Z urlopem z dzieckiem jest ponoć jak ze świnką morską: ani to świnka, ani morska. I faktycznie, urlop z dzieckiem – zwłaszcza małym – nie do końca przypomina błogi relaks nad basenem, z donoszonymi nam w nieskończoność drinkami z palemkami. Przeciwnie, to często bywa wojna. Przynajmniej z tak aktywnym, ciekawym świata i szalonym, jak nasze. Czy to znaczy, że na kolejny wyjazd zdecydujemy się, jak skończy 18 lat? A najlepiej, jak całkiem się wyprowadzi? No pewnie, że nie! Po prostu uważnie wybieramy miejsca, w jakie jeździmy. Czyli muszą być nie tylko fajne i przyjazne rodzinom, ale i dysponować całą masą hotelowych atrakcji. Bo niestety, ale jeśli zdecydujecie się na ferie nad morzem z małymi dziećmi, pogoda nie dopisze, a Wy utkniecie w jakimś ciasnym, wynajmowanym pokoiku, to faktycznie oszalejecie. A tego chyba nie chcecie ;-)
Sama już w październiku pisałam Wam, że polskie morze kocham o każdej porze roku – także jesienią. Teraz zdecydowaliśmy się na jeszcze większe szaleństwo i pojechaliśmy nad Bałtyk zimą, w styczniu! Oczywiście, całą naszą trzyosobową rodziną. Ponownie zatrzymaliśmy się też w hotelu Aquarius w Kołobrzegu, o którym pisałam Wam już pod tym linkiem. I powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę! Dlatego niżej nasza szczegółowa relacja oraz 15 mega fajnych rzeczy, które możecie tam robić. I gwarantuję Wam, że urlop z dzieckiem też może być wspaniały – jeśli tylko w hotelu nie braknie basenów, pysznego jedzenia, zabawek, animacji i innych atrakcji!
FERIE NAD MORZEM Z MAŁYMI DZIEĆMI:
CO ROBIĆ, ŻEBY NIE OSZALEĆ?
1. SPĘDZAĆ CZAS NA BASENIE
Basen to dla nas totalna podstawa. Jeśli więc marzą Wam się ferie nad morzem z małymi dziećmi, to nie róbcie sobie tej krzywdy i nie wybierajcie hotelu, który go nie ma. Bo basen to najlepszy sposób na niepogodę. Nieważne, ile stopni ma temperatura wody w Bałtyku, czy wieje wiatr, pada deszcz czy mróz jest taki, że drętwieją Wam nosy – basen Wam tego nie zrobi. Tu zawsze będzie ciepło, przyjemnie, a przede wszystkim – ciekawie i atrakcyjnie dla dzieci, i to niezależnie od ich wieku.
2. RELAKSOWAĆ SIĘ W JACUZZI
Och, idę o zakład, że jacuzzi to wynalazek bogów! Ciepełko nad ciepełkami, cudowny masaż, bąbelki, no wszystko, czego wymęczonej matce potrzeba do szczęścia! Ale, jak widać, chłopcy też bawili się wyśmienicie ;-) A jeśli uwielbiacie takie formy relaksu, to koniecznie zajrzyjcie też do tutejszego SPA. Masaż gorącą czekoladą i aromatycznymi świecami rozpieszczają do granic możliwości! I zdecydowanie lądują u mnie na miejscu nr 1 na liście ulubionych, hotelowych przyjemności!
3. ZROBIĆ SOBIE PAMIĄTKĘ ZNAD MORZA
Nie czarujmy się – ferie nad morzem rządzą się własnymi prawami i wrócić stąd bez pamiątki po prostu nie wypada. Ale bez stresu, bo jeśli hotel ma fajne animacje, to i do tego jest odpowiednio przygotowany. Pod tym względem Aquarius to nasz faworyt. Tam, gdzie inni dają dzieciom byle kolorowanki czy wycinanki, Aquarius organizuje warsztaty z rękodzieła czy też zajęcia kulinarne, sportowe czy pływackie – no czego tylko dusza zapragnie! A tak robiliśmy pamiątkową butelkę znad morza:
4. UCZYĆ SIĘ NOWYCH RZECZY
Na przykład: robienia zimowych skrzatów czy marchewkowych babeczek, dekorowania pierniczków, tworzenia balonowych kwiatów i pszczół czy… zasypywania ojca w kulkach! Nieważne, czy Wasze dziecko jako pierwsze będzie rwało się do tutejszych animacji, czy cały boży dzień zechce spędzić na zabawach w tutejszej sali zabaw. Jedno jest pewne – na bank wróci stąd bogatsze o świetne doświadczenia! My też na tutejszym basenie zaczęliśmy uczyć Staszka pływania!
