Jak dotąd, raczej rzadko robiłam podsumowanie roku (wyjątek: moje sukcesy i porażki 2017 roku, o których możecie poczytać pod tym linkiem). Nie interesowały mnie też postanowienia noworoczne, bo wychodziłam z założenia, że jak człowiek chce coś zmienić w swoim życiu, to powinien to robić nie od nowego tygodnia, miesiąca czy roku, ale po prostu, od dzisiaj. Tym razem jest jednak inaczej. Ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki i choć przyniósł dużo dobrego, to mocno też dostałam po tyłku. Dlatego już od kilku tygodni noszę się z mocnym postanowieniem poprawy. Wiem, jakie mam cele na przyszły rok i co muszę zrobić, aby udało mi się przy nich wytrzymać. Ale zanim Wam o tym opowiem, to łapcie moje podsumowanie roku 2018 w liczbach.
2018, byłeś dla mnie dobry.
2019, nie spierdol tego.
12 MIESIĘCY W 12 LICZBACH,
CZYLI MOJE PODSUMOWANIE ROKU 2018:
1 338
Tyle mniej więcej kilometrów drogą lotniczą dzieli Warszawę i Rzym. I tyle też pokonaliśmy, żeby Paweł mógł mi się… oświadczyć! O szczegółach pisałam Wam już w tym wpisie, a w skrócie: od kiedy pamiętam, marzył mi się pierścionek od Tiffany’ego. Mógł być najmniejszy i najskromniejszy, byle od Tiffany’ego. Niestety, w Polsce nie ma ani jednego ich salonu. A ja nie wyobrażałam sobie, żeby Paweł miał nas zostawić i lecieć gdziekolwiek sam – zwłaszcza, że kupno pierścionka stało się wspaniałym pretekstem do kolejnej podróży! I powiem Wam, że warto było! Rzym jest cudny, i Tiffany jest cudny i mój pierścionek zresztą też ♥
16
A konkretnie: 16 czerwca 2018! To wtedy powiedziałam sakramentalne TAK i oficjalnie razem z moim starym staliśmy się małżeństwem. To znaczy: już nie z moim starym, bo mamy mocne postanowienie poprawy i zaczynamy tytułować się bardziej przyjemnie ;-) A tak serio, to ślub był piękny, wesele też było piękne i mamy już z nich tyle cudownych zdjęć, że lada moment na blogu zaczną pojawiać się wpisy na tamte tematy. Od wyboru sukni ślubnej, po przygotowania, aż po sam efekt finalny. A już teraz powiem Wam, żebyście nie słuchali ludzi, którzy pytają, po co komu dziś ślub. Po emocje i po wspomnienia! A to chyba w życiu jest najważniejsze, nie?
240
Tylu mniej więcej gości bawiło się na naszym weselu. Uprzedzając pytania, które i tak zawsze padają: nie, nie zapraszaliśmy wszystkich sąsiadów ani cioć z Ameryki :-) Paweł ma po prostu tak dużą rodzinę. U niego zresztą wszystkie wesela tak wyglądają. Ba, sporo celuje w 300-400 gości, więc nasze na tym tle i tak wydawało się małe. Z mojej strony było bodajże… 50 osób? I to już z przyjaciółmi! No ale ja jestem jedynaczką i mam małą rodzinę, więc od razu było wiadomo, że pod tym względem nie będzie proporcjonalnie. Natomiast sama jestem fanką dużych wesel i cieszę się, że nasze też takie było.
1
Czyli… roczek Staśka! 31 marca nasz Stacho skończył rok. Świętowaliśmy w sumie trzy razy: raz w faktycznym dniu urodzin, drugi raz tak oficjalnie, z dziadkami i rodzicami chrzestnymi, i trzeci raz z naszymi przyjaciółmi. Razem wygenerowało to trzy piękne torty, o których pisałam Wam już w tym wpisie, całą masę radości, uśmiechów i… prezentów! I z perspektywy czasu mogę powiedzieć Wam, że świętowanie roczku jest super, ale i na dwa latka bardzo się cieszę – Staś jest coraz fajniejszy, coraz ciekawszy, coraz więcej rozumie i mamy coraz więcej zabawek, którymi możemy się razem bawić! :D
60
A właściwie XC60. Czyli… nasze nowe auto! Szukaliśmy go już od kilku miesięcy i w końcu jest nasze! Dla niewtajemniczonych: XC60 to jeden z modeli Volvo, oficjalnie nazywa się to chyba crossover typ SUV, ale dla mnie jest to po prostu fajne, duże auto, w którym jeździ się nam o niebo wygodniej niż wcześniej i jest też o wiele bezpieczniej. Zwłaszcza, że wcześniej jeździliśmy starym Fordem Focusem – kupowaliśmy go na szybko, bo byłam już w zaawansowanej ciąży i po prostu potrzebowaliśmy czegoś, żeby jeździć na te wszystkie badania i później funkcjonować jak normalna, zmotoryzowana rodzina. Dlatego ogromnie się cieszę, że wreszcie udało nam się znaleźć coś fajniejszego.
50 000
Tyle mniej więcej kilometrów przejechaliśmy naszym starym autem. A konkretnie, to Paweł przejechał, bo ja nadal mam tryb sieroty i boję się siadać za kierownicę. Natomiast z każdego z tych kilometrów jestem szalenie dumna, bo wcześniej Paweł miał kilkuletnią przerwę i pewnie dalej nie wróciłby do jeżdżenia, ale tak skutecznie zmobilizowała go wizja rodziny i moja ciąża :)) A bez samochodu byłoby nam naprawdę ciężko. Zakupy, lekarze, weekendowe wyjazdy… Tylko do moich rodziców mamy prawie 500 km w jedną stronę, więc bez prawa jazdy to by było nie do zrobienia. Teraz tylko sama się muszę podszkolić, żeby chociaż czasem móc go odciążyć!
