Z rzeczami odpowiednimi do wieku jest trochę jak z bikini body. Wiesz, kiedy Twoje ciało jest gotowe na plażę? Kiedy masz ciało i zabierasz je na plażę. Dlatego kiedy ktoś dziwi się, że ubieram się tak, a nie inaczej, wzruszam tylko ramionami. Czy mam czerwony dresik w serduszka? Mam i nie zawaham się go użyć. Tak samo, jak mam 3/4 ciuchów w Myszkę Miki, koszulkę z zezowatym kotem oraz taką z postaciami Disneya i napisem: „No dramas in Bahamas”. A wiesz, co jest w tym najlepsze? Że dojrzałam do tego… wraz z wiekiem. Jeszcze 5 czy 10 lat temu uważałam na to, co ludzie powiedzą, jak zareagują na moje blade uda, wystające spod zbyt krótkich sukienek. Na te chude obojczyki, które zakryłabym chyba tylko golfem. Na brokatowe paznokcie, które kocham mimo ich kiczowatości. A później przeczytałam takie piękne słowa Coco Chanel: „Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz. Ja nie myślę o Tobie wcale”.
I od tamtej pory żyje mi się lżej ;-)
Dlatego kiedy pierwszy raz zobaczyłam tornistry i plecaki Jeune Premier, aż zapiszczałam z radości. Jak one wyglądają! Te obłędne kolory, te wzory, ta retro stylistyka, po prostu wszystko w nich krzyczało: weź mnie!!! Tylko szkołę dawno już niestety skończyłam i uległam pokusie kupienia klasycznego, jakże modnego ostatnio Kankena. Czy jest okej? No jest okej. Ale żeby cokolwiek człowiekowi urywało przy nim z zachwytu, to nie. A ja mam 34 lata i wiem już, że potrzebuję zachwytu. Pięknych rzeczy, ciepłych słów, dobrych ludzi i odważnych marzeń. To jest taki wiek, w którym całe życie masz jeszcze przed sobą, ale wiesz już, że nie będzie trwało wiecznie. I dlatego stajesz na głowie, żeby było Ci w nim jak najlepiej.
DLACZEGO ROZCZULAJĄ MNIE TAKIE HISTORIE
Zacznijmy od tego, że ja totalnie przepadam, kiedy za jakąś marką stoją takie zwykłe, rodzinne historie. Tak, jak w przypadku bucików Bobux, gdzie pewnego razu niejacy państwo Bennet – późniejsi założyciele marki – szukali kapci dla swojej 9-miesięcznej córeczki, ale żadne dostępne na rynku nie wydawały im się dość dobre. Co zatem zrobili? Zrobili… kapcie. Własne. Kupili zamszową skórę, sznurówki zastąpili gumką. Tak powstała pierwsza konstrukcja kapci, które teraz są ich sztandarowym modelem. A Bobux jest dziś uznawany za jedną z najlepszych marek obuwniczych dla dzieci.
Podobnie było i w przypadku plecaków Jeune Premier. Hélène Fransen i Bruno Piers chcieli podarować swojemu synowi idealny plecak do szkoły. Wygodny, pojemny i funkcjonalny. Taki, który nie obciąży pleców, nie przełoży się na wady postawy. A jednocześnie zamknie w sobie chociaż odrobinę tej dziecięcej magii. I dlatego postanowili zrobić taki plecak sami. We własnym domu, na kuchennym stole. A dziś? Dziś plecaki Jeune Premier są chyba najpiękniejszymi plecakami na rynku. I sprzedawane są na całym świecie i to w tak prestiżowych miejscach jak galeria Lafayette w Paryżu czy w Dubaju. Ot, historia małżeństwa: jedno zrezygnowało z bycia prawnikiem, drugie – z bycia farmaceutą. I to po to, żeby projektować szkolne tornistry i plecaki, w których nie sposób się nie zakochać.
