Znacie ten dreszczyk emocji, kiedy siedzicie sobie spokojnie w domu w piękne, niedzielne popołudnie, aż tu nagle rozlega się dzwonek do drzwi? Ot, znajomi albo rodzice postanowili zrobić Wam niespodziankę i – jak sama nazwa wskazuje – wpaść niespodziewanie? I Wy wtedy biegacie w popłochu, jakby ktoś Wam to mieszkanie podpalił, i zastanawiacie się, czy najpierw przebrać rozciągnięty dres, ułożyć skołtunione włosy czy zarzucić plandekę na pół salonu, żeby zakryć opłakane skutki weekendowego lenistwa?
I już, już kiedy wydaje Wam się, że najgorsze za Wami, a Wasi goście rozsiadają się we względnie ogarniętych warunkach, to jest niesugerujących przejścia przez dom huraganu typu Katrina, Wasz wzrok zatrzymuje się na nich: gaciach Waszego chłopa. Oraz na jego skarpetkach, na Waszych skarpetkach, na Waszych gaciach, nawet na gaciach i skarpetkach dziecka! Wyeksponowane na starej, metalowej suszarce zdobią pokój niczym „Słoneczniki” van Gogha. I teraz pytanie: zbierać to? Nie zbierać? Wszak każdy jakieś gacie ma. Ale żeby w towarzystwie tych gaci zasiadać do stołu?
TAJEMNICA NIESPAROWANYCH SKARPETEK
A skoro już o skarpetkach mowa, to czy w Waszym mieszkaniu też giną one na potęgę? Czy je także na trasie pralka-suszarka przechwytuje jakaś niewidzialna siła? Czy może po praniu bierzecie do rąk dwie dowolne skarpetki dowolnego wzoru i koloru i na mocy nadanej Wam przez zrezygnowanie mianujecie je nową parą? Naprawdę, królestwo za detektor do namierzania zagubionych po praniu skarpetek. Trójkąt bermudzki to musi być przy tym pikuś – w końcu, jak pokazuje doświadczenie, zdecydowanie częściej giną ludziom skarpetki niż statki.
A po co Wam to wszystko piszę? Żeby pokazać, że klasyczna, metalowa suszarka to zło. Mogłabym dopisać jeszcze, że jak miałam kota o wymownym imieniu Szogun, to ten kot chował się pod suszarką pełną ubrań i wyskakiwał na mnie, ilekroć przechodziłam obok. O, i mogłabym dopisać też, ile razy przy składaniu i rozkładaniu przytrzasnęłam sobie nią palce. Mogłabym dopisać nawet, jak pięknie wygląda moje mieszkanie, kiedy jest takie posprzątane, a nagle na środek wjeżdża zawalona po brzegi suszarka i rozwala się niczym żaba na liściu. Mogłabym, ale pewnie sami doskonale to znacie.
NIE, SUSZARKA NIE GNIECIE UBRAŃ. ANI ICH NIE ZJADA
Bardzo, bardzo długo marzyła mi się więc suszarka automatyczna. Miałam dość rozkładania i składania starej suszarki, rozwieszania na niej skarpetki po skarpetce, podnoszenia z podłogi spadających przy najmniejszym szturchnięciu rzeczy czy po prostu tego, że źle to wygląda i zagraca nam i tak niezbyt duże mieszkanie. Tylko wiecie, jak to jest z marzeniami: dziwnym trafem nie spełniają się same. Mikołaj też się jakoś rok w rok ociągał. Kiedy więc odezwała się do nas marka Beko z propozycją testów, to aż zapiszczałam z zachwytu. Zwłaszcza, że nie znam człowieka, któremu suszarka do prania nie jawiłaby się jako wynalazek jeszcze doskonalszy od koła czy od zmywarki. I wiecie, co Wam powiem? Ci wszyscy ludzie, którzy tak mi zachwalali suszarki, mieli 100 procent racji!
Przede wszystkim, jeśli nasłuchaliście się historii o tym, że suszarka do prania niszczy ubrania, to muszę Wam powiedzieć, że mają one tyle wspólnego z prawdą, co oglądanie dra House’a ze znaniem się na medycynie. Suszarka nie niszczy ubrań! No chyba, że własnoręcznie tkacie je sobie z muliny albo gracie akurat drzewo w jasełkach i macie kostium z tektury. Ale suszarka to serio nie jest predator, nie połyka tych ubrań, nie przeżuwa i nie wypluwa. Ba, ona oddaje Wam je w jeszcze lepszym stanie, niż to sobie wyobrażacie! My mamy model Beko DPY 8506 GXB1 i tam dzieje się magia: raz, że ta suszarka nadaje się nawet do najdelikatniejszych tkanin, bo ma niską temperaturę suszenia i małe obroty bębna, a dwa, że te obroty odbywają się w dwóch kierunkach właśnie po to, żeby zapobiegać gnieceniu się tkanin.
