Na zdj. kadr z filmu „Metoda”, reż. Marcelo Pineyro
Na samą myśl, że muszę kimś zostać, ogarniał mnie nie tylko strach, ale wręcz mdłości (…). Codziennie będę chodził do pracy i wracał. Niemożliwa sprawa.
Charles Bukowski, „Z szynką raz”
Stary, dobry Bukowski miał to szczęście, że kiedy zaczynał karierę, z korporacji nie wiało jeszcze grozą. Dopiero później pojawiły się te wszystkie twierdze, w których musisz odbić się kartą po pięćdziesiąt razy, zanim wpuści Cię w końcu do środka. Które ułożą Ci życie według wytycznych w Excelu i omamią wizją wspaniałej pracy we wspaniałym zespole. I wyjazdem służbowym. I bonami na święta. I tymi wszystkimi super rzeczami, które będą kusić Cię jak tort ukoronowany wisienką. Tylko czasem jesz, jesz, aż nagle wisienka okazuje się zgniła.
Ale dzisiaj nie o tym, że korporacja jest zła. Przeciwnie.
Kiedyś strasznie kręciły mnie historie tych wszystkich herosów, którzy porzucali niewdzięczny żywot w wielkich korporacjach i wyruszali w świat na poszukiwanie siebie. A to byli ciągle w podróży, a to rozkręcali własne biznesy. Do dziś pamiętam dziennikarza, który rzucił pracę w mediach, żeby w Sopocie sprzedawać sery. Czytałam wywiad z nim, siedząc jeszcze w cieplutkiej redakcji i myślałam: Boże, dlaczego ja nie kocham serów? Pojechałabym z nim je sprzedawać.
Teraz takich historii jest pełno. Niby wszystkie na wagę złota, a jednak męcząco podobne. Bo i media mają to do siebie, że jak temat chwyci, to będą go żuć w nieskończoność, tak jak Indianie od ośmiu tysięcy lat żują liście koki. No to czytam sobie co chwilę: a tu pan rzucił korpo, żeby zostać rolnikiem. A tu pani ma pole lawendy, a inna szyje pieluszki. I to jest wszystko bardzo piękne i ja kocham tych ludzi i chcę się do nich przytulić. Ale kiedy po raz setny czytam tekst o tym, jaka korpo jest zła, to sorry, misie, ale trafia mnie szlag.
A na te podróże dookoła świata to skąd pieniążki były? A na pracownię, a na hektary? A te kontakty, które teraz pozwalają na własne biura, agencje i firmy, to skąd się wyniosło? A negocjacji, zarządzania, efektywności, to gdzie się uczyło? Ktoś gdzieś kiedyś (jestem mistrzynią konkretu, dziękuję, ale nie chce mi się szukać) powiedział, że korporacja jest jak czarna wołga – wszyscy jej unikają i każdy się jej boi. A sorry, kotek, kto inny da Ci etacik?
Nie, nie jestem pracownikiem korpo. Chwilę byłam, chociaż nie wiem, czy takie to znowu było korpo, bo żadnych milionów stamtąd nie wyniosłam i nic nigdy z wypłaty nie udało mi się odłożyć. Ba, raz musiałam pożyczać. A jak przychodził grudzień, to pojawiał się zwykle dylemat – to co, kurteczka czy buty?
Ale mimo wszystko wkurza mnie robienie z korporacji demona. To nie jest survival w za ciasnych garsonkach. To robota, jak każda inna. A nawet lepsza. Nie wierzysz? To masz 13 powodów:
1. Wypłata
W korpo zawsze płacą regularnie i nie ma, że nie. Ba, zwykle płacą dobrze. A to w tym kraju naprawdę nie jest normą.
2. Umowa o pracę
Jasne, jesteś zdrowy, piękny i młody i na cholerę opłacać Ci składki. No żebyś się, pańciu, nie zdziwił. Zwłaszcza, jak zechcesz wziąć kredyt, powinie Ci się noga (dosłownie) albo dożyjesz tej spokojnej starości.