PLECAKI JEUNE PREMIER IDEALNE NAWET DLA MAMY MUMINKA
Nie wiem, jak Wy, ale ja działam w trybie Mamy Muminka. Muszę mieć ze sobą wszystko i zawsze. Szczęśliwi, którzy potrafią wyjść z domu z telefonem komórkowym i portfelem w ręce – niestety, ja do nich nie należę. Czy mogłabym chodzić z dużą torebką? Oczywiście. Gdyby tylko nie były one tak śmiertelnie nudne. Dlatego na plecaki przerzuciłam się już wiele lat temu. Ale nigdy na równie piękne! Dlatego dziś pokażę Wam pięć przecudnych rzeczy tej marki. Bo musicie wiedzieć, że Jeune Premier to nie tylko tornistry i plecaki. To także uniwersalne worki na zakupy, zabawki, do przedszkola czy na WF. To także pasujące do nich piórniki oraz walizki.
Na pierwszy ogień idzie moja miłość absolutna, czyli plecak szkolny Bobbie Jeune Premier, z którym ostatnio się nie rozstaję. Z dużą komorą i miejscem na laptopa, z super wygodnymi szelkami, leciutki, w śliczne, drobne wisienki. Do tego utrzymany w kolorach mięty i złota, co już totalnie stopiło moje serduszko. Podobno jest stworzony dla dzieci od 5 do 12 lat, ale – jak widać na załączonych obrazkach – po trzydziestce też leży idealnie! No i zwróćcie uwagę na tutejsze detale!
W DUECIE BĘDZIE NAM RAŹNIEJ
W Jeune Premier do kompletu możecie dobrać też prześliczne piórniki. Ja wzięłam piórnik-saszetkę, z dwoma komorami, zamykanymi na zamki błyskawiczne, oczywiście w tym samym wzorze. Podszewka jest tu wodoodporna i łatwa do czyszczenia, a i sam piórnik niejedno pewnie zniesie. I tak, wiem, że ceny tych produktów mogą wydać się Wam kosmiczne. Ale tutaj płacicie za naprawdę zachwycający design i mistrzowskie wykonanie. Mam nadzieję, że dobrze widać to już na zdjęciach – te rzeczy są po prostu genialne. Utrzymane w cudnych kolorach, wyprodukowane z dbałością o najmniejszy szczegół, a do tego naprawdę bezpieczne dla zdrowia dziecka.
Ten piórnik kosztuje akurat 139 zł. Z kolei tornistry i plecaki Jeune Premier to wydatek rzędu od ok. 300 do 550 zł. Czy to sporo? Na pewno. Ale to rzeczy, które posłużą przez lata i których jakość jest naprawdę pierwszorzędna. Dlatego cena broni się moim zdaniem sama. No i kryją w sobie przemiłe niespodzianki, o czym zaraz Wam więcej opowiem. I niech nie zmyli Was fakt, że do Polski ta marka dopiero co wkracza – co roku tornistry i plecaki Jeune Premier sięga ok. 120 tys. dzieci z całego świata!
WOREK CI WSZYSTKO WYBACZY
Mówiłam to już wiele razy, ale naprawdę kocham worki! Noszę je od lat i na swoim koncie mam już trzy z H&M i jeden z Femi Stories. Ten ostatni ma się najlepiej, ale był też najdroższy. A te pierwsze niestety poszły do śmieci. Raz, że się porwały, a dwa, że przy normalnym użytkowaniu łapały plamy, których nie sposób było doprać. I wierzcie mi, że worek od Jeune Premier to jest totalnie inna jakość. Zupełnie inny materiał, wykonanie, detale. Sznurki nie wbijają się w plecy, są o wiele lepiej osadzone, a do tego worek jest wodoodporny i łatwy w czyszczeniu (co przy swoim sprycie miałam okazję już sprawdzić). Jest niepozorny, a wepchniecie do niego nawet koc na piknik albo wycieczkę!
My nosimy go też zawsze na spacery i wszelkie zakupy, ale sprawdzi się też jako worek do przedszkola albo na treningi. Dla mnie takie worki to super alternatywa dla plecaków czy dużych toreb. Świetnie wyglądają, są wygodne, sporo pomieszczą, a do tego – jak to do worka – można wrzucić tam wszystko. Przez ostatni tydzień super służył nam na plaży nad morzem, z powodzeniem pomieści też książki, zeszyty, zabawki. Kolejny plus jest taki, że worek zawsze możecie wrzucić gdzieś do torebki czy torby wózka i wyciągnąć dopiero, kiedy będzie taka potrzeba. No i jak on wygląda!
