Tak, tak, wszyscy to wiemy. Prawdziwy mężczyzna nie pije miodu, tylko żuje pszczoły. W myśl tej logiki, jeśli już potrzebuje odrobiny relaksu, to masuje się chyba cegłówkami. A szkoda, bo masaż relaksacyjny to jedno z najprzyjemniejszych doznań, jakie mógłby sobie zafundować. Albo jakie mogłabyś zafundować mu Ty – na przykład w tym momencie, skoro właśnie zbliżają się walentynki.
My z Pawłem na nasz pierwszy masaż poszliśmy kilka tygodni temu. I dziś chcieliśmy podzielić się z Wami wrażeniami. Może będziecie tak samo mile zaskoczeni i też zrobicie sobie z tego nawyk? I jasne, że zawsze możecie masować się w domu. Czy to w ramach gry wstępnej, czy po prostu, dla relaksu. Natomiast powiedzmy to sobie szczerze: masaż relaksacyjny, wykonany przez specjalistę, w specjalnie zaaranżowanej do tego sali i przy użyciu specjalnych produktów, różni się mocno od tego domowego.
Czy jednak warto wydawać na niego pieniądze? I czy to w ogóle jest frajda dla faceta? Przeczytajcie sami!
OKIEM PAWŁA
MASAŻ RELAKSACYJNY TO NIC NIEMĘSKIEGO
Facet w moim wieku prawdopodobnie pochodzi z pokolenia, które zna trzy epitety. Coś może być fajne, głupie albo gejowskie (z całym szacunkiem dla gejów – chodzi mi raczej o stary, małomiasteczkowy sposób myślenia). Zrób proste ćwiczenie – podstaw do wyżej wymienionych dowolne twory. Ubrania, kolory, muzykę, filmy, czynności. Prawda, że pasuje idealnie? Dziś się z tego śmieję, ale jeszcze kilkanaście lat temu takie wartościowanie było jak najbardziej naturalne. Rap był fajny, disco głupie, a różowy kolor gejowski. Mijają lata, mody i trendy przychodzą i odchodzą, a wiele rzeczy w naszej świadomości wciąż uchodzi za mało męskie. I na pewno jest wśród nich masaż.
Oczywiście, każdy ma prawo tak uważać. Ja natomiast, chcąc sprawdzić, jak to wygląda w praktyce, wyszedłem ze swojej komfortowej bańki niewiedzy i zaliczyłem typowy masaż relaksacyjny podczas ostatniego pobytu w SPA. I muszę Wam powiedzieć, że to bardzo przyjemne przeżycie. Przede wszystkim: relaksujące i odprężające. Nigdy nie byłem na żadnym masażu ani na jodze, nigdy też nie medytowałem, ale słyszałem wielokrotnie, że ludzie na takich seansach się wyciszają, rozluźniają, mają okazję do wielu przemyśleń. Podobnie było w moim przypadku na masażu.
To tym bardziej zabawne, że wychodząc z pokoju chciałem zabrać ze sobą gazetę lub audiobooka. Jestem człowiekiem o niewielkiej cierpliwości i przeleżenie plackiem 50 minut wydawało mi się czymś bardzo nudnym, a wręcz psychicznie męczącym. Bardzo się pomyliłem, bo 50 minut strzeliło jak z bata, a mnie aż żal było schodzić z fotela. Poziom zrelaksowania i takiego wewnętrznego komfortu po takim masażu ciężko jest porównać z czymkolwiek innym.
NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ
Męska solidarność i wewnętrzna poprawność nakazują mi rozwiać wszelkie wątpliwości, które przed pójściem na masaż sam miałem. Na pewno panowie mają więcej pytań, natomiast niżej znajdziecie te, które sam sobie zadawałem, zanim wszedłem do gabinetu:
Kto masuje i czy to krępuje?
Mnie akurat masował mężczyzna, ale tu nie ma reguły. Wszystko zależy od tego, do kogo się zapiszecie lub kto ma akurat wolne w grafiku. Ja natomiast skrępowania nie czułem.
Czy masują na waleta?
Nie. Możesz wejść w swoich gaciach lub założyć jednorazówki. I uwaga, miałem dwie opcje do wyboru – stringi do połowy pleców oraz bokserki o szerokości betoniarki. Zostałem w swoich.
Czy masują wszystko?
Za dużo Pornhuba. Nie, tylko główne partie. Plecy, lędźwie, klatkę, ręce i nogi. Strefy newralgiczne są nietykalne. ;-)
PODSUMOWUJĄC: WARTO
Oczywiście, musicie mieć świadomość, że pewnie są gabinety, które mają inne zwyczaje i reguły. Ja odnoszę się do tego, w którym sam byłem i który wydaje mi się jak najbardziej poprawny. O innych posłucham chętnie od Was. My natomiast zaliczyliśmy pobyt w jednym z centrów SPA dr Ireny Eris. Nie wiem, jak wygląda to w innych placówkach, ale Wzgórza Dylewskie to naprawdę świetne miejsce.
