Miłość to takie coś, co sprawia, że nie ma litości. To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół. Miłość to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach. Miłość jest wtedy, kiedy do czterdziestoletniej kobiety wciąż mówisz moja maleńka i kiedy patrzysz, jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć. I wtedy, kiedy nie zaśniesz, zanim nie dotkniesz jej brzucha. Miłość jest wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz o tym, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić.
Leon w filmie „Sara” w reż. Macieja Ślesickiego
Kiedy byłyśmy małe, z rozdziawionymi ustami słuchałyśmy opowieści o zagrożonych księżniczkach. Księżniczkach, na które czyhali rozbójnicy, wstrętne macochy, czy też – najczęściej – smok. Z utęsknieniem wyczekiwałyśmy pojawienia się w tych historiach księcia, który wybawiłby je z każdej opresji. Księcia, który miał być dzielny, odważny i dobry.
I chociaż od tamtej pory sporo podrosłyśmy i zamiast przekroczyć siedem rzek, to siedem rzek wina wypiłyśmy, to nadal w głowach zakodowane mamy, że prędzej czy później pojawi się ktoś, kto nas przed wszystkim ochroni. Ktoś, na kogo zawsze będziemy mogły liczyć, w którego barkach będziemy mogły się schować i za czyimi plecami będziemy mogły udawać, że nie istnieje cały ten wstrętny świat, ani wszelkie zło.
PIRAMIDA MASLOWA
Dlatego dziwi mnie, że – zapytane o nasz ideał mężczyzny – tak rzadko wspominamy o czymś, co jest tak bardzo istotne. To nie są pieniądze, metr osiemdziesiąt wzrostu ani zdolność kredytowa, pozwalająca kupić nam jacht. To poczucie bezpieczeństwa. Absolutna podstawa, która nawet w piramidzie Maslowa występuje jako druga w hierarchii ważności, tuż za potrzebami fizjologicznymi, takimi jak jedzenie, woda, sen czy też tlen.
Składają się na nią rzeczy pozornie proste: spokój, brak strachu, stabilizacja, opieka. Świadomość, że tu, gdzie jestem, jestem bezpieczna. Przy czym to „gdzie” jest zależne od tego, co mamy w głowie, a nie od naszego adresu.
Dlatego tak ważne jest, aby być wyłącznie z takim mężczyzną, który w 100 procentach potrzebę tę zaspokaja. Który sprawia, że myślimy: tak, z nim jestem bezpieczna, nic mi się nigdy nie stanie. Który nie dopuści do tego, aby stała nam się krzywda – ani z jego, ani z niczyich innych rąk. Bezpieczeństwo to może mieć trzy podstawowe oblicza.
BEZPIECZEŃSTWO FIZYCZNE
Czyli to, rozumiane najbardziej dosłownie. Pomijam już wszelkie patologie, gdzie to Wasz mężczyzna Was poniża czy bije. Takich związków się nie kontynuuje, a relacje – zrywa. Swojego czasu po internecie krążył zresztą taki mem: Najważniejsze to czuć się bezpiecznie. W bezpiecznym związku lub w bezpiecznej odległości. I do tego się zawsze stosujcie – nawet, jeśli odległość oznacza ból.
Natomiast bezpieczeństwo w zdrowym, normalnym związku to świadomość tego, że Twój mężczyzna Cię zawsze ochroni. Że stanie w Twojej obronie niezależnie od tego, czy leci na Ciebie właśnie wielki pies, czy banda dresów zagrodzi Wam drogę w ciemnej, osiedlowej uliczce.
Nieważne, ile ma wzrostu ani centymetrów w bicepsie. Prawdziwy mężczyzna nigdy nie pozwoli, aby jego kobiecie stała się krzywda. Dlatego jeśli zadajesz sobie pytanie, jak wiele Twój facet by dla Ciebie zrobił, jedyna słuszna odpowiedź brzmi: wszystko. Choćby od tego bohaterstwa miał stracić rękę, nogę i ostatni ząb.
BEZPIECZEŃSTWO FINANSOWE
Czyli to, co sprawia, że codziennie mamy na czynsz i nie grozi nam wizja wylecenia na bruk. Nie mylić z finansowym uwieszaniem się na kimś, sponsoringiem czy jakimkolwiek wykorzystywaniem.
