Kiedy kilka tygodni temu pisałam Wam o pojawieniu się aplikacji Nightly, nie sądziłam, że odezwą się do mnie sami jej twórcy. Dlatego postanowiłam skorzystać z ich wiedzy i doświadczenia i z okazji Światowego Dnia Snu zapytać, czy da się wysypiać, śpiąc po 3-4 godziny na dobę, jak ucinać sobie drzemki, żeby były skuteczne i kiedy tak właściwie zaczyna się bezsenność. Na pytania odpowiedziały mi Aleksandra Juszczyk i Katarzyna Bosak z zespołu naukowego Nightly, czyli aplikacji do zwalczania koszmarów sennych i czuwania nad naszym zdrowym snem. Dobrej lektury wszystkim!
Zacznijmy od podstaw: czy ważne jest to, co robimy w łóżku? Przecież często czytamy w nim książki, pracujemy, jemy, oglądamy seriale. Czy to nie sprawia, że nasz organizm przestaje kojarzyć łóżko ze snem?
Dokładnie tak. To, co robimy w łóżku, ma ogromne znaczenie. Jeśli służy nam ono za miejsce pracy czy domową stołówkę, nie dziwmy się, że przestaje być kojarzone z odpoczynkiem i snem. Dlatego warto zadbać o naszą przestrzeń do spania tak, by było nam w niej wygodnie i komfortowo. Przestrzeń dla pozostałych aktywności znajdźmy gdzie indziej.
Czyli ładna pościel i wygodna poduszka nie załatwią sprawy?
Poduszka i materac muszą być oczywiście dobre, ale to nie wszystko. Ważna jest też temperatura w sypialni – na noc odpowiednio niższa, wilgotność – wg WHO jest to minimum 30 procent oraz oświetlenie – tak, aby nie było zbyt intensywne. Znaczenie ma także umeblowanie – minimalizm i porządek w sypialni powodują, że nasz mózg nie jest rozkojarzony i łatwiej nam się zrelaksować.
Zakładając, że to wszystko już mamy – co robić, by się wysypiać? Są jakieś sprawdzone metody, nawyki, rytuały?
Sporą rolę odgrywa odpowiednia higiena snu – to taki zbiór rekomendacji, które mają na celu poprawę jego jakości. Poza tym, o czym już powiedziałyśmy, ważna jest też aktywność fizyczna – to nie tylko sposób na zadbanie o swoją sylwetkę, ale także o to, by sen stał się głębszy i dłuższy. Jeśli masz pracę siedzącą, znajdź czas na ćwiczenia. Pamiętaj jednak, by robić to nie później, niż trzy godziny przed planowanym pójściem spać. Chyba, że jest to stretching, to jak najbardziej przed snem pomoże nam się rozluźnić i dać upust napięciu z całego dnia. Kolejną sprawą jest utrzymanie stałego rytmu snu.
Nawet w weekend? Przecież weekend jest od tego, żeby móc wreszcie zarwać noc.
Jasne, spędzenie dodatkowych kilku godzin w łóżku podczas weekendu lub wykorzystanie piątkowego lub sobotniego wieczoru w maksymalny sposób i pozostanie na nogach do późnej nocy jest często kuszącą perspektywą. Zjawisko to jest znane jako „social jet lag”. Niestety, takie myślenie jest zgubne, bo może doprowadzić nie tylko do problemów z zasypianiem w ciągu tygodnia, ale także do problemów z otyłością czy do pogorszenia nastroju. Dlatego ważne jest, by każdego dnia – niezależnie, czy jest to weekend, czy dzień pracujący – wstawać o tej samej porze.
Ważną rolę w rytmie naszego snu odgrywa też ekspozycja na światło. Gdy przebywamy w jasnym otoczeniu, zmniejsza się produkcja hormonu snu – melatoniny. Pamiętajmy więc, by wieczorem, już trzy godziny przed snem, unikać ekspozycji na silne światło, szczególnie to barwy niebieskiej, emitowane przez urządzenia elektroniczne, np. laptopy.
Przed snem warto też zadbać o wyciszenie się, zrelaksowanie i obniżenie poziomu stresu. Sposób dla każdego może być nieco inny. Sprawdź, co działa u Ciebie. Może to być ciepła kąpiel, trening mindfulness lub wypisanie na kartce wszystkich zadań do zrobienia, które zaprzątają Ci głowę. Badania pokazują, że ludzie, którzy sporządzają takie listy, zasypiają szybciej.