Pomijając inne zalety takiego leniwego weekendu, jedno mogę powiedzieć już teraz: masaż relaksacyjny jest świetną sprawą. I chętnie go powtórzę przy pierwszej możliwej okazji. Bo mimo początkowych obaw, naprawdę cieszę się, że z niego skorzystałem. A musicie wiedzieć, że o tę rozrywkę sam się musiałem upomnieć – małżonka stwierdziła, że z założenia nie będę zainteresowany. No i gdzie bym dziś był, gdybym nie zrobił jej na złość? ;-)
OKIEM ASI
MÓJ HIT? MASAŻ WOSKIEM
No więc tak, zrobiłam to. Poszłam na masaż relaksacyjny SAMA. Przy naszym pierwszym pobycie w innym SPA, też u dr Ireny Eris, ale w Polanicy. Na masaż w ramach prezentu wysłała mnie moja najlepsza przyjaciółka i… był to jeden z najlepszych prezentów ever! Naprawdę, podobnego relaksu nie zaznałam chyba nigdy! Do wyboru jest oczywiście wiele masaży, z tajskim, balijskim czy masażem gorącymi kamieniami na czele. Ja wybrałam Aroma Candle Senses, czyli klasyczny masaż całego ciała, wykonywany na bazie wosku z gorących aromatycznych świec. I wiecie, co? To było niebo!
Odprężenie, wyciszenie i relaks to jedno. Ale to, jak miękka była później moja skóra, to drugie! Dzięki właściwościom wosku, nasze ciało robi się niezwykle wygładzone, wręcz aksamitne w dotyku. A rozgrzany olej daje ciepło nieporównywalne z niczym innym. No i ta konsystencja! Wcieranie w skórę wosku z tych obłędnie pachnących świec zapamiętam jako jedną z największych rozkoszy na świecie.
Oczywiście, na kolejny masaż musiałam zapisać też już męża – ale to już wiecie :-) Czemu wcześniej tego nie zrobiłam? Bo byłam pewna, że to nie dla niego. Że nie będzie chciał, że nie będzie miał cierpliwości, że będzie mu szkoda czasu na leżenie plackiem przez kilkadziesiąt minut. Ale – jak widzicie – byłam w błędzie. Dlatego jeśli zastanawiacie się, czy w ramach prezentu – walentynkowego czy jakiegokolwiek innego – posłać swojego faceta na masaż relaksacyjny, to już macie od nas obojga odpowiedzi. Jasne, że TAK! To naprawdę olbrzymi relaks, warty absolutnie każdej złotówki!
NA KONIEC KILKA PYTAŃ, KTÓRE JA MIAŁAM:
Czy masowanie stóp łaskocze?
Nie. No, może minimalnie, ale na pewno nie jest to uciążliwe i nie doprowadzi Was do napadów dzikiego śmiechu. Ja mam akurat bardzo wrażliwe stopy, a ani razu nimi nie wierzgnęłam, więc Wy też nie będziecie. ;-)
Czy masowane są piersi?
To zależy. Byłam dotąd na dwóch masażach i kiedy masowała mnie kobieta, ominęła piersi. Kiedy masował mężczyzna, zapytał wprost, czy chcę z piersiami, czy bez. Wzięłam opcję z, ale teraz bym tego nie powtórzyła. Jak dla mnie, to nie było zbyt komfortowe.
Czy można iść z okresem?
To zależy. Jeśli to już końcówka okresu albo po prostu miewasz łagodne krwawienia i w pełni ufasz swoim tamponom, to pewnie. Ale pamiętaj, że leżysz tam w skąpych majteczkach i przy bardziej obfitym krwawieniu, zawsze może zdarzyć się wpadka.
Czy lepiej iść do kobiety, czy mężczyzny?
Ja zdecydowanie wolę kobiety. Żeby nie było – mój ginekolog jest mężczyzną i nie mam żadnego problemu ani z rozbieraniem się, ani z badaniem. Ale jednak masaż ma w sobie coś zmysłowego, intymnego. Źle się więc czułam, kiedy obcy facet masował mi nie tylko piersi czy pośladki, ale nawet nadgarstki.
Ja właśnie wczoraj zaliczyłam swój 'pierwszy raz’ na masażu relaksacyjny i wiem jedno… nie był ostatni ? Przy życiu w ciągłym biegu warto znaleźć czas na chwilę relaksu.
Prawda <3
Hej! Jeżeli chodzi o masaż u kobiet i okolice biustu – większość (jak nie wszystkie) szkoły/kursy uczą omijania tych okolic u kobiet! Wiem z własnego doświadczenia (jestem studentką fizjoterapii na 3 roku oraz uczestniczką kursu szkolącego na technika masażystę – ostatni semestr już leci :D ), także pamiętajcie o tym dziewczyny i nie dajcie sobie wcisnąć masażu, który obejmuje piersi, bo to nic innego jak zachcianka masażysty :) Nawet masaż klatki piersiowej wytycza pasma omijające biust ;)
Z tego, co słyszałam, to to działa w dwie strony i często jest to zachcianka klientki, nie masażysty :D
Masaż to naprawdę świetny sposób na chwilę relaksu. Warto raz na jakiś czas zafundować sobie taki moment odprężenia. Co do masażu biustu – zgodzę się z Dominiką. W masażu klasycznym czy relaksacyjnym biust nie powinien być masowany, chyba że idziemy na specjalny zabieg na biust to tam takiego masażu powinnyśmy się spodziewać. Jeśli chodzi o menstruację to jest ona kategorycznym przeciwwskazaniem do masażu, niezależnie od tego, czy krwawienie jest obfite czy też nie.
Dlaczego kategorycznym? Pytałam w dwóch miejscach, w których byliśmy i w przypadku tych relaksacyjnych nie ma przeciwwskazań, poza komfortem samej klientki. I też po tych dwóch masażach nie wiem, co mogłoby mi zaszkodzić – to było takie przyjemne mizianie przecież :)