Stranger Things 3: Już nie tak genialne, ale nadal wciąga

Z reguły jest tak, że seriale psują się wraz z kolejnymi sezonami. Tak było z „Dexterem”, tak było też z „Grą o tron”. Tak mogło też być ze „Stranger Things 3” od Netflixa. Pierwszy sezon to było czyste złoto. Drugi? Takie przeciętne sreberko. Cieszyło, ale już nie tak, jak poprzednik. Co mogło nie wyjść w kolejnym sezonie? W zasadzie wszystko. Bo ile można ciągnąć fabułę dzieciaków walczących z potworem? Do seansu podchodziłem więc ze sceptycyzmem, jak do czteropaka taniego piwa. Traf chciał, że oba wciągnąłem na dwa podejścia, w dwa samotne wieczory. 

Jeśli byliście na blogu rok temu, to mogliście widzieć, jak zachwycałem się pierwszym sezonem i to w przeddzień jego kontynuacji. Pod tym linkiem przeczytacie nawet, dlaczego uważam, że to wyjątkowo dobry horror dla kobiet. Ten serial autentycznie sprawił mi dużo radości. Był unikalny, był straszny, był ogromnie klimatyczny. Cieszył oko, cieszył serce sentymentem, a nawet uszy doskonałym soundtrackiem. Polecam motywy muzyczne z każdego sezonu, niżej zbiór najlepszych kawałków z części pierwszej – moim zdaniem, muzycznie najlepszej: 


TEN KLIMAT NADAL CZUĆ

Po obejrzeniu drugiego sezonu, poczułem niestety zawód i niesmak. To już nie było tak fajne, jak część pierwsza. Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy do trzeciej w ogóle siadać i tracić na nią czas, narażając się na kolejne rozczarowanie. Zajęło mi to kilka dni, walczyłem ze sobą, ostatecznie usiadłem i obejrzałem. I co się okazało? Że było warto! A to dlaczego?

Bo odpalasz pierwszy odcinek i widzisz te komiczne ciuchy, te dzwony na nogach, stare auta, dzieciaki strzyżone od garnka, ich matki z fryzurami stylizowanymi na miejskie pudelki. Patrzysz na basen pełen ludzi, widzisz facetów odpalających papierosa za papierosem, słuchasz tej muzyki i wiesz, że choćby dlatego warto było zobaczyć pierwsze sceny. To serial, który będzie się pięknie starzał. Na to będzie się zawsze miło patrzeć, jak na „Przyjaciół” czy „Beverly Hills 90210”.

Ten klimat jest niepowtarzalny. To jest to, czym w fotel wgniatał „Czarnobyl” (o którym z kolei możecie przeczytać pod tym linkiem). To jest to, co równie dobrze robi „Stranger Things 3”. Dziś jest coraz mniej słabych seriali. Te, które potrafią budować unikalny klimat, zapadają na długo w pamięć. Ci, którzy już wcześniej mieli do czynienia ze „Stranger Things”, wiedzą, jak trudno będzie podrobić ten uniwersalny świat. I mam szczerą nadzieję, że to się nikomu nie uda. Bo tutaj mamy coś, co jest w mojej opinii niepowtarzalne.

stranger things 3stranger things 3stranger things 3


POSTACIE DOJRZEWAJĄ JAK DOBRE WINO

„Stranger Things 3 ” to dla mnie też cała masa świetnych kreacji aktorskich. O ekipie dzieci już wspominałem w poprzednim wpisie. Dla mnie ich gra w pierwszym sezonie to był majstersztyk. Trzecia część pozwoliła znacznie rozbudować naszą paczkę. Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej. Kolejnych wyraźnie przygasił scenariusz i nie pozwolił zagrać tak, jak potrafią. Niemniej, całość wypada super. I z tej całości najwyraźniej błyszczy Millie Bobby Brown, czyli Nastka. Życzę sobie widzieć ją w kolejnych, może już bardziej poważnych rolach. Tutaj grała świetnie i widać duży postęp w porównaniu do pierwszej części. Fajnie się na to patrzy i nie wyobrażam sobie innej aktorki w tej roli. 

A skoro o winie, to trzeba wspomnieć o Hopperze (David Harbour) i Joyce (Winona Ryder). Scenariusz chciał, że ci dwoje znowu stają w ogniu wydarzeń i wspólnie walczą z przeciwnościami losu. I serio, jest ich wiele więcej niż w poprzednich częściach. Tworzą fajną parę, fajnie się na nich patrzy, z ciekawością śledzi kolejne poczynania. Nie mogło ich tu zabraknąć – to taki duet jak Twix – najlepsi w parze. W połączeniu z postaciami drugoplanowymi, które im towarzyszą, tworzą świetny wątek w całej serii.

