Co byście wskazali, gdybyście mieli wymienić takie najbardziej kultowe, najlepsze bajki naszego dzieciństwa? Jesteście raczej po stronie klasyków w stylu „Reksia”, „Koziołka Matołka” i „Bolka i Lolka”? Czy jednak po stronie „Smerfów”, „Gumisiów” i „Muminków”? Bo ja zdecydowanie jestem z tego drugiego obozu! Naprawdę! Chociaż ciepło wspominam jeszcze „Misia Uszatka” czy „Misia Colargola”, a nawet „Listonosza Pata” czy „Sąsiadów”, to jednak mój absolutny TOP to to nie jest.
Co się więc na niego załapało? Jakich 15 bajek wspominam najlepiej? Niżej moja subiektywna lista!
NAJLEPSZE BAJKI NASZEGO DZIECIŃSTWA:
„Chip i Dale: Brygada RR”
Pamiętacie te dwie przebojowe wiewiórki? Na pewno kojarzycie je też z wcześniejszych filmów Disneya! Później zaczęły występować też w duecie jako grupa detektywistyczna o nazwie „Brygada RR”. Jeden w kurtce lotniczej i charakterystycznej czapce, drugi – swobodnie – w hawajskiej koszuli. Jeden rozsądny i pomysłowy, drugi – lekkomyślny i pakujący się wiecznie w kłopoty. Duet doskonały!
„Denver, ostatni dinozaur”
Och, na samo wspomnienie tej bajki w głowie odpala mi się refren piosenki tytułowej! „Denver, ostatni dinozaur, to jest kumpel sprzed milionów lat”! No po prostu rozkosz! Dla niewtajemniczonych – oto grupka nastolatków ze słonecznej Kalifornii znajduje pewnego dnia wielkie jajo. Z którego wykluwa się – a jakże – dinozaur. I to taki, który nie tylko się z nimi zaprzyjaźni, ale i nauczy się mówić!
„Flinstonowie”
Czyli „Między nami jaskiniowcami”! Kto z nas nie śledził losów Flintstonów i Rubble’ów? Kogo nie fascynowały czasy tak odległej przecież prehistorii? Te samochody, napędzane własnymi stopami, chatki robione z kamieni czy fakt, że można się było przyjaźnić z psozaurem? ;-) Fred, Wilma, Barney, Betty i dzieciaki to była chyba moja ulubiona rodzina!
„Gumisie”
Bo gumiś to fajny miś! Absolutnie kocham całą tę szaloną siódemkę, i Toudiego też kocham, i nawet Księciunia kocham! Naprawdę, jak sobie przypomnę ten sok z gumijagód, te wszystkie próby Księciunia, żeby zdobyć panowanie nad światem… I tego biednego Toudiego, który rozumu nie miał nawet za grosz – no rozpływam się z miejsca! I co to były za czasy, kiedy wierzyło się, że złe są tylko trolle, smoki i ogry!
„He-Man”
Och, kto z Was choć raz nie zakrzyknął „Na potęgę Posępnego Czerepu, mocy przybywaj”? Kto nie chciał niczym niepozorny książę Adam zmieniać się w najsilniejszego człowieka na świecie, czyli He-Mana? Kto nie chciał mieć po swojej stronie może i tchórzliwego tygrysa, ale jednak takiego, który potrafił przeobrazić się w Kota Bojowego? A w końcu – kto nie chciał pokonać Szkieletora? ;-)
„Jetsonowie”
Czyli moja druga ulubiona rodzina, będąca dokładnym przeciwieństwem Flinstonów! O ile tamci żyli w odległej prehistorii, o tyle Jetsonowie zamieszkiwali już równie odległą przyszłość. Przemieszczali się latającymi samochodami, mieszkali i pracowali w przedziwnych, przeszklonych budynkach i do woli korzystali z zaawansowanych technologii! Wiecie, że tak wyobrażano sobie 2062 rok? ;-)
„Kaczor Donald”
Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby na dziecięcego idola wziąć gadającą (czy raczej skrzeczącą) kaczkę, ubraną w marynarską koszulę i czapeczkę, z muchą pod szyją, ale… jestem mu za to szalenie wdzięczna! Kaczor Donald to przy tym postać szalenie barwna, łatwa wpadająca w furię, istna kopalnia pomysłów, ale i aż nazbyt dosłownie wybuchowych emocji. Absolutnie śmieszny i do pokochania!