2 043 155
Tyle osób odwiedziło w tym roku bloga. To są ponad dwa miliony ludzi! Absolutnie kosmiczna jak dla mnie liczba. I też największe pocieszenie, że ten czas, poświęcony na pracę, nie poszedł jednak na marne. Dla porównania, w ubiegłym roku było to 1,5 miliona. Czyli postęp też jest naprawdę duży! Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo mnie to cieszy! Zwłaszcza, że sama najlepiej wiem, ile wyrzeczeń, nieprzespanych nocy i wysiłku mnie to kosztowało. Natomiast powiem Wam, że nie mam nawet najmniejszych wątpliwości co do tego, że było warto! Zwłaszcza, że teraz blog to nie tylko moja pasja, ale i praca. Taka, dzięki której zarabiam i która czasowo robi mi za kilka etatów.
229
Tyle tekstów pojawiło się na blogu w 2018 roku. To naprawdę dużo i jestem ogromnie zadowolona z tego wyniku. W czołówce najchętniej czytanych i udostępnianych tekstów był m.in. ten o Frankenie i katastrofie, jaka zagraża Bałtykowi, a także tekst o bzdurach, jakie słyszymy w kościele – tutaj akurat bądźcie czujni, bo już mam dla Was gotową jego drugą część! Ten rok był także udany pod względem współprac. Na blogu pojawiały się same fajne marki, a ja jestem naprawdę zadowolona z tekstów, jakie z nimi powstały. Ze zdjęć także ♥ Ale mam niedosyt, jeśli chodzi o teksty motywacyjne i związkowe i w 2019 na pewno będzie ich więcej!
300 217
Tyle serduszek daliście nam na Instagramie! Moim zdaniem to naprawdę dużo – zwłaszcza, że mocno zaniedbywałam swój profil tam i opublikowałam tylko 242 posty. W tym roku na pewno chcę poświęcać Instagramowi więcej uwagi. Zwłaszcza, jeśli chodzi o nagrywanie InstaStories, które są moim zdaniem najfajniejszym w tym momencie sposobem komunikacji. Wysyłacie mi tam najwięcej wiadomości, a ja mogę na bieżąco pokazywać Wam, co u nas. Dlatego jeśli jeszcze nas tam nie obserwujcie, to zapraszam: @joannapachla – a jeśli nie macie tam jeszcze konta, to zakładajcie – Instagram jest boski i naprawdę wciąga!
11 239
Już tyle fajnych dziewczyn dołączyło do naszej tajnej grupy na Facebooku! Jeśli jeszcze jej nie znasz, to dołączaj prędziutko. To nasza dziewczyńska grupa wsparcia, gdzie jedynym facetem jest Paweł. O wszystko tam można zapytać i w każdym temacie zasięgnąć porady. A dla tematów wyjątkowo delikatnych mamy opcję wstawania postów anonimowych – bo wierzymy, że nie o wszystkim chcecie rozmawiać otwarcie. Ale ostrzegam – grupa nie bez powodu nazywa się Fajne dziewczyny. Jeśli więc masz paskudny charakter i lubisz obrażać innych ludzi, to raczej szybko przestaniemy się lubić ;-)
0
Dokładnie tyle czasu miałam w tym roku dla siebie. Oczywiście, udawało mi się ogarniać podstawowe sprawy, jak zakupy raz na jakiś czas, fryzjer ze dwa razy w roku i regularnie paznokcie, ale ciężko to nazwać czasem dla siebie. Nie miewałam wolnych wieczorów, nie wysypiałam się, nie uprawiałam absolutnie żadnego sportu, nie napisałam książki i w ogóle nie zadbałam o siebie nawet w najmniejszym stopniu. Cały czas poświęcałam Stasiowi, przygotowywaniu ślubu i wesela, no i oczywiście pracy. Dlatego 2019 ma być dla mnie czasem przełomu. Ale o tym napiszę w poście o postanowieniach.
1 000 000
Wpisuję słynny milion, chociaż to równie dobrze mogło być i kilka milionów! Tyle razy w tym roku usłyszałam najpiękniejsze słowo świata, czyli „mama” ♥ Nie sądziłam, że tak mnie to będzie rozczulać, ale uśmiecham się do siebie nawet teraz, kiedy Wam o tym piszę. A przecież ja z tych zupełnie „niedzieciowych” i raczej mało sentymentalnych. Dlatego podtrzymuję to, co powtarzam Wam tutaj od dawna, że macierzyństwo to naprawdę super sprawa. Oczywiście, że bywa ciężko, ale bywa też pięknie. I – na szczęście, proporcje są tu ok, bo ciężko jest tylko od czasu do czasu, a pięknie jest absolutnie codziennie!
U mnie to chyba 3, jak trzymaj się jakoś ;) Żartuj oczywiście! Czekam także na wspomnienia z wesela :D
Piękne z tą trójką! :D Trzymam się i się nie puszczam :)) Pozdrawiam ciepło, wspomnienia będą! <3
1. Jak „pierwszy raz powiedziałam tak”!!!
18 – wreszcie mam 18 lat <3