Jerzy Pilch: 68 cytatów na 68 lat życia. Przypomnijmy je sobie raz jeszcze

„Miasto utrapienia”, „Moje pierwsze samobójstwo”, „Spis cudzołożnic”, „Rozpacz z powodu utraty furmanki”, „Zuza albo czas oddalenia”. Kojarzycie te tytuły? Nawet, jeśli nie, to „Pod Mocnym Aniołem” kojarzą pewnie wszyscy – czy to z racji książki, czy głośnego filmu. Ich autorem był Jerzy Pilch. Jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy ostatnich lat. A już na pewno najciekawszych.

Jerzy Pilch zmarł dziś, 29 maja 2020 roku, w swoim domu w Kielcach. Przed Wami 68 cytatów z jego dzieł – po jednym na każdy rok jego życia.


JERZY PILCH – CYTATY Z MISTRZA:


Byliśmy bardzo kochającą się rodziną. Najzwyczajniejszą w świecie rodziną potworów. Starzy wprawdzie niechętnie dopuszczali do siebie myśl, że są potworami, i dziwili się, skąd się wziął taki potwór jak ja, ale to typowe. Wszystkie potwory świata dziwią się swoim potwornym potomkom.


Byłem już wtedy na tyle dużym chłopcem, koło trzydziestki, że mniej więcej wiedziałem, co chciałbym robić, kiedy dorosnę.


Byłem tak wydrążony w samotność, z samotności uczyniłem tak gęstą podstawę życia, że potoczne okoliczności, w których ludzie, którzy czują się samotni: podróż, pociąg, nocleg w hotelu, to były dla mnie tłumne spotkania i zbiorowe zabawy. Jasne, że wolałem, żeby do mojego przedziału pierwsza klasa, dla palących przy drzwiach, nikt nie właził, ale jak już wlazł – proszę bardzo, możemy nawet dwa słowa zamienić. Na ogół zresztą nikt nie właził. Mam nieprzychylny wyraz twarzy.


Chwila rozpinania bluzki na czyichś stromych piersiach jaka jest, taka jest, ale nie jest chwilą strachu przed śmiercią. Wszystkie pozostałe – tak.


Co to jest miłość? Miłość jest wtedy, jak się chce być z kimś nawet po orgazmie.


Czas płynie, rzeźbi nas i demoluje, mimo że nam się wydaje, że się nie zmieniamy.


Dopóki nie znajdzie się taki komputer, co potrafi wypić więcej od człowieka, ludzkość nie powinna czuć się w swych pryncypiach zagrożona.


– Dzieciństwo musi się wybrykać, młodość wyszumieć…

– Dojrzałość zmądrzeć, starość zesrać…


Gdybym nie miał co czytać, nie dałbym rady.


Gdybyś nie pił, byłbyś szczęśliwszy, ale rozumiałbyś mało.


Generalnie sens egzystencji ludzkiej da się sprowadzić do permanentnych starań o poprawę samopoczucia, służyć temu może na przykład ideologia, religia, postęp techniczny, dobra materialne, służyć temu może także picie – ściślej – umiejętnie sterowana technika picia. Innymi słowy, w życiu idzie o to, by za pomocą właściwej techniki picia należycie korygować złe samopoczucie. Może to szwankować. Gdy samopoczucie staje się tak złe, że nie pomaga żadna technika picia, albo gdy technika picia ulega rozprężeniu i zamiast poprawiać pogarsza samopoczucie, tak, wtedy pojawiają się problemy.


Ile razy modliłem się o czyjąś obecność i modlitwy zostawały wysłuchane, i Bóg zsyłał czyjąś obecność, i ja w najwyższym popłochu nikomu nawet progu nie pozwalałem przekroczyć.


Ja lubię poranki. Ty oczywiście – nie. Ty uwielbiasz zasypiać, ja uwielbiam się budzić. Ty jesteś człowiekiem zasypiania i ucieczki w sen. Ja jestem człowiekiem odganiania snu i powrotu do rzeczywistości. Nawet w najgłębszym śnie nie mogę się doczekać, kiedy się obudzę.


