Fridge by yDe, czyli genialne kosmetyki z lodówki [+KONKURS!]

Piłyście kiedyś świeżo wyciskany sok z pomarańczy? Ale taki przygotowany specjalnie dla Was, naturalny, bez jakichkolwiek dodatków, ulepszaczy smaku i koloru czy bez zagęszczaczy? I jak mają się do niego te wszystkie napoje o smaku pomarańczowopodobnym, które zalegają na półkach w markecie ze składem wzbogaconym o połowę tablicy Mendelejewa i datą przydatności do spożycia na jakieś dwa lata wprzód? Ano pewnie tak, jak zamek w jeansach do zamku w bajkach. To są po prostu dwa różne światy! I podobnie jest ze zwykłymi kosmetykami i kosmetykami fridge by yDe, o których Wam dzisiaj opowiem.

fridge


KOCHAM SIEBIE, ALE MOGŁOBY BYĆ LEPIEJ

Nie wiem, jaki macie stosunek do własnego ciała, ale ja jestem z tych bardziej wymagających. Na szczęście poza epizodem z nadwagą, przez większość życia wyglądam raczej tak samo. To znaczy: umiarkowanie dobrze. Czyli za mało dobrze, żeby na okładkach celebryckich pisemek konkurować z Beyoncé czy Kim Kardashian, ale jednak wystarczająco dobrze, żeby lubić siebie i fajnie się czuć we własnym ciele. Oczywiście, że znajdzie się coś, co bym chętnie zmieniła, jak np. zmniejszyła i wyprostowała nos. Ale operacje plastyczne jawią mi się jednak jako zbyt inwazyjne. Dlatego pracuję ze swoim wyglądem na tyle, na ile sama mogę.

Wcześniej kilka razy wspominałam Wam już, że w kwestii urody i pielęgnacji jestem totalnym ignorantem. Szerokim łukiem omijam gabinety kosmetyczne, botoks kojarzy mi się głównie ze słabym filmem Patryka Vegi, a cała moja dotychczasowa pielęgnacja ograniczała się do nałożenia kremu pod makijaż oraz zmycia makijażu (a i to nie zawsze)! I przez wiele lat uchodziło mi to na sucho. No ale niestety – czasu nie sposób oszukać. Moja skóra już dawno straciła jędrność i blask, a brak snu, niezdrowa dieta, mała ilość wypijanej wody i ciągła praca zrobiły swoje. Efekt? Wyjątkowo wysuszona skóra, która wymagała natychmiastowej i intensywnej regeneracji.

fridge

fridge


FRIDGE BY YDE, CZYLI ZDROWIE ZAMKNIĘTE W BUTELCE

Dlaczego wybór padł na fridge by yDe? Bo – jak sami o sobie mówią – to istna rewolucja w świecie kosmetycznym. Produkcja kosmetyków fridge odbywa się w warszawskim laboratorium, które działa jak laboratorium apteczne: wszystko powstaje w małych ilościach, z aptekarską wręcz precyzją. Do tego kiedy dostałam swoją porcję kosmetyków, byłam zachwycona: przyjechały w przenośnej torebce-lodóweczce, a na każdej butelce była naklejka z datą przydatności oraz… podpisem osoby, która sama to dla mnie przygotowała!

Zapomnijcie więc o plastikach, schodzących masowo z taśmy w jakiejś azjatyckiej fabryce. Tutaj każdy kosmetyk jest wytwarzany w limitowanej ilości i ma zaledwie 2,5 miesiąca ważności od daty produkcji. Od razu uspokajam jednak: nie, to nie jest za mało. To jest dokładnie tyle, ile potrzeba na taki okres czasu, jeśli tylko regularnie dbacie o swoją twarz oraz ciało. Do tego każdy produkt został zamknięty w szklanej, eleganckiej buteleczce airless z maleńkim świecidełkiem – a na mnie taka dbałość o szczegóły zawsze robi mega pozytywne wrażenie. No i czyni kosmetyki z lodówki idealnymi także na prezent!

