Nie wiem, kto i kiedy wymyślił to bzdurne powiedzenie, że cierpienie uszlachetnia, ale nigdy nie zapomnę miny mojego instruktora, kiedy wypowiadał je, tłumacząc, dlaczego muszę uczyć się jeździć tak fatalnym autem. Markę już pominę, dość wspomnieć, że w samochodzie nie działało ogrzewanie ani radio, a szyba po stronie kierowcy przestała się otwierać pewnie gdzieś w okolicach roku osiemdziesiątego piątego – co przy wiecznie gadającym i palącym instruktorze, do tego późną jesienią, naprawdę było dość irytującym problemem.
Natomiast mój instruktor uważał, że auto ma mieć jedną podstawową zaletę, to jest: jechać. Wszystko inne uważał za absolutny zbytek, bo – cytuję – w jeździe chodzi o to, żeby dostać się z punktu A do punktu B i żeby Ci przy okazji nie kapało na głowę. Cóż. Gdyby to było główne kryterium doboru przy zakupie, wystarczyłoby się zaopatrzyć w dobrze zadaszoną furmankę. Na szczęście to było jakieś 15 lat temu, a podejście do motoryzacji troszkę się jednak zmieniło. Teraz auto ma nie tylko jechać, ale i być bezpieczne oraz wygodne. A jeśli do tego ma trochę umilających życie bajerów, to już w ogóle robi się pięknie.
W każdym razie, kurs wspominam z równym entuzjazmem, co ospę, i naprawdę dziwię się, jakim cudem w ogóle zdałam egzamin. Chociaż to, jak dziś z tego prawa jazdy korzystam, najlepiej obrazuje powiedzenie mojej przyjaciółki, że przejechałam w życiu mniej kilometrów do przodu, niż ktokolwiek na wstecznym. Na szczęście w tej roli świetnie odnajduje się Paweł i właśnie mamy za sobą weekend, spędzony w aucie, które dopiero co wyjechało z fabryki. Wiecie, jakie to uczucie, kiedy jeździcie nowym modelem samochodu jako pierwsi w Polsce? Bo ja się cieszyłam jak dziecko. Co prawda głównie z fotela pasażera, ale miałam w nim tyle miejsca, że podróżowałam jak pańcia, z nogą założoną na nogę. I to na tylnym siedzeniu, podczas gdy obok w foteliku dumnie rozłożony podróżował Staś.
FORD ECOSPORT I NASZA UCIECZKA ZA MIASTO
Pierwsze wrażenia? Wszystko się tu mieści! Do tego spora liczba schowków i kieszeni pozwala poupychać masę drobiazgów z gatunku jeszcze-nie-wiem-kiedy-ale-na-pewno-mi-się-to-przyda. Czyli: tu ciasteczka, tam chusteczki, tu zapasowa para skarpetek, a tam cztery smoczki dla Staśka. To z kolei czyni go idealnym samochodem dla matek, które chociaż wewnątrz swojego samochodu chciałyby się poczuć wybitnie zorganizowane (ponoć w życiu też przychodzi ten moment – wystarczy, że dziecko się wyprowadzi na studia).
Jako typowa sroka zachwycam się też oświetleniem wnętrza – do wyboru jest aż siedem barw światła, więc możemy dowolnie zmieniać klimat naszego auta. A skoro wspominałam wcześniej o braku ogrzewania, to tutaj nie mogłabym nie wspomnieć o podgrzewanej kierownicy. Nie wiem, jak Wam, ale mnie notorycznie marzną dłonie. W zimie kochałabym więc to auto miłością najszczerszą. A i w lecie mielibyśmy razem co robić, co pokazały nam ostatnie dni wspólnych wypadów za miasto ;-)
Nowy Ford EcoSport ma zresztą takie ładne hasło przewodnie: Zaprojektowany z myślą o miejskiej dżungli. Stworzony, by z niej uciec. I to hasło naprawdę do mnie przemawia. Bo betonowa Warszawa jest super, ale uciekanie z niej od czasu do czasu jest jeszcze bardziej super. Dlatego spakowaliśmy wózek i walizki i łapaliśmy pierwsze chwile lata. Bez telefonów i laptopów, za to z maksymalnym skupieniem na jeździe i na sobie. I pod względem przyjemności z testowania było idealnie, o czym szerzej opowie Wam Paweł. A jemu akurat możecie wierzyć na słowo – robi za największego Smerfa Marudę w każdej wiosce, więc jeśli jest coś, czego może się przyczepić, to miejcie pewność, że na pewno to zrobi.
