Nie wiem, jak Wasze dzieci, ale nasze jest mistrzem zadawania pytań, na które dość trudno jest odpowiedzieć. Na przykład: dlaczego dinozaury wyginęły, skoro dzisiaj byłoby im z nami dobrze? Albo: dlaczego wujek Bronek nie ma włosów? Oraz: ile razy można jeść na śniadanie to samo? I choć dinozaury i wujek Bronek to także istotne tematy, to dziś skupmy się jednak na kwestii tych śniadań. Otóż razem z moim dzieckiem długo i ciężko pracowaliśmy na tytuły niejadków. Każde z nas ma gamę swoich ulubionych dań i na wszystko inne kręci nosem. O ile jednak w przypadku 4-latka da się to jeszcze wytłumaczyć, o tyle 35-latka, która na śniadanie dzień w dzień je kanapki z serem, jest już dość smutnym przypadkiem. A że dzieci biorą przykład z rodziców, to po tak zadanym pytaniu trzeba było to zmienić. Czy mi się to udało? Tak! I dziś pokażę Wam pomysł na śniadanie w 5 pysznych i zdrowych odsłonach!
Zapomnijcie jednak o kanapkach, tostach, jajecznicach i innych daniach, które można by uznać za typowo śniadaniowe. Zamiast tego pokażemy Wam, jak ciekawie podać… kasze i płatki! Każde z tych dań jest banalne do przyrządzenia, a dzięki przeróżnym dodatkom możecie je dowolnie modyfikować. My lubimy śniadania spod znaku „a zobacz, co tam jeszcze w szafkach zostało” – zwłaszcza, że zawsze mamy w nich pełno nasion, orzechów i suszonych owoców. A że kasze i płatki to jedne z najczęściej kupowanych przez nas produktów, to nie ma opcji, żeby ktokolwiek chodził u nas głodny!
NAJWIĘKSI BOHATEROWIE PORANKA, CZYLI… PŁATKI I KASZA!
A właściwie to ogrom kasz. Jaglana, gryczana, jęczmienna, kukurydziana, kuskus, bulgur – a to dopiero początek! Ja zakochałam się w kaszach, kiedy niemal całkowicie odstawiłam ziemniaki. W moim rodzinnym domu to one stanowiły bazę dla większości obiadów. Ziemniaki i kotlet, ziemniaki i kurczak, ziemniaki i jajko, ziemniaki i żeberka – wszędzie ziemniaki! Kiedy więc człowiek postanawia, że od dziś nie je ani mięsa, ani ziemniaków, musi się nieco nagimnastykować. I kasze okazały się tutaj nieocenione! Zwłaszcza, że w naszej diecie są naprawdę potrzebne. Bo nie wiem, czy wiecie, ale kasze to ogrom składników odżywczych, tak ważnych dla naszego organizmu. Znajdziecie tu m.in. węglowodany, które są źródłem energii oraz błonnik, tak istotny dla pracy jelit. Jest też tu masa witamin, na czele z witaminą E, nazywaną witaminą młodości, oraz witaminami z grupy B, wspierającymi nasz układ nerwowy. Są tu też przeróżne składniki mineralne, w tym obniżający ciśnienie potas, poprawiający koncentrację magnez czy wzmacniający kości fosfor.
Druga grupa naszych śniadaniowych ulubieńców to płatki. Owsiane, jaglane, jęczmienne, pszenne, ryżowe, wieloziarniste i jakie jeszcze zechcecie! Tutaj wybór też macie ogromny. I one także powinny znaleźć się w Waszej codziennej diecie. Dlaczego? Ano dlatego, że to doskonałe źródło zdrowia i energii. Tutejsze białko to ważny budulec tkanki mięśniowej, a znajdujące się m.in. w płatkach owsianych nienasycone kwasy tłuszczowe świetnie obniżają cholesterol. Także i tutaj znajdziecie błonnik, ważne dla układu nerwowego witaminy z grupy B oraz składniki mineralne, takie jak potas, magnez i żelazo, które chroni m.in przed przemęczeniem. Więcej o kaszach i płatkach oraz ich zdrowotnych właściwościach przeczytacie na stronie dobrezboze.pl – polecam zerknąć, bo to prawdziwa skarbnica wiedzy! A teraz czas przejść już od teorii do praktyki. Przed Wami więc nasze sprawdzone, śniadaniowe hity!
ZAPIEKANA OWSIANKA W KOLOROWYCH KOKILKACH
Uwielbiam owsianki! Mogę jeść je w każdej wersji: na wodzie, na mleku, z owocami, bakaliami, miodem, jakkolwiek – byle na ciepło i byle na słodko! Niestety, nasze dziecko w ogóle nie podziela tego entuzjazmu i definitywnie oświadczyło, że nie zje czegoś, co wygląda jak błoto. I ja to w sumie rozumiem. Klasyczna owsianka walory estetyczne posiada raczej zerowe, a nasze dziecko – jak większość ludzi – je w pierwszej kolejności oczami. Natomiast jakoś te płatki trzeba mu było do tej diety przemycić. I udało nam się znaleźć kilka niezawodnych sposobów! Jeśli więc Wasze dziecko też nie lubi owsianki, nie odpowiada mu konsystencja, zapach czy sposób podania, to koniecznie spróbujcie jej wersji zapiekanej! Tak podanej owsiance żaden niejadek nie powinien się oprzeć!