PLECAK NEW RALPHIE, CZYLI MIGAJĄCY STATEK KOSMICZNY
Czyli najpiękniejszy plecak dla Staśka, jaki mogłam sobie wymarzyć! Z pojemną komorą główną, zamykaną na solidny zamek, z bocznymi kieszeniami na bidony czy butelki, z szerokimi i miękkimi szelkami z regulacją, pasem piersiowym, który stabilizuje plecak i pozwala z nim swobodnie biegać oraz ergonomicznym panelem tylnym, który zapewnia komfort noszenia. Do tego jest oczywiście lekki jak piórko, odporny na wodę i brud i idealny dla dzieci w wieku od 2 do 6 lat. No i w tych plecakach kompletnie rozczulają mnie te tłoczone napisy „don’t grow up” – nie widziałam ich wcześniej, więc to była przemiła niespodzianka!
Ale! To, co jest tutaj prawdziwym hitem, to… ufo! Autentycznie migające ufo, które wystarczy włączyć, żeby na buzi Waszego dziecka pojawił się uśmiech od ucha do ucha! Naprawdę, jeśli szukacie plecaka z efektem „wow”, który zachwyci malucha i ośmieli je do pójścia do szkoły albo przedszkola, to to jest właśnie TEN model! Staszek zaliczył już nawet ze swoim tegoroczne wakacje! Zerknijcie też sobie na inne modele, bo Jeune Premier ma nawet plecak z odczepianym kompasem. Ogromnie doceniam zresztą, że ktoś wreszcie pomyślał o pięknych i pomysłowych plecakach także dla chłopców. Bo niestety, ale większość marek nastawia się na dziewczynki, a dla ich kolegów nie ma zwykle zbyt wielkiego wyboru.
WISIENKA NA TORCIE, CZYLI TORNISTER JEUNE PREMIER
A raczej dwie wisienki, i to jakie! To właśnie ten tornister jako pierwszy przykuł moją uwagę. Piękny, potężny, przywołujący wspomnienia tornistrów z czasów mojego dzieciństwa. Ale tylko pozornie podobny do tamtych. Owszem, kształt jest mniej więcej zachowany, sentyment także pozostał, a jednak wszystko się tu zmieniło – i to oczywiście na plus. Design, wykończenie, te maleńkie kuleczki i inne detale, które sprawiają, że człowiekowi oczy się błyszczą od samego patrzenia! Naprawdę, tornistry i plecaki Jeune Premier to jest uczta dla duszy i oczu. Dla ciała zresztą też, bo są super wygodne i ergonomiczne. Ja mam tu model maxi, przeznaczony dla dzieci od 8 do 14 lat.
Ma on dwie duże komory, które pomieszczą książki, zeszyty, a nawet laptopa. Jest sztywniejszy od plecaków, więc łatwiej w nim o porządek i o to, żeby nic się nie gniotło. Do tego otwieracie klapę i wszystko macie od razu na widoku. Ma też szerokie, regulowane szelki, fajne zamknięcie na magnesy i wygodną rączkę do noszenia w dłoni. No i to genialny dodatek do każdej dziewczęcej stylizacji! Uprzedzając pytania: tak, sama zamierzam go nosić! Bo te rzeczy są nie tylko mega wygodne i praktyczne, ale i tak piękne, że chce się je nosić jak najczęściej ♥
Kiepsko jest mieć kiepski plecak. Podstawówka. Kochałam zapach nowych przyborów do szkoły, piszczałam na rytuał ich zakupu z Mamą, później planowałam jak będą poukładane i jak będę je trzymać. Przyszedł czas na nowy plecak szkolny. Dostałam taki na jaki było nas stać, średni cenowo, miał być super. Był. Do szkoły miałam max 5 minut pieszo. Zdążyłam wejść do klasy a wszystkie książki wraz ze śniadaniem po prostu *cenzura* – domysl się. ( wypadły to zbyt delikatne słowo ). Cały dół odpadł. O reklamacji wtedy i gwarancji nie było mowy. Dobrze, że teraz są takie piękne rzeczy i jest możliwość je… Czytaj więcej »
Jakie piękne! Sama bym nosiła, gdybym tylko miała gdzie! <3
To chyba najpiękniejsze plecaki, jakie widziałam! Cena faktycznie wysoka, ale są przewoskie!
Przeboskie oczywiście miało być :)