Fot. Olu Eletu, unsplash.com
Prosta sytuacja: jesteście w związku, w pewnym momencie Wasza kobieta dziękuje Wam za współpracę, po chwili dowiadujecie się – czy to od niej, czy od bezzębnego Janka z podwórka – że tak naprawdę zostawiła Was dla innego. Prawda? Tak samo jak ta o zarażeniu się HIV po pogłaskaniu tego samego kota.
Kobiety w znakomitej większości przypadków nie odchodzą do tego drugiego. Przede wszystkim, odchodzą od tego pierwszego. Kolejność ma tutaj znaczenie, bo w przeciwnym razie jest to zwyczajne przerzucanie winy. Zostawiła mnie? Bo to zła kobieta była. A zamiast tego warto by pomyśleć: Zostawiła mnie? Cholera, może to ja jestem ten zły?
U znanych mi mężczyzn perfekcyjnie działa mechanizm wyparcia. Winni zawsze są wszyscy, tylko nie oni. Złe kobiety, ale nie oni. A ci ich nowi faceci? Ot, frajerzy, więc te głupie laski pewnie zaraz się obudzą i wrócą. Powiedzieć Wam coś w tajemnicy? Nie wróciła żadna. Nigdy.
Aby łatwiej Wam to było zrozumieć, wyjaśnijmy sobie kilka prostych rzeczy. Co prawda u ich podłoża leży moja utopijna wizja świata, ale kocham ten świat, bo w nim od ludzi się nie odchodzi. To znaczy: nie bez powodu. Bo zasady obowiązują w nim co najmniej trzy.
Zasada nr 1: Jeżeli kobieta kocha i jest kochana, nie odejdzie.
Zasada nr 2: Jeżeli kobieta kocha, ale nie czuje się kochana, to najpierw będzie o tym mówić.
Zasada nr 3: Jeżeli kobieta kocha, nie czuje się kochana i jest ignorowana, kiedy o tym mówi – ODCHODZI.
Zanim posypie się lawina komentarzy odnośnie tego, że zasady te działają w dwie strony, uprzedzę wszystkich Sherlocków: Tak, te zasady działają w dwie strony. Ale czasem wygodniej zawęzić sobie grupę, do której zechce się człowiek zwracać. Dziś są to kobiety, jutro może być to Księżycowy Ludek.
Wracając jednak do kwestii „innego”. On nigdy Wam niczego nie zabiera. On bierze to, co dawno było niczyje. Kobieta, która cudownie czuje się w swoim związku, ma kochającego i zaangażowanego mężczyznę, nigdy go nie zostawi dla żadnego innego, choćby był nim Maciej Zakościelny w czasach swojej największej świetności (śmiejcie się, ale na początku studiów trzy razy byłam w kinie na „Dlaczego nie” dla jednej sceny z jeziora).
Dlatego tak bardzo denerwuje mnie, kiedy faceci używają zwrotu „zostawiła mnie dla innego”. Nie, nie zostawiła Cię dla innego. Zostawiła Cię, bo jej:
a) nie kochałeś
b) nie doceniałeś
c) kochałeś ją i doceniałeś, ale nie umiałeś jej tego okazać.
Co więcej, doświadczenie uczy mnie, że po takie kobiety sięga się o wiele łatwiej, niż po te, które pozostają wolne. Kobieta wolna może być przecież z wielu powodów: bo chce, bo ma za sobą już kilka kiepskich związków, bo tak jej dobrze, bo się zwyczajne uparła. I wtedy bij, zabij – takiej nie przegadasz. A kobieta, która chce być w udanym związku, ale jej facet ma na to wyrąbane? Nic, tylko brać i kochać, jak pięciolatka kucyka Pony.
I nie ma, ale to nie ma opcji, żeby żalić się później, że „ona nic nie mówiła”. Oczywiście, że mówiła. Mogła posługiwać się w tym celu zdaniami pojedynczymi lub złożonymi, a także: chłodem, obojętnością, szlabanem na seks i noszonym nawet w Walentynki dresie.
Pewnie, że uczucie z czasem wygasa. Że ludziom może chcieć się mniej. Pół biedy, jeśli mniej chce im się w miarę symetrycznie. Bo jeśli jedna strona wciąż kocha mocniej i mocniej, a druga angażuje się w to jak kojot w ocieplenie klimatu, to wtedy możemy mieć problem. Problem można określić popularnym zwrotem „ja cię kocham, a ty śpisz” i tradycyjnie jednej ze stron prędzej czy później przyjdzie obudzić się z ręką w nocniku.
Dlatego jedna, gorąca prośba: nie mylcie przyczyny ze skutkiem. Nie odchodzi się, bo pojawia się ktoś. Odchodzi się, bo ktoś, kto był do tej pory, mniej lub bardziej świadomie przestawał z czasem być.
Witaj może jestem za stary by wypowiadać się na Twoim blogu, jeśli jednak pozwolisz stanę z obronie niektórych mężczyzn. Dobrze ujęłaś powody odejść kobiet w Twojej utopijnej wizji świata. I tu jest problem. Niektóre kobiety które mają bardziej realistyczną wizję świata najpierw przygotowują swoje odejście znajdując sobie potencjalnego nowego partnera. Bo gdy ona w tygodnia na tydzień kończy jeden związek i zaczyna drugi o czym to świadczy. Zakochała się o pierwszego wejrzenia w pierwszym napotkanym facecie. To samo dotyczy zdrady. Wiele kobiet nie potrafi żyć w samotności. To działa w dwie strony I niektórzy mężczyźni też są tacy. Pozdrawiam serdecznie.
Dokładnie. Miałem tak samo. Mieliśmy walczyć o związek, a nagle kazała mi się wyprowadzić bo jak się okazało…. Poznała kogoś.
Zgadzam się z Wami chłopy.
Zastanawiam się, czy to, co napisałaś o mechanizmie wyparcia, jest prawdą. Wydaje mi się, że faceci wcale nie zrzucają winy na wszystkich i wszystko dokoła. Może często tak mówią, ale jeszcze częściej myślą co innego/obwiniają jednak siebie. Tak mi się wydaje
Nie dość, że napisałaś rewelacyjny tekst pod względem merytorycznym (podpisuję się rękami i nogami pod Twoimi spostrzeżeniami), to jeszcze masz tak fantastyczną zdolność opowiadania o czymś w sposób taki hmm..lekki?a zarazem ciekawy, że bardzo miło się czyta Twoje słowa, wręcz się je pochłania. Dla mnie na wieeelki plus. Pozdrawiam.
xD
Mechanizm wyparcia to akurat fenomenalnie działa w przypadku osoby porzucajacej a nie porzuconej. Człowiek który najczęściej na zakładkę wmixowal się już w drugi związek musi bardzo się postarać w swojej głowi żeby wyjść na tego dobrego bo partner był taki-sraki, „niewystarczający”. Faktem jest najczęściej to, że taka osoba nie potrafi się komunikować i przejrzyscie określić swoje potrzeby drugiej stronie.