Panie i Panowie, mamy to! Przed nami Black Friday, a wraz z nim – największe promocje w roku. Niedowiarków uspokajam: w całym tym morzu większych i mniejszych marketingowych ściem naprawdę trafiają się też sensowne promocje, a wśród nich – prawdziwe perełki. I jedną z nich jest ta, przygotowana przez Pranamat ECO. Tutaj realnie dostajecie największe zniżki z całego roku, a do tego też miły bonus i darmową dostawę. Wszystkie szczegóły podrzucę Wam na końcu wpisu, a póki co, spróbuję odpowiedzieć Wam na pytanie, które regularnie dostaję. A mianowicie: czy warto kupić Pranamat na prezent? Moim zdaniem – jak najbardziej! I to nie tylko dla kogoś, ale i… dla samej siebie.
NA INNYCH WYDAJESZ FORTUNĘ. A ILE WYDAJESZ NA SIEBIE?
Pytanie za 100 punktów: ile z Was kupuje sobie prezenty? Ile uwagi poświęcacie na co dzień też sobie, a nie tylko innym? Czy łatwiej wydaje Wam się pieniądze na innych, czy na siebie? Idę o zakład, że większość z Was ma ten sam problem, co ja. To znaczy: innym dałaby gwiazdkę z nieba, a sobie samej czasem na byle bukiet kwiatów żałuje. Żeby nie było – to nie nasza wina. Po prostu tak zostałyśmy wychowane. Na dobre matki, żony, córki – posłuszne, uczynne, pokorne i miłe. W systemie, gdzie każde odstępstwo od normy robi z nas egoistkę. Tylko wiecie, co? Egoizm jest dobry i na pewno jest zdrowy. I tak samo, jak dbamy o innych, powinnyśmy umieć dbać też o siebie.
U mnie mata Pranamat ECO była jedną z pierwszych tak drogich rzeczy, jakie miałam tylko dla siebie. Od tamtej pory minęły już trzy lata i jeśli ktoś pyta mnie, czy warto kupić Pranamat na prezent dla kogoś bliskiego albo właśnie z myślą o sobie, to bez wahania odpowiadam, że tak. I tak, próbowałam też innej, tańszej maty, ale to jak porównywać Trabanta do Mercedesa. To, na jak wiele rzeczy pomaga Pranamat i z iloma bólami pozwala wygrać, to dla mnie jej największa zaleta. Ale jest jeszcze jedna, o której mało się mówi. A jest nią… czas. Tak mało doceniany, a przecież tak ważny.
KUP SOBIE TROCHĘ CZASU. TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA SIEBIE
Nie wiem, jak Wy, ale ja jestem jedną z tych osób, które ciągle muszą coś robić. W końcu zawsze jest jakiś kubek do umycia, jakieś pranie do wstawienia, jakiś mail do wysłania. A odkąd mam dwoje dzieci, to już w ogóle. Mamo, poczytaj, mamo, przytul, mamo, pomóż, mamo, pobaw się ze mną, mamo, weź mnie na rączki. Żeby nie było – macierzyństwo jest absolutnie cudowne i nie śmiałabym tutaj narzekać. Ale mam wrażenie, że moja doba skurczyła się co najmniej o połowę. A kiedy brakuje Ci czasu, to z czego najpierw rezygnujesz? Bo ja zawsze z siebie. I później łapię się na tym, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz wypiłam gorącą kawę, obejrzałam w spokoju chociaż jeden odcinek serialu czy przeczytałam książkę.
I teraz ktoś zapyta: a co ma do tego mata? Ano to, że cudów nie ma – żeby działała, trzeba na niej leżeć. Najlepiej codziennie, chociaż przez tych 20 minut. Niby niewiele, prawda? A ile z Was znajduje czas na to, żeby codziennie tak sobie po prostu poleżeć, pomyśleć i się zrelaksować? Ja sięgam po Pranamat ECO z bardzo konkretnych powodów – mam siedzącą pracę, spędzam przed komputerem po kilka, czasem kilkanaście godzin dziennie i bóle karku i pleców to był kiedyś mój dramat. Nie mówiąc już o napięciu w barkach, które było tak silne, że nie ustępowało nawet wtedy, gdy kładłam się spać.
