Kasa albo kula, czyli seriale o narkobosach, które warto zobaczyć

Od zawsze mam tak, że interesują mnie historie autentycznych postaci. Przekrój jest bardzo szeroki: od Juliusza Cezara i Ragnara Lothbroka, aż po Steve’a Jobsa czy Elona Muska. Wierzę w to, że z każdej biografii każdy z nas może wynieść jakąś lekcję. Nawet, jeśli będzie to historia socjopaty czy człowieka zepsutego do szpiku kości. Bo czy nie da się nauczyć czegoś z historii upadku III Rzeszy pod władzą Hitlera? Oczywiście, że się da. Szczególnie, kiedy zagłębi się odrobinę mocniej w tamtejsze problemy społeczne. Wiele z nich ma niestety swoje odbicie w teraźniejszości.

Ostatnio sporo mojego czasu skradły ekranizacje Netflixa o najbardziej rozpoznawalnych baronach narkotykowych z rejonów Karaibów oraz Ameryki Południowej. Nie będę Was oszukiwał – gdyby nie te seriale, prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym po książki traktujące o tych ludziach. Szczególnie, że próbowałem robić podejście do biografii Escobara – nie poszło, zupełnie mnie nie wciągnęło. Za to seriale? Wciągnąłem nosem, jak tytułowe postacie wciągały kolejne kreski kokainy. Nie będę recenzował Wam każdego serialu osobno, bo te, tematycznie i jakościowo, są bardzo do siebie zbliżone. Napiszę natomiast, co mnie szczególnie zaciekawiło, oraz co zrobiło na mnie największe wrażenie. A więc, moi drodzy, przed Wami krótkie zestawienie tego, czym zaskoczyły mnie historie piątki ludzi. A byli nimi:

1. Joaquín Guzmán Loera – „El Chapo” z serialu o tym samym tytule

2. Miguel Ángel Félix Gallardo – „Chudzielec” z serialu „Narcos: Meksyk”

3. Pablo Emilio Escobar Gaviria – z serialu „Narcos” sezon 1 i 2

4. Bracia Gilberto i Muguel Rodríguez Orejuela – z serialu „Narcos”, sezon 3

PODZIAŁ NA STREFY WPŁYWÓW 

Nie wiem, dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, że jeśli w kraju jakaś organizacja zajmuje się przemytem, to ma na to wyłączność. Otóż nie. W Kolumbii zarówno kartel z Medelin /Escobar/ jak i Cali /bracia Rodriguez/ eksportowali kokainę na setki ton miesięcznie. Obie organizacje miały swoje strefy wpływów. Cali obsługiwało Nowy Jork, a Medelin Miami. Co ciekawe, według syna Escobara ten układ jest w serialu sztucznie naciągany – niezależnie od tego, ile oba kartele eksportowały, na rynku zawsze był deficyt. USA tamtych lat było bardzo chłonnym rynkiem.

Nic zatem dziwnego, że zyski każdego z gangów sięgały w szczytowych momentach kilkudziesięciu milionów dolarów. W czasach swej świetności El Chapo z majątkiem 3 miliardów dolarów został wpisany na listę najbogatszych ludzi na świecie na miejsce 701. Pablo Escobar w podobnym notowaniu z majątkiem rzędu 30 miliardów był 7. na liście.

TRYWIALNE PROBLEMY

Ogromne zyski każdego z karteli wymagały sprawności operacyjnej oraz popleczników. Zarówno w polityce, jak i w służbach mundurowych. Opłacenie tego wsparcia wymagało więc dużych zapasów gotówki. I tutaj bardzo często pojawiał się problem. Do USA wysyłano kokainę, bo tona kokainy objętościowo jest 3 razy mniejsza niż jej ekwiwalent w dolarach. Dzięki regulacjom prawnym, z USA nie można nadać nierejestrowanego przelewu powyżej kwoty 10 tysięcy dolarów. Jak więc odzyskać pieniądze za sprzedany towar? Każdy radził sobie na swój sposób. Można było transportować gotówkę samolotami, tunelami pod granicą, kupować nieruchomości, dawać ją do przewożenia mrówkom granicznym. Jakoś jednak trzeba było ją przewieźć z powrotem, aby nie utracić zdolności operacyjnej.

Co jednak z zapasem gotówki? Taka jej ilość okazywała się niekiedy problematyczna. O ile kartel z Cali radził sobie, reinwestując środki w legalne biznesy, o tyle Pablo chował gotówkę w rozlicznych nieruchomościach czy też ją… zakopywał. Z tym zresztą wiąże się jedna z najciekawszych historii. Kiedy Escobar razem z rodziną został zaatakowany przez konkurencyjny kartel, zdołał uciec do innej kryjówki. Miał kilkadziesiąt willi, więc było w czym wybierać. Problem w tym, że te stały nieużywane, więc drewno zamokło, a jedzenie się zepsuło. Zostały same puszki. Pablo wysłał więc chłopaków na miasto po coś do jedzenia, a sam ze skrytki w ścianie wyjął dwie duże paczki pieniędzy i… napalił nimi w piecu. Podobno były tam 2 miliony dolarów. Nie, nie przeczytaliście źle.

KODEKS NARKOBOSA

Teoretycznie kartele łączył jakiś kodeks honorowy, trochę jak piratów. Pomijając kwestie takie jak strefy wpływów czy handlu, obowiązywał zakaz atakowania i narażania na niebezpieczeństwo swoich rodzin. I to trochę zabawne, bo oddaje nadrzędne wartości, którymi kierowali się gangsterzy. Nie wchodzimy sobie w paradę w biznesie i nie robimy krzywdy rodzinom. Reszta schodzi na drugi plan.

