Janusz, nie szczuj klatą! Czyli kodeks obycia dla faceta w lecie

Mamy piękny czas – za oknem słońce, nad morzem tłumy i parawany. W mieście turyści i relaksujący się lokalsi. Lato to taki piękny okres, kiedy na ulicy spotkamy wiele modowych i stylowych eksperymentów. Wiele folkloru i ekstrawagancji. Dlatego dziś, drogie Panie i kilku Panów, podrzucam Wam krótki poradnik na temat tego, czego facet w lecie robić i nosić nie powinien. I mówię to ja, z pozycji zwykłego obywatela, a nie specjalisty od mody i dobrego wychowania. Bo zwyczajnie niektórych rzeczy robić nie wypada i im więcej osób się o tym dowie, tym prędzej z ulic znikną nasze przywary cebulactwa. Także przed Wami szybki poradnik poprawnego stylu dla mężczyzny. Dziewczyno, pokaż to chłopakowi. Chłopaku, pokaż to bratu. Matko, wychowuj w jego myśl swoich synów!

SKARPETKI A MĘSTWO

Wśród mężczyzn są dwie szkoły noszenia skarpetek. W lecie nosi się długie prawilne albo krótkie cwelki. Bez skarpetek chodzić się nie powinno. No chyba, że nosi się sandały oraz wszelkiego rodzaju klapki i półbuty. Wtedy skarpetek zakładać nie wolno. Tak więc podstawy już mamy. A co z odwiecznym skarpecianym konfliktem męstwa?

Pójdźmy do genezy. Skarpetka do długich spodni służy temu, aby zakryć gołą nogę podczas siadania, wchodzenia po schodach, etc. Nie oszukujmy się, męska łydka do najseksowniejszych nie należy. W takim przypadku zasadne są skarpetki długie, zakrywające nogę do odpowiedniej wysokości.

Jaki jest więc sens noszenia tak długich, szczególnie grubych frociastych skarpet w lecie? Do szortów czy innych krótkich spodenek? Najczęściej do sportowych butów? Sens jest, jeśli chcesz wyglądać jak tenisista. Jest to również zasadne, jeśli lubisz wypacać się w dużych temperaturach. Poza tym? Ciężko znaleźć mi inne zastosowanie poza tymi zakrawającymi o fetyszyzm.

Posypie się pewnie na mnie lawina hejtu, ale dla mnie najpraktyczniejsze na lato są stopki. Takie przed kostkę, lub wersja dłuższa, za kostkę. Jest to najbardziej praktyczne i neutralne zarazem rozwiązanie. Przynajmniej w mojej opinii.

KOŁCZANY PRAWILNOŚCI

Pamiętacie taką modę, kiedy plecak szkolny zakładało się na klatkę, żeby na wycieczce szkolnej ktoś Cię nie okradł? A i kanapkę można było łatwiej wyciągnąć? Dziś możemy zaobserwować, jak osiedlowi lokalsi ewoluują z tym podejściem i wszelkiego rodzaju saszetki oraz nerki noszą dumnie na klatce, przepasane komicznie gdzieś pod pachą. Tylko po co? Nie jest to wygodne, koszulka miele się na plecach, a podczas chodu kołczan i tak zjeżdza w okolicę lędzwi. Finalnie ma to więc tylko wtedy, kiedy potrzebujesz szybko dostać się do telefonu, żeby jeszcze szybciej odebrać z hasłem: „Elo, mordo, co tam?”

Na szczęście nie żyjemy już w tamtych latach i dziś możemy nosić rzeczy podręczne w wielu przeróżnych torbach, plecakach, saszetkach, organizerach. Jeśli decydujemy się na nerkę, to umieśćmy ją tam, gdzie być powinna – w okolicach nerek :)

ĆWIARTKI I DZWONY

Tutaj krótko. Jeśli macie w szafie jakieś spodenki typu ¾, spodenki z odpinanymi nogawkami albo zwyczajnie spodenki dłuższe niż kolano, to skierujcie się z nimi prosto do śmietnika. To musiał być jakiś wymysł wschodniej Europy, który nie miał prawa powstać. Te kroje zaburzają proporcje sylwetki i zwyczajnie wyglądają okropnie. Jedyne słuszne długości męskich szortów mieszczą się w granicy od połowy uda do przedkolana.  

A jak już będziecie wyrzucać te wymyślne spodenki, to dorzućcie do nich dzwony, jeśli takie posiadacie. Chociaż szczerze wątpię, ostatnio faceta w dzwonach widziałem z 15 lat temu. W lustrze.

MODA PLAŻOWA

Kiedy mieszkałem na wsi, zawsze myślałem, że to domena wieśniaków. Później przeprowadziłem się do jednego, drugiego miasta i okazało się, że jest tu więcej wieśniaków niż się spodziewałem. Mowa o pokryciu torsu. A raczej jego braku. Drodzy Panowie, taki apel. Bez koszulki przebywa się na plaży, basenie i w saunie. Pozostałe miejsca, takie jak sklep, chodnik czy restauracja są miejscami, w których coś na grzbiet założyć trzeba. Niezależnie od tego, czy idziecie do lodziarni w Kołobrzegu czy Bristolu w Warszawie. Jestem świadom tego, że każdy z nas ma o sobie wysokie mniemanie, a o swojej muskulaturze jeszcze większe. Nie każdy jednak chce zostać tą muskulaturą „oczarowany”. Także w skrócie – schodzicie z plaży – zakładajcie coś na siebie.

Oraz rzecz druga, jakże mnie bawiąca. Kilka dni temu dokopałem się do zdjęć z mojego pierwszego „dorosłego wyjazdu” nad jezioro. Ja, czołowy suchoklates wybrzeża, materac wielkości tapczanu w sypialni i one – zaciągnięte pod pępek slipy. No majstersztyk dobrego smaku nad wodą. Serio, wstyd mi za to zdjęcie, ale prawda jest taka, że wtedy tylko takie gacie dało się kupić.