„Muminki”
U-wiel-biam! I to do tego stopnia, że właśnie stałam się szczęśliwą posiadaczką najnowszego wydania „Muminków” oraz trzech tematycznych par skarpet! Od dziecka kocham tutejszych bohaterów, te ich przygody i mądrości, te złośliwości Małej Mi i te głupotki w wykonaniu Ryjka. I ośmielę się wyznać, że nigdy nie bałam się nawet Buki! Przeciwnie, zawsze było mi jej żal…
„Myszka Miki”
Czerwone portki, białe rękawiczki i wielkie, żółte buty – a do tego równie wielkie uszy – i Myszka Miki staje nam przed oczami jak narysowana! Do dziś to jedna z moich ulubionych postaci z bajek i mam z nią z połowę ciuchów! Uwielbiałam też jej cudownych przyjaciół! Myszka Minnie, Goofy’ego i Pluto też mają osobne miejsca w moim serduszku i chyba spędzę z nimi cały najbliższy weekend! ;-)
„Scooby Doo”
Pamiętacie ich? Sympatyczny blondyn Fred, piękna rudowłosa Daphne, super mądra i pomysłowa Velma, Kudłaty Rogers, no i oczywiście – równie tchórzliwy, co on, Scooby Doo, czyli gadający pies! Rewelacyjna bajka, którą uwielbiałam za wszystkie te zagadki kryminalne, demaskowanie złoczyńców, ujawnianie podrabianych duchów i wyjaśnianie oszustw!
„Smerfy”
Mój absolutny nr 1, jeśli chodzi o najlepsze bajki naszego dzieciństwa! Co więcej, uważam, że „Smerfy” to jedna z najwspanialszych bajek, jakie kiedykolwiek powstały i już nie mogę się doczekać, kiedy Staś będzie na tyle duży, żeby wysiedzieć spokojnie chociaż do połowy odcinka ;-) I nie, Gargamela też się nigdy nie bałam! A teraz kto nuci ze mną: „Hej, dzieci, jeśli chcecie zobaczyć Smerfów las…”?
„Tom & Jerry”
O matko, ile ja się przy nich naśmiałam! Co prawda fabuła jest tu mało skomplikowana, a przez większość odcinków Tom nieudolnie próbuje złapać Jerry’ego, ale zawsze potrafili zaskoczyć i rozśmieszyć do łez! Chociaż – nie powiem. Miałam momenty, kiedy żal mi już było tego umęczonego i wiecznie poobijanego koteczka i najchętniej sama złapałabym mu tę cwaną i podstępną mysz ;-)
„Troskliwe Misie”
Z fabuły praktycznie nic już nie pamiętam, ale samo wspomnienie tych kolorowych, pluszowych misiów z ich cudnymi brzuszkami sprawia, że robi mi się ciepłej na serduszku! Pamiętacie te obrazki na ich brzuszkach i kolorowe tęcze? Oraz to, jak dbały o wszystkich, jak troszczyły się o ludzi i im pomagały? Zdecydowanie, jedno z milszych wspomnień, jeśli chodzi o najlepsze bajki naszego dzieciństwa!
„Zwariowane melodie”
Czym byłyby kultowe, najlepsze bajki naszego dzieciństwa, bez takiego hitu jak „Zwariowane melodie”? Sama nie wiem, którego z bohaterów lubiłam tu najbardziej! Królik Bugs, Sylwester i Tweety, Diabeł Tasmański, Kojot i Struś Pędziwiatr, Myśliwy Elmer, Kaczor Daffy… No co jeden, to lepszy! Naprawdę, ile ja się przy nich naśmiałam, to ja jedna tylko wiem!
Wszystkie. A kot Sylwester i kanarek z tym swoim „niedobry kotecek” xD uwielbiam ❤️
Ostatnio tak się zaoglądałam na smerfach, że prawie spóźniłam się do pracy xd najlepsza bajka dzieciństwa ❤️
Oczom nie wierzę! To wszystkie moje ulubione kreskówki, tylko może w innej kolejności. Gumisie leciały w niedzielę i pamiętam, że poniedziałkowa godzina wychowawcza w moim LO upływała nam na komentowaniu ich ostatnich przygód :D zabrakło mi w tym zestawieniu tylko „Wojowniczych żółwii Ninja”