Kojarzycie, kim jest Bear Grylls? Otóż Bear Grylls to chyba najbardziej znany na świecie popularyzator sztuki przetrwania. Taki, co to pokaże, jak przetrwać na pustyni bez wody, dotrzeć na bezludną wyspę przez zatokę pełną rekinów, ewentualnie przepłynąć tratwą przez morze i uszyć sobie kombinezon z puszystej, niczego nie spodziewającej się foki. I brew mu nawet nie drgnie, jak spędzi kolejną mroźną noc na lodowcu, popije robaki własnym moczem i za pomocą nadszarpniętej już nieco zębem czasu i hektolitrami potu skarpetki przefiltruje sobie wodę.
I tenże właśnie Bear Grylls napisał nawet kilka książek, w tym bestsellerowy poradnik przetrwania, ale sądzę, że nawet on wymiękłby na niedzielnym obiedzie w typowym polskim domu, to jest takim, gdzie kosz na śmieci jest zawsze pod zlewem, dzieci lubią się tak, jak pracownicy korporacji lubią, kiedy ktoś odgrzewa rybę we wspólnej mikrofalówce, matka zamiast Saint Laurentem woli pachnieć zupą pomidorową, a ojciec całe życie pozostaje wierny hasłu „jest niedziela, jest flanela”. Nie, żeby to zła rodzina była – rodzina zawsze jest super, chociaż z nią trochę jak z wieżą Eiffla, to jest najlepsze wrażenie robi na człowieku, kiedy się ją ogląda z daleka.
Dlatego dzisiaj ja przejmę rolę Beara Gryllsa i podrzucę Wam poradnik przetrwania w rodzinie. Może nie dowiecie się z niego, jak spędzić noc na pustyni albo chociaż porę lunchu w lesie tropikalnym, ale uśmiechniecie się kilka razy do siebie. Uwaga – pod tekstem będzie też konkurs, który organizujemy razem z T-Mobile, żebyście mogli uwieczniać piękne, rodzinne chwile, takie jak święta, urodziny, pierwsze kroki lub pierwsze rozwody :D
RODZINA:
PORADNIK PRZETRWANIA
1. LINIA MAMUSIA – ZIĘĆ
Mój ulubiony typ relacji, bo nie dość, że człowiek się całe życie z jedną matką użera, to po ślubie – jakby mu mało los własna żona uprzykrzała – dostaje w pakiecie jeszcze drugą mamusię, czyli to trochę tak, jakby mieć cały czas grypę żołądkową, a w pakiecie złapać jeszcze katar od sąsiada. I później się człowiek dziwi, że ci zięciowie to pokruszeni wewnętrznie niczym lód do drinków i wymięci emocjonalnie jak ta plastikowa słomka, która zabija nam żółwie w oceanach. Natomiast plus jest taki, że ta druga mamusia zwykle dobrze gotuje i dobrze karmi, na co żona może już nie mieć czasu między Instagramem a nowymi paznokciami. Ale, ale – niech tylko któryś spróbuje być względem niej choć odrobinę krytyczny, to już w ogóle okaże się, że ona wcale nie jest swojska jak ta kiełbasa i od jej córeczki to ci, typie, wara.
Poradnik przetrwania: nie mów teściowej tego, co tak naprawdę o niej myślisz, bo to jak z wizytą na Oktoberfeście – taką krzywdę można sobie zrobić tylko raz w życiu. Wrażenia podobne do wytatuowania sobie tribala nad pupą albo do zaparkowania pod marketem w niedzielę wolną od handlu. Czyli trochę taki dysonans, a trochę katastrofa. No i ta szczerość we wzajemnych relacjach, to jest dopiero poezja. Osobiście postuluję, aby jej symbolem stała się słynna sztuczna roślina z IKEI o uroczej nazwie FEJKA.
