Na zdj. dziewczyny z The Outdoor Co-ed Topless Pulp Fiction Appreciation Society,
fot. http://coedtoplesspulpfiction.wordpress.com/
Chcesz ukryć twarz – wyjdź nago.
Stanisław Jerzy Lec
Jak kojarzą Wam się dyskusyjne kluby książki? Albo wszelkiego rodzaju stowarzyszenia, mające na celu promowanie literatury? Wieje nudą, prawda? Dziś na przykład obchodzimy Dzień Bibliotekarzy i Bibliotek, który – z całym szacunkiem dla osób, wykonujących ten szlachetny zawód – już samą nazwą skutecznie odstrasza. Jakby nie dało się tego robić inaczej, ciekawiej.
Okazuje się, że się da, ale to popadanie w inną chyba skrajność. Otóż gdzieś, w odległym i malowniczym Nowym Jorku, istnieje sobie klub, promujący czytelnictwo topless. Takie tam, wylegiwanie się na parkowych trawnikach z książką w ręku. Tyle, że bez stanika. Z przesłaniem, że czytanie także może być sexy.
I mnie od razu robi się mdło. Tyle się utyskuje na uprzedmiotawianie kobiet w reklamie. Na seksistowskie przekazy i chamskie żarty. Dopiero co jedna firma kosmetyczna zebrała baty za hasło „Dziś będzie na twarz, skarbie”, a już pojawia się producent zupek instant, wychodzący w miasto z billboardami „Jeszcze nie miałam tego w ustach”. Jedni się uśmiechają, innych krew zalewa, jeszcze inni udają, że tego nie ma, jak nie ma Yeti albo potwora z Loch Ness.
A tymczasem banda dziewuch pokazuje, że ma to w biuście. Że można paradować półnago, jeśli kogoś zachęcić ma to do czytania. Tylko jedno nasuwa mi się pytanie: a jak? Jak goła klata, wypatrzona gdzieś między drzewami, zachęci kogoś do sięgnięcia po „Moby Dicka”? Czy – widząc książkę i cycki – ktoś naprawdę patrzeć będzie na książkę?
Albo to bardzo naiwne, albo nastawione na rozgłos. Bo jeśli pisze o Tobie Huffington Post, to problem przebicia masz z głowy. Chociaż nie rozumiem zachwytu, bo skoro w Nowym Jorku chodzenie topless od lat jest oficjalnie legalne, to czym miałoby tutaj szokować? Nagość z książką porusza, nagość bez książki już nie?
I nie wiem, co kobiety mają z głowami, że tak tą swoją kobiecością wojują. Jak nie palą staników, to robią sztandary z własnej spódnicy. Jakoś żadnemu facetowi nie przyjdzie do głowy, żeby zdziewać portki, promując jaja z wolnego wybiegu albo protestując przeciw budowie kolejnej fermy norek. Dlaczego oni używać mogą głowy, a kobiety ciała?
I czy w czasach wolnego dostępu do porno, ktoś leci jeszcze na blade biusty w parkach?
Klasyczne szczucie cycem, czyli skoro firmy budowlane mogą to czemu nie fanki książek. Obie opcję są równie słabe. Mówię to ja samiec, pełnoetatowy fan kobiecych piersi i miłośnik książek na 1/8 etatu.
to całkiem niezłe proporcje. a różnica chyba w tym, że tutaj kobiety same to sobie robią. nie da się zwalić winy na głupiego prezesa, firmę reklamową czy żółwie ninja. i to mnie zasmuca najmocniej.
Jak dla mnie słaba akcja. To, że położysz tort koło wątróbki nie znaczy, że ta wątróbka Ci posmakuje. I tak samo jest w tym przypadki. To, że kilka dziewczyn bez staników potrzyma książki raczej nie podniesie poziomu czytelnictwa.
A to wszystko dlatego, że są Kobiety przez wielkie K; te za którymi się szaleje, które się podziwia, silne i delikatne równocześnie, mądre – tak życiowo. I są kobietki przez małe k, które chyba gdzieś się w tych naszych czasach zagubiły. Te, co wierzą w nieograniczoną moc biustu. Ot, taka teoria.