5. NAJEŚĆ SIĘ DO SYTA
Jeśli zastanawiacie się, gdzie jechać na ferie z małym dzieckiem, to dorzuciłabym też: tam, gdzie dobrze karmią. My mieliśmy akurat pakiet śniadań i obiadokolacji i wybór był tak duży, że nawet takie niejadki jak ja i Staszek wychodziły stamtąd z pełnymi brzuchami. Do tego na terenie hotelu działa też osobna restauracja, w której dają aktualnie m.in. pyszny krem z dyni i boską lemoniadę na gorąco. No i jeden z najlepszych fondantów, jakie kiedykolwiek jadłam! Sami tylko popatrzcie:
6. GRAĆ W GRY
I nie, nie musicie ich targać ze sobą, bo tuż przy recepcji stoi wielka gablota z całą masą gier do wyboru. My tym razem wzięliśmy do pokoju Jengę, Dobble i absolutny hicior, czyli Mistakos w wersji z drabinami. O matko kochana, ile było przy tym radości! Oczywiście my budowaliśmy, a Stanisław burzył, ale musi być równowaga w przyrodzie. Poza tym jest tu cała masa planszówek dla całych rodzin, no i klasyk nad klasykami, czyli nasze ukochane Scrabble. Na długie, zimowe wieczory – idealne!
7. BAWIĆ, BAWIĆ I JESZCZE RAZ BAWIĆ!
Bo po prostu jest czym. Nie czarujmy się – jeśli wybieracie się na ferie nad morzem z małymi dziećmi, w środku zimy i w niepewną pogodę, to tych zabawek na miejscu nie może zabraknąć. Nie wystarczy salka wielkości 2×2 i kilka byle gratów, bo dzieciaki znudzą się po kwadransie. I pod tym względem Aquarius znów wypada super, bo macie tu wszystko! Poza wspomnianymi rzeczami są też autka, lawety, lalki i wózki, rakiety, smoki, duża kuchnia – no o czym sobie tylko taki maluch może zamarzyć!
8. WYGŁUPIAĆ SIĘ W HOTELOWYM POKOJU
Bo… nareszcie jest na to miejsce! Już w poprzednim wpisie pisałam Wam, że od kiedy jest z nami Staszek, nie wyobrażamy sobie pokojów hotelowych wielkości małej piwniczki na wino. Metrażem Aquarius bije inne hotele na głowę, bo macie tu tyle miejsca, że wygodniej się chyba nie da. No i mają tu cudowne rozwiązanie dla większych rodzin w postaci łączonych pokoi. Dzięki temu dostajecie dwa pokoje z osobnymi łazienkami, połączone ze sobą drzwiami. Czyli dzieciaki do łóżek, a rodzice do Netflixa! ;-)
9. ĆWICZYĆ FORMĘ PRZED LATEM
Jeśli marzy Wam się idealny hotel na ferie nad morzem, to sprawdźcie też, jaką ofertę ma dla dorosłych. U nas Paweł regularnie chodzi na treningi, więc zależało mu na tym, żeby miał do dyspozycji naprawdę fajną siłownię. I miał! Do tego mega szacun za wycofanie plastikowych kubków – teraz przy dystrybutorze z wodą jest info o tym, że trzeba przychodzić z własnym bidonem. A jak ktoś nie wziął ze sobą swojego, to za bodajże 30 zł może go kupić na miejscu. Piątka z plusem za dbanie o środowisko!
10. SZALEĆ NA ZJEŻDŻALNI
Bo zjeżdżalnia – wiadomo – to jest życie. Jeśli Wasze dzieci są naprawdę małe, tak w przedziale wiekowym 0-3, to zwracajcie uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze: wielkość zjeżdżalni i po drugie: brodzik dla maluszków. Aquarius jest pod tym względem idealny, bo zadbał i o nie, i o większe dzieci. Do tego na starcie dostajecie tu swoją własną piłę do wody, a na samym basenie do dyspozycji są jeszcze pływaczki i inne gadżety. A starszaki możecie wysłać dodatkowo na wodne harce, czyli tutejsze animacje.
