Dzień Szpilek ma prawo budzić wątpliwości. Czy na pewno wiecie o tej akcji wszystko?

Dzień Szpilek. Zdaniem jednych – prosty sposób na pomoc dzieciom z chorobą nowotworową. Zdaniem innych – sprytna akcja marketingowa, która pod płaszczykiem zbiórki charytatywnej zrobiła sobie reklamę śmiesznie tanim kosztem. A zdaniem jeszcze innych – próba ocieplenia wizerunku sklepu, który podpadł kobietom jak chyba żaden inny już dawno. Nieważne, którą stronę trzymasz. Bo zwolennicy każdej z nich mają tak samo dużo racji.


ACH, TE REGULAMINY. KTO BY JE TAM CZYTAŁ

Jeśli jakimś cudem Was to ominęło, to spieszę wyjaśnić, że Dzień Szpilek to taka akcja, organizowana przez sklep Moliera 2. Jej celem – tym oficjalnym, zapisanym w regulaminie – jest wsparcie podopiecznych fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. A na czym polegała? Tak wyjaśnia to opis wydarzenia:

1. 25 września (piątek) zrób zdjęcie swoim szpilkom (założonym lub nie)
2. Opublikuj je jako post na Facebooku lub Instagramie z hashtagiem #DzienSzpilek
3. Pamiętaj aby post był publiczny
4. I gotowe!

No tyle, że nie.

Bo widzicie, my bardzo lubimy pomagać, ale żeby czytać regulaminy, to już niekoniecznie. A warto było tutaj trochę doczytać i – jak w każdej tego typu akcji – zorientować się, kto tak w ogóle za nią stoi.

Zacznijmy od zerknięcia do regulaminu (całość dostępna pod tym linkiem):

Uczestnikiem Akcji (dalej zwany „Uczestnikiem”) może być każda osoba fizyczna, która zaakceptowała Regulamin, posiada od co najmniej pół roku aktywne publiczne konto na portalu https://www.instagram.com (dalej zwany „Instagram”) i/lub https://www.facebook.com (dalej zwany „Facebook”) oraz posiada urządzenie umożliwiające wykonywanie zdjęć.

Usłyszałeś o akcji, ale nie masz konta? Założyłeś je naprędce, byle pomóc? Zapomnij. Konto musi być publiczne i aktywne od co najmniej pół roku. Znaczy: mamy dobre intencje, ale bez przesady.

W ramach Akcji Uczestnicy celem wzięcia udziału w Akcji zobowiązani są w Czasie Trwania Akcji do wykonania zadania (dalej zwanego „Zadaniem”) w postaci umieszczania na swoim koncie na portalu Instagram lub Facebook autorskiego zdjęcia w formie postu, ukazującego szpilki (założone lub nie) wraz z hashtagiem „#DzienSzpilek”. W ramach Akcji za szpilki uważa się buty na obcasie o wysokości co najmniej 5 cm.

Masz niższe szpilki? Sorkas. Nie doczytałaś. Jak to mówią: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a wszystkie dobrze wiemy, jak po bruku chodzi się w wysokich szpilkach.

Uczestnicy Akcji wykonując Zadanie wyrażają również zgodę na udostępnienie umieszczonego przez nich na swoim koncie na portalu Instagram lub Facebook autorskiego zdjęcia szpilek wraz z hashtagiem „#DzienSzpilek” na Instagramie Moliera2 dostępnym pod adresem (https://www.instagram.com/moliera2/). Organizator zastrzega sobie prawo do udostępnienia jedynie wybranych zdjęć udostępnionych przez Uczestników Akcji.

A to to już jest w ogóle czyste piękno. Publikując zdjęcie, oświadczasz, że wyrażasz zgodę na to, żeby sklep wykorzystał je na swoich kanałach. Nawet, jeśli widnieje na nim Twój wizerunek. I nawet, jeśli normalnie za takie rzeczy płaci się grube tysiące. No ale, kto by tam czytał regulaminy, prawda?


DZIEŃ SZPILEK ZEBRAŁ W TAMTYM ROKU LEDWIE 30 TYS. ZŁ

Co ciekawe, w akcje zaangażowały się nie tylko tysiące anonimowych dotąd kobiet, ale też celebrytki. Anna Lewandowska, Małgorzata Rozenek czy Magda Gessler to tylko kilka z „większych” nazwisk. Każda z nich za post na swoich kanałach kasuje przecież grube tysiące. Nie wiem, na jakich zasadach zgodziły się dołączyć do akcji, ale taka anonimowa Kasia czy Basia zrobiła to za zawrotną kwotę 2 zł. DWÓCH ZŁOTYCH. Bo dokładnie tyle organizator przekaże na rzecz fundacji za poprawnie wykonane zadanie.