fridge


SKÓRA, KTÓRA PĘKA DO KRWI

Od razu przyznam się Wam, że sucha skóra w okresie jesienno-zimowym to moja największa zmora. Ta na dłoniach potrafi pęknąć mi aż do krwi, a ta na łydkach, plecach czy brzuchu potrafi być przesuszona do tego stopnia, że zaczyna okropnie swędzieć – a to nie jest sytuacja ani zdrowa, ani tym bardziej komfortowa. Dlatego – nauczona doświadczeniem poprzednich lat – razem z nadejściem sezonu grzewczego spodziewałam się kolejnej katastrofy. Asekuracyjnie sięgnęłam więc po 2.6 time for coffee, czyli krem do ciała na bazie ekstraktu z kawy, który ma zapewnić skórze wygładzenie i sprężystość. Zależało mi bowiem na tym, żeby za jednym zamachem nie tylko odżywić skórę, ale i poratować się trochę przed dopadającym i mnie cellulitem.

Wśród składników mamy tu m.in. ekstrakt z bluszczu oraz zielonej herbaty, które silnie ujędrniają, oraz oleje z orzechów kokosowych oraz słodkich migdałów, które natłuszczają, wygładzają i odżywiają suchą i szorstką skórę, taką jak moja. Pierwsze uczucie? Intensywne! Ponieważ kosmetyki fridge trzymamy w lodówce, to siłą rzeczy są… zimne. Dlatego moment aplikacji był dla mnie dość mocnym przeżyciem :) Ale ja akurat z tych, co to jak byli dziećmi, to przed zbadaniem kazali lekarzowi chuchać na stetoskop, żeby nie był zbyt zimny. Natomiast spokojnie, chłód tutaj trwa naprawdę kilka sekund. Produkt ogrzewa się zaraz po nałożeniu na skórę i jak na taki krem, naprawdę cudnie się wchłania.

fridge


KOLEJNE CACKO: BESTSELLER FRIDGE 

Czyli 1.1 face the cream – różany krem do twarzy o działaniu silnie nawilżającym i przeciwzmarszczkowym. Po co mi to? Ano po to, że po trzydziestce skóra naprawdę traci już tę elastyczność i gładkość, którą miała w wieku 20 lat. Zmarszczki – zwłaszcza te mimiczne – mam mocno widoczne od dawna. A ten krem ma nie tylko zapobiegać powstawaniu nowych, ale i zmniejszać te już istniejące nawet o 35 procent. Co ważne, to nie są dane, wyciągnięte z żadnych deklaracji konsumenckich, ale z fachowych testów, przeprowadzanych w niezależnym laboratorium.

W składzie mamy tu m.in. witaminę C, która stymuluje syntezę kolagenu i wpływa na uelastycznienie skóry, a do tego rozjaśnia i redukuje przebarwienia. Z kolei masło shea i masło kawowe natłuszczają i zapobiegają uciekaniu wody z naskórka. I faktycznie, skóra jest dobrze nawilżona, problem suchych skórek, wystających spod makijażu zniknął zupełnie, a wszystkie inne mazidła i bazy, jakie wcześniej musiałam nakładać pod makijaż, poszły dawno w odstawkę. Dodatkowy plus też za olejek różany, który ma działanie aromaterapeutyczne i przy każdej aplikacji tak cudownie pachnie!

fridge


KAWOWY KREM POD OCZY

Czyli deska ratunkowa dla wszystkich zarywających noce studentek, pracoholiczek i matek. Ja mam to szczęście, że łączę te dwie ostatnie role. Natomiast czy jest łatwo? Wcale. Człowiek nie ma czasu, żeby zajrzeć do lodówki po jedzenie, a co dopiero po kosmetyki. Dlatego trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że wybrałam złą drogę. Że źle ustawiałam kolejkę priorytetów i że lokowanie siebie wiecznie na ostatnim miejscu, tak naprawdę dla nikogo nie jest dobre. Dlatego już jakiś czas temu zrobiłam tu solidne przetasowanie i zaczęłam wyciągać z tej doby chociaż kilka minut dziennie dla siebie.

Ważna tu była dla mnie m.in. walka z wiecznymi sińcami pod oczami. Skóra tam jest wyjątkowo cienka i delikatna i łatwo o brzydkie przebarwienia. Dlatego przez 2,5 miesiąca stosowałam 4.1 coffee eye od fridge, czyli mocno nawilżający i redukujący obrzęki krem pod oczy. Wrażenia? Krem świetnie radzi sobie z opuchlizną i zasinieniami, a człowiek – nawet po kolejnej nieprzespanej nocy – przestaje przypominać pandę. Dlatego jeśli też macie problem z workami pod oczami, to macie tutaj mój hit. W składzie ma m.in. olej migdałowy, zapobiegający przesuszeniom, natłuszczające masło kokosowe i ekstrakt z kawy arabica, wzmocniony dodatkową dawką kofeiny. I to naprawdę działa!

fridge


ŁADNA CERA BEZ MAKIJAŻU? DA SIĘ!

Te z Was, które są ze mną dłużej, wiedzą już, że nie wychodzę z domu bez makijażu. Nie dlatego, że się wstydzę, ale dlatego, że zwyczajnie nie lubię. Mam bardzo jasną karnację, więc bez podkładu i podkreślonych oczu jestem wyjątkowo blada. I to do tego stopnia, że jak paraduję tak u rodziców, to pytają, kiedy ostatnio robiłam morfologię i czy nie jestem aby przypadkiem na coś chora :) Ale są jednak takie dni, że zrobienie prostej kreski graniczy z cudem, a pracy człowiek ma tyle, że bardziej od tuszu do rzęs interesuje go tusz w drukarce. Co wtedy? Kiedyś próbowałam kremów BB, ale efekt był marny.

Dlatego teraz testowałam jeszcze jeden produkt od fridge, czyli ff fabulous face. Dostępny jest on w dwóch wersjach – dla bardzo jasnej oraz lekko opalonej karnacji. Jego zadaniem jest zapewnić skórze zdrowy wygląd, nawilżyć ją i rozświetlić, a do tego wyrównać jej koloryt. Czy to takie trochę połączenie kremu z wyjątkowo delikatnym podkładem. I rzeczywiście, twarz po nim wygląda o wiele lepiej, niż bez klasycznego, cięższego podkładu – jeśli więc nie czujecie potrzeby bycia wiecznie mocno wymalowaną, to z powodzeniem zastąpi on Wam codzienny makijaż.

fridge


KOSMETYKI Z LODÓWKI: HIT CZY KIT?

Co zatem mogę powiedzieć po niemal kwartale stosowania? Że jednak da się stworzyć zdrowy, świeży kosmetyk niewyładowany chemią, który faktycznie działa! Każdy z produktów fridge jest tworzony wyłącznie z naturalnych składników, bez użycia konserwantów i alkoholu i bez testowania na zwierzętach. I jeszcze jedna rzecz – sama pierwszy raz miałam do czynienia z kosmetykami, które trzyma się w lodówce i dla mnie efekt wow polega też na tym, że to mnie naprawdę pobudza! Dalej śpię dużo mniej, niż powinnam i wstaję wiecznie niewyspana, a aplikacja chłodnych kosmetyków wybudza lepiej niż czarna kawa.

Jeśli więc interesuje Was mądre dbanie o siebie i przy okazji chcecie być trochę bardziej świadomym konsumentem, to pokochacie kosmetyki fridge całym sercem! Za składy, za działanie, za efekty. No, może nieco mniej za cenę, bo ta jest rzeczywiście trochę wyższa niż w przypadku kremów z drogerii, ale kosmetyki są świetne jakościowo, wydajne i naprawdę fajne. Ja więc podchodzę do tego jak do najlepszej inwestycji – bo przecież najważniejsze, to inwestować też w siebie ♥


PS. Po tym zdjęciu chyba najlepiej widać, że to naprawdę działa. Tak, właśnie tak wygląda 32-letnia, przepracowana i wiecznie niewyspana, za to odpowiednio zadbana mama ;-)

fridge


UWAGA, KONKURS! 

