Nie, ten tytuł to nie jest clickbait. A traumy, o których chciałam Wam tu dzisiaj opowiedzieć, są w zasadzie dwie. Pierwsza to ta, związana z jednym z największych i najstarszych festiwali w Polsce. Absolutnie genialnym, zrzeszającym młodych artystów i ściągających ich do Świnoujścia, żeby tam pod okiem opiekunów mogli doskonalić swój warsztat. Kiedy jechałam tam kilka lat temu i słyszałam o tym, że będziemy spać w klasach jednej ze szkół podstawowych, byłam przekonana, że to będzie fantastyczna przygoda. Nie przewidziałam tylko jednego: jednej, jedynej toalety na caluśkie piętro i nadchodzącego jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie problemu w postaci… zapalenia pęcherza.
Wcześniej to hasło znałam tylko z reklam. I do głowy by mi nie przyszło, jak fatalnie z godziny na godzinę obniża to komfort życia. Najpierw po prostu chce się częściej sikać. Później człowiek wybudza się nawet ze snu, bo parcie na pęcherz robi się już tak mocne. Do tego dochodzi pieczenie podczas oddawania moczu, ból, a nawet krew. Po pierwszej takiej nocy sama nie wiem, czy byłam bardziej wymęczona, czy przerażona. I na pewno mojej psychice nie pomogło to, że średnio co 40 minut zrywałam się biegiem do toalety, budząc przy okazji wszystkie śpiące ze mną w klasie dziewczyny.
ZAPALENIE PĘCHERZA TO NIE TO SAMO, CO KATAR
Wiecie, co zawsze mi się wydawało? Że zapalenie pęcherza to kompletna błahostka. Coś jak katar, co po prostu czasem się tam złapie, ale zaraz samo przechodzi. O zgrozo, jak bardzo się myliłam! Zapalenie pęcherza to zapalenie jego błony śluzowej, które zwykle wiąże się właśnie z wymienionymi wyżej objawami: zwiększoną potrzebą oddawania moczu oraz pieczeniem i bólem w trakcie. Jeśli w porę podejmie się odpowiednie działania, problem znika w ciągu dni. Jeśli się tego nie zrobi, to zachodzi ryzyko rozprzestrzenienia się infekcji na górne drogi moczowe i nerki. Zresztą, nie wyobrażam sobie funkcjonowania tak na dłuższą metę. Nie da się, bo to jest i psychicznie, i fizycznie równie wykańczające.
Jak pokazują statystyki, prawie co druga kobieta przechodzi w życiu co najmniej jedną infekcję pęcherza. Do tego aż 86 proc. infekcji przebiega w sposób ostry i często lubi powracać, przeradzając się w infekcję przewlekłą. Czy mężczyźni nie chorują w ogóle? Zdarza się to, ale o wiele rzadziej – wszystko tu rozbija się o anatomię. Do tego bardziej podatne na zapalenie pęcherza moczowego będą kobiety aktywne seksualnie, kobiety w ciąży, kobiety w okresie menopauzy, a nawet diabetycy. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, to pod tym linkiem czeka na Was krótki i naprawdę fajny quiz, który pozwoli Wam oswoić się z tematem i podpowie kilka rzeczy! I od razu szczerze mówię, że jeśli zastanawiacie się, czy przed zapaleniem pęcherza da się całkowicie uchronić, to odpowiedź niestety brzmi „nie”. Dlatego tym bardziej powinnyśmy wiedzieć, co zrobić, kiedy już nas ono dopadnie.
CO POMAGA NA ZAPALENIE PĘCHERZA?
