Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że gdzieś w betonowej, podobno smutnej Warszawie, raz do roku będzie pojawiać się tak zaczarowane miejsce, nie uwierzyłabym. A jednak. Kiedy w zeszłym roku pierwszy raz pojechaliśmy do Flora Point tuż przed świętami, nie było kąta, w którym nie piszczałabym niczym dziecko z zachwytu. A zachwycało mnie wszystko. Śpiewające renifery, kołyszące się w rytm kołysanki misie polarne, niezliczone choinki i dekoracje świąteczne, których widok zapierał dech. Od razu wiedziałam więc, że w tym roku także tu przyjedziemy. A także w każdym kolejnym!
Czym w ogóle jest Flora Point? To centrum ogrodnicze, które może pochwalić się już 25-letnią tradycją. Mieści się przy ul. Mrówczej 212 w Warszawie i obecnie zajmuje powierzchnię blisko 6000 metrów kwadratowych! Oczywiście, centrum działa przez cały rok, ale to okres przedświąteczny sprawia, że jest ono tak wyjątkowe. Co zresztą najlepiej pokażą Wam już te zdjęcia!
NAJWIĘKSZA ATRAKCJA FLORA POINT? ŚPIEWAJĄCE RENIFERY!
Na pewno macie wśród znajomych jakiegoś Grincha. Człowieka, który niekoniecznie czuje magię tych świąt (ani jakichkolwiek innych), choinkę mógłby kupić sztuczną raz na 10 lat i w ogóle nie rozumie, o co ten cały hałas. Mój Paweł może nie jest do świąt aż tak sceptycznie nastawiony, ale nie czarujmy się – nie do końca go to wszystko urzeka. No to pomyślcie sobie teraz, jak fantastyczne muszą być słynne, śpiewające renifery we Flora Point, że nawet taki Grinch jak on nieustannie się na ich widok uśmiecha! Nie mówiąc już o tym, jak reagują na nie dzieci. Nasz Staszek był tak oczarowany, że najpierw ani drgnął. A później? Później podchodziliśmy do nich kolejny raz. I kolejny. I tak co 10 minut przez całą wycieczkę ;-)
Renifery mają swój stały, typowo świąteczny repertuar, ale – jak każdy porządny zespół czy orkiestra – muszą też robić sobie króciutką przerwę. Nie zrażajcie się więc, jeśli akurat milczą. Dajcie im chwilę, włączcie magiczny przycisk i… zamknijcie buzie, bo na pewno otworzą się Wam z wrażenia! My w tym roku odwiedziliśmy Flora Point aż dwa razy. Z czego drugi już wyłącznie ze względu na renifery!
ZAPRASZAMY NA BIEGUN!
Tuż obok reniferów znajduje się kolejna cudnie zaprojektowana sceneria. To biegun północny, z prawdziwym małym Eskimosem i całą rodziną pingwinów oraz niedźwiedzi polarnych. Już sama aranżacja jest po prostu prześliczna! A teraz wyobraźcie sobie, że tutaj także wszystko w okamgnieniu ożywa! Do Waszych uszu dobiega urocza kołysanka, misie zaczynają kołysać się i tańczyć, a Wy patrzycie na ten spektakl jak oczarowani. Naprawdę, Flora Point to najlepsze miejsce w całej Warszawie, jeśli tylko chcielibyście doświadczyć tak jak my odrobiny tej prawdziwej, świątecznej magii!
NAJPIĘKNIEJSZE DEKORACJE ŚWIĄTECZNE W CAŁEJ WARSZAWIE
Pamiętacie, jak pokazywałam Wam nasze ulubione dekoracje świąteczne? Największą furorę w pytaniach zrobił oczywiście drogowskaz, wskazujący na biegun polarny. A mam go właśnie z Flora Point! To była miłość od pierwszego wejrzenia i choć początkowo cena nieco ostudziła mój zapał, to wiedziałam, że do domu bez niego nie wrócę. Jedyny taki, absolutnie piękny, biało-czerwony, podświetlany lampkami stanowi dzisiaj główną atrakcję świąteczną w całym naszym mieszkaniu! Dlatego jeśli też chcecie upolować prawdziwe perełki, to Flora Point jest do tego najlepszym miejscem!
Poza choinkami i girlandami czeka tu na Was niezliczona ilość dekoracji. Są pozytywki, kolejki, kule śnieżne, dziadki do orzechów, lampki, projektory, ozdoby choinkowe, a nawet świąteczna zastawa stołowa czy skrzynki na listy do świętego Mikołaja! My także tutaj kupujemy co roku naszą choinkę. Wszystkie drzewka są tu śliczne, zadbane i symetryczne, więc możecie odpuścić sobie dalsze szukanie!