Ja zaś kulę się wtedy w sobie i myślę, jak straszną rzeczą jest wiedzieć o sobie wszystko


Jak przychodzi wielka miłość, to człowiekowi zawsze się zdaje, że pokochał najpiękniejszą kobietę świata. Ale jak człowiek faktycznie pokochał najpiękniejszą kobietę świata – może mieć kłopoty.


Jak się ma szesnaście lat, podejmuje się doniosłe decyzje na całe życie; ich trwałość jest wprawdzie żadna, ale młodość trwa długo.


Jaka jest różnica pomiędzy powiedzeniem: jeszcze jestem a powiedzeniem: już mnie nie ma? W pierwszym jest rozpacz. W drugim marna pociecha.


Jaką duszę ma człowiek, który wie, że przepił wszystkie pralki świata? Odpowiadam: duszę ma uskrzydloną, a myśl jego wiruje jak bęben w ostatniej fazie odsączania.


Jednego pijaka w całej rozciągłości może zrozumieć tylko drugi pijak.


Jestem opętany przez wiecznie nienasycone demony dotyku.


Każdy normalny człowiek od czasu do czasu ma ochotę kogoś zabić.


Kiedy kobieta nie może pewnych rzeczy sobie przypomnieć, to znaczy, że się zdarzyły.


Kłamstwo w plemieniu deliryków jest honorem – prawda wpierw jest nietaktem, później zniewagą, na końcu rozpaczą.


Kolejne występki idą jak z płatka; pierwszy jest trudny, skomplikowany, ale jeśli nawet ohydny – to i tak niezapomniany.


Kotu o coś uniwersalnego – poza żarciem – w życiu chodzi. Psu chodzi wyłącznie o żarcie. Kot nieustannie poznaje i studiuje rzeczywistość, pies ją oszczekuje tępo. Kot ma własną wizję świata, pies takiej wizji nie ma. Kot jest panem, pies niewolnikiem. Kot ma pysk wredny, ale inteligentny, pies ma mordę poczciwą, ale debilną. Kot jest wymagającym partnerem człowieka, pies jest jego ślepym i podatnym na upokarzające tresury lokajem.


Krytyka życia nie musi być pochwałą śmierci, ale zawsze trochę na to wychodzi.


Książek nie czyta się po to, aby je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc znów je czytać. Biblioteka jest zbiorem snów zapomnianych, ale utrwalonych, jest szansą nieustannego powrotu, a każdy powrót może tu na powrót stać się pierwszym przyjściem.


Ktoś, kto urodził się kmiotem, jest kmiotem i umrze kmiotem, paradoksalnie, nie musi się martwić, że wychodzi na kmiota.


Młodość komiczna nie jest. To jest czas tragiczny i trudny do przetrzymania. Wszystko przeżywa się w chujnasób, bo i świata doznaje się dotkliwiej. Radość jest wprawdzie euforią, ale ból – dajcie spokój. Nie zazdroszczę młodym ludziom, choć być może po ciężkich, wyczerpujących negocjacjach nie odmówiłbym zamiany.


Można zakochać się w kobiecie, która nie lubi książek? Można, ale po co? Kto przy zdrowych zmysłach zakochuje się w kobiecie, która nie lubi książek?


Myślę, że Bóg mógł rzec do człowieka: „Daje ci życie, ale żeby żyć, musisz mnie wymyślić”.


Nie mieć żadnych ubocznych zamiarów wobec kobiety to jest wielka nieuprzejmość.


Nie możesz być dalej niż kilkaset centymetrów ode mnie, potem wszystko jedno, czy jesteś o kilometr, czy trzysta kilometrów stąd. Trzysta kilometrów od moich ramion. Potem i tak jest otchłań.


Nie można pijąc żyć długo i szczęśliwie. Ale jak można żyć długo i szczęśliwie bez picia?


Nie szło tu bowiem o to, że dalej istniał rzeczywisty wybór pomiędzy piciem a niepiciem, nie, takiego wyboru nie było już dawno, natomiast można było wciąż jeszcze udawać, że taki wybór istnieje i nie tyle wahać się pomiędzy piciem a niepiciem, co wiedząc, że już się w zasadzie przestało niepić.


Nie wystarczy mieć umiejętności, trzeba też je znać.