Oczywiście: lekarz. Jeśli tylko zaobserwujecie u siebie objawy, wskazujące na zapalenie pęcherza, zacznijcie jak najszybciej działać. Nie bierzcie sytuacji na przeczekanie i nie liczcie na to, że samo przejdzie. Najlepiej od razu umówić się do lekarza, ale chyba wszyscy wiemy, że nie zawsze się da. Ja na festiwalu byłam bez szans – w obcym mieście, w weekend. Są oczywiście domowe sposoby, żeby pomóc organizmowi w zwalczeniu infekcji, ale ograniczają się one właściwie do odpoczynku, picia dużej ilości wody i jak najczęstszego sikania. Jeśli więc jesteście jak ja poza domem, albo zwyczajnie – w pracy, na wakacjach, na uczelni czy w szkole – to te zalecenia na niewiele się zdadzą. Wtedy zwykle idziemy prosto do apteki, żeby zapytać o dostępne bez recepty leki.
I tutaj przechodzimy do mojej traumy nr 2, jaką jest… nieumiejętność połykania tabletek. Mówiłam Wam o tym masę razy i nic się tu nie zmieniło. Od dziecka nie potrafię połknąć niemal żadnej, nawet najmniejszej tabletki. Wszystkie leki muszę mieć rozpuszczalne albo w zawiesinie, inne rozdrabniam w moździerzu albo gryzę. Ale nie wszystkie leki można, bo ma to fatalny wpływ na zęby, przełyk czy dalej na nasz układ pokarmowy. Tylko co zrobić, skoro inaczej się nie da? Wiecie, jakie to uczucie, kiedy jesteście na skraju wytrzymałości przez chorobę, macie pod ręką lek, ale nie jesteście w stanie go przyjąć? Okrutne. Wtedy, w Świnoujściu, obeszłam wszystkie możliwe apteki. Czy znalazłam chociaż jeden lek w formie do rozpuszczenia? A gdzie tam. A reakcje pań farmaceutek były typowe: patrzenie jak na wariata, wzruszanie ramionami, ewentualnie typowe hasło: „jakoś da pani radę”. Nie dałam.
NIE ŁYKAJCIE ANTYBIOTYKÓW JAK DROPSÓW
Moja nieumiejętność połykania tabletek to jedno. Ale z zapaleniem pęcherza wiąże się jeszcze jeden, o wiele poważniejszy i dotykający nas wszystkich problem. To antybiotykooporność. A od dawna standardową terapią w leczeniu masy chorób i infekcji są – a jakże – antybiotyki czy chemioterapeutyki. I faktycznie, bez nich trudno wyobrazić sobie zwalczanie tak poważnych chorób jak choćby zapalenie płuc, sepsa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Problem jednak w tym, że żyjemy w czasach rosnącej oporności bakterii na antybiotyki. Według danych WHO, każdego roku w samej tylko Unii Europejskiej z powodu chorób, spowodowanych przez wielooporne patogeny, umiera ok. 25 tys. osób. Dlatego jasne, antybiotyki są potrzebne, ale należy je stosować tylko w razie absolutnej konieczności.
Tak samo wiele szczepów bakterii jest już opornych na popularne antybiotyki, stosowane właśnie w leczeniu infekcji dróg moczowych. Jeżeli więc złapie Was zapalenie pęcherza, przed wykupieniem antybiotyku zapytajcie lekarza, czy na pewno nie możecie sięgnąć po inny sposób leczenia. A takim jest D-mannoza. Brzmi pewnie obco, ale świetnie sprawdza się jako środek przeciwko infekcjom pęcherza i dróg moczowych. D-mannoza to cukier prosty, który w małych ilościach występuje naturalnie w naszym organizmie. Skutecznie zapobiega przyleganiu patogenów do nabłonka dróg moczowych i dzięki temu może powstrzymywać przywieranie mikroorganizmów, które już wniknęły do układu moczowo-płciowego. Co więcej, jest dobrze tolerowana i stosować ją mogą (po konsultacji z lekarzem) nawet kobiety w ciąży i dzieci od 14. roku życia. A naturalną D-mannozę zawiera Femannose, który widzicie na zdjęciach i który pomaga złagodzić objawy zapalenia pęcherza oraz infekcji dróg moczowych.