11. CHODZIĆ NA ŚWIETNE ANIMACJE
Robiliście kiedyś własnoręcznie świecznik metodą decoupage? My też nie, ale tu wreszcie mieliśmy okazję! Staszek od razu zapowiedział, że zawiezie go jako prezent dla babci. I gdyby w przypływie twórczego szału nie zdrapał jednego serduszka, wyszłoby to w ogóle idealnie ;-) Natomiast tu macie kolejny dowód na to, że nawet w najgorszą pogodę w naprawdę dobrym hotelu po prostu nie sposób się nudzić. Co więcej, Aquarius w czasie ferii ma aż po 2-3 takie animacje dziennie!
12. BUDOWAĆ I BURZYĆ
O jak my uwielbiamy klockownie! Wszystkie te cudowne sale zabaw, które powstały z myślą o tym, żeby dzieciaki mogły tam tworzyć z klocków do woli. W Warszawie bywamy w nich regularnie, bo i Staszek jest naprawdę zagorzałym fanem. Dlatego super jest to, że i tutaj znalazła się cała masa klocków, na których razem z tatą mogli poćwiczyć swoje zdolności konstruktorskie. Co prawda liczyłam po cichu, że zbudują matce wymarzony zamek, a zbudowali… Tak, dobrze widzicie. Więzienie dla lalek :D
13. SZALEĆ NA DMUCHAŃCACH
Przyznaję bez bicia – też skakałam. Bo dmuchańce to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie. Zwykle widywana w parkach przy okazji Dnia Dziecka albo na lokalnych festynach, więc w Aquariusie zaskoczyła nas bardzo! Naprawdę, znaleźć hotel z takim cudem, to nie jest raczej łatwa sprawa. Natomiast ilość wybuchów śmiechu, pisków i radosnych pomachań ze szczytu dmuchańca przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Naprawdę, super rzecz, która idealnie wymęczy Wam dziecko przed snem ;-)
14. PODBIJAĆ PLAC ZABAW
I nie ma, że jest zimno, bo jak jest zima, to musi być zimno. Zresztą, jak to mówią – nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery ;-) Dla nas super było to, że nawet przy niższych temperaturach można było wyjść na hotelowy plac zabaw i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Bez dalekich eskapad i bez wyszukiwania miejskich placów zabaw. Po prostu wszystko było na miejscu – od zjeżdżalni i huśtawki, aż po sprzęty do wspinaczki czy nawet tyrolkę. I wszystko oczywiście nowe i doskonale zadbane.
15. ZOBACZYĆ NASZ BAŁTYK, SKORO TO FERIE NAD MORZEM ;-)
Bo skoro już wybieramy się na ferie nad morzem, to nie zobaczyć morza byłoby wstyd! Co prawda hotelowych atrakcji było tyle, że spokojnie można nie wychodzić stamtąd i przez bity tydzień, ale i tak kilka razy wybraliśmy się na krótsze i dłuższe wędrówki. Poza molo i samym morzem zwiedziliśmy też trochę Kołobrzeg. I to zdecydowanie jedno z tych miast, w których nie sposób się nudzić. A jeśli będziecie szukać tam idealnego hotelu z idealnymi atrakcjami, to hotel Aquarius zdecydowanie Wam polecamy!
Haha, Stanisław jest niemożliwy, zdecydowanie ma najlepsze zdjęcia z wycieczki!
To prawda, standardowo kradnie każde show :D
Też mi się marzy Kołobrzeg, ale to tak daleko z Warszawy :( Czym jechaliście? Ta podróż nie była dla Was męcząca?
Jechaliśmy samochodem :) O dziwo, podróż była bardzo spoko. Wiadomo, że to daleko, ale nawet Staszek nie marudził – wystarczy robić przystanki, gdy poczujesz, że tego potrzebujesz :)
Jak ja bardzo potrzebuję wakacji! W środku zimy.. poza domem… No nic, idę planować! A butelka znad morza czad!
My dopiero wróciliśmy z jednych, a ja najchętniej już bym planowała kolejne <3