Po czym w takim razie poznać, że dopadła nas bezsenność? Każdemu chyba nie zawsze chce się spać?
Na sen wpływa wiele czynników: nasza sytuacja życiowa, doświadczane problemy, zdarzenia z bieżącego dnia, zmartwienia. To wszystko może powodować krótkotrwałe problemy ze snem, które znikają zwykle po ustąpieniu tego czynnika. Sytuacja zmienia się, gdy trudności się utrzymują i zaburzają nasze funkcjonowanie w dzień. Symptomy bezsenności to m.in. długie leżenie w łóżku i problem z zaśnięciem, częste wybudzanie się w nocy, budzenie się długo przed planowaną godziną i problem z powrotem do snu. Gdy takie objawy trwają trzy tygodnie, warto zasięgnąć porady lekarza.
Tylko jakiego? Internista wystarczy? Czy prędzej jakiś psycholog?
W pierwszej kolejność najlepiej zgłosić się do lekarza rodzinnego i dokładnie opisać swój problem. Pamiętajmy, że ogólne sformułowanie „nie mogę spać” może kryć pod sobą wiele różnych trudności. Zadbajmy o wspólne rozumienie problemu i postarajmy się dokładnie opowiedzieć, jak to wygląda u nas. Lekarz rodzinny oceni ogólny stan zdrowia, powinien również zlecić podstawowe badania laboratoryjne. Jeśli podłoże somatyczne zostanie wykluczone, możemy zostać skierowani do Poradni Zdrowia Psychicznego, by wykluczyć podłoże zaburzeń psychicznych. Jeśli tak się stanie, ostatnim ogniwem jest porada w Ośrodku Medycyny Snu. W zależności od przyczyny bezsenności, dobrane będzie odpowiednie leczenie.
Czyli są jakieś badania, które potwierdzają lub wykluczają bezsenność?
Na każdym z tych trzech etapów wykonuje się inne badania. Wszystko po to, by ustalić, czy bezsenność jest następstwem innej choroby/zaburzenia, czy też nie. Wykonujemy więc podstawowe badania laboratoryjne, ocenę stanu psychicznego, przeprowadzamy szczegółowy wywiad z pacjentem, a jeśli tutaj nie znajdziemy przyczyny, wskazane może być również badanie polisomnograficzne. Polega ono na rejestracji szeregu parametrów fizjologicznych w trakcie snu za pomocą elektrod, podłączonych do naszego ciała. Wykonuje się je w ośrodkach medycyny snu i jest całkowicie bezbolesne.
Kiedyś przeczytałam gdzieś, że jak tak dalej pójdzie, to niedługo będziemy najgorzej śpiącym narodem Europy – rzeczywiście na tle innych wypadamy aż tak źle? Z czego to może wynikać?
O ile badań na temat snu z każdym rokiem jest coraz więcej, o tyle prowadzone są one w różny sposób pod kątem metodologii i trudno bezpośrednio porównać sytuację w poszczególnych krajach. Na całym świecie widoczne jest jednak to, że śpimy krócej i gorzej, niezależnie od szerokości geograficznej. Snu nie ułatwia nam postęp technologiczny – dalekie podróże w krótkim czasie, elektryfikacja miast, ale też sposób życia, który wypełniony jest stresem – to jeden z głównych wrogów spokojnego snu.
Mam wrażenie, że często szkoda nam też czasu na sen. Żyjemy w biegu, ciągle mamy coś do zrobienia. Spanie jawi nam się jako strata czasu. Tylko czy to nie jest zgubne myślenie?
Jest. Żyjemy w czasach, w których mamy stały dostęp do informacji, z każdej strony jesteśmy bombardowani przez nowe, niecierpiące zwłoki wiadomości. Nastał czas samorozwoju, nacisku na własną karierę, rozwijanie pasji, zdobywanie wiedzy. Do tego dochodzi rodzina i potrzeba bycia idealną matką czy ojcem jak z reklamy. Społeczeństwo stawia nam też wymagania perfekcyjnego wyglądu i wagi. Nic dziwnego, że mając tyle priorytetów, nie znajdujemy już miejsca na odpoczynek. A brak czasu na sen to właściwie spisanie na straty wszystkich innych celów i planów.
O, a to dlaczego?
Porównałabym tu sen do paliwa, które jest nam potrzebne do życia i do rozwoju. Odpowiednia ilość snu zapewnia nam punkt wyjścia dla wszystkich naszych aspiracji i efektywnego funkcjonowania w dzień.