Zasada tutaj jest prosta: odpowiedzialny mężczyzna wie, jak zadbać o dom. Jest na tyle ambitny i przedsiębiorczy, że choćby stracił jedną pracę, zaraz znajdzie pięć innych. Nie rozłoży rąk, nie zaszlocha i nie zalegnie na kanapie z puszką piwa w ręce, ale szybko się z tego otrząśnie i codziennie będzie gotów na nowo zakasać rękawy.
Nie zrozumcie mnie źle: każdemu może się noga powinąć. Dlatego tak ważne jest, abyście zawsze mogli na siebie liczyć. Abyś wiedziała, że będziesz miała co jeść, jeśli nieoczekiwanie szef wyleje Cię z pracy. I aby Twój mężczyzna wiedział, że w chwili kryzysu Ty także nie będziesz miała go za gorszego. Grunt, to się kochać i wspierać. I razem walczyć o to, aby Wasza sytuacja ekonomiczna była na tyle stabilna, by na co dzień się takimi rzeczami jak kasa najzwyczajniej w świecie nie martwić.
BEZPIECZEŃSTWO EMOCJONALNE
Czyli świadomość tego, że się kocha i jest się kochanym. Że nasza miłość została odwzajemniona, że jest szanowana i doceniana. Że jesteśmy dla kogoś priorytetem, a nie jedynie możliwą opcją. Że jest z nami tu i teraz, dzisiaj, jutro i na zawsze. Że nie zostawi nas ani dla innej kobiety, ani dla własnego kaprysu, ani dla konsoli z zajebistym padem.
Nie musicie być małżeństwem, mieć dwójki dzieci ani kredytu na 40 lat, aby w Waszym życiu obecna była stabilizacja. Stabilizacja bowiem jest wtedy, kiedy wiesz, że nic się nagle nie zmieni. Że mężczyzna, obok którego budzisz się przecież co rano, nie zmieni z dnia na dzień zdania. Oraz że będzie Ci wierny nie tylko w sferze seksualnej.
Wierność to bowiem także lojalność – to branie Twojej strony, kiedy atakuje Cię matka i zgaszenie kumpla, który jedzie Twoją nową sukienkę. To w końcu konsekwencja – jeśli Cię kocha, to z wadami i zaletami, z całym tym dobrodziejstwem inwentarza. Najpiękniej ujęła to kiedyś Marilyn Monroe: Jeśli nie potrafisz znieść mnie, kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Na koniec jeszcze jedno – odpowiedzialność. Bo żebyśmy mogły czuć się bezpiecznie, musimy wiedzieć, że jesteśmy nie tylko z kochającym nas, ale i odpowiedzialnym facetem. Takim, który ma świadomość tego, że mu zaufałyśmy. Który nigdy tego zaufania nie nadużyje, który nie zrobi nic wbrew naszej woli i który zareaguje zawsze, kiedy będzie działa nam się krzywda.
Który – w końcu – sam nigdy się do tej krzywdy nie przysłuży i który wie, że miłość to nie tylko ogromna frajda, ale i wielka odpowiedzialność.
Bo, jak czytaliśmy w „Małym Księciu”: Na zawsze pozostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
Wpis jest częścią nowego cyklu, którego kolejne odsłony będą ukazywały się na blogu zawsze w piątek, co dwa tygodnie. W „Alfabecie udanego związku” wspólnie porozmawiamy o miłości, zaufaniu, partnerstwie i seksie. Zastanowimy się nad elementami, składającymi się na fajną, satysfakcjonującą relację i – literka po literce – spróbujemy odpowiedzieć na słynne pytanie „jak żyć”. Pytanie tym trudniejsze, że rozbudowane do wersji: „jak żyć we dwoje”?
Do tej pory ukazał się jeden tekst: A jak ambicja.
A już 12 lutego – C jak czułość. Bądźcie z nami!
A myślałam, że „c” jak cycki ;)
Asiu tekst jak zwykle w punkt ;) w moim związku (jak na razie) doświadczam wszystkich trzech odmian. Może to dlatego jestem taka zadowolona ;) Oby było tak jak najdłużej/zawsze :P
C jak cycki <3
A związku gratuluję – oby trwał jak najdłużej! ;)
C jak czułość. Tak na urodzinki
To już teraz urodzinowo ściskam! ;)*
Dziękuję. :)
Drugi wers akapitu o odpowiedzialności – literówka.
A tekst świetny, jak każdy chyba z resztą.
Dzięki, poprawione!