Jakie to uczucie, rozsiąść się w fotelu w mieszkaniu Moniki? Wziąć ślub w tej samej kaplicy w Las Vegas, w której ślubowali sobie miłość Rachel i Ross? Jak to jest, zagrać na gitarze „Smelly Cat” niczym Phoebe, albo w piłkarzyki, jak Chandler i Joey? Jak to jest w końcu zatańczyć z parasolami przy fontannie odgrywając czołówkę serialu oraz wpaść na kawę do Central Perk? Friendsfest udowodnił nam, że wspaniale!
Dla niewtajemniczonych: Friendsfest to genialny event dla wszystkich fanów „Przyjaciół”, zorganizowany z okazji 25-lecia serialu. Stoi za nim kanał komediowy Comedy Central Polska – to on przygotował dla swoich widzów fenomenalną niespodziankę. I to dzięki niemu w Centrum Praskim Koneser w Warszawie odbył się pierwszy taki event w Polsce.
Chodźcie, dziś zabieram Was na wycieczkę po moim spełnionym marzeniu!
I TY MOŻESZ GOTOWAĆ JAK RACHEL
Z milion razy mówiłam Wam już, że nie potrafię gotować. To znaczy: możliwe, że potrafię, bo nigdy nie wpadłam na ten szalony pomysł, żeby tę wiedzę weryfikować. Natomiast jeśli miałabym wskazać swój niekwestionowany autorytet kulinarny, to bez wątpienia byłaby to Rachel. Na pewno pamiętacie ten wielki dzień, kiedy z okazji Święta Dziękczynienia postawiła stanąć do garów. Cóż. Jeśli ktokolwiek sądził, że w jednej potrawie nie da się upchnąć biszkoptów, dżemu, cebuli i mięsa mielonego, ten widocznie nie dostał wtedy zaproszenia. Choć może to i lepiej dla niego ;-)
W każdym razie, Friendsfest to doskonała okazja nie tylko do tego, żeby z bliska przyjrzeć się wyposażeniu kuchni najsłynniejszego apartamentu w historii Manhattanu, ale i wzorem wiecznie głodnego Joey’a zajrzeć do tamtejszej lodówki. Tego, co w niej na Was czeka, nie muszę chyba mówić…?
JOEY NIE DZIELI SIĘ JEDZENIEM!
Pewnie pamiętacie też tę scenę, w której Joey żali się Phoebe, jak bardzo nie wyszła mu randka? Może i dziewczyna była całkiem fajna, ale dopuściła się rzeczy niewybaczalnej. To znaczy: podczas romantycznej kolacji jak gdyby nigdy nic sięgnęła do jego talerza po jego frytki. Nie dziwota, że wykrzykuje wtedy bodaj swoje najsłynniejsze zdanie, że Joey nie dzieli się jedzeniem. I tutaj także nikt się nim z Wami nie podzieli – nie licząc tego, co kupicie w barze, absolutnie niczego z mieszkania nie uda Wam się uszczknąć. Chcielibyście zapozować z ciasteczkiem przy zębach? Nic z tego. Zdjąć z półki jeden z rekwizytów? Również nie. Nie weźmiecie tu też do ręki ani butelki wina, ani ramki ze zdjęciem.
Czy to źle świadczy o wystawie? Nie. Idę o zakład, że przy takiej liczbie odwiedzających, tak wymacane rzeczy byłyby szybko w opłakanym stanie. To raz. A dwa, że wcale nie zdziwiłabym się, gdyby rekwizyty zaczęły się lepić ludziom do rączek. Nie miejcie więc do nikogo pretensji, że tego czy owego nie uda Wam się wziąć do łap. Friendsfest i tak daje Wam ogromną swobodę wcielenia się w postaci z serialu. Tego, żeby usiąść przy ich stole, na ich kanapie, wziąć do ręki gitarę Phoebe czy przymierzyć suknię na tle kaplicy, w której pobierali się Ross z Rachel. To wystarczy, naprawdę.
DLACZEGO ŚCIANY SĄ FIOLETOWE?