To nie można spać 3-4 godziny na dobę i sprawnie działać? Sama funkcjonuję tak od miesięcy i wydawało mi się, że całkiem nieźle sobie radzę. Tylko czy to jest dla mnie dobre? Dlaczego sen jest ważny?
Zacznijmy od tego, że sen jest dla każdego z nas bezcenny – jest ważny tak samo jak oddychanie, picie czy jedzenie. Procesy zachodzące podczas snu są potrzebne do regeneracji całego organizmu – potrafią chronić nas przed chorobami i zapewniają energię na nowy dzień. Sen wpływa na wiele zupełnie różnych funkcji, począwszy od sprawnego funkcjonowania systemu immunologicznego, poprzez regulację emocji, dobrą pamięć, regulację hormonalną czy nastrój. U dzieci sen odpowiada także za procesy wzrostu. Niedobór snu może z kolei doprowadzić między innymi do wzrostu ciśnienia krwi, otyłości czy chorób psychicznych. Zwiększa on także ryzyko zawału serca i cukrzycy.
Odpowiadając już wprost na Twoje pytanie: taki rytm snu i spania po 3-4 godziny na dobę mogą utrzymać tylko młodzi rodzice, do 3 miesięcy po narodzinach dziecka – tak, by nie powodować problemów zdrowotnych. Później trzeba to zmienić.
To ile godzin powinno się przesypiać? Czasami słyszymy o 8-9 godzinach, innym razem o 6-7. Jak to w końcu z tym spaniem jest?
Dorośli powinni spać minimum 7 godzin na dobę. Optymalnie: 7-9 godzin na dobę.
Ponoć według badań skraca nam się czas, jaki przeznaczamy na sen. I to o godzinę co 20 lat! Czy to znaczy, że nasze dzieci zamiast spać 7-8 godzin na dobę, będą spały 6-7? A nasze wnuki 5-6? Gdzie leży granica? Jak bardzo wolno nam ten sen zaniedbać?
Rzeczywiście, badania pokazują, że jeszcze nasi dziadkowie spali po 9-10 godzin dziennie, a już w latach 60.-70. ten czas skrócił się i wynosił około 8 godzin. Dziś szacuje się, że przeciętny człowiek na świecie śpi 6-7 godzin. Tendencja jest spadkowa, jednak pamiętajmy, że oprócz czasu poświęcanego na sen, ważna jest również jego jakość. Czym innym jest nawet dłuższy sen, przerywany częstymi koszmarami czy niechcianymi wybudzeniami, a czym innym zdrowe, spokojne 7 godzin snu. Warto więc dbać o obydwa parametry: długość snu i jego jakość.
Czy da się w takim razie wytrenować w spaniu? Rzeczywiście wyrobić w sobie nawyk, że o 22 kładę się do łóżka i o 6 wstaję wypoczęta? Bo wmawiano mi to przez całe życie i chociaż wielokrotnie próbowałam, to u mnie to tak nie działa. Nieważne, ile śpię – czy 2 godziny czy 12, zawsze wstaję równie nieszczęśliwa.
W Twoim pytaniu istotne są dwie rzeczy. Po pierwsze, jak już wcześniej wspomniałam, ważna jest odpowiednia rutyna i utrzymanie tych samych godzin snu w ciągu całego tygodnia. To może uchronić nas przed rozregulowaniem rytmu snu i problemami z zasypianiem. Jeśli więc kładziesz się spać i wstajesz rano o bardzo różnych porach – warto pomyśleć o regulacji tego rytmu.
Kolejną sprawą jest jednak nasz chronotyp, czyli zegar biologiczny, który w ciągu doby reguluje pory spania i aktywności. Chronotyp określa też, kiedy organizm najlepiej funkcjonuje. Są osoby, które kładą się i wstają wcześnie rano. Określamy je wtedy mianem skowronków. Zwykle okres ich najefektywniejszego działania przypada na godziny przedpołudniowe. Z drugiej strony mamy sowy – osoby, które kładą się spać i wstają później i najlepiej funkcjonują w godzinach wieczornych. Jeśli na przykład sowa, ze względu na swoją pracę/szkołę, zostaje poniekąd zmuszona do rannego wstawania, często w ciągu dnia czuje się zmęczona i senna. Ważnym jest więc, by poznać swój chronotyp i zadać sobie pytanie: kiedy funkcjonuję najlepiej? Jak się czuję, gdy budzę się wczesnym rankiem? Wtedy warto jest w miarę możliwości dopasować swoje zobowiązania.