A teraz czas na cudną wiadomość! Razem z marką  fridge mamy dla Was szybki konkurs. Aby wziąć w nim udział, wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Ile masz lat, na ile się czujesz i dlaczego?

Do rozdania mamy trzy zestawy kosmetyków. W skład każdego wchodzi żel do mycia twarzy 3.3 good morning face!, krem pod oczy (do wyboru kawowy lub różany) oraz zestaw próbek – tak, abyście mogły na własnej skórze przekonać się, że fridge naprawdę działa ♥

Na Wasze odpowiedzi czekam tutaj, w komentarzach pod wpisem, do poniedziałku 10 grudnia, do godz. 23:59. A wyniki opublikujemy już 12 grudnia – tak, by spokojnie doszły do Was przed świętami! Powodzenia!


WYNIKI KONKURSU!

Dziewczyny! Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi, ale nagrodzić mogę tylko trzy z Was. Kosmetyki otrzymują więc:

Magdalena – za ten romantyzm, energię i czystą radość w oczach

Gabikaa – żebyś doczekała prawdziwych 100 lat, albo i więcej!

Monika – żebyś mogła poczuć się jakby luksusowo ;-)

Wyślijcie mi proszę dane do wysyłki nagrody (wraz z numerem telefonu dla kuriera!) na adres mailowy: joanna.pachla@gmail.com w ciągu 3 najbliższych dni roboczych. Pamiętajcie, żeby napisać, jaki krem pod oczy wybieracie: różany czy kawowy. Miłego testowania! ;-)

Wpis powstał we współpracy z marką fridge by yDe

Zdjęcia: Martyna Tola Piotrowska

Subscribe
Powiadom o
guest
149 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Ponicka

Mam 22lata i właśnie na tyle się czuje (no może trochę mniej na 20 :)) mam nadzieje ze wyglądam tez na tyle. Dlaczego chciałabym kremy od Fridge? Bo o skore trzeba dbać od początku a najlepiej zacząć zanim zacznie nam się coś mega nie podobać a mamy na to wpływ m.in przez dobrze dobrana pielęgnacje <3 Do mnie najbardziej przemawia seria kawowa, bo jak nie kawa to nie wiem co rozbudzi moje worki pod oczami ;)))

Patrycja

Lat mam 23, ale czasem czuję, że mam żółwiowe 200, bo moja skóra taka właśnie jest. Wiecznie przesuszona, wcale nie miękka jak pupcia niemowlaka (a o takiej marzę!) Zimą ten problem oczywiście się pogłębia, bo jest zimno, wilgotno, schodzi wakacyjna opalenizna. Do tego dochodzi problem bo nie pamiętam żeby regularnie używać kremów.. ALE! O takim z lodówki to na pewno nie da się zapomnieć, bo w końcu buszuję tam każdego wieczoru ?

Karolina

Mam 25 lat, są dni, że mentalnie czuję się jak 14-latka (głównie wtedy, kiedy jestem w domu rodzinnym otoczona dzieciakami j mogę się z nimi wyszalec), ale są też dni kiedy mentalnie czuję się jak mocna 40. Szczególnie rano. Przed rozbudzającym prysznicem i kawą. Tak naprawdę chroniczne zmęczenie nie pozwala mi czuć się sobą w swoim właściwym wieku :(

Katarzyna

Hej. Jestem Kasia i mam 31 lat. Czuję się, hmm sama nie wiem na ile. Chciałabym mieć jednak z 10 lat mniej. Wiadomo-więcej energii, pomysłów, marzeń…
Mam raczej mało problematyczna skórę, ale zdarza się, że jest przesuszona i zaczerwieniona. Chciałabym zatem trochę bardziej o nią zadbać i się zatroszczyć. Przy okazji marzę aby do lodówki sięgać nie po żółty ser czy szyneczkę, a fajny, zimny i zdrowy kosmetyk :)