Od razu uprzedzam: nie mam nic, ale to nic na swoje usprawiedliwienie. Bo i jak to tak? W czasach, kiedy tak modne jest bycie fit i zajadanie się własnoręcznie wypiekanymi czipsami z jarmużu, jak można być tak beznadziejnie zakochanym w czekoladzie? Jak można mówić wprost, że to nasza największa miłość, nieuleczalna słabość i najprzyjemniejsze (a zarazem jedyne) uzależnienie? Cóż. Najwyraźniej można, a ja jestem tego najlepszym przykładem. Słodycze potrafię jeść w każdej ilości i nigdy nie ukrywałam, że jest inaczej. Nawet wybudzona z najgłębszego snu podam naukowe argumenty za tym, że czekoladę warto w swojej diecie mieć, choć oczywiście – dawkowaną rozważnie. Ale dziś nie będzie rozważnie, dziś będzie romantycznie! Zwłaszcza, że z czekoladą jak z życiem – najlepiej, kiedy smakuje się ją we dwoje!
A ponieważ do stworzenia dzisiejszego wpisu zaprosiło nas Auchan, przed Wami cztery ekspresowe i proste jak rurka z kremem desery! I nie wiem, czy wiecie, ale Auchan ma własną markę produktów, w tym także czekolad. Na wszystkich widnieje ich logo, czyli ptak rudzik w jednym z trzech kolorów: złotym, czerwonym albo zielonym. Bez problemu wypatrzycie je więc na sklepowych półkach.
A o co chodzi z tymi kolorami? Zielonym ptaszkiem opatrzone są standardowe produkty, czyli w tym przypadku – np. klasyczna, mleczna czekolada. Produkty z czerwonym ptaszkiem mają już coś ekstra i mogą to być np. czekolady z orzechami. Za to te z ptaszkiem złotym to już jest półka premium. W przypadku czekolad – to wszystkie te eleganckie czekolady o egzotycznym smaku lub pochodzeniu. Marzy Wam się czekolada rodem z Peru czy Dominikany? Miętowa, karmelowa, o smaku soli morskiej? Auchan ma je wszystkie! A teraz zobaczcie, jak przygotować z nimi pyszne i efektowne desery!
MARZY CI SIĘ KAWA JAK Z KAWIARNI? ŻADEN PROBLEM!
Nie oszukujmy się – możliwości rozpieszczania się wszyscy mamy od dobrego roku mocno ograniczone. Odpada rozsiadanie się w cukierniach i kawiarniach, a szczytem luksusu jest kupienie ciastka czy kawy na wynos. Cytując klasyka: szału nie ma. Ale! Skoro my nie możemy iść do kawiarni, to może kawiarnia… przyszłaby do nas? Dziś niemal każdy ekspres do kawy ma już możliwość zrobienia domowego latte. Jeśli nie macie ekspresu, wystarczy zaopatrzyć się w najprostszy spieniacz do mleka. Jedyne, o co musicie zadbać, to dodatkowe warstwy. My najpierw nalewamy do szklanki syrop do kawy, najlepiej w ciemnym, wyrazistym kolorze. Ja uwielbiam czekoladowy i karmelowy! I dopiero teraz wlewacie mleko i kawę. W wersji standardowej na górze tworzy się apetyczna, wysoka pianka, ale i ją spróbujmy trochę podkręcić!
Najpierw nasze latte dekorujemy sporą porcją bitej śmietany. Dzięki temu nie tylko zmienimy zwykłą kawę w pyszny deser, ale i zyskamy dobry grunt dla dalszych ozdób. Teraz wystarczy połamać w kawałeczki ulubioną czekoladę, trochę jej zetrzeć na tarce dla uzyskania delikatnej posypki, dorzucić dla efektu nieco ptasiego mleczka, a z boku wetknąć dwie rurki i… nasze małe dzieło sztuki gotowe! Jeśli nie jest to jeden z najprostszych sposobów na rozpieszczanie się, to ja naprawdę nie wiem, co nim jest!
METAMORFOZA NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI
Kojarzycie z internetu te wszystkie zdjęcia przed i po? Wyrzeźbionych sylwetek, umalowanych twarzy, stuningowanych aut? No więc to samo możecie uzyskać przy odrobinie pysznej czekolady! Weźmy takie babeczki. Pieczone według domowej, babcinej receptury albo i gotowe muffiny, prosto ze sklepowego pudełka. Wyglądają nieźle, prawda? (Pomijając fakt, że jedna zniknęła, zanim jeszcze zaczęliśmy robić te zdjęcia!) Oczywiście, możecie zachować się jak typowy barbarzyńca i zjeść je w takiej formie, jeszcze cieplutkie i dopiero co wyjęte z piekarnika. A możecie też sprawić sobie odrobinę przyjemności i ozdobić je tak, że najpierw się najecie oczami ;-) Gdzieś kiedyś przeczytałam takie piękne słowa, żeby nie tracić małych przyjemności życia w pogoni za tymi większymi. I to są właśnie te małe przyjemności, kochani!
