Oto i one: najbardziej wyczekiwane święta w roku! Pachnące piernikami i mandarynkami, brzęczące dzwoneczkami i obsypujące nas prezentami hojniej niż na to zasłużyliśmy! Na pewno dawno już napisaliście listy do Mikołaja i pierwsze kroki w świąteczny poranek skierujecie prosto pod swoją choinkę! Ale że życie to jedna wielka niewiadoma, to i tutaj czyha na Was sporo pułapek. Dlatego dziś z przymrużeniem oka opowiemy sobie o tej ciemniejszej stronie świąt. A konkretnie – o 7 prezentowych gafach, które powodują, że zamiast o wybuchach euforii, możemy mówić o totalnych przypałach! ;-)
TOP7 ŚWIĄTECZNYCH WPADEK,
CZYLI NAJGORSZE PREZENTY NA ŚWIECIE
1. PREZENTY Z PODTEKSTEM
Budzik dla śpiocha, antyperspirant dla niezbyt dbającego o higienę wujka, depilator dla słynącej z wiecznie nieogolonych nóg cioci, a może maskotka-bocian dla kuzynki, która dopiero co wyszła za mąż? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Prezenty z podtekstami to najgorsze prezenty na świecie. Przebijają je tylko te, które wręczamy z jeszcze gorszymi życzeniami. „A żebyś sobie w końcu to życie ułożyła”, „a żebyś zadbała wreszcie ciutkę o siebie”, „a żebyście pomyśleli o tym dzieciątku, bo zegar tyka, a Ty już najmłodsza nie jesteś…” Znacie to? Idę o zakład, że tak! Dlatego uważajcie, żebyście też nie dali się złapać w pułapkę pozornie życzliwych prezentów i nie ofiarowali komuś czegoś, co go urazi albo zasmuci.
2. PREZENTY Z PRZYKLEJONĄ CENĄ
A co! Niech widzi, niech wie! Wszak rozbiłaś dla niego ulubioną świnkę-skarbonkę i zapożyczyłaś się u pięciu sąsiadek! A tak całkiem serio – prezenty z cenami też kwalifikują się pod najgorsze prezenty na świecie, bo wpędzają w zakłopotanie nie tylko tego, kto je dostaje, ale też tego, kto daje. Zwłaszcza, jeśli rozpakowujecie je wspólnie, albo jeszcze lepiej – podczas wigilijnej kolacji, w powiększonym gronie. Tak, to jest gafa i to całkiem konkretna. Czasem da się to obśmiać, ale nie każdy znajdzie w sobie na czas odpowiedni żarcik czy też zwykłe pokłady zrozumienia. Jeśli więc chcecie uniknąć tu katastrofy, przed zapakowaniem prezentu w papier, pudło czy ozdobną torebkę, koniecznie obejrzyjcie go z każdej strony!
3. ZABAWKI NA BATERIE. BEZ BATERII
Nie zrozumie ten, kto nie ma dziecka. Ile razy hojne ciocie obdarowywały nas świecącymi, brzęczącymi, śpiewającymi czy tańczącymi zabawkami, które nie miały dołączonych baterii. Niestety, to nie jest perpetuum mobile i bez baterii nie ruszy. Mina dziecka – łamiąca serce, a przerażenie rodziców – 10/10. Pół biedy, jeśli zabawki okazywały się działać na standardowe paluszki i człowiek mógł wyciągnąć ekspresem te stare, choćby i z pilota od telewizora. Niestety, nie każdy i nie zawsze miewa tyle szczęścia. Dlatego jeśli dajecie dzieciom jakiekolwiek grające książeczki, autka, misie czy laleczki, to kupcie też do nich baterie. U nas to zawsze Duracell, bo są bezawaryjne i działają zdecydowanie dłużej niż te zwykłe, cynkowe baterie. A niedziałające zabawki dla dzieci to jednak najgorsze prezenty na świecie.
4. PREZENTY NIEADEKWATNE DO WIEKU
Scrabble dla dwulatka, pluszaki dla nastolatek, najnowszy smartfon dla dziadka, a może kapcie w jednorożce dla babci? Słowem: wszystkie te prezenty, które może i nie byłyby takie złe, gdyby były choć minimalnie dopasowane do wieku. A tak patrzysz na to i myślisz tylko: no po co? Po co trzylatce zestaw do makijażu albo dwudziestolatce 100-elementowe puzzle? Czy Twój facet naprawdę ucieszy się z plecaka w Mario, z którym – żeby Cię nie urazić – będzie paradował po całym biurze? No chyba, że macie podobne poczucie humoru i lubicie niestandardowe prezenty. Ale tak samo, jak typowy dziadek nie skoczy raczej ze spadochronem, tak i Twoja teściowa nie ucieszy się z kubka z erotycznym podtekstem.