Jest też Billy, ulubieniec kobiet, który dostał jedną z kluczowych ról. To typowy badass, ale pasuje do nowego wcielenia idealnie. Hipnotyzuje spojrzeniem, uwodzi bujną fryzurą. Panie będą zadowolone ;-)

stranger things 3stranger things 3stranger things 3stranger things 3


FABUŁA „STRANGER THINGS 3” NADAL WCIĄGA

To jest to, o czym pisałem na starcie. Ile można paczką dzieciaków ganiać potwory z równoległego wszechświata i nie udusić się w tych oparach absurdalnej fabuły? Ciężko w to uwierzyć, ale bracia Duffer dali sobie z tym radę. Jasne, nie jest to już tak świeże ani tak odkrywcze, jak na początku. Wymaga pewnych zabiegów, które nie wszystkim się spodobają, jednak nadal ma to coś. Nadal ciekawi, nadal wciąga i nadal przeciąga przez pół sezonu jak magiel prześcieradło.

Trzecia część oferuje nam więcej postaci, a więc i więcej wątków, Więcej akcji i więcej emocji. I to się dobrze spina. Są sceny, które wydają się absurdalne, ale halo, oglądamy serial o potworach, wychodzących ze ściany. O dziewczynie, która rzuca samochodami. O dzieciakach, które nie używają smartfonów. No dobra, to ostatnie jest akurat normalne.

stranger things recenzjastranger things recenzjastranger things 3


CO WIĘC NIE GRA?

W mym sercu nadal pierwsza część jest najbliżej ideału i do niej równam dwie kolejne. Co nie siadło w „Stranger Things 3”? Niestety, parę rzeczy mi się nie podobało. Wspomniana wyżej fabuła jest rozciągnięta i niepotrzebnie wciąga wątki rosyjskie do małego, amerykańskiego miasta. Chociaż można na nią patrzeć jak na ciekawą furtkę do części czwartej. 

Postacie są fajne, ale marginalizują Will’a i spychają go do roli marudy drapiącego się po szyi, kiedy dzieje się coś niebezpiecznego. Ludzie dorastają – zarówno dzieciaki, jak i dorośli. I przez to pojawiają się m.in. wątki romantyczno-miłosne, trochę jakby wyolbrzymione. I trochę jakby niepotrzebne. Dzięki nim mamy kilka odcinków, jednak można było to skrócić do minimum zamiast wstawiać te przeciągane sceny.

I to, co mnie boli najbardziej – w pierwszej części całe tony klimatu budowała gra świateł. Coś czego tutaj nie ma, a przynajmniej nie na tym samym poziomie. Tu jest więcej efektów specjalnych, widocznie więcej też budżetu, ale nie robi to już tak znakomitego wrażenia, nie buduje napięcia, nie tworzy atmosfery takiej grozy. A szkoda, bardzo szkoda. Bo to dzięki temu pierwszy sezon był tak unikany, to dzięki światłom potrafił wzbudzać lęk, kiedy w scenie za oknami niby niewinnie świeciło sobie słońce.

stranger things 3stranger things 3stranger things 3stranger things 3


TO JAK, OGLĄDAMY?

Zdecydowanie! Są seriale, który musisz obejrzeć, bo są niepowtarzalne. I ten jest jednym z nich. Dla mnie to jest serial z topu, który zawsze będę stawiał obok takiego „Dextera” czy „Breaking Bad”. I bardzo chętnie wrócę do niego za jakiś czas, żeby znowu poczuć ten klimat lat 80. A zatem bierzcie do ręki coś lepszego, niż moje tanie piwo, i też bawcie się dobrze!

A na zakończenie, już tak w ramach ciekawostki, zdradzę Wam pewien sekret. W jednym z odcinków jest taka scena, kiedy dzieciaki siedzą w szpitalu, a Jedenastka częstuje Mike’a M&M’sami. Niby nic wielkiego, prawda? A jednak. Jak zauważyli wyjątkowo spostrzegawczy fani serialu, to nie mogło się zdarzyć. W 1985 roku bowiem, kiedy toczy się akcja „Stranger Things 3”, nie produkowano jeszcze czerwonych M&M’sów. Niby szczegół, a jednak!


ZWIASTUNY „STRANGER THINGS 3”:

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona

Pierwszego i drugiego sezonu nie oglądałam. Oglądam ten. I muszę przyznać, że wyjątkowo mnie wciąga. I plus jest taki, że nie muszę oglądać poprzednich sezonów, żeby zrozumieć co się dzieje ;)

Patrycja

Btw :) za kostiumy w tym serialu odpowiedzialna jest polską Pani kostiumograf, bardzo ceniona za granicami kraju!

Anita

W tej serii nie irytuje mnie Winona ;) a wcześniej bardzo ;)