2. LINIA OJCIEC – SYN
Podobno w życiu mężczyzny nie ma ważniejszej osoby, niż ojciec. No chyba, że zgłodnieje, to chwilowo może być to pracownik McDrive’a czy KFC. W każdym razie, to ojciec winien przekazać synowi najważniejszą w życiu wiedzę, czyli jak posadzić drzewo, spłodzić syna i znaleźć do tego tę właściwą kobietę. To ostatnie nie jest takie znowu proste i taki syn może czuć się trochę zagubiony – zwłaszcza, jeśli wcześniej wszystkie dziewczyny miał z rozszerzeniem jpg, a ostatni kontakt z kobietą miał w czasach przedszkola, kiedy wyrwał trzylatce jej kucyka Pony. Typowy polski ojciec po 40 latach małżeństwa prezentuje fizjonomią smutek nie do przezwyciężenia bez pomocy silnych środków farmakologicznych, a stan konta żona zeruje mu szybciej, niż on zasuwa zamek błyskawiczny.
Poradnik przetrwania: jeśli jesteś synem, to kochaj tatę, bo nie ma w życiu lekko, a jeśli jesteś tatą, to kochaj syna i rób, co możesz, żeby wyrósł na silnego i mądrego mężczyznę, do tego najlepiej wrażliwego, chociaż nie aż tak, żeby od razu otwierać na osiedlu kwiaciarnię i prowadzić kursy z uwodzenia wiankiem. Spędzaj z nim też czas i mów mu, jak bardzo jest dla Ciebie ważny – bo chociaż słyszy to pewnie 100 razy dziennie od mamy, to jednak Ty jesteś ojcem i Twoje wsparcie naprawdę wiele dla niego znaczy.
3. LINIA RODZEŃSTWO – RODZEŃSTWO
Jako jedynaczka mogę powiedzieć, że dla mnie to jest jakaś czysta abstrakcja. Nie rozumiem tych zachwytów nad braterską czy siostrzaną relacją, nigdy też nie tęskniłam za rodzeństwem i nie leczę się u psychoterapeuty z traumy, że cokolwiek mi odebrano. Natomiast są tacy, co to mieli mniej (albo więcej) szczęścia ode mnie i mają na tym świecie jeszcze siostrę, brata, albo siostrę i brata, albo dowolną mnogość tych konfiguracji. No i tutaj poza wszystkimi plusami pojawiają się też minusy, jak np. -10 kilo przez nerwicę, wywołaną ostatnią kłótnią albo -150 zł na koncie, bo znowu trzeba było kupić prezent na Gwiazdkę. Natomiast stara legenda powiada, że taki brat czy siostra to całkiem spoko sprawa. A przy odrobinie wysiłku będziecie jak ta bułka z Nutellą, czyli jak bardzo dobrana para.
Poradnik przetrwania: jeśli Twój brat lub siostra są na Ciebie wkurzeni, to – niezależnie od powodów – spróbuj w nich rzucić jedzeniem. Na niedźwiedzie to zawsze działa. A jeśli kiedyś się o coś pokłóciliście, nie czekajcie z przeprosinami przez lata – po prostu przyznajcie, że daliście ciała, ewentualnie zbłądziliście jak Tadzio Norek w kanałach. No a jeśli generalnie się nie lubicie i całe Wasze życie to jedna, wielka rywalizacja, to… może najwyższy czas wreszcie dorosnąć i pojednawczo wystrzelać się po prostu po twarzach?
4. LINIA MĄŻ – ŻONA
Ostatnio w samolocie leciało z nami pewne małżeństwo. Na potrzeby tamtej chwili nazwaliśmy ich czule Pączkami. Otóż Pączki reprezentowały słowem i ubiorem postawę charakterystyczną dla opcji all inclusive, to znaczy: jedz, bo zapłacone i nie smaruj się tak tym filtrem, bo nikt nie uwierzy, że byliśmy nad tym morzem. Gdyby zapytać go o tytuły filmów, jakimi określiłby żonę, to wahałby się między „Teksańską masakrą piłą mechaniczną”, „Dniem świra” a „Milczeniem owiec”. Słowem: był to typ kobiety, który punkt G ma w słowie shopping oraz typ mężczyzny martwego w środku, od którego romantyczniejszy jest już nawet newsletter od telekomu. A najgorsze było to, że ona albo na niego krzyczała, albo się obrażała – no w każdym razie robiła wiele, ale na pewno normalnie z nim nie rozmawiała.
