Nie zawsze chodzi o miłość. Czyli po co chodzimy ze sobą do łóżka?

Po co ludzie uprawiają ze sobą seks? Nasi rodzice i dziadkowie odpowiedzieliby pewnie, że z miłości. Z obowiązku. Dla przyjemności. No i dla dzieci! Przy tym smogu bociany nie wszędzie przecież dolecą, a jak ktoś mieszka daleko od wsi, to nie ma też co liczyć na zawiniątko w kapuście. W każdym razie: kiedyś myślenie o seksie było na pewno prostsze. Za to uprawianie go – bardziej skomplikowane i ograniczone.

A dzisiaj? Hulaj dusza, piekła nie ma. A przynajmniej nie istnieje coś takiego, jak ograniczona liczba partnerów seksualnych. Swoboda obyczajów, dostęp do antykoncepcji i pornografii, w końcu – kluby, akademiki, Tinder czy choćby fejs – wszystko to sprawia, że po seks jest nam sięgnąć łatwiej niż po jagodziankę. I ten tekst nie będzie o tym, czy to dobrze, czy źle.

BEZ ZNIECZULENIA

Ten tekst będzie o tym, jak Janek Favre pokazał to w swojej nowej książce pod wymownym tytułem „To tylko seks”. Daleka jestem od nazywania tego recenzją, bo z Jankiem trochę lat się już znamy. Ba, na blogu wciąż wiszą teksty, które tworzyliśmy wspólnie w ramach cyklu „Wojna płci”. Co więcej, część z nich traktowała nawet o seksie. Natomiast nasze drogi gdzieś tam się dawniej rozeszły, co nie zmienia faktu, że kibicuję Jankowi, jak mogę. Nie dlatego, że postanowił zostać pisarzem, ale dlatego, że miał jaja, żeby naprawdę to zrobić.

Dlatego ten tekst potraktujcie jak polecenie znajomej. Czy ktoś, kogo lubicie i cenicie wpuściłby Was na minę? Ja też nie zaryzykuję i powiem Wam, że polecam Wam ją mocno, ale mam też trochę problem z tą książką. A polega on na tym, że jest dobrze napisana, ekspresowo się czyta i tylko jakoś tak nagle się to wszystko urywa. Natomiast założenie Janka było konkretne: 3 mężczyzn, 4 kobiety i 24 godziny z życia Krakowa. Bez rozpieszczania i bez znieczulenia. Po prostu: wchodzimy z butami do ich domów i łóżek i patrzymy, co się tam konkretnego wyprawia. A że wyprawia się źle? Tego nietrudno się raczej domyślić. I tak, jak Janek nas w ten świat wtłacza, tak później nas z niego wyciąga. Bez happy endu i bez ostrzeżenia.

A CZYM SEKS JEST DLA CIEBIE?

A o co chodzi w tej książce? M.in. o to, czym może być dla nas seks. A może być wszystkim. Sposobem na odreagowanie, na zrelaksowanie się po ciężkim dniu, na rozładowanie napięcia, pozbycie się stresu, zaleczenie kompleksów czy napompowanie ego. Może być też sposobem zemsty, odegrania się. Metodą na zapomnienie. Ale też: na okazanie dominacji. Na poczucie – choć przez chwilę – jakiejkolwiek przewagi nad drugim człowiekiem, na zasmakowanie władzy. Może być też wołaniem o pomoc. Ostatnią deską ratunku. A także – kartą przetargową. Prosta sprawa: zrób coś dla mnie, a ja się z Tobą prześpię.

to tylko seksI to są właśnie sytuacje skrajne. Sytuacje, dla których rozwiązania powinno się szukać na kozetce u dobrego psychoanalityka, a nie w cudzych majtkach. Bo nie dość, że się nie rozwiąże własnych problemów, to jeszcze przysporzy ich innym. Niestety, bohaterowie Janka są tu koszmarnie poobijani przez okoliczności. Ktoś tu kogoś zdradził, ktoś został sam z dzieckiem, ktoś wychował w nader katolickim domu, a jeszcze ktoś inny – był maltretowany w dzieciństwie. I z jednej strony punkt dla Janka, że zaserwował nam taki przekrój charakterów i okoliczności. Że potasował tę talię możliwości i wyciągnął z niej same mocne karty.