FORD ECOSPORT OCZAMI PAWŁA
Są takie marki, które przyspieszają bicie serca wielu facetów. I jestem tego prawie pewien, że każdy taką ma. A wiąże się to przeważnie z często niespełnionymi marzeniami z dzieciństwa. Dla jednych będzie to producent ogromnych ciągników rolniczych, dla innych marka kultowych ciuchów, a dla jeszcze innych producent aut. I tutaj można rozpisać całą paletę marek. Bo z autami jest trochę jak z kobietami – facet chce mieć ten najbardziej upragniony model.
Dla mnie taką marką i synonimem marzeń był i jest Ford. Bo jak Ford to GT, bo jak Ford to Mustang. Niestety, jak wielu dojrzewających facetów skończyłem swoje marzenia po zderzeniu się z rzeczywistością i odłożyłem swoje ciche pragnienia o posiadaniu sportowego auta. Ale przy Fordzie zostałem – takim na miarę naszych potrzeb i możliwości finansowych, leciwym Fordzie Focusie kombi!
I myślałem, że moja przygoda z Fordem tutaj się zakończy. Przynajmniej do tej późnej czterdziestki i zakupu Mustanga. Jednak nie. Okazało się, że będziemy mieć okazję przetestować najnowszego Forda. Na początku cieszyłem się jak dziecko ze znalezionej w starej kurtce dyszki. A potem niczym Clarkson w „Top Gear” zobaczyłem brief od producenta i trochę zwątpiłem. Czemu?
CITY BREAK
Ford EcoSport i wyjazd za miasto? Mam pewne wyobrażenie o miejskich crossoverach i wiem, że nie są to auta stworzone do wycieczek. Ze Staśkiem do wycieczki stworzony jest raczej TIR niż małe miejskie autko. Niczym ten telewizyjny Jeremy, podrapałem się po głowie i podjęliśmy to wyzwanie. Wyjazd dla trzech dorosłych osób, rocznego Staśka, dwóch walizek oraz spacerówki. Dało radę? Dało.
Ford EcoSport to auto, które bryłą wzoruje się na popularnych w ostatnich latach SUV-ach i z powodzeniem łączy to, co dobre w SUV-ie i wymagane w aucie miejskim. Siedzi się więc wysoko, miejsca na nogi nie brakuje, a na wertepach nie uderza się głową o podsufitkę. A wertepy zaliczyliśmy takie, że podskakiwaliśmy lepiej niż na niejednym disco. Takie warunki docenią osoby wyższe czy też miłośnicy targania ciężarów. Byłem też pozytywnie zaskoczony tym, ile miejsca ma kierowca i pasażerowie. A uwierzcie mi, testowałem oba siedziska. Najlepszym chyba dowodem będzie to, że bez problemu zamocowaliśmy na tylnej kanapie nasz 20-kilogramowy, obrotowy fotelik dla Staśka. I swobodnie z niego korzystaliśmy.
Całości dopełnia bagażnik, który dzięki ergonomicznej budowie oraz opcjonalnej, dodatkowej przestrzeni pozwala w wygodny sposób operować bagażem tak, aby go odpowiednio poukładać. Ja takie rzeczy doceniam jak nikt inny – tzn. pewnie jak reszta ojców, pakujących bagażniki pod sam sufit po kilka razy w miesiącu.