Ktoś powie: ale zdjęć były tysiące, to będzie zawrotna suma? Bardzo, bardzo na to liczę. Tyle, że organizator podał wyniki zeszłorocznej akcji. Pozwolę sobie zacytować:

Podczas I edycji #DzienSzpilek podczas 24h na Facebooku oraz Instagramie opublikowanych zostało ponad 15 000 postów, dzięki czemu Moliera 2 przekazało na konto fundacji Alivia 31 250 pln!

31 tysięcy złotych. Jeśli ktoś uważa, że to dużo, to znaczy, że:

a) nie ma pojęcia, ile kosztują szpilki (oraz inne rzeczy) w Moliera 2

b) nie ma pojęcia, ile kosztują posty sponsorowane na Facebooku i Instagramie

c) nie ma pojęcia, jakie są koszty leczenia nowotworów u dzieci


A CO TO MOLIERA 2, CZYLI SAMI NIE WIEMY, KOGO WSPIERAMY

I znów można powiedzieć: lepszych 30 tysięcy złotych niż nic! I ja się z tym absolutnie zgadzam. Tyle, że to nie jest tak, że wzięcie udziału w akcji nic Cię nie kosztuje. W sensie finansowym – masz rację. Natomiast ryzykujesz udostępnieniem swojego wizerunku (co jest raczej mało prawdopodobne, ale jest), przyczyniasz się do ocieplenia wizerunku firmy, która znana jest z zaśmiecania miast swoimi obrzydliwymi billboardami, pełnymi seksistowskich haseł, a do tego bierzesz udział w potężnej akcji marketingowej, o której masa ludzi w ogóle nie miała pojęcia.

Serio, poczytajcie sobie komentarze w internecie. Ja od piątku przeczytałam dziesiątki, jeśli nie setki komentarzy ludzi, którzy nie wiedzieli:

a) czemu w ogóle służy akcja

b) kto jest jej organizatorem

c) jaka stoi za nim „sława”.

Najbardziej boli oczywiście to, że – wbrew pobożnym życzeniom samej fundacji – rzesza ludzi do dziś nie wie o ich istnieniu. Wie za to o istnieniu szpilek w garderobach swoich koleżanek, sąsiadek i pracownic. W czym nie ma niczego złego. No ale o sukcesie edukacyjnym akcji to ja bym jednak tu nie mówiła.

I tak, mam świadomość tego, jak trudno jest pozyskać fundusze od ludzi. Mam świadomość tego, jak bardzo polski system jest tu niewydolny i serce mi się kraje, jak po raz kolejny widzę apele o pomoc. I nie, nie przechodzę wobec nich obojętnie. Co roku na samo konto Siepomaga.pl wpłacam łącznie kilka tysięcy złotych. Nagłaśniam też zbiórki w swoich kanałach, bo wiem, że nie ma okrutniejszej wiadomości od tej, że życie Twojego dziecka zależy od tego, czy uda Ci się zebrać astronomiczne sumy pieniędzy. Płaczę, ilekroć wejdę w opis jakiejkolwiek zbiórki i robię, co mogę, żeby choć minimalnie tym rodzicom pomóc. Na Dzień Szpilek zdjęcia nie zrobiłam, ale pieniądze przelałam. I nie, nie były to osławione 2 zł, więc jeśli ktoś chce rzucić kamieniem, to proponuję się wstrzymać.


NA RATUNEK DZIECIOM CZY FIRMIE?

A teraz zastanówmy się chwilę, co jest z tą akcją nie tak. Czy to, że propaguje noszenie szpilek, choć ortopedzi grzmią, że to niezdrowe? No błagam, to jeden ze słabszych argumentów. Czy to, że fetyszyści mają teraz używanie, ilekroć odpalą hashtag akcji? Na ten też przewracam raczej oczami. Bo niestety, ale są inne, znacznie poważniejsze zarzuty. Zacznijmy od tego, że masa firm – tych dużych i małych – angażuje się w działania charytatywne. O wielu z nich nawet nie mamy pojęcia. Dlaczego? Bo sobie tego zwyczajnie nie życzą. Oczywiście, im głośniejsza akcja, tym większe szanse, że więcej firm pójdzie ich śladami, więc ja bym akurat nie trzymała tak wszystkiego w tajemnicy. Chcę Wam jednak uświadomić, że da się robić dobro, nie oczekując poklasku i publikacji wśród wszystkich poczytniejszych portali.