Dlatego na macie muszę leżeć, czy tego chcę, czy nie. I za to ją właśnie uwielbiam: bo dyscyplinuje mnie lepiej niż ktokolwiek inny. I daje mi ten czas, który – choćby nie wiem, co się działo – mam w ciągu dnia już tylko dla siebie. Oczywiście, nikt nie każe Wam na niej „tylko” leżeć. Możecie jednocześnie obejrzeć serial, napić się ciepłej kawy czy poczytać książkę. To Wy decydujecie ;-)
NIE SPYCHAJ SIĘ NA SAM KONIEC LISTY SWOICH WŁASNYCH PRIORYTETÓW
Za chwilę święta. A wraz z nimi: cała ta gorączka przedświątecznych przygotowań. Nawet, jeśli nie pucujecie okien na wysoki połysk ani nie przygotowujecie tradycyjnych już dwunastu potraw, to i tak ten chaos Was nie ominie. Przecież miło byłoby choć trochę posprzątać i przystroić ten dom, coś jednak upiec i ugotować, kupić i ubrać choinkę, powymyślać i pozmawiać dla wszystkich prezenty. I dziś chciałam przekonać Was do tego, żebyście w całej tej świątecznej gorączce i gmatwaninie nie zapominały całkiem o sobie. Ja wiem, że pięknie jest obdarowywać innych, ale równie ważne jest też to, jak Wy same się w tym wszystkim czujecie. A jeśli czujecie się źle – spięte, zmęczone, obolałe, wiecznie niewyspane czy zestresowane – to naprawdę przemyślcie zakup tej maty (albo napiszcie o niej w liście do Mikołaja), bo realnie pomaga i wpływa na jakość życia.
Pomijając już całe to zdrowotne działanie Pranamat ECO, jest jeszcze coś, o czym warto pamiętać. Dzięki tym matom fundujecie sobie swoje własne, domowe SPA. Organizujecie sobie masaż w chwilę, kiedy, gdzie, na co i jak długo chcecie. Bez wychodzenia z domu, bez umawiania się, bez tracenia czasu na dojazdy i bez płacenia za każdą minutę. Po prostu wyciągacie matę i już, dzieje się magia. W końcu tak działa akupresura – tak, jak przy klasycznym masażu, tak i tu dostajecie solidny zastrzyk endorfin. A przecież endorfiny nie bez powodu nazywane są hormonami szczęścia. I tak wpływa też na Was ta mata – daje Wam niesamowity relaks, kiedy tylko tego potrzebujecie. I jeśli spojrzeć na cenniki w gabinetach masażu czy salonach SPA, to kwota całego zestawu naprawdę szybko się zwraca.
TU MNIE BOLI, CZYLI NA CO POMAGA PRANAMAT ECO?
Ale zostańmy na chwilę przy tym zdrowiu. Oczywiście, jeśli cokolwiek Was boli czy niepokoi, to najpierw do lekarza marsz. Ale jeśli jesteście tu zaopiekowani i chcecie sobie dodatkowo pomóc, to warto zastanowić się nad własnym zestawem. Ja od dawna powtarzam, że to jedna z najlepszych inwestycji nie tylko w relaks i poprawę komfortu życia, ale też – zwyczajnie – we własne zdrowie. Przejdźmy jednak do konkretów. Na co pomaga Pranamat ECO? Po pierwsze, na wspomniane bóle pleców. Nieważne, czy siedzicie przed komputerem, dźwigacie ciężary, siedzicie dużo za kierownicą czy nosicie nieodkładalne dziecko. Ta mata naprawdę pomaga. A ja byłam już na etapie, kiedy z bólu nie mogłam spać.
