Nie, nie udaję przed moim dzieckiem, że internet nie istnieje

Czy zrobiłam sobie z telefonu niańkę, a moje dziecko częściej widuje ekran komputera niż własną mamę? Oczywiście, że nie! Natomiast nie znaczy to, że chowam przed nim wszelkie sprzęty i udaję, że internet w ogóle nie istnieje. Zresztą, przy naszym trybie życia to byłoby raczej niemożliwe. Oboje z Pawłem pracujemy zdalnie, a komputery i telefony to nasze podstawowe narzędzia pracy. Tam też robimy zakupy, tam umawiamy lekarzy, płacimy rachunki, oglądamy wieczorami seriale. I szczerze? Uważam, że to jest super. Że technologia maksymalnie ułatwia nam życie i cała sztuka polega na tym, żeby z niej mądrze korzystać. A w przypadku maluchów – zwłaszcza takich, jak Staszek – umieć znaleźć tam fajne, wartościowe treści i kontrolować czas, jaki spędzają przed nimi nasze dzieci.

Ktoś zapyta: ale po co? Przecież jest milion innych sposobów na wspólne spędzanie czasu! I ja się z tym zgadzam. Sęk w tym, że jedne sprawdzają się lepiej, inne gorzej i nie ma jednego uniwersalnego sposobu, który działałby zawsze i wszędzie. Oczywiście wierzę, że są rodzice tak kreatywni i nieobłożeni żadnymi innymi obowiązkami, że każdego dnia, przez kilkanaście bitych godzin, są w stanie bawić się ze swoim nawet najbardziej wymagającym maluchem. Natomiast szanuję ich tak samo jak tych, którzy tego robić nie mogą bądź nie potrafią – tym bardziej, że sama do nich należę. I dlatego dziś przed Wami nasze najnowsze odkrycie. A zatem, jak jeszcze można spędzać wspólny wartościowy czas z dzieckiem?


NASZE NAJNOWSZE ODKRYCIE: AUDIOBOOKI DLA DZIECI

Jak zatem pozwolić dziecku korzystać ze zdobyczy technologii, a jednocześnie nie martwić się, że zdziera sobie przed ekranem oczy? Dać mu czegoś… posłuchać! Kto z nas nie kojarzyłby cudnych historii o Roszpunce, Śpiącej Królewnie, Małej Syrence czy Królewnie Śnieżce? Kto nie znałby losów Tomcia Palucha, kto ani razu nie słyszałby o losach Bazyliszka? Idę o zakład, że na samą myśl o nich migiem się uśmiechniecie! Oczywiście, możecie sami opowiedzieć dzieciom te historie lub sięgnąć po książki. A możecie też włączyć im audiobooki. Sama pamiętam, jak wielką frajdę dawało mi włączanie sobie kaset z bajkami na magnetofonie. Na całe szczęście, sama moc tych opowieści w ogóle się nie postarzała – po prostu przyswajamy je dzisiaj na innych sprzętach, ale wciąż w tej samej, a nawet lepszej formie.

Audiobooki dla dzieci mają zresztą całą masę zalet. Nie tylko umilają dziecku czas, a rodzicom dają chwilę wytchnienia czy pozwalają w spokoju ugotować obiad, popracować czy choćby posprzątać. One przede wszystkim przekazują im wartości, zawarte w bajkach, które my sami też chłonęliśmy przecież jak gąbki. Przenoszą je w świat wielkich przygód i dalekich krajów, poszerzają ich słownictwo, rozwijają wyobraźnię. To ponadczasowe historie, których możecie słuchać też wspólnie! My aktualnie zasłuchujemy się w audiobookach, jakie znajdziecie na kubus.pl, w biblioteczce Kubusia, stworzonej wraz ze Storytel. Najważniejsze w niej jest to, że macie pewność, że Wasze dziecko jest tam w pełni bezpieczne. A patrząc na miny Stacha, to wiecie też, że będzie bawić się świetnie! ;-)

audiobooki dla dzieci

audiobooki dla dzieci


100 KM W AUCIE VS. 100 MINUT W KOLEJCE U LEKARZA

Audiobooki dla dzieci okazują się zresztą nieocenione nie tylko w domu. Nie wiem, jak Wy, ale my sporo czasu spędzamy w aucie. Staszek do jednych dziadków ma ponad 100 km, do drugich – 500. Do tego dochodzą większe i mniejsze urlopy czy też wyjazdy służbowe. Ktoś powie, że jest masa sposobów na zajęcie dziecka w podróży. I ja mu nawet przyklasnę! Ba, śmiem twierdzić, że wszystkie mamy wypróbowane. Zawsze mam ze sobą kolorowanki (w tym wodne), układanki magnetyczne, naklejki, książeczki i świnkę Peppę w każdej możliwej postaci. To jest nasz absolutny zestaw przetrwania, ale na całą podróż to rzadko kiedy wystarcza. I tak, pomoc audiobooków okazuje się wtedy nieoceniona.

Tak samo nie wyobrażam sobie już bez nich latania samolotem. Najpierw musisz dotrzeć na lotnisko, odprawić się, przetrwać lot, czekać na bagaż, dojechać do miejsca docelowego. Albo załatwianie spraw w urzędach czy czekanie w kolejce do lekarza. Przecież to normalne, że dziecko nudzi się wtedy jak norka. Ba, ja sama się nudzę! Co więcej, nie zawsze wtedy człowiek ma przy sobie cały zabawkowy zestaw ratunkowy. Natomiast telefon – a w nim audiobooki dla dzieci – możecie mieć ze sobą zawsze. Dzięki temu macie duże szanse, że Wasze dziecko świetnie spędzi czas, nie stresując się ani nie płacząc.

audiobooki dla dzieci audiobooki dla dzieci


AUDIOBOOKI DLA DZIECI A WYCISZANIE PRZED SNEM

A na koniec – wyciszanie. Oczywiście wierzę, że są dzieci, które zasypiają zaraz po tym, jak przyłożą głowę do poduszki. Na przykład ja tak mam, chociaż mam 33 lata i od dawna straciłam status dziecka oraz prawo do bezpardonowych drzemek w ciągu dnia. Natomiast Staszek to jest huragan. Tego żywiołu przez większość dnia nic nie jest w stanie zatrzymać: tu coś spsoci, tam pokoloruje, tu ugotuje swoją popisową zupę z liści, a tam wybuduje remizę strażacką ze wszystkich dostępnych klocków. I wyobraźcie sobie, że w ten wir atrakcji wchodzę ja i mówię, że synu, czas już spać. No koń by się uśmiał ;-)

Dlatego tak, pomagamy mu w tym usypianiu, jak tylko możemy. Nie bujamy go wtedy na rękach, bo to już wielki chłop, ale bierzemy na kolana, czytamy książki, opowiadamy historie. Nie każdy to jednak umie i lubi i ja to naprawdę rozumiem. Tym bardziej wydaje mi się, że audiobooki dla dzieci to cudny wynalazek. Rodzic ma z głowy wymyślanie niestworzonych opowieści, a dziecko dostaje fajne, profesjonalnie przygotowane treści, a nie to nasze dukanie. I nie, nie mówię, że jedno powinno zastąpić drugie. Mówię, że to dobry pomysł, żeby stosować te sposoby zamiennie według potrzeb oraz własnego uznania.

audiobooki dla dzieci


SKĄD WZIĄĆ DARMOWE AUDIOBOOKI DLA DZIECI?

My jesteśmy oczarowani baśniami z Bezpiecznej Strefy Kubusia i przyznam szczerze, że innych nawet nie szukałam. Dostęp do nich jest darmowy, a biblioteczka Kubusia, stworzona ze Storytel jest tak wyposażona, że naprawdę nie wiem, czego tu chcieć więcej. Zwłaszcza, że są tam dobrze Wam znane baśnie klasyczne i współczesne, takie jak m.in. „Królowa Śniegu”, „Jaś i Małgosia”, „Brzydkie kaczątko”, „Kot w butach”, „Dziewczynka z zapałkami, „Nowe szaty króla” czy „Wilk i siedem koźlątek”. I to przez kogo czytane! Wsród lektorów są Małgorzata Socha, Katarzyna Zielińska, Marta Żmuda-Trzebiatowska, Jarosław Boberek, Anna Dereszowska, Wiktor Zborowski, Cezary Pazura czy Grażyna Wolszczak.

Wszystkie wspomniane audiobooki dla dzieci znajdziecie na stronie kubus.pl/audiobooki. Żeby z nich skorzystać, będzie Wam potrzebny kod spod naklejki, który znajdziecie na odwrocie etykiet soków Kubuś, Kubuś Go oraz Kubuś 100%. Wpisujecie go u nich na stronie i… gotowe! Wasz dostęp do katalogu zostanie otwarty i przez 7 dni możecie wysłuchać tylu baśni, ilu tylko chcecie! Oczywiście, Wasze dziecko może słuchać ich samo, ale idę o zakład, że sami też się od nich nie oderwiecie!

audiobooki dla dzieci kubuś audiobooki dla dzieci storytel

Partnerem wpisu jest Kubus.pl

Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gosia

Przyznam szczerze, że weszłam tu, żeby się trochę pokłócić, że kto to widział włączać dziecku telefon albo komputer. Ale masz rację, wszystko zależy od tego, co w tym internecie oglądają nasze dzieci. Na pewno lepiej, żeby posłuchały baśni niż oglądały strzelanki w telewizji, bo rodzice chcą w spokoju posprzątać czy popracować.

Helena

Ja jestem ze starego pokolenia i nie dawałam telefonu, bo go zwyczajnie wtedy nie miałam. I też byłam taką mamą i teściową, co to krzywi się na syna i synową, jak włączają dzieciom bajki na telefonie. Ale dzieci dorosły, uzależnione nie są, krzywda się nikomu nie stała, więc chyba trzeba oswoić się z tym, że czasy się zmieniły i to, co kiedyś było nie do pomyślenia, dziś jest po prostu normą…

Margot

Aaaa, też chcę posłuchać ale nie mieszkam w PL i tu nie ma Kubusia :(