Nienawidzę świata i ludzi i z tego powodu mam zamiar napisać druzgocącą krytykę życia. Wiem: nikt dla mnie nie uczyni miejsca. Zostawiam wszystko. Uczę się porzucać. Studiuję okrucieństwo. Stygnę. Jestem zdruzgotany, jestem wypalony, wiele, bardzo wiele jest we mnie zniszczonego. Ratuję, co się jeszcze nie spaliło. Piszę i ćwiczę pamięć. Tych, co znam, zmuszam do wiecznego ruchu w mojej głowie. Nie liczę, że ktokolwiek da mi ukojenie. Jest inaczej.


Nikt nie przychodzi, nikt nie puka do drzwi, telefon milczy. Samemu dzwonić się nie chce, zresztą nie bardzo jest do kogo. Czytać się nie da; w ogóle nic się nie da.


Oni wszyscy pili z tych samych, choć niekiedy też z innych jeszcze powodów. Pili, bo ojciec był zbyt surowy, i pili, bo matka była zbyt łagodna. Pili, bo wszyscy wkoło pili. Pili, bo pochodzili z rodzin pijackich, i pili, bo pochodzili z rodzin, w których od pokoleń nikt nigdy nie umoczył dzioba. Pili, bo Polska była pod moskiewskim jarzmem, i pili w euforii po wyzwoleniu. Pili, bo Polak został papieżem, i pili, bo Polak dostał Nobla, i pili, bo Polka dostała Nobla. Pili za zdrowie internowanych i piciem czcili pamięć zamordowanych. Pili, gdy byli sami, i pili, gdy ktokolwiek pojawił się obok nich. Pili, kiedy Polska zwyciężała, i pili, kiedy Polska przegrywała.


Owszem, chciałem się zabić, i to zabić skutecznie, ale chciałem przy tym być.


Pewien niczego człowiek być nie może, zwłaszcza życia.


Pierwsza zmysłowość zawsze tyczy pleców. Wszyscy w koło ględzą o pierwszym pocałunku; a przecież zawsze, jak ją pierwszy raz całujesz, twoja dłoń jej plecy obejmuje. I bez tego objęcia, bez dłoni na plecach nie ma pocałunku. Wyobraź sobie słynny pierwszy pocałunek z luźno opuszczonymi wzdłuż ciała rękami. Bez dotykania pleców nie ma pocałunku, bez dotykania pleców nie ma wzajemnej skłonności, bez dotykania pleców nie ma seksu, bez dotykania pleców nie ma miłości.


Pijakowi wstyd pić, ale pijakowi jeszcze gorszy wstyd: nie pić.


Piję, bo piję. Piję, bo lubię. Piję, bo się boję. Piję, bo jestem obciążony genetycznie. Wszyscy moi przodkowie pili. Pili moi pradziadowie i dziadowie, pił mój ojciec i piła moja matka. Nie mam ani sióstr, ani braci, ale jestem pewien: gdyby byli na świecie, wszystkie moje siostry by piły i wszyscy moi bracia również by pili. Piję, bo mam słaby charakter. Piję, bo coś mi się przestawiło w głowie. Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę ukoić nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweselić duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłości. Piję, bo jestem zbyt normalny i potrzebuję odrobiny szaleństwa. Piję, gdy coś mnie boli i chcę ukoić ból. Piję z tęsknoty za kimś. I piję z nadmiaru spełnienia, kiedy ktoś przy mnie jest. Piję, kiedy słucham Mozarta i kiedy czytam Leibniza. Piję z powodu cielesnego uniesienia i piję z powodu seksualnego głodu. Piję, kiedy wypijam pierwszy kieliszek, i piję, kiedy wypijam ostatni kieliszek, wtedy piję tym bardziej, ponieważ ostatniego kieliszka nie wypiłem nigdy.


Po co się budzić, skoro na jawie jest jeszcze gorzej? Jawa jest jednym wielkim powodem do picia.


Przez całe dzieciństwo, a może i później, byłem absolutnie pewien, że Polska jest odwieczną piłkarską potęgą oraz że papież zawsze jest Polakiem.


Przyjaźń polega na tym, także na tym, że nie dostarcza się przyjaciołom zbytecznych zgryzot.


Samotność postarza. Zwłaszcza samotność z wyboru.


Strzelając do celu należy się uwolnić od trywialnej myśli o konieczności trafiania.


