Jak powiedzieć o ciąży swojemu facetowi? Przed Wami 15 historii, jak tego NIE robić

Kupno bodziaka z napisem „kocham Cię, tato”, a może pamiątkowego kubka? Wręczenie smoczka, maleńkich skarpetek, a może testu ciążowego? Cóż. Sposobów na to, jak powiedzieć o ciąży swojemu facetowi, jest naprawdę sporo. Natomiast dzisiaj wiemy już, jak tego lepiej nie robić. A od czego się w ogóle zaczęło? Może kojarzycie ten screen ze Spotted: Bielsko-Biała, który krąży po Facebooku. Jeśli nie, cytuję słowa jednej z użytkowniczek: „Po wyjściu z łazienki ze łzami w oczach powiedziałam chłopakowi, że są dwie kreski. Na to on odparł, że w kuchni też jest słaby zasięg”.

Piękne? No piękne! I od razu przypomniało mi się, jak sama zastanawiałam się, jak powiem Pawłowi o ciąży. Wróciłam wtedy od rodziców, nie widzieliśmy się z tydzień, wchodzę do mieszkania, on pyta mnie, czy wypiję drinka, na co ja, że nie, a on: jesteś w ciąży? I tyle było z całej niespodzianki ;-)

I dlatego postanowiłam zapytać swoje czytelniczki o ich historie. O to, jak poinformowały swoich facetów o ciąży i co usłyszały. I nawet nie będę Wam tego komentować – ja to po prostu Wam tu zacytuję! A jeśli jeszcze nie obserwujecie mnie na Instagramie, to zapraszam serdecznie. Namiar: https://www.instagram.com/joannapachla/ – tam śmiejemy się z siebie znacznie częściej! ;-)


JAK POWIEDZIEĆ O CIĄŻY SWOJEMU FACETOWI?

TAK ZROBIŁY TO NIEKTÓRE Z WAS:


Staraliśmy się rok. Udało się. Zadzwoniłam z płaczem, a on: „Boże, kto umarł”?


Wysłałam zdjęcie smoczków, żeby wybrał, a on myślał, że to mój pomysł na rzucenie fajek.


Jak pokazałam test ciążowy i go trzymał, to po chwili: „Ty na to sikałaś”!


Staraliśmy się i jak pokazałam mężowi dwie kreski na teście, to on: „O nie! Masz covid”?


„Ej, idziesz już spać czy jeszcze chwilę planujesz żyć? Bo sprawę mam”.


Zapakowałam test ciążowy w pudełko prezentowe i daję staremu, a on: „Co znowu za pierdołę kupiłaś”?


Ryczę jak bóbr, stary pyta, co się stało. Ja, że w ciąży jestem! On: To czego płaczesz?! Ja: Bo jestem taka młoda!!! (25 lat). On: No ku*rwa nie przesadzaj.


O 6 rano wybiegłam z łazienki i krzyczę, że jestem w ciąży (jakoś weekend był). Na co mój mąż ledwo obudzony: „A jakbyś powiedziała mi o tym dwie godziny później to wciąż byś przecież była”. Odwrócił się i poszedł dalej spać.


Zapakowałam test w ozdobny papier, wręczam, a on, że takiego pendrive’a jeszcze nie widział.


Ja: „Test wyszedł pozytywny”!!! Na co on: „No to gratuluję”.


Kupiłam ubranko dla dziecka, związane z jego zawodem. Pokazuję wzruszona, a on pyta, dla której to koleżanki.


Napisałam, kiedy będzie w domu, bo muszę mu coś pokazać. A on na to: „Kot coś zarzygał”?


Ja zestresowana chodziłam po pokoju, a on do mnie: „Włącz chociaż Endomondo, to Ci kroki policzy”.


Pokazuję mu test ciążowy, na co on: „Czyje to”?


Dałam mu test do ręki, taki paskowy, to spytał, czy to od sprawdzania twardości wody.


PS. Pamiętajcie: mogło być lepiej, ale mogło być znacznie gorzej :D


Przeczytaj też: „To prawda. Nie wiesz, ilu osób nie lubisz, dopóki nie musisz wybrać imienia dla swojego dziecka”


Zdjęcie główne: Tola Piotrowska

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments