Na zdj. kadr z filmu „Vicky Cristina Barcelona”, reż. Woody Allen
– Dzisiaj jest Światowy Dzień Seksu Oralnego.
– Wiem, ale nie obchodziłam Dnia bez Papierosa i ten też myślę, że odpuszczę.
Dzisiaj cytat nie z filmu i nie z książki (takie macie już tutaj), a z życia wzięty. Podpatrzony u kolegi, o którym musicie wiedzieć, że robi screeny ze swoich rozmów na FB i publikuje je później ku uciesze świata. I ja bardzo lubię palić z nim papierosy i smucę się, że rzucił.
Bo niestety, dzisiaj mamy drugi z tych dni i ja nie bardzo wiem, po co. Nie palę nałogowo, a jedna paczka wystarcza mi zwykle na miesiąc, dwa, albo i trzy (w zależności od intensywności spotkań towarzyskich tudzież dni spod znaku doła), ale i tak rozumiem tych, którzy lubią palić. Nie przekonują mnie argumenty o raku, zdjęcia tych wszystkich osmolonych płuc ani etykietki na opakowaniach. Każdy sam ma prawo szukać swojego włazu do piekła, a życie ma to jednak do siebie, że zwykle kończy się śmiercią. Wybaczcie ten wielki spoiler, ale WSZYSCY UMRZEMY.
Nie przekonuje mnie także argument o smrodzie. Może gdybym otaczała się niechlujami, palącymi w samochodach albo swoich ciasnych mieszkankach, do tego syf najtańszy z najtańszych, to bardziej uderzałoby mi to w zmysły. Natomiast ludzie, których mam wokół siebie, jeśli już pachną dymem, to pachną ładnie. Nie, nie przeszkadza mi zapach z ust, kiedy całuję się z palącym facetem i nie, nie przeszkadza mi zapach jego palców, kiedy dotyka mojej twarzy. Przeciwnie, uważam to za szalenie podniecające, tak jak podniecający jest już sam widok mężczyzny z papierosem. Kobiety też, może nawet bardziej.
Jest w tym wtedy coś rytualnego, nonszalanckiego. Faceci palą raczej zwyczajnie, z obojętnością albo pewnością siebie. Ale kobiety potrafią być w tym urocze. Powolne, ostrożne, jakby każdy ruch narażony był na światło fleszy. Uwodzicielskie to i słodkie, chociaż wiadomo, naiwne.
Wracając jednak do motywu Dnia bez Papierosa – tak, też go sobie odpuściłam, jak odpuściła go sobie wtedy siostra mojego kolegi. Nie widzę sensu w organizowaniu takich akcji, bo kto ma palić, i tak będzie palić. Zresztą, kalendarz już pęka w szwach od tych wszystkich „dni bez” i „dni z” i co jeden, to bardziej zawiewa horrorem.
Dzisiaj jest Dzień bez Papierosa, jutro Dzień bez Alkoholu. W poniedziałek zróbmy jeszcze Dzień bez Seksu, a potem faktycznie możemy umierać.
Zaczelam czytac od konca,czyli od najnowszego wpisu, doszlam tu-mam wczasy:) (mam czasem wrazenie,ze Dziadkom przeszkadzam:), doslalam tez rade zeby sie wyreczac bez wyrzutow i troche testuje)… do brzegu…popelniam komentarz…no juz nie moglam sie powstrzymac,zeby napisac,ze usmialam sie nie pierwszy raz,ale nie tylko… troche mi czasu szkoda na to komentowanie,bo tak fajnie sie czyta…tylko zastanawiam sie czy duzo do konca zostalo?, jesli tak to bede sobie dawkowac…nic to ze od konca, ksiazkom tez czytam ostatnie strony,bo lubie sie zaczytac, a nie zastanawiac jak sie skonczy…
blog hasa od 23 stycznia jakoś, więc jeszcze trochę przed Tobą. :D ale fajnie, że jesteś! baw się dobrze. :))