Nie wiem, jak Wy, ale ja od zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem kolorów, w jakich twórcy urządzili mieszkanie Moniki. Serio, serio. Nie mogłabym w czymś takim zamieszkać, ale na pewno chciałabym bywać! Jak się okazuje, zabieg był czysto marketingowy. Stał za nim John Shaffner, który był odpowiedzialny za zaprojektowanie i urządzenie wnętrz na planie „Przyjaciół”. To on uznał, że intensywny fiolet przyciągnie uwagę widzów i zapewni momentalnie jednoznaczne skojarzenie z serialem. No i nie jest tak? Kiedy słyszysz: „fioletowe ściany”, to ile mieszkań masz przed oczami? Co ciekawe, twórcy serialu nie podchodzili do tego ze zbytnim entuzjazmem. Dopiero kiedy zobaczyli pomysł na makietach, zgodzili się na tak ekstremalne kolory i przyznali Shaffnerowi rację.
CZY NAPRAWDĘ NIC TU DO SIEBIE NIE PASUJE?
Nie wiem, czy wiecie, ale jednym z pierwszych problemów twórców serialu było to, jak wyjaśnić widzom, skąd Monika wytrzasnęła takie mieszkanie. Postawili więc na stary, dobry pomysł ze spadkiem. Zgodnie z nim, Monika odziedziczyła mieszkanie po babci. Ale nie uświadczycie w nim przesadnych luksusów. Serial z założenia miał pokazywać życie przedstawicieli pokolenia X, czyli urodzonych przed 1980 rokiem, którzy nie wiedzą jeszcze za bardzo, dokąd ich życie zmierza i którzy finansowo radzą sobie raczej średnio. To dlatego mieszkanie Moniki wygląda tak, jakby całe urządzono rzeczami, upolowanymi na garażowej wyprzedaży. I dlatego też Greg Grande, odpowiedzialny za jego wystrój, szukał poszczególnych elementach nie w normalnych sklepach czy ekskluzywnych butikach, a… na pchlich targach, w sklepach z używanymi rzeczami oraz tanich sieciówkach. Efekt? Bajecznie eklektyczne mieszkanie, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. A jeśli nie widzieliście jeszcze, jak słynne mieszkanie Moniki odtworzyła IKEA, to koniecznie zerknijcie też na ten wpis.
TAJEMNICA ZŁOTEJ RAMKI
Kiedy Paweł pisał Wam tekst o tym, za co kochamy „Przyjaciół” (znajdziecie go pod tym linkiem), nie sądziłam, że czymkolwiek jest mnie w stanie zaskoczyć. A jednak! Wiedzieliście, że złota ramka na drzwiach mieszkania Moniki była początkowo lustrem? Nikt nie planował powiesić tam samej ramki! No ale lustro jak to lustro – szybko się zbiło. A raczej niechcący zbił je jeden z członków ekipy. I całe szczęście, że nikt nie popędził do sklepu po drugie lustro, bo dzięki temu słynna ramka jest dziś jednym z symboli serialu. I tak, z nią też musieliśmy zrobić sobie zdjęcie :D
TAK, MOGŁABYM TU ZAMIESZKAĆ
Szczerze? Friendsfest jest jak wesołe miasteczko – piszczysz z zachwytu i wszystkim zachwycasz się niczym dziecko. My mieliśmy jeszcze to szczęście, że zwiedzaliśmy wszystko w ramach akredytacji medialnej – dlatego na zdjęciach nie uświadczycie tłumów. Przeżycie tego wszystkiego, pozowanie na tle bajecznego mieszkania Moniki, wylegiwanie się na słynnej, pomarańczowej kanapie – to wszystko było dla mnie jak magia. Dlatego niżej wrzucam Wam kolejną porcję zdjęć. Jeśli tylko będziecie mieli okazję zahaczyć kiedyś o Friendsfest, to nie wahajcie się ani chwili. Ceny biletów są niskie, a wrażenia – nieziemskie!
Tego i całej masy innych ciekawostek dowiecie się z tej książki. A pod tym linkiem kupicie ją w przedsprzedaży bezpośrednio na wydawnictwa SQN. Sama mam już za sobą lekturę i lada dzień opublikuję Wam tutaj recenzję! A póki co, przed Wami jeszcze trochę zdjęć!
Ależ ja Wam zazdroszczę! <3
Ja sama nie mogę uwierzyć, że to się działo naprawdę! <3
Asia, a nie wiesz może, czy będzie kolejna edycja?
Oj, nie mam pojęcia, ale wnosząc po sukcesie tej – myślę, że na pewno!
To mieszkanie jest idealne! Mogłabym się wprowadzić nawet zaraz!
Haha, to jest nas dwie, moja droga! :)