Szekspir dotknął istoty rzeczy, Newton dotknął istoty rzeczy, Tołstoj dotknął istoty rzeczy, Einstein dotknął istoty rzeczy. A pijak? Pijakowi zawsze trudniej.


Sztuka bycia prostytutką to sztuka hartowania się w samotności.


To, że życie jest wieczne, jest za młodu tak strasznie silnym złudzeniem, że jest prawdą.


Tylko grube książki są w twoim zasięgu – w kosmos nie polecisz, w olimpiadzie już nie weźmiesz udziału, na mundial nie pojedziesz, w podróż dookoła świata nie ruszysz, nawet do Wenecji ci się już nie chce, masy rozmaitych rzeczy już nie dasz rady zrobić, ale nadzieję na przeczytanie grubej książki możesz mieć zawsze; choćbyś był nie wiadomo jak przyciśnięty do muru, zawsze możesz wziąć do ręki Historię Chin albo Annę Kareninę, albo wszystkie trzy tomy Millennium, albo Arthura & George’a i zawsze możesz mieć złudzenie, że przed końcem – dobrniesz do końca.


Tysiąc, a może milion razy i na tysiąc, a może milion sposobów próbował być.


W absolutnej zaś pełni jest to jasne dla tych, którzy budzą się w środku nocy i przeraża ich ktoś obok śpiący i myśl, że nie będzie się w pojedynkę jeszcze parę godzin i potem całe rano, jest straszna, straszna. I odliczają sekundy i minuty niekończącego się koszmaru i jakoś – z najwyższym trudem – przetrzymują.


W Polsce każdy powód jest dobry, żeby się napić, zwłaszcza po promocyjnych cenach.


– Weź się w garść i zacznij żyć umiarkowanie, ale szczęśliwie.

– Umiarkowanie, ale szczęśliwie? Przecież to jest sprzeczność sama w sobie.


Wszystko jedno, czy się ma przed sobą sto lat, rok czy tydzień, zawsze się ma przed sobą wszystko.


Wszystko ma swój czas. Samobójstwo też ma swój czas. Jak człowiek nie zdąży się zabić w odpowiednim momencie, musi potem żyć na darmo. I wielu, nieskończenie wielu ludzi tak żyje. Żyją tylko dlatego, że nawet na samobójstwo za późno. Tak jest.


Wyobraźnia to jest umiejętność widzenia suchej buły jako buły z masłem.


Z rozpaczliwym uporem utrzymuję się przy życiu dzięki myśleniu pełnymi zdaniami.


Zawsze i właściwie we wszystkich dziedzinach byłem outsiderem. Np. jakieś 80 procent wódki sam wypiłem w życiu. Ja uwielbiałem sam!


Zawsze wiedziałem, że trzeba być krok od samego siebie. Ale teraz jestem, stoję tysiąc, a może parę tysięcy kroków od samego siebie. Patrzę z dystansu. Z rosnącego dystansu. Dar dystansu, a może przekleństwo dystansu. Dziwi mnie, kurwa, wszystko. 


Zmyślanie historii, w których się występuje, jest powinnością i nieodpartą pokusą prawdziwego mężczyzny, wymyślona historia jest pieśnią jego życia i śmierci, opowieść przegranego, zmyślona opowieść przegranego jest znakiem zwycięzcy.


Zobaczyłem ją i popełniłem błąd frajerski – zamiast poprzestać na podziwie – postanowiłem ją zdobyć.


Zwykła ludzka miłość polega bowiem na tym, iż kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne.


Życie się składa ze złudzenia wieczności i z przerażającej utraty tego złudzenia.


Życie w ogólności to jest dożywocie.

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Angela

Świetne! Kilka sobie zapisuję i wpisuję Pana Jerzego na listę do przeczytania ?

Artur

Takie „sobie”,ot efekt Dobrej Oceny i spostrzegastosci Życia,szlu nie dostrzegam,Art.

Arleska

Jasne! Dysortografia na wysokim poziomie uprawnia do takich opinii. Dobra ocena, spostrzegawczość (i niedostrzeżone – dystans do samego siebie oraz niewątpliwe członkostwo w loży szyderców, obok zawoalowanego smutku istnienia) – „szlu” nijak wzbudzać nie mogą.