Niestety, badania pokazują, że adaptacja do godzin funkcjonowania niezgodnych z naszym chronotypem, jest rzeczą bardzo trudną. Może tu pomóc regularność w kładzeniu się spać i wstawaniu. Zanim ją osiągniemy, powinniśmy jednak przesuwać godzinę snu stopniowo, małymi krokami. Dodatkowo jako wsparcie stosuje się również terapię światłem. Niestety, gdy robimy coś wbrew naszemu zegarowi biologicznemu, nieraz wystarczy jedno odstępstwo od rytuału, by pogorszyć nasz postęp.
A czy krótkie drzemki rzeczywiście mają działanie regeneracyjne? Sama jestem ich wielką fanką, ale większość z nich mnie rozleniwia. Wstaję w jeszcze gorszym stanie, niż się kładłam do łóżka.
Tak, drzemki to dobry sposób na to, by szybko się zregenerować i dodać sobie energii w ciągu dnia. To, czy nas ona rozleniwia, czy orzeźwia, zależy w dużej mierze od jej długości oraz czasu, w którym ją rozpoczynamy. Prawidłowym momentem na drzemkę jest siódma-ósma godzina po przebudzeniu. Nasz sen dzieli się na cztery fazy i to od tego, ile z nich pojawi się w naszej drzemce i w której z nich się obudzimy, zależy nasze samopoczucie.
Najczęściej badane są drzemki 15- i 30-minutowe, które są zastrzykiem energii. Na temat dłuższych drzemek opinie są podzielone, mogą one wpłynąć pozytywnie na naszą czujność i pamięć, jednak po obudzeniu możemy też czuć się rozleniwieni i zmęczeni. Niektóre osoby mogą lepiej się czuć po dłuższych drzemkach i nie jest to nic złego. Sprawdziłabym więc u siebie różne ich długości i wybrała taki rodzaj, po jakim czuję się najlepiej.
Ciekawe są też drzemki 90-minutowe. Przez ten czas Twój mózg powinien przejść przez pełen cykl snu, czyli każdą z czterech faz. Wtedy nie powinnaś mieć już problemów ze wstaniem i zmęczeniem. Jeśli jednak w ciągu dnia utniesz sobie drzemkę, a wieczorem masz problem z zaśnięciem, lub po prostu nie umiesz zasnąć w ciągu dnia, nie frustruj się. Po prostu zaufaj swojemu ciału i zaakceptuj fakt, że drzemki nie są dla Ciebie odpowiednim rozwiązaniem.
A jeśli nie umiem zasnąć w nocy, i to przez dłuższy czas? Czy powinniśmy wówczas zalegać w tym łóżku? Czy przeciwnie, należy wtedy wstać i zająć się czymś?
To ważny temat. Często dzieje się coś takiego, że gdy nie możemy zasnąć, leżymy i staramy się jeszcze bardziej, potem patrzymy na zegarek i dochodzi nam zdenerwowanie tym, że już tak mało tego snu zostało, że jutro musimy wcześnie wstać, że już tyle czasu próbujemy i nic. Napędzają się nasze myśli, które wpływają na emocje – a to nie sprzyja zasypianiu. Warto więc – gdy leżymy i sen nie przychodzi – wyjść z łóżka i zająć się czymś innym. Chodzi tutaj o takie aktywności, które nas nie pobudzą, jak na przykład czytanie książki czy słuchanie spokojnej muzyki. Gdy poczujemy, że znów pojawia się senność, wtedy wróćmy do łóżka.
To teraz ważne pytanie: bezsenność to już kolejna choroba cywilizacyjna? Czy póki co nie ma większych powodów do zmartwień? I kto ma częściej problemy z zaśnięciem: kobiety czy mężczyźni?
To już niestety dzisiaj choroba cywilizacyjna i za taką została również uznana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Najnowsze dane wskazują, że już co drugi Polak doświadcza objawów bezsenności. Częstość występowania przewlekłej bezsenności szacuje się natomiast na ok. 15 procent. Co więcej, zaburzenie to występuje blisko dwa razy częściej u kobiet niż u mężczyzn.
Z czego to może wynikać?