5. FATALNIE ZAPAKOWANE PREZENTY
Ja wiem, że każdemu z nas zdarzy się o czymś zapomnieć. Wiem też, że niektórych bawi pakowanie prezentów w gazety albo w wymiętolone, zeszłoroczne papiery. Ale nawet najbardziej elegancki prezent straci na uroku, jeśli zapakujesz go w podartą torebkę i nawet najbardziej męski z mężczyzn na widok torebki z lwiątkiem odczuje nutkę dyskomfortu. Tak, opakowanie ma znaczenie. Tak samo, jak w pierwszym odruchu oceniamy książkę po okładce, tak zdarza nam się oceniać prezenty po opakowaniu. Dlatego nie ma co robić tego w pośpiechu, byle jak i w byle co. Chyba, że zależy nam na wprowadzeniu w błąd naszego faceta. Bo w sumie kto by się spodziewał po takiej torbie golarki albo trymera? ;)
6. TE SAME PREZENTY ROK W ROK
Jak dla ukochanej babci, to koniecznie rok w rok książka, jak dla dziadka, to rok w rok skarpety. Dla mamy co roku kolczyki, a dla taty – a jakże – perfumy. Dla siostry to pewnie bilety na koncert, a dla brata – jakieś płyty, bo zbiera. Ja wiem, że niektórzy tak lubią, ale zapewniam, że nie są raczej w większości. Nie wiem, czy dałoby się jeszcze bardziej pójść na łatwiznę, ale zalecałabym tutaj nieco więcej kreatywności. Nie wiesz, co kupić? Pomyśl. Nie możesz wymyślić? Zapytaj. Nie wiesz, co kupić i uważasz, że nie wypada zapytać? To kup już lepiej jakiś voucher. Ale nie kupuj tych samych lub podobnych rzeczy przez kilka lat pod rząd. Bo tym sposobem to pewnie masz już z głowy prezent nawet na 2020 albo i 2030 rok.
7. NIEPRZEMYŚLANE PREZENTY
Bo coś było na promocji. Bo Ci się spodobało. Bo sama chciałabyś takie mieć. Bo nie miałaś lepszego pomysłu. Bo wydawało Ci się, że to będzie zabawne. Jak na przykład boombox dla babci, która myśli, że płyty CD to nowocześniejsze płyty chodnikowe, a skrót USB to dla niej Urząd Skarbowy Bemowo. No… nie ;-) Tak samo pierwsze lepsze grajpudło nie ucieszy prawdziwego audiofila, który nosi słuchawki za grube miliony, ani takiego fana ciszy jak ja, któremu muzyka przeszkadza nawet podczas sprzątania. Grunt to dobierać prezenty do stylu, charakteru, upodobań i zainteresowań, jakie ma obdarowywany. Wtedy mamy 100 proc. pewności, że nie dostaniemy łatki Grincha, który przynosi najgorsze graty!
MOJA RADA:
NAŁADUJ SIĘ… POZYTYWNIE! ;-)
A tak całkiem serio: torebkę prezentową wyrzucicie, cenę oberwiecie, babci na boomboxie puścicie cudne kolędy, a za byle jaki prezent spokojnie za rok się zemścicie ;-) Natomiast to, co jest w tym wszystkim najważniejsze, to przecież i tak są emocje. To, że o sobie pomyśleliśmy, ta cała miłość, bliskość, czułość i szczęście. Dobra rada: to wszystko jeszcze lepiej będzie Wam się po latach wspominać, jeśli jakoś to uwiecznicie! Tylko pamiętajcie: bez baterii ani boombox nie zagra, ani instax nie zrobi Wam zdjęcia, ani nie włączycie ulubionej zabawki swojego dziecka. Ściskam więc Was czule i przypominam, że jak już zadbacie o wszystkie sprzęty i odpowiednie baterie, to nie zapomnijcie naładować też siebie – świątecznie i pozytywnie! ♥
O matko kochana. Tak, jak piszesz – kto nie ma dzieci, ten nie zrozumie. U nas co roku są zabawki na baterie. Oczywiście bez baterii. Nie mamy telewizora, więc nie ma czym się ratować. W tym roku sama już zrobiłam zapas…
Hahaha, ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego nie wszyscy producenci o nich myślą – zwykle te zabawki są tak drogie, że koszt dorzucenia do nich baterii byłby dla nich przecież znikomy…
Bo baterie powinny być przechowywane i transportowane w określonych warunkach, które są bardziej restrykcyjnie niż zasady przechowywania i transportu samych zabawek. To by jeszcze bardziej podbiło ich cenę ;)
Poza tym w większych sklepach z zabawkami zazwyczaj baterie można kupić – tylko kasjerzy mogliby pamiętać o pytaniu czy doliczyć do rachunku ;)
O widzisz! To o tych warunkach nie pomyślałam! Natomiast dziś w Action na półce z zabawkami stały też… a jakże, baterie <3 Bo faktycznie, jak człowiek nie widzi ich od razu na półce, ani kasjer go nie zapyta, to raczej sam nie skojarzy… Mnie nauczyło tego dopiero własne macierzyństwo :D
Dasz wiarę ze dziś w smyku w Gdańsku Panie mówiły „zachęcam do dokupienia baterii” ;)
Ja bym dodała jeszcze prezenty nieadekwatne do płci. Rozumiem równouprawnienie, ale co roku mam wrażenie, że ojciec wolałby mieć jednak syna :P Aż się boję pomyśleć, co dostanę w tym roku. Zestaw kluczy? Pompkę do roweru? Smar? Masakra.
Ej a ja dostałam kiedyś właśnie od ojca wiertarkę i mi się nie raz przydała. To chyba jednak tak nie do końca dostosowanie prezentu do płci a preferencji lub potrzeb.
Tak, na pewno – ja akurat nie wiedziałabym, co z nią zrobić, ale jedna z moich byłych współlokatorek uznałaby ją za najlepszy prezent na świecie :D
Życzenia są najgorsze. Największa trauma każdych świąt…
Może trzeba zacząć edukować najbliższych, jak nie powinni ich składać? Bo samo z siebie to nic się raczej nie zmieni :(