Ale z drugiej, mam lekki niedosyt, bo żaden z głównych bohaterów nie uprawia seksu ot tak, dla przyjemności. A już tym bardziej z miłości. Ale czy to zarzut? Trudno stwierdzić, bo wtedy książka na pewno byłaby sprawiedliwsza, pełniejsza, ale też i… nudniejsza. W końcu od szczęśliwych miłości są filmy z Tomaszem Karolakiem, a od brudnego seksu jest teraz Jan Favre.

TO TYLKO SEKS, ALE FAVRE ZAGLĄDA BOHATEROM DO GŁÓW

Brud to w ogóle hasło przewodnie tej książki. Brudne są myśli bohaterów, brudny język, jakim Favre pisze, brudny w końcu jest ten seks, który zawsze musi kogoś skrzywdzić. I to jest ogromny komplement. Bo jeśli komuś wydaje się, że pikanterii uświadczył przy „50 twarzach Greya”, to teraz dopiero spłonie sobie rumieńcem. Favre w swoich opisach jest tak dosadny i tak naturalistyczny, że nie wiem, czy ktokolwiek ze współczesnych autorów ośmielił się tak pisać o seksie. No a nie czarujmy się – od miziania i kiziania to ludzie mają koty, a czasami lubią jednak ostry, dobry seks. I szlag wie, dlaczego nikt równie ostro nie ośmiela się pisać.

Trochę jestem jednak zła o motywacje – o to, że za każdym razem są one jednocześnie tak zdawkowo opisane, choć przecież skrajne. Ale sama nie wiem, czy dałoby się to zrobić lepiej. Janek wyrywa tych ludzi z ich światów i opisuje takich, jakimi ich zastał. Odziera z prywatności i pokazuje w najintymniejszych momentach, jakie tylko można sobie wyobrazić – a skoro akcja rozgrywa się na przestrzeni doby, to czy dało się powiedzieć o nich więcej? I czy to w ogóle było tutaj konieczne?

TA KSIĄŻKA JEST O SZACUNKU. A CZĘŚCIEJ: O JEGO BRAKU

Nie wiem też, czy jest to książka dla starszych czytelników. Nie radzę więc kupować jej w ramach prezentu na Dzień Babci i Dziadka czy choćby pokazywać mamie. Sama natomiast żałuję, że nie przeczytałam jej w swoich studenckich czasach – wtedy byłaby dla mnie strzałem w dziesiątkę. No ale ciężko mieć też pretensje do Janka, że wtedy jej nie napisał, bo pewnie sam chodził jeszcze do przedszkola. Ale dla grupy wiekowej 18-30 ta książka wydaje się idealna. Zwłaszcza, że jest przede wszystkim książką o człowieku: o jego potrzebach, celach, traumach, nadziejach i rozczarowaniach. Jest też książką o miłości i szacunku oraz ich okropnym braku. Także, jeśli chodzi o miłość i szacunek do samego siebie.

Od razu uprzedzam jednak, że „To tylko seks” to nie jest książka dla wszystkich. Jeśli Miller i Bukowski są dla Was przykładami degeneratów, a jedyną słuszną literaturę uprawia Michalak czy niegdyś Orzeszkowa, to… sorry. Bo ta książka w wielu miejscach to jest przegięcie. To ten typ literatury, po którym coś Cię w środku boli i sam nie wiesz, czy to było dla Ciebie dobre, czy niedobre, a jednak nie żałujesz – czyli stan całkiem podobny do kaca. I faktycznie, po tej książce zostaje kac. Obrzydliwy, moralny kac – tym większy, im częściej w tej książce odnajdujesz siebie.


Uwaga! Książkę kupicie na www.totylko.pl 


Zdjęcie główne: Alexander Popov/unsplash.com
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ania

Teksty z cyklu ,,Wojna płci” to jedne z najlepszych na Twoim blogu, często do nich wracam, chętnie poczytałabym więcej o waszej wymianie poglądów na relacje damkso-męskie.
A nową książka Janka- pozycja obowiązkowa na ten rok ☺️

Cynamonka

No to nie przeczytam, ale życzę powodzenia autorowi.
Dzięki z dobry tekst!

Zosia

A dlaczego nie przeczytasz? Rażą Cię takie opisy seksu?

Cynamonka

Nie przepadam za „brudnymi” książkami, nie uważam, żeby były mi potrzebne i dobre. Tzn. spodziewam się, że to książka z rodzaju tych, które mi się nie spodobają. Po prostu. ;) Sam temat seksu jak najbardziej lubię. ;)

Zosia

Biorę ❤️❤️❤️