Ze zmian hormonalnych, jakie występują u kobiet w trakcie cyklu menstruacyjnego, a także podczas przekwitania. Badania pokazują, że objawy bezsenności pojawiają się częściej u kobiet w trakcie menopauzy niż u ich młodszych koleżanek. Kolejną rzeczą jest większa wrażliwość płci pięknej na depresję czy zaburzenia lękowe, które także powodują bezsenność.
A czy kilkuletnie dziecko też może się z nią zmagać?
Niestety tak. Dlatego rodzice powinni być wyczuleni na jej sygnały. Badania pokazują, że rozpowszechnienie bezsenności już wśród małych dzieci – czyli tych do 5. roku życia – waha się w granicach 10-30 procent.
To ile może trwać bezsenność? To kwestia tygodni, miesięcy, lat? A może da się cierpieć na bezsenność całe życie?
Bezsenność może być chwilowa i trwać tylko kilka dni. Gdy trwa dłużej – ale nie więcej niż trzy tygodnie – możemy nazwać ją krótkotrwałą. Powyżej miesiąca zaczyna się już bezsenność przewlekła i tutaj wskazanym jest zgłoszenie się do lekarza, ponieważ nieleczona może doprowadzić do wielu zaburzeń, w tym depresji.
Same wchodzicie w skład zespołu naukowego, który stworzył Nightly. Czy aplikacja w telefonie rzeczywiście może pomóc nam lepiej spać? Jak to działa?
Oznacza to, że w ciągu nocy Nightly monitoruje nasz sen, uruchamiając krótki motyw audio w odpowiednich momentach, żeby zapobiec wybudzeniom. Zazwyczaj dzieje się tak ok. 5-6 razy w ciągu nocy. W działaniu aplikacji łączymy kojący terapeutyczny wpływ muzyki na osoby cierpiące na bezsenność z najnowocześniejszą technologią.
Czyli to już ten etap, że smartfony mogą pomóc nam dbać o zdrowie? Mieliśmy już przecież aplikacje mierzące aktywność sportową czy pomagające pilnować diety – teraz dołącza do nich aplikacja, zwalczająca bezsenność.
To fakt. Rynek zdrowotnych aplikacji mobilnych w ostatnim czasie znacznie się rozwinął, co w sumie jest dobrą wiadomością. Dotyczy to także obszaru zdrowia psychicznego. Powszechna dostępność smartfonów sprawia, że jak najbardziej są one nową formą wsparcia naszego samopoczucia. Oddziaływanie psychologiczne staje się w ten sposób bardziej dostępne, przekracza bariery geograficzne, a także zwykłe bariery ludzkiego wstydu w zgłoszeniu się o pomoc.
AppStore i Google Play pełne są aplikacji zdrowotnych. Niestety, tylko niewielka część z nich została poddana badaniom. Z perspektywy użytkownika, ważne jest, by sprawdzać, czy dane rozwiązanie zostało sprawdzone w badaniach klinicznych, a co za tym idzie – czy jest bezpieczne i efektywne.
To jakie testy musiała przejść Wasza aplikacja, żeby można było uznać ją za skuteczną? Ile osób ją testowało i przez jaki czas?
Bezpieczeństwo używania Nightly i jej skuteczność od początku były dla nas najważniejsze. Testowana jest na dwa sposoby – w warunkach klinicznych oraz przez użytkowników, którzy weryfikują ją od strony funkcjonalnej. Podczas naszych pierwszych badań w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie sprawdzaliśmy bezpieczeństwo korzystania z Nightly, czyli sprawdzaliśmy, czy nie zaburza architektury snu i nie pogarsza jego jakości, np. przez wykorzystanie dźwięków. Wyniki pokazały, że aplikacja jest bezpieczna, poprawia jakość snu, zmniejsza liczbę wybudzeń blisko o połowę. Kończymy właśnie kolejną fazę badań klinicznych, które sprawdzają skuteczność działania Nightly, ale ich wyniki będziemy mogli opublikować w drugiej połowie roku. Zapowiadają się jednak obiecująco.
A czy wśród ludzi, którzy ją tworzyli, był jakiś lekarz?
Nad wszystkimi działaniami czuwa zespół naukowy, którego dyrektorem medycznym jest lek. med. Agnieszka Gaczkowska – ekspert ds. zdrowia publicznego w Unii Europejskiej. Prace nad aplikacją nadzorował dr. hab. n. med. Adam Wichniak – specjalista psychiatra, neurofizjolog kliniczny, adiunkt w III Klinice Psychiatrycznej i Ośrodku Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Współpracujemy także z psychologiem behawioralnym, prof. Stevenem C. Hayesem z University of Nevada.