Po drugie, Pranamat ECO pomaga właśnie na problemy ze snem. I to zarówno, jeśli chodzi o problemy z zaśnięciem, jak i o jakość tego snu. Bo nie wystarczy spać – trzeba się jeszcze wysypiać. Po trzecie, skutecznie redukuje napięcia i skurcze w szyi i barkach. Po czwarte, leżenie na macie cudownie koi i wycisza. A do tego redukuje stres po całym dniu. Po piąte, pomaga na bóle głowy. Wiele z Was pisało mi, że działa nawet na migreny – choć tych na szczęście nie miewam, więc trudno mi się wypowiadać. Po szóste, łagodzi też bóle menstruacyjne. I w końcu, po siódme, poprawia jędrność i elastyczność skóry i – moim (i nie tylko moim) zdaniem – pomaga zredukować cellulit.
CZY WARTO KUPIĆ PRANAMAT NA PREZENT?
Jeśli więc wydaje Wam się, że idealny prezent nie istnieje, to… jesteście w błędzie. Sama od dawna jestem fanką zasady: „mniej, ale lepiej”. Dziesięć prezentów po 100 zł? A może zamiast tego lepiej zrobić zrzutkę i kupić jeden, większy, o wartości 1000 zł? Ja na to patrzę tak: większości z nas dużo łatwiej jest wydać na siebie 100 zł, niż 1000. Ba, nawet niż 500 zł! Bo uważamy to za zbędny wydatek. Bo potrzeby wszystkich innych stawiamy zawsze przed własne. Ile z nas bez wahania kupuje kolejne rzeczy dla dzieci? A ile zawaha się lub całkowicie wycofa przed wydaniem choćby części tej kwoty na siebie? No właśnie.
Oczywiście, to nie są małe pieniądze. Ale jeśli zastanawiacie się, czy warto kupić Pranamat na prezent, to tak i to bardzo! A jeśli potraktować to jako większy prezent składkowy, to nagle ta kwota rozbija się na kilka mniejszych. A Wy przynajmniej macie pewność, że kupujecie sprawdzony sprzęt ze wszystkimi atestami i o takiej jakości, że posłuży przez lata. Ale to sami widzicie na wszystkich zbliżeniach – zdjęcia są najlepszym dowodem na to, jak wyglądają kolce po trzech latach ciągłego stosowania.
I tak, wiem, że wielu z nas te maty jawią się jako zbytek. Ot, zbędny gadżet, bez którego śmiało można się obejść. Jeśli mam być szczera: oczywiście, że można. To nie jest sprzęt pierwszej potrzeby. Nie jest to też coś, co ratuje życie. Natomiast na pewno poprawia jego komfort i uwalnia od tylu paskudnych dolegliwości, że dla mnie to wciąż jest najlepsza inwestycja. W siebie, w swój relaks i – co najważniejsze – w swoje własne zdrowie. Ba, nie tylko swoje, bo maty Pranamat ECO sprezentowaliśmy już też swoim bliskim. A najlepszą rekomendacją niech będzie dla Was fakt, że rok temu jeden zestaw trafił do… mojej teściowej. A chyba wszyscy wiemy, że tutaj prezenty bywają ryzykowne ;-)
ZNIŻKI NA PRANAMAT ECO? I TO JAKIE!
I tak, mam też dla Was kod z okazji Black Friday! Kod to PREZENT i daje Wam:
– 35 proc. zniżki na największe zestawy
– 33 proc. zniżki na pozostałe
– serduszko w prezencie
– i… darmową dostawę!
Przypominam też, że Pranamat ECO daje Wam aż 30 dni na testy i ewentualny zwrot. Możecie więc zamówić i przekonać się, czy to jest ta jakość i to działanie, jakiego oczekujecie.
Wszystkie zestawy oraz ceny już po rabatach możecie zobaczyć POD TYM LINKIEM – kliknijcie i sprawdźcie! Święta tuż, tuż, a taniej w tym roku już na pewno nie będzie!
Już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem tego typu maty. Słyszałam, że jej zamienniki nie są za bardzo polecane, więc chciałabym się skusić na oryginał, który ty masz. Dziękuję ci za ten obszerny wpis. Jeszcze bardziej się przekonałam, że to jest coś czego potrzebuję! :)