Czego tutaj potrzebujecie? Płatków owsianych, mleka, jogurtu, jajka, cukru lub miodu oraz dowolnych dodatków. To mogą być maliny, borówki, truskawki, orzechy, nasiona, przyprawy – czego tylko dusza zapragnie! Mieszacie ze sobą składniki (my zawsze dajemy na oko), przelewacie masę do kokilek, wstawiacie do piekarnika, rozgrzanego do 180 stopni i pieczecie przez ok. 20-30 minut. I… gotowe! Dodatkowo dla smaku (lub wyglądu) możecie posypać Wasze owsianki cukrem pudrem. I tak otrzymujecie sycące i naprawdę pyszne śniadanie, które dodatkowo rozgrzeje Wam brzuszek!
KASZA NA SŁODKO? A KTO NIEJADKOWI ZABRONI!
Zacznijmy od tego, że nie jestem łatwa do nakarmienia. Owszem, kocham kasze, ale żeby tak na śniadanie? Żadna tradycyjna potrawa nie wchodziłaby tutaj w grę. Na obiad? Owszem. To akurat żaden problem – zwłaszcza, że dania z kaszami bywają zwykle wytrwane. Jak jednak podać tę kaszę na słodko? Jak przemycić ją do śniadania tak, żeby to i smakowało, i nasyciło, i najlepiej jeszcze jakoś wyglądało? Sami tylko zobaczcie! Z mało atrakcyjnie prezentującego się garnka kaszy możecie wyczarować maleńkie dzieło sztuki kulinarnej! A w roli głównej… kasza pęczak. Na stronie dobrezboze.pl nie bez powodu nazywają ją pierwszą ligą wśród kasz. W końcu to źródło wartościowych węglowodanów, a do tego odżywcza bomba dla naszej skóry i włosów. Nie mówiąc już o tym, że dzięki dużej ilości białka jest świetną alternatywą dla mięsa, co doceniają m.in. weganie oraz wegetarianie.
Ale idę o zakład, że też zwykle jadaliście ją do obiadu, prawda? W pakiecie z sosem, gulaszem albo w postaci pęczotto. A gdyby tak… robić z niej bajkowe śniadania? Nic prostszego! Wystarczy, że ugotujecie Waszą kaszę tak, jak lubicie – na wodzie albo na mleku. A następnie przerzucicie ją do miseczek i ozdobicie tym, co lubicie najbardziej. U nas były to kolejno całe migdały, posiekane orzechy włoskie, migdały w płatkach oraz borówki. Całość obficie polaliśmy miodem, żeby po wymieszaniu kasza była nie tylko bardziej mokra i kleista, ale i słodsza. Bo tak, kasza na słodko naprawdę doskonale smakuje! Wiem, że nie jest to najpopularniejszy sposób jej podania, ale wierzcie mi, że w połączeniu z orzechami i miodem, genialnie nada się na śniadania!
NIECH ŻYJE JESIEŃ, CZYLI KASZA JAGLANA Z JABŁKAMI I CYNAMONEM
Czym pachnie dla Was jesień? Jeśli mielibyście zamknąć oczy i przypomnieć sobie swoje dzieciństwo? Dla mnie jak nic byłyby to pieczone jabłka i obłędny cynamon! Tylko jak zrobić z tego pyszne i pożywne śniadanie? Biorąc za bazę… kaszę! My najbardziej lubimy tutaj kaszę jaglaną, którą najpierw trzeba ugotować. Dla niewtajemniczonych: kaszę płuczecie pod ciepłą wodą, wkładacie do garnka, zalewacie mlekiem i zagotowujecie. Następnie zmniejszacie ogień i gotujecie pod przykryciem jeszcze przez ok. 10-15 minut. Kiedy kasza zrobi się miękka i wchłonie większość mleka, zdejmujecie ją z ognia. W tym czasie nagrzewacie piekarnik do 180 stopni. Bierzecie jabłka i ścieracie je na tarce. Na patelni rozgrzewacie łyżkę masła, dodajecie trochę cukru i dorzucacie jabłka. Całość posypujecie łyżeczką cynamonu i smażycie, mieszając przez ok. 10 minut. Jeśli trzeba, dorzucacie trochę cukru.
