Czy wszyscy ludzie zdradzają? I dlaczego zdradzają? Czy żeby zdradzić, trzeba być nieszczęśliwym w swoim stałym związku? I czym tak właściwie jest dzisiaj zdrada? Czy zdrada zawsze musi oznaczać seks? A może rozmowa na czacie też jest zdradą? A oglądanie filmów porno? Masturbacja? Oglądanie tańca erotycznego? A może dopiero masaż z – jak to się ładnie mówi – pełną satysfakcją? A może wystarczy samo założenie konta na Tinderze? I w końcu – czy zdrada zawsze oznacza koniec związku? Czy w ogóle o niej powiedzieć? Czy wybaczyć? Czy istnieje życie po zdradzie?
Podobne pytania można by mnożyć bez końca. O dziwo zdrada – choć jest jednym z najpowszechniejszych problemów, dosięgających związki – wciąż nie doczekała się żadnego sensownego opracowania. Oczywiście, potępia się ją na prawo i lewo, serwując ludziom poradniki z instrukcją, co robić, by do zdrady nie doszło, ewentualnie: jak się po zdradzie pozbierać.
Ale dopiero Esther Perel pokusiła się o spojrzenie na zdradę z zupełnie innego punktu widzenia. Spojrzała na romans jak na lekcję, która może nas sporo nauczyć: o nas samych, o naszych partnerach, wzajemnych relacjach, oczekiwaniach, nadziejach. Zamiast go oceniać – rozłożyła go na czynniki pierwsze. I podała swoim czytelnikom w rewelacyjnej książce „Kocha, lubi, zdradza”, którą każdy z Was powinien jak najszybciej przeczytać.
KIM JEST ESTHER PEREL?
Część z Was może kojarzyć Esther Perel jako autorkę książki „Inteligencja erotyczna”. Nic dziwnego – okazała się ona bestsellerem i została przetłumaczona na 25 języków. Ale podczas gdy tamta pozycja poruszała kwestie namiętności w stałych związkach, najnowsza „Kocha, lubi, zdradza” dotyka pożądania, które wychodzi poza parę. Autorka bierze je pod lupę i stara się odpowiedzieć na naprawdę ważne pytania. Także na to, jak to się dzieje, że choć jesteśmy otwarci na seks jak nigdy wcześniej, to jednak o zdradach nadal się nie mówi. Albo mówi się źle.
Perel to przy tym światowej sławy psychoterapeutka, która od lat pomaga parom uporać się ze zdradą. Materiał, jaki analizuje w swojej najnowszej książce, pochodzi zarówno z prowadzonych przez nią sesji terapeutycznych, jak i szkoleń i wykładów, a także nieoficjalnych rozmów, listów i wiadomości od setek ludzi na całym świecie. Ludzi, którzy o zdradzie mają pojęcie największe, bo albo sami zdradzili, albo zostali przez innych zdradzeni. Jeśli więc ktoś ma kompetencje do tego, by się w tym temacie wypowiadać, to właśnie Perel – kobieta, która poznała w życiu już tyle cudzych historii, że jak nikt inny ma prawo do wyciągania odpowiednich wniosków i mówienia, jak wygląda (albo jak może wyglądać) trudne, ale niekiedy nieuniknione życie po zdradzie.
SKORO ISTNIEJE ZDRADA, TO MUSI ISTNIEĆ TEŻ ŻYCIE PO ZDRADZIE
Zdrada towarzyszy nam od dawien dawna i od dawien dawna jest zresztą podobnie potępiana – ba, wciąż istnieją kraje, w których karze się za nią śmiercią. Jak to więc możliwe, że do tej pory pisano co najwyżej o zapobieganiu jej czy też naprawie stanu po niej? Dlaczego nikt nie zastanawiał się nad motywami i znaczeniem romansów? Być może dlatego, że jakiekolwiek próby wytłumaczenia zdrady są od razu źle postrzegane. Wszak jedyna słuszna postawa wobec zdrady to obraza i oburzenie. Czy nie wypada zgodzić się także z poniższym fragmentem?
Współczesny dyskurs można podsumować następująco: niewierność to znak, że w związku coś się psuje. Jeśli się ma w domu wszystko, czego człowiekowi trzeba, nie ma powodu, by szukać gdzie indziej. Mężczyźni zdradzają z nudy i lęku przed bliskością, kobiety zaś z samotności i tęsknoty za bliskością. Wierny partner to partner dojrzały, oddany, życiowy; partner, który zdradza, jest samolubny, niedojrzały i brakuje mu samokontroli. Romanse zawsze są raniące i nigdy nie wpływają korzystnie na małżeństwo, nie można się z nimi pogodzić. Jedynym sposobem odzyskania zaufania i bliskości są wyjawienie całej prawdy, skrucha i rozgrzeszenie. Wreszcie: rozwód to oznaka szanowania samego siebie o wiele większa niż wybaczenie.