Czytałam, że z Nightly przespano już 15 tysięcy nocy – ale czy działa od razu, od pierwszego użycia? Czy stopniowo uczy nas zasypiania?
Ta liczba znacznie już wzrosła – myślę, że możemy już mówić o około 60 tysiącach przespanych nocy. Czy aplikacja działa od pierwszego użycia? To akurat jest kwestia bardzo indywidualna. Zwykle potrzebujemy kilku nocy, żeby przyzwyczaić się do nowych rytuałów. Osobom, które chcą skorzystać z Nightly, standardowo udostępniamy 14-dniowy okres próbny, podczas którego mogą sprawdzić, czy jest to rozwiązanie dla nich. Teraz, z okazji Światowego Dnia Snu, każdy, kto ściągnie Nightly w ramach kampanii #NightlyNight, którą prowadzimy pod egidą World Sleep Society, będzie mógł przetestować ją przez 3 tygodnie.
A Pani sama korzystała już z aplikacji? Jak pierwsze wrażenia?
Tak, oczywiście. Nad aplikacją pracowaliśmy 4 lata, więc pierwsze wrażenie było bardzo dawno temu. Zawsze żartuję, że byłam jednym z pierwszych królików doświadczalnych, bo wychodzę z założenia, że jak już coś się robi, to warto to przetestować na sobie. Mój sen był wtedy bardzo zły, miałam koszmary, cierpiałam na bezsenność. Pamiętam, jak któregoś dnia przyszłam do pracy i byłam tak podekscytowana, bo kolejną noc nie miałam już koszmarów, a długość zasypiania stopniowo się skracała. To był zastrzyk bardzo pozytywnej energii!
Z perspektywy użytkownika mogę powiedzieć, że warto zadbać o swój sen, bo kiedy jesteśmy wypoczęci i pełni energii, od razu funkcjonujemy lepiej. Żeby poprawić jakość snu, nie trzeba od razu wprowadzać w swoje życie rewolucji, warto zacząć od małych kroków, takich jak stałe godziny snu i przede wszystkim wypracowanie zmiany podejścia – że sen jest czymś, co nie może schodzić na drugi plan. Kiedy już zacznie się korzystać z aplikacji, warto zwrócić uwagę na motyw, przy którym będziemy zasypiać – wybrać ten, który od początku budzi najbardziej pozytywne skojarzenia. No i to, o czym rozmawiałyśmy wcześniej – warto dać sobie kilka nocy na przyzwyczajenie się do działania Nightly.
To ostatnie pytanie: Nightly ma pomóc nam nie tylko dobrze zasypiać, ale i dobrze się budzić. Czy to znaczy, że przy niej możemy zapomnieć o tradycyjnym budziku?
Rzeczywiście, jedną z funkcji Nightly jest inteligentny alarm. Tym różni się on od tradycyjnego budzika, że dzięki naszemu algorytmowi aplikacja jest w stanie wykryć najlżejszą fazę snu z przedziału czasu, wybranego przez użytkownika. Dzięki temu budzimy się łatwo, jesteśmy wypoczęci i gotowi na nowe wyzwania. Myślę więc, że z powodzeniem zastąpi nam tradycyjny budzik ;-)
Aplikacja Nightly dostępna jest pod tym linkiem. Teraz przez 3 tygodnie możesz ją testować za darmo!
To chyba najdłuższy i najbardziej wyczerpujący wywiad, jaki przeczytałam w internecie w tym temacie. Gratulacje!
Dzięki, Gosia! <3 Wywiad miał być pierwotnie krótszy, ale aż żal było usuwać te wszystkie informacje. Przyznam szczerze, że dopiero teraz dociera do mnie, jaką głupotę robię, sypiając w ten sposób. Tzn. żałując sobie czasu na sen. Więc jeśli chociaż jedną osobę ta rozmowa ruszy tak, jak mnie, to chyba było warto ;)
Matki chyba nie mają problemów z zasypianiem ;) Ale na dziecku bym przetestowała! :)
Ja zasypiam wszędzie tam, gdzie przyłożę głowę :D Ale mam ogromne problemy z wybudzeniem się – nieważne, ile śpię, zawsze jest dramat :( Ale też sypiam o nieregularnych porach. No i uwielbiam zarywać noce ;)
Uprzedzając ewentualne pytania: tak, sama też spróbuję, jak to działa :) Może chociaż raz obudzę się w życiu wyspana :D