Poradnik przetrwania: Traktuj innych tak, jak chciałabyś, żeby oni Cię traktowali i pamiętaj, że na księcia z bajki czasem lepiej poczekać, bo ze związkami jest jak z naleśnikami – rzadko kiedy zdarza się, żeby te pierwsze wyszły od razu udane. No i na koniec – dla siebie i innych bądź po prostu dobra. Na początek chociaż troszeczkę, a nie od razu tak, jak dobra może być tylko zupa pomidorowa. I pamiętaj, że to oczywiste, że nie wszyscy muszą Cię lubić, ale jeśli nie lubi Cię Twój własny mąż (albo Twoja własna żona), to jest to już lekka patola.
5. LINIA DZIADKOWIE – WNUKI
Dziadkowie to są w ogóle ulepieni z jakiejś innej gliny. To tacy trochę MacGyverzy, co to z kłębka włóczki zbudują wnukom odrzutowiec, a trochę Troskliwie Misie, co to mają serca tak dobre, jak dobre mogą być tylko lody ciasteczkowe. Moi dziadkowie na przykład upychali mi gratisowy boczek w kanapkach, a musicie wiedzieć, że nie ma na świecie piękniejszego sposobu na okazanie komuś miłości i niech nie zmyli Was nawet ta ckliwa historia o tym, jak powstawał Tadź Mahal. Moja przyjaciółka usłyszała z kolei od swoich, że jak chce czegoś na całe życie, to niech zrobi sobie tatuaż – wychodzi taniej niż miłość, a już na pewno trwalej. W każdym razie, dziadkowie to istna skarbnica wiedzy o świecie – choć moja babcia na przykład myliła się, kiedy próbowała mi wmówić, że św. Mikołaj nie istnieje.
Poradnik przetrwania: Bądźcie dla nich czuli jak Amy dla Sheldona i spędzajcie z nimi tyle czasu, na ile pozwala Wam doba. Nawet, jeśli niedosłyszą i niedowidzą, to na pewno dokarmią i we wszystkim doradzą. Jak np. mnie babcia, żeby wyjść za mąż młodo, bo starej nikt fajny nie weźmie, a że nie słuchałam, to teraz mam, co mam. I ja wiem, że z dziadkami trudno się czasem dogadać, ale to jak ze studentami z Erasmusa – nieważne, czy zrozumiecie wszystkie słowa, ale żeby przede wszystkim się kochać.
DROBNYM DRUCZKIEM
No ale dobra, my się tu cieszymy jak norka na zarodki pszenne, ale zaraz przyjdzie jeden i drugi Eugeniusz i pomyśli, że rodzina jest zła i że on jednak woli być jak ta samotna wyspa. To ja spieszę uprzedzić, że to jest bardzo smutna opcja i to wcale nie dlatego, że na starość nikt Ci szklanki wody nie poda, bo wiadomo, że na starość pije się tylko drogie wina. Ale dlatego, że rodzina to jest takie coś, od czego robi Ci się cieplej w brzuszku, jak po wypiciu kakałka. Rodzina to ludzie, którzy w Ciebie wierzą nawet wtedy, kiedy Ty nie wierzysz w siebie i którzy podetkają Ci własny rękaw, kiedy w płaczu zasmarka Ci się ostatnia chusteczka. Dlatego nawet, jak czasem się tam posprzeczacie delikatnie niczym Legia z Lechem, to pamiętajcie, że to rodzina jest i jej się wszystko wiele wybacza.