Drugi argument jest taki, że Moliera 2 to sklep z luksusowymi markami. I to takimi, że szpilki kosztują tam średnio 2-3 tysiące złotych. Ba, są też takie po 5, 6 czy 8 (!!!) tysięcy złotych. Czy naprawdę ktokolwiek uważa, że przekazanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na rzecz jakiejś fundacji to dla nich dużo? Czy macie świadomość tego, ile musiał wynieść ekwiwalent reklamowy tej akcji? Ile musieliby wydać, gdyby chcieli zrobić podobne zasięgi bez wspierania się tą charytatywnością? Nie liczcie tego, bo Wam kalkulatory wybuchną w rękach. Co więcej, to sklep, który wykupuje billboardy w mega drogich miejscach w Warszawie. Dla nich 30 tysięcy to pewnie tyle, co dla nas 30 zł.

Trzeci argument jest taki, że co – u licha – mają ze sobą wspólnego dzieci z rakiem i szpilki? Spotkałam się już z opinią jednego z pracowników fundacji, że cieszą się, że udało im się nagłośnić problem. I ja się czuję trochę jak ci memiczni bohaterowie serii gifów z „really”, bo choć naprawdę bym chciała, żeby tak było, to nie daję temu większych szans. Idę o zakład, że większość albo zwyczajnie chciała pomóc, bo coś tam gdzieś usłyszała, ale nigdy sama z siebie żadnej złotówki na te dzieci nie przeleje, albo chciała mieć seksowne zdjęcie w szpilkach, bo koleżanka takie wrzuciła. I absolutnie nie chcę tego oceniać. Jestem jak ten Mariusz Max Kolonko: mówię, jak jest.

Czwarty argument jest w końcu taki, że to podłe, robić sobie reklamę na tych chorych dzieciach. Bo o ile te szare użytkowniczki sklepu raczej nie tagowały, o tyle gwiazdy – i owszem. Nieważne, czy w dobrej wierze, czy za grube pieniądze. Moliera 2 rozbujał akcję, o której od kilku dni trąbią serwisy i portale społecznościowe. To jest przede wszystkim doskonale przemyślana akcja marketingowa i PR-owa, a nie – jak byście sobie tego życzyli – czysto charytatywna. I zanim ktoś zarzuci mi, że przecież to żadna reklama, bo szpilki tam mają tak drogie, że nikt normalny teraz nie poleci robić u nich zakupów, to spieszę donieść, że sorry, ale sukcesu akcji nie liczy się tylko w zyskach ze sprzedaży. To działa trochę inaczej.

A piąty: po raz kolejny dostajemy piękny popis tego, jak za pieniądze można kupić ludzkie uznanie i podziw. Ale to już zasługuje na osobny akapit.


FILIP CHAJZER BYŁBY DUMNY 

Żeby nie było – pod tym przynajmniej jednym względem jestem absolutną fanką Filipa Chajzera. Uważam, że jeśli chodzi o organizowanie zbiórek w tym kraju, to nie ma on sobie równych. I mam naprawdę w głębokim poważaniu to, co wcześniej przeskrobał. Bo – jeśli ktoś nie zna schematu – to często jest tak, że Chajzer coś wywinie, internauci się wkurzą, portale go obsmarują, on zorganizuje zbiórkę i znów go wszyscy kochają. I wiecie co? Cytując klasyka: a w dupie to mam. Póki jest skuteczny i wyciska z ludzi taki hajs, którego nikt inny nie potrafi – kibicuję mu całym sercem. Bo zbiera kwoty, które są kolosalne. I chwała mu za to.

I tak się przypadkiem złożyło, że Moliera 2 także ma za co przepraszać, więc cała ta akcja to dla mnie przykład takiego chajzerowego wygaszania kryzysu. Spójrzmy na kilka ich haseł z postów czy billboardów:

Mając idealne buty czuję się: wyższa, piękniejsza, mądrzejsza.

Bycie perfekcyjną jest łatwiejsze, mając idealne buty.

Kiedyś w towarzystwie liczyły się dobre maniery, dziś liczą się dobre buty.

Kobieta bez szpilek jest jak szampan bez bąbelków.

Szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż, dlatego nowe buty kupuję z myślą o nim.

Moja zasada podczas wyprzedaży jest prosta: im więcej kupuję, tym więcej oszczędzam.