3. Urlop
Płatny. Czasem nawet dofinansowywany. I zwracają za nadgodziny. Albo odbierasz za nie wolne. Musisz tyrać po 12h? Inni też, a dostają wypłaty jakby tyrali po 8.
4. Socjal
Wjazdy na obiekty sportowe, prywatna opieka medyczna, owoce w pracy, darmowy angielski, treningi dla biegaczy, ubezpieczenia dla rodziny. Policz, ile sam musiałbyś na to wydać. Weź kalkulator, bo to nie są małe pieniądze.
5. Prestiż w CV
Nie oszukujmy się – korporacje są, jakie są, ale ich logo w CV prezentuje się dumnie. Prychasz teraz pod nosem? A wolisz mieć w papierach Google, IBM albo Apple czy może Zakład Produkcyjny „Bożenka”?
6. Doświadczenie
Tu wezmą Cię i bez niego, a i wszystkiego nauczą. Jeśli jesteś świeżo po studiach, niech nie wydaje Ci się, że wszystko już wiesz. Guzik wiesz i guzik umiesz, a jedyne co masz, to wybujałe ego.
7. Kontakty
Jeśli chcesz kiedyś sam wybić się w branży, chomikuj je już na samym starcie. Trudno zaczynać tak całkiem od zera, a tu masz wszystko podane na tacy.
8. Możliwości rozwoju
Jeśli jesteś dobry, możesz liczyć na udział w międzynarodowych projektach. Robić zlecenia dla zagranicznych klientów, tworzyć rozwiązania o globalnym zasięgu. To doświadczenie i fejm!
9. Klarowna droga kariery
Wiesz, kiedy i jak awansujesz. Stawia Ci się konkretne cele i nie ma, że szklany sufit albo szef nadąsany (buziaczek dla byłego).
10. Kursy, szkolenia
Wszystko to, co podnosi Twoje kwalifikacje, dostajesz tutaj za free. Ok., czasem trzeba podpisać lojalkę. Ale jeśli i tak nigdzie się nie wybierasz?
11. Wyjazdy służbowe
Przejazdy, hotele, jedzenie – wszystko za darmo. I jeszcze płacą, bo jesteś w pracy. Nawet, jeśli mieszkasz w Hiltonie z widokiem na piękną zatokę.
12. Imprezy integracyjne
Te kilka wieczorów w roku, kiedy alkohol leje się strumieniami, a Ty bawisz się w miejscach, na które normalnie nie byłoby Cię stać. To nic, że nad ranem połowy nie będziesz pamiętał.
13. Gratisy
Nawet, jeśli przechodnie. Telefon służbowy, komputer służbowy. Czasem nawet samochód. I prezenty na święta. Bony na święta. Nie potrzebujesz? To oddaj. Adres prześlę Ci mailem.
Dalej uważasz, że korpo jest zła? To możesz rzucić kamieniem.
Tylko nie w komputer, bo matki.
Wiesz, że będę teraz zaglądać do tego tekstu za każdym razem, kiedy będę się wkurwiać na swoje korpo? Oczywiście mogłabym Ci teraz wypisać 13 powodów, dla których praca w korpo jest złem (nasze stare korpo nie było korporacją at all, wierz mi:) Ale to prawda, że dużo ci daje. Inna sprawa, że wiele też oczekuje. Czasem tego, czego wcale nie chcesz im dać.
oj, maleńka, Ty już im lepiej za wiele nie dawaj. męża masz, plany masz. Ty się dziewczyno pohamuj. ;)
a tak całkiem serio, to pewnie znalazłoby się nawet więcej niż 13 powodów, dla których praca w korpo jest złem. ba, i z milion by się znalazł. tylko mnie mimo wszystko zawsze przekonuje wypłata :)
Do wyliczonych powodów zapomniałaś dodać: (nie)zobowiązujący romans w pracy z nudnym jak flaki z olejem kolesiem; taki na szybko, taki po lampce, taki po ciemku.