SUSZARKA TO NIE SZEJKER, NIE MUSISZ BAĆ SIĘ O PRANIE
Co to oznacza w praktyce? Że Wam nie łomocze tymi ubraniami jak drinkami w szejkerze. I że jeśli dotąd odprężaliście się przy prasowaniu, to możecie sobie poszukać nowego źródła relaksu. Netflix, książka, te sprawy. Bo niektórych ubrań w ogóle nie zechcecie już później prasować. No chyba, że idziecie na rozmowę o pracę albo na obiad u teściów. Przy takim poziomie ryzyka, wyprasowałby się nawet kaskader. I tak, koszule też można w tym suszyć! Nie, nie zniekształcą się oraz nie, nie zblakną. I nie przejedzie ich też w tym bębnie żaden czołg ani nie spotka żaden inny kataklizm. Tak samo z sukienkami, pościelami, dziecięcymi ubrankami i czym tam jeszcze chcecie! Nie dość, że wyglądają o niebo lepiej niż po klasycznej suszarce, to jeszcze nie ma żadnych wkurzających śladów po sznurkach. Ba, te ubrania są też o wiele miększe! Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie ma to ogromne znaczenie.
A skoro już rozprawiliśmy się z pierwszym największym mitem, to czas na mit drugi. Że rachunki za prąd poszybują Wam wyżej niż Adam Małysz w czasach swojej największej świetności. Nie wiem, kto te historie wymyśla, ale jakoś nie poszliśmy dotąd z torbami. Suszarka Beko, którą mamy, to klasa energetyczna A+++. Czyli gwarancja najniższego możliwego zużycia energii. Do tego ma też specjalny program Mini, który pozwala wysuszyć 1 kg prania w jedynie 30 minut, oraz program Daily, który pozwala wysuszyć 4 kg prania w godzinę. Więc jeśli nie macie potrzeby zapychania całego bębna, to nie musicie ustawiać standardowego programu i czekać na suche rzeczy. I nie muszę chyba mówić, ile czeka się na nie przy klasycznych suszarkach… W naszym mieszkaniu, jesienią i w zimie? Dwa do trzech dni. Żeby wysuszyć JEDNO pranie!
SUSZARKA DO PRANIA NAPRAWDĘ JEST WARTA KAŻDYCH PIENIĘDZY!
Od razu też ważne strategicznie info – suszarki Beko mają ładowność aż do 8 kg, czyli tyle, co pralka (nasz model znajdziecie pod tym linkiem). A to oznacza, że za jednym zamachem możecie od razu wysuszyć całe pranie! Po prostu otwieracie jedne drzwiczki i drugie i przerzucacie rzeczy z jednego bębna do drugiego. Bez wyładowywania do kosza czy miednicy, bez dźwigania na drugi koniec mieszkania, bez rozwieszania i później zbierania. Przecież to jest piękne! A skoro już o drzwiczkach mowa, to nasza suszarka ma je w genialnym rozmiarze XXL. Są więc na tyle szerokie i wygodne, że bez problemu wciśniecie do bębna wszelkie pościele, ręczniki czy koce.
No i jeszcze jeden hit – koniec z sortowaniem ubrań! Suszarka do prania Beko ma program Mix, który pozwala suszyć wszystko naraz – materiały syntetyczne, bawełniane, co tam tylko chcecie! No, dobra – psów tam nie suszcie. Bo mnie swojego pomarańczowego buldoga podrzucić musiał do prania Stasiek. I mogłabym Wam teraz pisać, że w sumie to się waham, która suszarka do prania jest lepsza… Że z sentymentu i umiłowania zostawiłabym jednak tę starą… Ale to totalnie nie byłoby prawdą. I idę o zakład, że już niedługo suszarka do prania będzie standardem w każdym domu! A korzystanie z tych okropnych blaszaków będzie uznawane za tak samo absurdalne i śmieszne, jak dzisiaj pranie w rzece ;-)
A tak pożegnaliśmy naszą starą suszarkę. Od razu zapewniam też, że nie ucierpiał przy tym żaden przypadkowy przechodzień ani żaden buldog :D
A nie wiesz, czy można ustawiać pralkę na suszarkę albo odwrotnie? Bo drugi sprzęt nam się do łazienki nie zmieści…
Da się :) Jest do tego specjalny łącznik.
Też mam ten sam model suszarki co w opisie i jestem mega zadowolona ❤❤❤❤
Haha, a biedny buldog co się tam zaplątał :D
To na pewno sprawka Staszka :D
tylko automatyczna suszarka! nie wiem, jak my wcześniej żyliśmy bez…
Ja wiem, jak my żyliśmy – ciasno :D Przecież metalowa suszarka zajmuje nam pół mieszkania…