KOLEJKI. WSZĘDZIE KOLEJKI
Jeśli też wychowujecie małego Sheldona, który piszczy na widok każdego pociągu, to Flora Point ponownie jest miejscem dla Was. Co tutaj się wyprawia! Największym hitem jest chyba ogromna kula śnieżna, w której zamknięto całe górskie miasteczko. Krążące dookoła kolejki przyciągają i magnetyzują, a dziecka naprawdę nie sposób stamtąd odciągnąć. Chyba, że tuż obok, gdzie mieści się kolejna podobna sceneria. Staś patrzył na nie jak zaczarowany i tylko biegał od jednej do drugiej. Jeśli wybieracie się tam całą rodziną, to polecam od razu ich tam oddelegować – a wtedy Wy spokojnie zrobicie sobie zakupy!
INNE ATRAKCJE FLORA POINT
Jak tylko przyjedziecie na miejsce, poczujecie się niczym w wiosce narciarskiej! Już samo wejście zostało mistrzowsko zaaranżowane, przez co przypomina nasze małe, warszawskie Courchevel ;-) Znajdziecie tutaj budkę z gorącą czekoladą i innymi przysmakami, tonę nart, drogowskaz niczym prosto ze stoku, a także zaprzęg psów husky, którym możecie powozić! Czeka też na Was skuter śnieżny, krzesełka prosto z wyciągu narciarskiego, a nawet… gondola z kolejki górskiej, zawieszona tuż nad Waszymi głowami!
KIEDY NAJLEPIEJ JECHAĆ DO FLORA POINT?
I to jest chyba najważniejsza kwestia. Flora Point zamienia się w świąteczną krainę już w drugiej połowie listopada. My wybraliśmy się tam w piątek, 4 grudnia i tam naprawdę działa się magia! Wszystkie aranżacje były już gotowe, a Flora Point zachwycała pełnią swoich możliwości! Z kolei asortyment był tak ogromny, że ledwie zmieściliśmy się na ogromnym wózku, solidnie uszczuplając portfele ;-) Do tego ważna jest pora. My wyruszyliśmy z domu tuż po 9 i przed 10 byliśmy na miejscu. Jak widzicie, spokojnie udało się trzymać społeczny dystans i nie mieć nawet innych osób na zdjęciach.
A dlaczego o tym wspominam? Bo kolejny rok z rzędu czytam o tłumach i narzekaniach na kolejki. Rozumiem, że nie każdy może sobie pozwolić na wizytę w środku tygodnia, ale jeśli tylko macie taką możliwość – koniecznie po nią sięgajcie! My spędziliśmy tam niecałe dwie godziny i naprawdę zwiedzało nam się i kupowało bardzo, ale to bardzo komfortowo. Ale widziałam też weekendowe tłumy na stories i nie dziwię się, że niektórzy na nie narzekali. Ale to chyba specyfika takich miejsc – gdzie jest pięknie, musi być i tłoczno! I dobrze, w końcu na tym polega ten biznes.
TEGO, CO DOBRE, NIE WARTO ODKŁADAĆ
A na koniec dobra rada. Nie zostawiajcie wyprawy do Flora Point na ostatnią chwilę. My drugi raz pojechaliśmy tuż przed świętami, we wtorek, 22 grudnia. I to już nie było to samo. Renifery śpiewały krócej i rzadziej, ogromna kula z wioską została zdemontowana, a całe centrum było okrutnie opustoszałe. Zaskoczeni pytaliśmy aż obsługi, co się stało, ale okazuje się, że aż tyle rzeczy się wyprzedało. Szczerze? gdybyśmy chcieli robić wtedy większe zakupy, widok pustych półek byłby mocno rozczarowujący. Ja miałam na liście bodajże 5 rzeczy, a nie udało mi się już kupić ani jednej. I choć Staś był zadowolony, bo znów zachwycał się reniferami, to polecam wybierać się tam jednak dużo szybciej, niż tuż przed samymi świętami.
A niżej zostawiam Wam jeszcze sporo zdjęć, które najlepiej oddają tamtejszy klimat. Dla nas to miejsce to totalna magia. I choć uwielbiam zaglądać do Flora Point tuż przed świętami Bożego Narodzenia, to jestem pewna, że i przez resztę roku ma nam niejedno do zaoferowania!
Jak tam pięknie i magicznie! Szkoda, że tak daleko :(