Pamiętacie, jak pisałam Wam, że to koniec „Podano do łóżka” i że już za moment ich treść przejmie newsletter? No więc jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy i pierwszy jego odcinek powędrował dziś do Waszych skrzynek! Trochę to niestety zajęło i mało brakowało, a terminem dostarczania listów doścignęlibyśmy Pocztę Polską, ale w końcu jest! Jeśli go nie dostaliście, to sprawdźcie proszę Oferty i Spam – technologia lubi płatać nam figla, więc kto wie, czy i u Was nie było podobnie ;-)
A jeśli jeszcze się nie zapisaliście, to też spokojnie! Newsletter będzie trafiał do Was co tydzień, najpewniej właśnie we wtorek. Wystarczy, że dodacie swój adres do naszej bazy, klikając w TEN LINK. Jak Wam się nie spodoba, to przecież zawsze się możecie wypisać ;-) Chociaż ja ze swojej strony od razu deklaruję: nie będzie żadnego spamu ani większego zaskoczenia – dostajecie dobrze znane Wam z poprzednich 200 wpisów treści. Z tym, że od teraz podawane już nie jako blogowe „Podano do łóżka”, a jako cotygodniowy newsletter.
BEZ STRESU! TO NEWSLETTER, A NIE CYROGRAF
Tym oto sposobem rozpoczynamy moją prywatną serię listów do Was! Bogu dzięki, nie są to listy miłosne, bo w tych akurat zawsze byłam słaba, ani – tym bardziej – listy ze skarbówki (tych to się boję nawet otwierać!). Tylko nie zarzucajcie mnie proszę znowu wiadomościami, że newsletter Was przerasta i że wolicie teksty na blogu ;-)
To jest dokładnie ta sama treść, ta sama forma (wciąż dostajecie przecież te treści na komputerze, a nie, że gołąb pocztowy je do Was niesie), tylko zamiast wchodzić po nie na bloga, wchodzicie na swojego maila. Prościej naprawdę się nie da! A i zobaczycie, że będę zdradzała Wam tam nieco więcej, zwłaszcza w kontekście tak długo wyczekiwanej przez Was (a już na pewno przeze mnie!) mojej książki
A póki co, przed Wami pierwsze newsletterowe linki. Bierzcie i korzystajcie z tego wszyscy!
Linki, w które warto kliknąć:
Na limango trwa właśnie kampania z kosmetykami Phenomé, które są moim ostatnim odkryciem! Kliknijcie w link, żeby zobaczyć szczegóły. Ja od siebie dodam tylko, że normalnie kosztują fortunę, ale obecnie rabaty sięgają nawet 50 procent, więc zerknijcie sobie koniecznie! Tylko uwaga, kampania jest krótka i trwa tylko dziś do północy, a do tego ilość produktów jest ograniczona, więc nie czekajcie do ostatniej chwili :) Moich 5 ulubionych kosmetyków tej marki pokazywałam Wam już pod tym linkiem.
Kiedy mam zaplanowane, co zrobię każdego dnia, łatwiej mi funkcjonować. Nie chodzi o jakieś wielkie plany. Wystarczą drobnostki, z których składa się codzienność. Co zjemy na obiad, jaką kreatywną zabawę dziś wymyślimy, ile czasu będziemy oglądać bajki. Proste rzeczy, które regulują nam dzień. Codziennie też, około godziny 14-15 publikuję na instastories zdjęcia z różnych albumów fotograficznych. To mnie uspokaja. Czyli Tola Piotrowska z bloga tolala.pl i jej tekst o tym, jak zachować spokój w czasie pandemii.
Czekacie na nowe odcinki „Fargo”, „Lucyfera”, „Peaky Blinders”, „Stranger Things” czy „Wiedźmina”? Jeśli tak, to nie mam dla Was dobrych wieści. W związku z panującą na całym świecie epidemią koronawirusa prace nad sporą liczbą seriali zostały wstrzymane. Pełną listę znajdziecie pod tym linkiem, ale nie napawa ona optymizmem. Na pocieszenie – pewna kompilacja z Geraltem w roli głównej. Na początku może wydawać się to nudne i dziwne, ale ja parsknęłam śmiechem już przy 13. sekundzie ;-)
Co dalej z blogiem? Czy przestanę publikować teksty sponsorowane, skoro najważniejszym tematem jest teraz pandemia? Czy w ogóle wypada zarabiać w czasach, w których tylu ludzi traci pracę? Pod tym linkiem znajdziecie cały tekst o tym. A w skrócie: tak, jestem przerażona sytuacją, ale bądźmy w tym wszystkim normalni! Żyjmy i dajmy żyć innym. Pracujmy i zarabiajmy. Dopóki nie krzywdzimy tym siebie i innych, róbmy po prostu swoje. Bo mam wrażenie, że niektórzy oczekują, że blogerzy będą nadawać teraz 24/7 o epidemii, z własnej woli stając się bankrutami.
Niektórzy z nas rodzą się lekarzami, inni dziennikarzami, jeszcze inni – księgowymi. A jeszcze inni rodzą się… memami. Przynajmniej tak skwitowała własne dziecko mama tej oto kruszyny. Żarty żartami, ale to najwspanialsze zdjęcie noworodka, jakie tylko można sobie wymarzyć do rodzinnego albumu. No i Grumpy Cat ma przez nie konkurencję!
Masz dość ludzi, za to kochasz pingwiny? Twoją ulubioną bajką w dzieciństwie był „Listonosz Pat”, a hasło „najbardziej oddalona od cywilizacji placówka pocztowa” wywołuje u Ciebie przyjemny dreszcz ekscytacji? W takim razie zerknij do F5 na tę ofertę pracy. Co prawda minusów ma więcej niż plusów (np. minus milion stopni Celsjusza!), a i podróże dziś niewskazane, ale przeczytać i tak warto!
Nie wiem, czy wiesz, ale prof. Jerzy Bralczyk wygłosił kiedyś absolutnie genialny wykład o tym, jak mówić, żeby nas słuchano. Jeśli dotąd nie miałaś czasu go obejrzeć, to może uda się teraz? Jest mądrze i konkretnie, a przy okazji – szalenie śmiesznie!
PS. Za dostarczanie Wam newslettera odpowiada firma GetResponse – dzięki nim możemy docierać do Was bez względu na humory Facebooka! ;-)