Na szczęście małych wymaga to też zdolności. Ot, weźcie do ręki bitą śmietanę, czekoladę i najzwyklejszą tarkę. Bita śmietana to w ogóle wynalazek bogów, bo przykryjecie nią wszystkie nieprzewidziane pęknięcia, pokruszenia i nadgryzienia, których dopuści się np. Wasze dziecko. A tak całkiem serio: z bitą śmietaną wszystko wygląda lepiej! Do tego trochę czekoladowych kulek z Auchan w ramach posypki i voilà – ze skromnej i przeciętnej babeczki robi się prawdziwa czekoladowa królowa!
EKSPRESOWE DESERY W SŁOICZKACH
Wersja dla opornych, mało zdolnych lub – zwyczajnie – głodnych albo leniwych! Oczywiście, możecie złapać za paczkę ciastek lub tabliczkę czekolady i najeść się w kilka minut. Ale możecie też pokombinować nieco dłużej i przygotować śliczne, efektowne desery. Połowa sukcesu tutaj to wygląd, a druga połowa to smak. W przypadku pierwszego polecam zaopatrzyć się nie w klasyczne pucharki, ale nieco zawadiackie słoiczki, dzięki którym desery wyglądają jak te z prawdziwych cukierni. Teraz potrzebujecie już tylko ciemnych ciastek, które skruszycie na drobne kawałeczki, śmietanki 30 proc., którą ubijecie na sztywno i ponownie – bitej śmietany i innych cudów do dekoracji.
Jeśli chodzi o proces przygotowania, to wielkiej filozofii tu nie ma. Na dół słoiczka wrzucacie pokruszone ciastka, na to kładziecie warstwę ubitej na sztywno śmietany, później znowu ciasteczka (tę warstwę możecie zastąpić też budyniem, jeśli lubicie!) i później bita śmietana. A na górę już to, co Wam serduszko podpowie! My ponownie wykorzystaliśmy posypkę z kulkami i czekolady, których kostki przecięliśmy na mniejsze trójkąty. Raz, że to ładniej wygląda, a dwa, że pamiętajcie, że bita śmietana też nie każde obciążenie wytrzyma. Czy jest to bomba kaloryczna? Pewnie tak. Ale raz na jakiś czas w końcu można ;-)
ŻEBY NIE BYŁO: OWOCE TEŻ SĄ WAŻNE!
Dlatego na koniec… deser z owocami ;-) Podobny do poprzedniego, też idealny do słoiczków, pucharków bądź czegokolwiek innego, co pozwoli Wam wyeksponować jego stronę wizualną, czyli cudne warstwy. Na sam dół kruszycie ciasteczka, w tym przypadku im jaśniejsze, tym lepsze. Idealnie sprawdzą się herbatniki, które nie są zbyt słodkie, a przy okazji są przyjemnie chrupiące. Na to kładziecie masę krówkową, ubitą śmietankę 30 proc., pokrojone w plasterki banany i dla ozdoby – herbatniki i kawałki białej lub mlecznej czekolady. Tylko pamiętajcie, żeby przy jedzeniu zanurzać łyżeczkę do samego spodu i zgarniać na nią naraz wszystkie te warstwy – wtedy całość smakuje najlepiej!
Na koniec powinnam chyba zrobić wykład o tym, że taka rozpusta to raczej od święta. Ale zamiast matkować o zbilansowanej diecie, umiarze i myciu zębów celem uniknięcia próchnicy, powiem Wam jedno: Marilyn Monroe kłamała, kiedy śpiewała, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety. Zdecydowanie lepszym (i tańszym!) jest jednak czekolada. No i to jest jeden z tych rodzajów miłości, o którą Wasz facet nigdy nie będzie zazdrosny. A może i będzie ją z Wami podzielać? ;-)
Nie wiem, czy bardziej romantycznie patrzycie na siebie, czy jednak na te desery :D Ale patrzy się na Was tak bardzo przyjemnie!
Haha, to samo pomyślałam, jak zobaczyłam te zdjęcia!!! Kto tu na kogo lub na co patrzy z większym apetytem! :D
A ja się zastanawiałam, po co im różne kolory ptaków na produktach, dzięki :P
Żeby nie było – też dowiedziałam się tego niedawno :D Chociaż tak podejrzewałam, że złote to luksusowe, a zielone pewnie eko… Jednak człowiek całe życie się uczy :D
Aaa, skąd ta bluza i lampa????
Bluza Mimiś, lampa z Westwinga, pisałam o niej tutaj: https://joannapachla.com/rzeczy/jak-umilic-sobie-ten-nielatwy-czas-oto-7-moich-rozpieszczaczy-na-nowy-rok-i-niespodzianka-dla-was/