Dlatego tytuł „Kocha, lubi, zdradza” polecam Wam całym sercem. Tak dobrze napisanej, interesującej i merytorycznej książki nie widziałam już dawno. Naprawdę, jeśli macie przeczytać podczas całych tych wakacji tylko jedną, jedyną książkę, to niech to będzie właśnie TA książka. Jest błyskotliwa, odkrywcza, napisana jak najlepsza powieść. Wzbogacona o dziesiątki ludzkich historii, jednocześnie naładowana wiedzą i lekka – po prostu genialna. Już z okładki zapowiada nam zupełnie nowe spojrzenie na problem wierności i niewierności w związku i rzeczywiście, nie są to czcze obietnice. Perel to czujny obserwator i mądry, odważny nauczyciel. Zapomnijcie o tym, co kiedykolwiek myśleliście o zdradzie i spróbujcie dać kredyt zaufania tej kobiecie – w moim prywatnym rankingu ma już status mistrzyni.
A NA ZACHĘTĘ – 5 MOICH ULUBIONYCH FRAGMENTÓW:
Niewierność istnieje, od kiedy wynaleziono małżeństwo, a wraz z nią istnieje tabu zakazujące niewierności. Przez stulecia ubierano ją w przepisy, debatowano nad nią, upolityczniano ją i demonizowano. A jednak, mimo powszechnego potępienia, niewierność okazuje się tak wytrzymała, że małżeństwo może jej tylko pozazdrościć. Jest jedynym grzechem, któremu w Biblii poświęcono aż dwa przykazania – jedno o popełnianiu go, a drugie o samych grzesznych myślach.
***
Nigdy wcześniej w historii nasze oczekiwania wobec małżeństwa nie były aż tak wyolbrzymione. Nadal pragniemy wszystkiego, co zapewniała tradycyjna rodzina – bezpieczeństwa, dzieci, majątku, szacunku – lecz obecnie chcemy także, by nasz partner nas kochał, pożądał, interesował się nami. Powinniśmy być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, zaufanymi powiernikami i na dodatek namiętnymi kochankami. Ludzka wyobraźnia stworzyła nowy Olimp: miłość ma być bezwarunkowa, intymność fascynująca, a seks podniecający, na długo, z jedną osobą.
***
Najpierw dodaliśmy miłość do małżeństwa. Następnie dodaliśmy seks do miłości. A potem powiązaliśmy szczęście małżeńskie z usatysfakcjonowaniem seksualnym. Seks prokreacyjny został zastąpiony seksem rekreacyjnym. Przedmałżeński seks stał się normą, ale i seks małżeński przeszedł pewną małą rewolucję – nie był już formą obowiązku żony, lecz wspólną drogą rozkoszy i bliskości.
***
Małżeńską wstęgą opasane są głęboko sprzeczne ideały. Chcemy, by nasz wybranek oferował nam stabilność, bezpieczeństwo, przewidywalność, niezawodność – czyli dawał oparcie. Jednocześnie chcemy, by ta sama osoba budziła w nas podziw, kusiła tajemnicą, przygodą i ryzykiem. Daj mi komfort i daj mi życie na krawędzi. Daj swojskość i daj nowość. Daj ciągłość i niespodziankę. Dzisiejsi kochankowie zamierzają zmieścić pod jednym dachem pragnienia, które od zawsze były osobne.
***
Dla konsumenta kluczowa jest nowość. Z góry planuje się datę przydatności do użytku różnych przedmiotów, żebyśmy na pewno chcieli je wymieniać. Bycie w związku nie jest wyjątkiem wobec tego trendu. Żyjemy w kulturze, w której nieustannie jesteśmy kuszeni obietnicą czegoś lepszego, młodszego, bardziej sterczącego. Nie rozwodzimy się już zatem, bo jesteśmy nieszczęśliwi – rozwodzimy się, bo moglibyśmy być szczęśliwsi.
PODSUMOWUJĄC: TA KSIĄŻKA NAPRAWDĘ JEST WARTA KAŻDEJ ZŁOTÓWKI
Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Znak
Nie wiem czy umiałabym tak patrzeć na zdradę… Zdrada to zdrada… Chyba nie umiałabym wybaczyć…
Mam szczerą nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała się o tym przekonać. Natomiast ta książka naprawdę otwiera oczy na temat zdrady i pozwala na nią spojrzeć w zupełnie inny sposób – polecam, sama byłam mocno zdziwiona.
Trafiłam tutaj, bo znajoma zalajkowała wpis na Facebooku. I jestem trochę w szoku, bo nie sądziłam, że ktokolwiek może próbować pozytywnie pisać o zdradzie. Ale recenzja zachęca, więc zamiast się oburzać, to najpierw przeczytam książkę ;-) Zapowiada się ciekawie, dziękuję!
Do usług ;) Taaak, ja też jestem od zawsze wielką przeciwniczką zdrad i raczej bym powiedziała, że nic jej nie usprawiedliwia. Ale w książce są opisane i uargumentowane takie przypadki, że człowiek zaczyna myśleć, że kurczę, może to wcale nie jest takie proste? Warto poczytać, naprawdę cudna rzecz.
Czy ja wiem? Może w USA ludzie mają bardziej frywolne podejście do związków, u nas wybaczenie zdrady by chyba tak łatwo nie przeszło.
Ja bym wolała nie wypowiadać się za innych ;) Wydaje mi się, że wiele kobiet wciąż jednak zdradę wybacza. A bo dzieci, bo dom, bo kredyt, bo wstyd przed rodziną. Na pewno mamy lżej niż nasze mamy, babcie czy prababcie i rozwodzimy się częściej i chętniej, ale wciąż jednak masa kobiet tkwi w takich fatalnych związkach, bo boi się odejścia od męża.