Naprawdę, nie wiem, czy jakikolwiek inny sklep opiera swoje hasła na równie kretyńskich, seksistowskich i szkodliwych społecznie hasłach. Przecież to jest obrażanie kobiet i szerzenie stereotypów. To wpajanie kobietom, że o ich wartości świadczy wygląd i zasobność portfela – własnego lub partnera. To w końcu kreowanie chorego obrazu, zgodnie z którym kobieta, która szpilek nie nosi, jest nieatrakcyjna, głupia lub wybrakowana. A szczytem szczęścia jest dla niej rozpieprzanie pieniędzy na kolejne zakupy. Naprawdę, idealne buty sprawiają, że czujesz się mądrzejsza? W takim razie potrzebna Ci nie kolejna para szpilek od Moliera 2, tylko – i mówię to bez cienia złośliwości – dobry terapeuta.

A takimi akcjami, Drodzy Państwo, to się zwyczajnie ociepla swój wizerunek. Do tego za śmieszne pieniądze.


DZIEŃ SZPILEK TO NIE JEST DOBRA AKCJA. ALE JEST POTRZEBNA

A już tak zupełnie na koniec. Celem tego tekstu nie jest rozpoczęcie licytacji na to, kto pomógł, a kto nie, kto miał lepsze, a kto gorsze intencje. Bardzo chciałabym, żebyśmy żyli w kraju, w którym żadne zbiórki na chore dzieci nigdy nie byłyby potrzebne. Ale tak nie jest. Dlatego nie odważyłabym się krytykować nikogo, kto dołączył do akcji. Nawet, jeśli nie miał pojęcia, kto za nią stoi, nie przeczytał regulaminu albo uważa, że wymienione wyżej hasła są zabawne, a czepianie się ich to już przesada. Naprawdę, nie obchodzi mnie to, bo jeśli Dzień Szpilek to był jedyny sposób, żeby tego człowieka w jakąkolwiek pomoc komukolwiek zaangażować, to dla mnie już znaczy to, że było warto.

Boli jednak to, że Moliera 2 wcale nie potrzebuje takich akcji. Że przy swoim rozmachu spokojnie mogłoby przekazać tę lub wyższą kwotę, bez tej całej charytatywnej otoczki. Dlatego ja sama do akcji nie przystąpiłam, co nie zmienia faktu, że pieniądze przelałam. Natomiast jeśli ktoś miał całą tę świadomość, nie przystąpił do akcji i nie zrobił absolutnie nic, tak w ramach bojkotu firmy, to ja mam szczerą nadzieję, że zrobi jednak ten przelew. Choćby i na te 2 złote. Bo żyjemy w czasach, w których stać nas dzisiaj na wiele. Ale mnie emocjonalnie nie stać dziś na obojętność. I mam nadzieję, że Was też nie.

Subscribe
Powiadom o
guest
48 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
jolantabe

Tu też dziękuję! ❤️

Iwona

Nie robiłam zdjęcia szpilek bo zwyczajnie nie mam (jaka ja muszę być wybrakowana) xD a nawet jakbym miała to i tak bym nie zrobiła… Co to jest dwa złote w porównaniu z tym, że jak piszesz, za buty płaci się u nich nawet i 8 tysięcy… Niech sprzedadzą powiedzmy 3 pary takich butów to już jest 24 tysiące… Można to spokojnie wpłacić na fundacje. :)
Chcieli może i dobrze a wyszło jak zawsze… Cóż, o naiwności chciałoby się rzec i przestrze: czytajmy regulaminy i sprawdzajmy te akcje!

Paulina

Mam nadzieję że chociaż część tych kobiet która dodała fotkę nie mając pojęcia o niczym przeczyta Twój artykuł..

Ada

A ja mam tylko nadzieję że mimo wszystko czy ktoś się zagłębiał w regulaminy i drugie dno tej akcji czy nie, To zebrane pieniążki wpłynął na konto fundacji i pomogą chorym dzieciom …pozdrawiam

Gwe

Przeczytałam i śmieszy mnie ta gównoburza

Ada

Mnie również. Wyszło fajnie, spontanicznie to teraz trzeba ud*pić. Słyszałam o tym sklepie i jego słynnych cenach. Fajne szpilki można kupić za mniejsze pieniądze. Nie stać mnie na zakupy w tym sklepie. Ale cieszę się, że ktoś miał fajny pomysł. Lubię szpilki, mam ich dziesiątki i uważam, że hasła jakie reklamują są normalne. Nie ma w nich drugiego dna. Raczej nienormalne jest doszukiwanie czegokolwiek. I ola boga, czekam na słowa zgrozy🤯, bo nie mówię głosem autora posta.

Mariusz Pięta

a teraz gdy okazało sie, że 80% wpisów jest niezgodnych z regulaminem?
Jeszcze nie podano na czym ta niezgodność polega.

Jagoda

Kochani, Ada nie widzi seksizmu więc go nie ma! Powtarzam: seksizm odwołany! Proszę się rozejść! :P