadnej jeszcze jesieni tyle nie padało. Doliny wzdłuż wybrzeża nasiąkły wodą, która spływała z gór i pagórków, i ziemia butwiała zamiast wysychać. Lato wydawało się nagle tak dalekie, jakby go nigdy nie było, drogi od dom do domu wydłużyły się i każdy siedział schowany u siebie.
Któregoś wczesnego ranka w Dolinie Muminków Włóczykij obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły. W jednej chwili wszystko się zmienia, temu, kto odchodzi, zależy na każdej minucie, szybko wyciąga namiotowe śledzie i gasi żar, zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i wypytywać, i zaczyna biec, w biegu zarzucając plecak, i wreszcie jest już w drodze, raptem spokojny niczym wędrujące drzewo, na którym nie rusza się ani jeden liść. Tam gdzie stał namiot, świeci pusty prostokąt trawy. Później, kiedy zrobi się dzień, zbudzą się przyjaciele i powiedzą: Odszedł, widać jesień się zbliża.
Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie jest przykrym okresem. Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa jak największą ilość zapasów. Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne.
Lucy Maud Montgomery, „Ania z Zielonego Wzgórza”
Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!
Paweł Pollak, „Niepełni”
Lubię jesień… Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych.
Taras Prochaśko, „Spalone lato”
Kto widział zimę, wiosnę, lato i jesień, ten nie zobaczy już nic radykalnie nowego.
Pory roku istnieją po to, by nigdy się nie znudzić, dlatego tak szybko o nich zapominamy. W krótkim czasie zacierają się rysy ostatniego sezonu i kolejna jesień będzie równie olśniewająca, co ostatnia.
Erich Maria Remarque, „Łuk triumfalny”
– Nie umrzemy nigdy – wyszeptała w jego ramionach.
– Nie. My nie. Umiera tylko czas. Przeklęty czas. Wciąż umiera. My żyjemy. Żyjemy wiecznie. Budzisz się wiosną, kiedy usypiasz, jest jesień, a między nimi tysiąc razy powraca zima i lato.
John Verdon, „Wyliczanka”
Ze wszystkich miesięcy najmniej lubił listopad, bo to miesiąc kurczącego się dnia, niknącego światła i niepewności, która jak sierota błąka się między jesienią a zimą.
Ania z Zielonego Wzgórza i Muminki to jest to, na co mam klimat tej jesieni. A i u mnie też dziś pojawił się wpis, w którym opowiadam o tym, dlaczego kocham tę porę roku :)
UWIELBIAM twoje wpisy na blogu, myślę że tak samo jak jesień :)