I gdybym miała powiedzieć, co może Wam się przytrafić najcenniejszego w życiu, to to jest właśnie rodzina – czasem lepsza, czasem gorsza – ale zawsze Wasza i… zawsze jedyna ;-)
UWAGA, KONKURS DLA WAS!
Dzisiejszy poradnik przetrwania powstał we współpracy z T-Mobile. I to nie bez powodu, bo w temacie wspierania rodziny T-Mobile nie ma sobie równych, skoro dają mamie możliwość dzwonienia do cioci, kiedy ją tylko najdzie ochota, dzieciom internet i smartfona, a ojcu… no, nie wiem, pozwolą na przykład OSZCZĘDZIĆ TROCHĘ PIENIĄDZA. [HINT: Mowa oczywiście o ich nowej i elastycznej jak ja po zajęciach z jogi ofercie dla rodzin, o szczegółach której przeczytasz pod tym linkiem]. A dziś T-Mobile rozpieszcza jeszcze mocniej i da Ci nawet Instaxa, żebyś te wszystkie rodzinne momenty mógł uwiecznić sobie za pomocą zdjęcia. Choć zakładam, że są rzeczy, o których lepiej jest nie pamiętać :D
Aby wziąć udział w konkursie, odpowiedz na pytanie:
To może być wszystko: ojciec, który uczył Cię jeździć rowerze z taką precyzją, że przywaliłeś w zaparkowany samochód sąsiada (jak ja) albo matka, która podczas świątecznej kolacji wręczyła Ci koszulę nocną o takim poziomie seksu, że tamtą Gwiazdkę naprawdę wolałabyś spędzić bez prezentu :D
Spośród wszystkich odpowiedzi wybiorę 3 najciekawsze. Na Wasze zgłoszenia czekam tutaj, w komentarzach pod wpisem, do 7 października do godz. 23:59. A już 10 października opublikuję wyniki!
Pełen regulamin konkursu dostępny jest pod tym linkiem.
WYNIKI KONKURSU!
Kochani! Wasze opowieści przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Niektórym z Was zazdroszczę, innym szczerze współczuję, a jeszcze innym mogłabym nawet pomóc ogarnąć adopcję. Tym mocniej więc dziękuję, że podzieliście się tu z nami Waszymi historiami (czyt. traumami). A nagrody zgarniają:
Karolina – za bezbłędnego męża i przypał z Maćkiem Maleńczukiem
Lenka – za uroczą mamę i piękną anegdotę z Janem Himilsbachem
Ola – za cudowną starszą siostrę i maść… na wiecie, co ;-)
Wszystkim Wam dziękuję za udział w konkursie, a zwyciężczynie proszę o przesłanie mi danych do wysyłki (oraz numeru telefonu dla kuriera!) na adres mailowy: joanna.pachla@gmail.com w ciągu 5 najbliższych dni roboczych. Mam nadzieję, że z prezentami od T-Mobile jeszcze niejeden przypał uda Wam się uwiecznić… :D
Moja Teściowa wrzuciła na Facebooka moje zdjęcie. Byłam na nim 10 minut po porodzie. I zanim ja to zrobiłam.
O nie, już pierwsze dwa zdania to koszmar, ale trzecie to jakiś wyższy szczyt okrucieństwa :D
mówi, że ładnie wyszłam ;-)
chyba z siebie :P
O nieee, pewnie znowu będzie masa zgłoszeń i się nie załapię :P
Jak nie spróbujesz, to nigdy się nie przekonasz! ;) A nagrody są aż 3, więc szanse całkiem spore ;)
Mój tato pokazał mojemu chłopakowi moje nagie zdjęcia z wanny.
Miałam na nich 3 lata i wałki lepsze od większości murarzy :P
Haha, próbowałam to sobie zobrazować, ale wysiadłam :D