Następnie bierzecie naczynie żaroodporne (może być jedno duże, choć my wolimy małe miseczki, z których bezpośrednio będzie można to śniadanie zjeść) i układacie wszystko warstwowo. Najpierw kasza, później uprażone jabłka i na to znów kasza. Posypujecie całość cynamonem, dodajecie na wierzch trochę masła, przykrywacie folią aluminiową i pieczecie przez ok. 25 minut. Efekt? Przepyszne, sycące śniadanie, które pozwoli Wam dobrze rozpocząć dzień! A polecam tym mocniej, że poza świetnym smakiem, kasza jaglana to nasz popisowy superfood! Jak się okazuje, mało który produkt zbożowy ma aż tak dużą, odżywczą moc. A do tego jak wybornie smakuje… ;-)
KOKTAJL Z PŁATKAMI, CZYLI POMYSŁ NA ŚNIADANIE W WERSJI PŁYNNEJ
Przyznajmy to sobie szczerze: nie wszyscy lubimy syte śniadania, a jednak rano dobrze by było coś zjeść. Zwłaszcza, jeśli wychodzimy z domu i nie będziemy mieli możliwości szybko podładować baterii. Co wtedy? Dla mnie idealną opcją jest koktajl. To świetna alternatywa dla tych, którzy średnio lubią się z tradycyjnymi śniadaniami. Bazą może być zarówno mleko, jak i kefir, maślanka czy jogurt naturalny. Ja jestem zdecydowanie fanką jogurtów (najbardziej pasuje mi zarówno smak, jak i konsystencja) i tak przygotowane koktajle pijam już od ładnych kilku lat. Ich sporą zaletą jest też to, że możecie przygotować je sobie wieczorem, a rano tylko załapać za nie z lodówki i lecieć hen, w daleki świat. A i ci, którzy lubią dłużej pospać, przygotują świeży koktajl w zaledwie kilka minut. Tylko co do niego dodać?
Dla mnie najważniejsze są trzy kluczowe składniki. Po pierwsze, wspomniany już jogurt naturalny (koniecznie duże opakowanie). Po drugie: płatki. I tutaj macie pełną dowolność, jakie konkretnie to będą płatki. Ja najczęściej wrzucam owsiane, bo te akurat mamy zawsze w zapasach. Po trzecie zaś: owoce. Zwykle to trio: maliny, banan, truskawki. Żeby koktajl miał fajną, płynną konsystencję, dolewam też trochę wody. I w zależności od dnia, czasem dosypuję też migdały w płatkach czy słupkach albo orzechy, zwłaszcza nerkowca. Całość polecam blendować w blenderze kielichowym, bo wtedy po prostu zakręcacie kielich, wrzucacie go do torebki albo plecaka i możecie ruszać. Pamiętajcie, że to też nieoceniony posiłek po usuwaniu ósemek – a chyba każdego z nas prędzej czy później to czeka ;-)
BO KAŻDY Z NAS KIEDYŚ ZASPAŁ, CZYLI… CIASTECZKA OWSIANE!
A na koniec nasz domowy hit, który od wielu miesięcy mamy codziennie na stanie. Zaczęło się od tego, że podczas jednego ze spacerów Staś zgłodniał, a w pobliżu była tylko lodziarnia. Na szczęście mieli tam też pożywne, okrągłe ciasteczka, które tak mu zasmakowały, że później chciał je jadać niemal codziennie. Opcja z lodziarnią nie wchodziła z taką częstotliwością w grę, a do tego co domowe, to jednak domowe. Dlatego zaczęliśmy piec takie ciasteczka sami. Czego będziecie tu potrzebować? My robimy porcję, na którą składa się pół szklanki mąki, pół łyżeczki sody oczyszczonej, szklanka płatków owsianych, pół szklanki mielonych lub drobno posiekanych migdałów, 125 g masła, 3 łyżki miodu i rodzynki lub suszona żurawina – tu już według uznania. Piekarnik nagrzewacie do 150 stopni. W tym czasie do miski wsypujecie mąkę, migdały i sodę i całość mieszacie. Do tego dodajecie płatki, rodzynki i żurawinę, i ponownie mieszacie. Następnie bierzecie rondelek, w którym roztapiacie masło z miodem i łyżką wody. Później przelewacie je do miski z sypkimi składnikami i całość mieszacie.
Z tak powstałej masy lepicie kulki (rodzicom polecam zaangażować w to dziecko – radość z robienia będzie jeszcze większa niż radość z jedzenia!) i lekko je spłaszczacie. Najlepiej tak, aby Wasze ciastka miały ok. 4 cm średnicy i ok. 1,5 cm grubości. Ale bez stresu, nikt nie będzie mierzył ich od linijki ;-) Kulki układacie na blasze, wyłożonej papierem do pieczenia – pamiętając tylko, by zachować odstępy. Następnie wstawiacie je do piekarnika i pieczecie przez ok. 15 minut. Proste? Banalnie! A pyszne i pożywne ciasteczka w mig pokocha cała rodzina. Zwłaszcza, że to świetny pomysł zarówno na deser, jak i na pożywne, drugie śniadanie. Albo i na pierwsze, jeśli zaspaliście, a chcecie coś złapać na szybko w rękę, spiesząc się do auta albo na tramwaj. Co więcej, to też super przekąska do pracy albo przedszkola!
Partnerem wpisu jest Stowarzyszenie Producentów Produktów Zbożowych (SPPZ)