Dziś idąc przez plażę mam wrażenie, że połowa facetów była ze mną na tym wyjeździe i nic się u nich od tamtej pory nie zmieniło. Ach, i żeby była jasność – ja nie mam problemu ze slipami. Bo to jest typowy krój. Dobrze dopasowane i w dobrym rozmiarze nadal wyglądają ok, mimo tego, że sam wolę wersję z nogawką. Problem pojawia się wtedy, kiedy gacie na delikwenta pasowały 15 lat albo 20 kg temu. Co w konsekwencji powoduje uwypuklenie pewnych sfer, nie zawsze wyglądających apetycznie.

WIECZORNE DANCINGI 

W życiu przeczytałem jedną książkę o modzie. Tę najsensowniejszą – Rzeczowo o modzie męskiej Michała Kędziory. Bardzo fajna pozycja, którą polecam każdemu facetowi. To książka, do której co jakiś czas trzeba wracać, bo jednak część wiedzy z głowy ulatuje. Nie mogę powiedzieć, aby sama pozycja zmieniła wiele w moim życiu. Utrwaliła mi jednak dwie rzeczy dotyczące męskiego stroju eleganckiego, często mylonego z wieczorowym. A mianowicie:

1. Nie ma czegoś takiego jak koszula z krótkim rękawem.

2. Jedyna słuszna długość krawata to taka, sięgająca przed pasek.

I można tutaj wykładać całą genezę koszul jako elementu bielizny oraz krawata jako dodatku wpływającego na proporcję ciała. Tylko po co? Spróbujmy sobie zakodować, że tak ma już być, bo te dwie rzeczy mają swoją tradycję i tak zostały wymyślone. Koszula ma mieć długi rękaw, który można sobie podwinąć. A krawat ma być odpowiednio długi. Nawet, jeśli macie utopić go w rosole. Tak po prostu ma być i już. To są rzeczy, z którymi się nie dyskutuje. I ja wiem, że może Was zmylić to, że Zara czy Vistula w ofercie ma takie koszule. Ma też męskie pantofle z napisami na przyszwie: Right i Left. Tak gdyby ktoś nie wiedział, który but na którą nogę założyć. Kupilibyście? No chyba nie. 

Ah, i jedna ważna rzecz, tak już na koniec. Pamiętajcie – czarny garnitur jest stosowny dla dwóch okazji: wesele, o ile jesteś panem młodym. Oraz pogrzeb. Wesele kumpla? Nie.

BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ

Na liście miałbym jeszcze kilka przykładów, które powinny zniknąć z ulic, ale nie chciałbym Was zanudzać. Może macie jakieś swoje przemyślenia i podzielicie się nimi w komentarzu? Chętnie temat rozwinę.

A tymczasem zakładam klapki i idę grillować. Z gołą klatą, bo jestem u teściów i tu mi wolno :)


Przeczytaj także: Po co dziecku majtki nad wodą?

Czyli weź mnie, matko, nie wkurzaj!

Zdjęcie główne: Studio Romantic/fotolia.com
Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kinga Krasicka

Świetny tekst! Mnie osobiście rażą u facetów zbyt głębokie dekolty w koszulkach i niby „seksownie” wystające z nich włosy. Brr

Justa

Taaak! dekoldy i tank topy które więcej odsłaniają niż zasłaniają, nie rozumiem idei tego ubrania ?

Musk

Ot co! Szczególnie rażące (odrażające) jest obecność w restauracji nagich, z kręconym włosem, lepkich torsów przy stoliku obok. No c’man!
Na szczęście spotkałam się z sytuacją gdzie obsługa lokalu z pełną kulturką poprosiła owego boskiego o założenie koszulki lub wyjście. Koniec końców wyszedł z restauracji jak i sam z siebie wyrzucając wszystkim z oburzeniem, że jakim prawem itd. I tutaj wielki plus dla obsługi za reakcje.
Szanujmy siebie nawzajem :)

Alschi

Dokładnie. Jak Cię taki golas na ulicy mija, to można głowę odwrócić i nie patrzeć, ale przy stole to nie ma nawet jak wzrokiem uciec.

Alschi

Chciałabym zwrócić uwagę, że Autor w ostatnim zdaniu pisze, że idzie bez koszulki, bo mu w danym miejscu wolno, a nie dlatego, że grilluje. Gorąca jak karkówka z rusztu prośba do panów- pamiętajcie, obecność miski z węglem nie zwalnia z automatu z noszenia koszulki. Czasami można ją sobie odpuścić, jak atmosfera jest naprawdę luźna. Jednak dla mnie zasadą jest, ze człowiek polnagi do stołu nie siada, nawet jak stół stoi na zewnątrz. Szczególnie, jeżeli to proszony obiad, czy kolacja. Wszyscy ubrani, może nawet ciut ładniej niż na codzień i wtedy do stołu siada ON- facet z przedziału wiekowego 15-105 lat.… Czytaj więcej »

Alschi

Oczywiście, zasada „mój dom, moje zasady” to podstawa. I na przykład w moim domu jest taka, że się z goła dupa do obiadu nie siada, co nie wszyscy goscie potrafią uszanować. Albo idzie człowiek na obiad na świeżym powietrzu, wszyscy ubrani, nawet ciut bardziej odswietnie i nagle wpada wujcio (niebędący gospodarzem) drapiac się po gołej klacie. Ten sam wujcio, na imprezę o podobnej „randze”, tylko odbywającej się w czterech ścianach, przyjdzie odwalony jak szczur na otwarcie kanału.