FEMANNOSE – SPOSÓB NA ZAPALENIE PĘCHERZA, DO TEGO W SASZETCE
Od początku istnienia bloga konsekwentnie odmawiałam pokazywania na nim jakichkolwiek leków, suplementów diety czy innych wyrobów medycznych, które byłyby dostępne wyłącznie w kapsułce albo niemożliwej do rozdrobnienia tabletce. Przy każdej ofercie pytałam najpierw o formę i sposób przyjmowania leku i w ten sposób odrzuciłam wszystkie możliwe współprace. Dlatego kiedy dostałam propozycję opowiedzenia Wam o Femannose, wiedziałam, że to jest to. Raz, że nie znam chyba ani jednej kobiety, która nie borykałaby się z zapaleniem pęcherza, a dwa, że wiem, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która także nie potrafi połykać tabletek. A Femannose sprzedawany jest w saszetkach, które rozpuszcza się w wodzie. Szybko, wygodnie i bezpiecznie, bo nie ma skutków ubocznych oprócz indywidualnej nietolerancji.
Pozostałe plusy: nie przyczynia się do rozwoju wspomnianej już oporności bakterii. Jeśli trzeba – może być przyjmowany z antybiotykami. Jest dobrze tolerowany przez organizm i działa już po jednej dawce. I tak, jak wspominałam, po konsultacji z lekarzem może być też stosowany przez diabetyków, kobiety w ciąży oraz te, karmiące piersią. Do tego to produkt naturalny i wegański – nie zawiera glutenu, laktozy ani konserwantów. Po prostu: wysypujecie zawartość do szklanki wody, pijecie i… gotowe! Dlatego chociaż szczerze życzę Wam, aby nigdy się Wam nie przydał, to moim zdaniem jest to jedna z tych rzeczy, które lepiej mieć w swojej domowej apteczce. I naprawdę, nauczmy się wprost mówić o naszych problemach ze zdrowiem. Bo zapalenie pęcherza może przytrafić się przecież w każdym momencie, absolutnie każdej kobiecie. I najważniejsze to wiedzieć wtedy, gdzie uzyskać wsparcie.
Kobieto, kocham Cię za reklamowanie takich rzeczy, serio! Współprace nie należące do „pięknych i cukierkowych” cenię u Ciebie mega, szczególnie, że zapalenie pęcherza nie należy do tematów, o których mówi się fajnie i lekko, choć takie tematy też powinny być luźno poruszane i normalizowane! Ściskam mocno, buziaki 💋
O matko, Basia, jaki to jest miły komentarz! Dziękuję Ci za niego z całego serca! <3 <3 <3
Czytam i obserwuję Cię od dawna i to jest dla mnie wspaniałe, że jesteś w tym taka szczera i konsekwentna. Pamiętam i historię ze Świnoujścia, i Twoje wszystkie przekleństwa rzucane na lekarzy, jak kolejny raz przepisywali Ci na wszystko tabletki i tak mi się to skleja w całość z tym tekstem, że jak narzekam zawsze na reklamy na blogach, tak tutaj naprawdę to do mnie trafia. Jesteś fajna, szczera i ciepła i to się ceni, Aśka!
To faktycznie jesteś tu już ze mną chyba z 5 lat!!! Ogromnie mi miło, dziękuję! Za zaufanie, „wierność” i wszystkie dobre słowa! <3
Zapalenie pęcherza przerabiałam chyba częściej niż randki… Dramat, po prostu dramat. Ale ja to chociaż tabletki wszystkie połknę, więc współczuję mocno…
Dzięki! Właśnie to jest w tym najbardziej dołujące – wiadomo, że wszyscy chorujemy i mamy swoje większe i mniejsze problemy zdrowotne. Ale świadomość tego, że człowiek czasami nie ma jak się leczyć, chociaż ma pieniądze, może wykupić te leki, ale i tak nie da rady ich wziąć… No koszmar :(