TECHNOLOGIA, KTÓREJ NAPRAWDĘ POTRZEBUJESZ
Wiecie, co mnie ostatnio coraz częściej bawi? A raczej rozczarowuje? Auta, które na rzecz wszędobylskiej technologii odchodzą od użyteczności. Prosty przykład: sterowanie nawiewami z poziomu tabletu lub wyświetlacza. Po co? Przecież znacznie bardziej intuicyjne i bezpieczne jest posiadanie zwykłych, analogowych pokręteł…
Ford EcoSport ma w sobie to, co powinien posiadać każdy samochód. W tej właśnie zdroworozsądkowej formie. Kamera cofania czy czujniki zbliżania to coś, bez czego teraz nie wyobrażam sobie jazdy. Niezależnie od tego, czy poruszam się w mieście, czy poza nim. Gdybym miał moc decyzyjną, wymusiłbym na producentach montowanie tego zestawu w każdej konfiguracji auta. I na nic tłumaczenia pełnej testosteronu męskiej części kierowców, że prawdziwy facet da sobie radę bez tego. Pewnie, ale po co? Rosół też zjesz widelcem, jeśli będziesz odpowiednio zdeterminowany.
Inna fajną rzeczą, za którą doceniam EcoSporta, jest pełna integracja z systemami operacyjnymi telefonów. Apple Car czy Android Auto to zdecydowanie najlepsza rzecz, jaka trafiła się często niedopracowanym interfejsom komputerów pokładowych. Jeden kabel, kilka sekund i w zasięgu ręki masz to, czego potrzebujesz do uprzyjemnienia sobie podróży. Muzyka, podcasty, audiobooki, ulubiona nawigacja. A muzyka Wam się przyda, bo Ford EcoSport ma wmontowany nowy system nagłośnienia premium, stworzony przez Bang&Olufsen pod marką B&O PLAY. A to już powinno zadowolić nawet najbardziej wymagającego audiofila, bo parametry dziecięciu głośników (w tym subwoofer w bagażniku) zostały skalibrowane ściśle pod kątem tego konkretnego auta. I nieważne, czy wolisz rocka, folk czy disco polo – z tym zestawem sprawdzisz, jak bardzo Twoją muzykę lubią sąsiedzi w korku!
ALL IN ONE
Generalnie Ford EcoSport to bardzo fajne połączenie. Wyważenie tego, co niezbędne oraz tego, co uprzyjemnia podróż. A – jak wspomniała Asia – nie jestem lekkim odbiorcą. Często znajduję jakieś mankamenty, ciągle szukam brakujących mi detali. Tutaj miałem duży problem z przyczepieniem się do czegokolwiek. Nawet mój początkowy typ do wypunktowania, czyli litrowy silnik, zaskoczył mnie tak pozytywnie, że mogę go tylko pochwalić, bo okazał się i dynamiczny, i oszczędny. 6-stopniowa skrzynia oraz miły pomruk przy zwiększeniu obrotów pozwoliły mi z kolei przypomnieć sobie przez chwilę o moim dziecięcym marzeniu.
Ford Polska, dzięki za udostępnienie auta do testów. To była czysta przyjemność! To znaczy – czysta dla nas, bo auto przetestowaliśmy chyba we wszystkich możliwych warunkach i do wypożyczalni wróciło okurzone jak po dobrym off-roadzie ;-)
Stasiek jakie miny! <3 Fajne to auto, takie rodzinne chyba, nie? My z naszymi dwoma szogunami to ledwie jesteśmy w stanie zapakować się do naszego. A wyjechanie z nimi za miasto to już w ogóle graniczy z cudem...
Rodzinne, rodzinne :) My się zapakowaliśmy z walizkami i wózkiem, a była z nami jeszcze zaprzyjaźniona fotograf. Wygodnie jak nigdzie <3
Wooow, zmieniacie auto? Też nam się marzy już coś nowego, ale budżet niestety nie ten…
Chciałabym, ale chłop trochę oporny :) Pewnie po ślubie już się tym mocniej zainteresujemy, teraz zwyczajnie nie ma już kiedy :/
Po co, mamy super auto :)
Ja też mam słabość do fordów ❤️ i do Was, bo wyglądacie na naprawdę fajną rodzinkę! ❤️
U nas nawet Stasiek jeździ swoim Fordem :D Co prawda trochę mniejszym, niż standardowe wersje, ale przywiązanie do marki budujemy od najmłodszych lat :D i dzięki za miłe słowa! <3