A na tym drugim planie działo się wiele. Każdy z przedstawionych powyżej baronów to socjopata. Na ich rozkazy porywano, zabijano, torturowano, podkładano bomby w szpitalach i miejscach publicznych. Ginęli członkowie innych gangów, ginęli niewinni ludzie. Sam El Chapo przyznał się do 2-3 tys. zabójstw. Escobar podczas swojej krucjaty przeciwko rządowi zlecił kilkadziesiąt zamachów bombowych na obywateli swojego kraju.

Okrucieństwo, z którym spotykali się przeciwnicy baronów, najdobitniej obrazuje przykład agenta DEA, torturowanego przez gang z Meksyku. Kiki Camarena, znaleziony po ponad miesiącu od porwania, został zamęczony na śmierć. Pominę już metody, jakimi był torturowany. 9-godzinna taśma z nagraniem była dowodem w sprawie przeciwko jednemu z meksykańskich bossów. Kiki, aby nie mdleć lub zejść przedwcześnie, był regularnie szprycowany zastrzykami z adrenaliny.

GDZIE BIZNES, TAM POLITYKA

W każdym z seriali świat biznesu miesza się z polityką. Najdobitniej widać to na przykładach Escobara i El Chapo. Ci dwaj ustanowili sobie swego rodzaju „państwo w państwie” dzięki twardym negocjacjom z tamtejszymi rządami. Escobar, dzięki dobremu układowi mógł odsiedzieć część wyroku w zbudowanym przez siebie luksusowym więzieniu z dostępem do wszelkich wygód oraz zakazem zbliżania się policji. El Chapo aktywnie lobbował polityków meksykańskich w ich dążeniach do spełnienia zawodowych aspiracji. Dzięki odpowiednim koneksjom, dwukrotnie uciekał z więzień o zaostrzonym rygorze.

Do momentu, w którym nie obejrzałem tych produkcji, wydawało mi się, że biznes narkotykowy to przecięcie mafii i skorumpowanej władzy, ale na tym niższym szczeblu. Jak jednak pokazuje każda z nich, baroni narkotykowi wnikali bardzo wysoko ze swoimi żądaniami i „ofertami”.

Plata o plomo – czyli z języka hiszpańskiego kasa albo kula – oto, jak brzmiało proste przesłanie od Escobara do ludzi, z którymi negocjował.

BARON ODCHODZI OSAMOTNIONY

Każda z postaci prezentowanych przez Netflixa, a także całe multum postaci pobocznych, kończyły swoje kariery osamotnione. Część z nich mordowana przez partnerów lub wrogów. Część tropiona i trapiona na wszelkie sposoby przez władze. Finał był zawsze smutny. Zarówno Chapo, Escobar, jak i Chudzielec kończyli przyparci do muru, bez wsparcia, bez gotówki. Mogli jedynie oglądać, jak ich budowane przez lata imperia stopniowo upadają.

Szczególnie dobitnie wygląda tutaj historia Escobara i komentarz jego syna po premierze „Narcosa”: Mój ojciec spędził ostatnie dni swojego życia zupełnie sam. Siódmy najbogatszy człowiek na świecie został zabity na dachu swojej kryjówki. Z dużą nadwagą i boso. Jak to określali agencji DEA, od lat śledzili i tropili diabła, który ostatecznie okazał się wrakiem człowieka.

CZEGO NAUCZYŁEM SIĘ Z PRODUKCJI NETFLIXA? 

Uzmysłowiłem sobie, jak niebezpiecznym zajęciem jest bycie osobą publiczną w kraju, rządzonym przez wszelkiego rodzaju mafie czy organizacje terrorystyczne. To, jak potężnym interesem jest handel narkotykami, jak wiele niesie za sobą niebezpieczeństw i jak bardzo wpływa na gospodarki całych krajów. Jak ogromne ilości pieniędzy ludzie są w stanie wciągnąć do nosa. I że nie ma prostej drogi do obrzydliwego bogactwa bez opierania swojego biznesu na nieszczęściu i tragedii innych, niewinnych ludzi.

Czy warto obejrzeć te produkcje? Jasne, że warto. Są lepsze i gorsze momenty, ale całość wygląda bardzo kompletnie. Jeśli szkoda Ci czasu na każdy sezon, to skup się na historii Escobara oraz El Chapo. Są moim zdaniem najbardziej klimatyczne i trzymają jednakowy poziom przez cały czas trwania sezonów.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Aneta

♥ Bardzo długo zwlekałam z oglądnieciem serialu „Narcos” bo „co ciekawego może być w handlu dragami i zabijakami na ekranie”. Następnie serial obejrzałam w tydzień. Najpiękniejsze i najokrutniejsze w tych serialach jest to, że siłą rzeczy zaczęłam się przywiązywać emocjonalnie do Escobara i mimo świadomości, że tysiące ludzi wysłał na śmierć była też ta druga strona medalu. Ponad wszystko kochał rodzinę, wielu ludziom na początku starał się pomagać, a że ambicja i chciwość wzięły górę… :C Nie ma usprawiedliwienia dla jego okrucieństwa, ale nadziwić oczu nie mogłam, że powstał serial ukazujący nie tylko największego drania, ale człowieka, którego coś pchnęło… Czytaj więcej »