Przestańmy wspierać grubych, obrażając chudych! To jest zwyczajnie nie fair

Od razu coś sobie wyjaśnijmy. Nie jestem przeciwna bronieniu czy wspieraniu osób grubych. Przeciwnie, jestem świadoma, z jakimi problemami i nieprzyjemnościami muszą się borykać – mam internet, telewizję, znajomych. Czytam komentarze, artykuły i oczom własnym nie wierzę. Skala hejtu w ich stronę bywa niewyobrażalna. Ba, sama przez chwilę byłam gruba, choć już usłyszałam, że niewystarczająco, żeby móc tak siebie nazywać. I to też jest niezłe – że wszyscy wokół lepiej od nas wiedzą, jak mamy się ze sobą czuć, co myśleć, jakie mieć kompleksy. Natomiast ja tych osób grubych bronię u siebie jak lwica. Pisałam m.in. o chamstwie, jakie wyszło z ludzi po akcji z kobietami, które przez swoją wagę nie weszły do Dreamlinera. Pisałam też o kretyńskiej akcji z hasłami typu „żyj” zamiast „żryj”. Ale kiedy widzę te bzdurne grafiki, opisujące rzekome „Przywileje szczupłości”, to nawet mnie trafia szlag.


PRZYWILEJE SZCZUPŁOŚCI? NO CHYBA, KU*WA, NIE

Otóż okazuje się, że oto obudziliśmy się w krainie, w której tylko grubi ludzie mają problemy. Są upokarzani, dyskryminowani i wyśmiewani, za to cała reszta żyje sobie w puchu, wolna od wszelkich przeciwności losu i ociekająca przywilejami, które należą im się z racji samej wagi. A zaczęło się od tego, że oto autorka instagramowego profilu @queerowyfeminizm w 23 (!!!) punktach wypisała wspomniane już PRZYWILEJE SZCZUPŁOŚCI. Czyli jako kolejna zrobiła rzecz w moim odczuciu obrzydliwą, to jest wzięła się za bronienie i pokazywanie problemów ludzi grubych kosztem ludzi chudych. Błędnie założyła, że nie bywają z powodu swojego ciała tak samo wyśmiewani, upokarzani i dyskryminowani. Bez krzty empatii odmówiła im prawa do problemów, kompleksów i mistrzowsko podważyła ich historie i doświadczenia. O których chyba ewidentnie nie ma pojęcia.

Więc ja się pytam: naprawdę? Naprawdę tak dzielnie sprzeciwiamy się zjawisku fat shamingu, ale w drugą stronę to już nam nie przeszkadza? Czy nie byłoby sprawiedliwiej, uczciwiej i zdrowiej pisać o przywilejach PRZECIĘTNOŚCI? Bo tak się składa, że osoby szczupłe doświadczają bardzo podobnej krzywdy, co osoby grube. Więc o ile całym sercem jestem za bronieniem osób grubych, o tyle bronieniu ich kosztem ludzi chudych mówię stanowcze NIE.

Niżej przyjrzyjmy się tym grafikom punkt po punkcie. I sorry, ale uważam, że są one tak szkodliwe, nieodpowiedzialne i rozpaczliwie bzdurne, że szczerze dziwi mnie, że do tej pory nikt nie zwrócił na to autorce uwagi. I jak pięknie wychodzą tutaj podwójne standardy. Cały świat może wytykać nam, chudym, nasze wyimaginowane „przywileje”, ale grubym niczego wytknąć nie można, bo wtedy to jest fatfobia. A tak się składa, że im częściej czytam komentarze – także bezpośrednio na swój temat – tym bardziej czuję się jako osoba szczupła upokarzana i wyśmiewana.

Ale żeby dłużej nie teoretyzować, spójrzmy na te słynne przywileje. Pisownia oryginalna, specjalnie wyboldowane. Niżej moje komentarze.


przywileje szczupłości

https://www.instagram.com/queerowyfeminizm/


Ludzie nie zakładają, że jestem niezdrowa_y ze względu na moje ciało

Nie zliczę, ile razy zapytano mnie, dlaczego schudłam, na co jestem chora, czy byłam ostatnio u lekarza i kiedy robiłam sobie morfologię. Kilka razy? Owszem. MIESIĘCZNIE. Bo przecież po urodzeniu dziecka nie można być chudym. Bo przecież prawdziwe ciało tak nie wygląda. Prawdziwa kobieta tak nie wygląda. Nie no, dla świętego spokoju całego internetu mogłabym powiedzieć, że jestem jednak chora! Do tego regularnie zarzuca mi się anoreksję, bulimię albo chociaż depresję. Wmawia mi się choroby, których nigdy w życiu nie miałam. I robią to wszyscy: od rodziny, po czytelników bloga.


Moje ciało nie jest pierwszą rzeczą, jaką ludzie zauważają na mój temat (chyba, że doświadczam zawstydzania ze względu na chudość – przeciwieństwa zawstydzania ze względu na grubość)

Ach, więc jednak przyszła odrobina refleksji! Jednak jest to „chyba, że”. Doceniam, doceniam, choć przez sarkazm może nie być tego widać. Otóż tak, moje ciało jest pierwszą rzeczą, jaką ludzie zauważają. Co więcej, ciało jest pierwszą rzeczą, jaką ludzie zauważają na temat KAŻDEGO CZŁOWIEKA. Bo jakoś tak jest, że najpierw widzi się ciało, a dopiero później poznaje całą resztę. Tak się po prostu fizycznie i technicznie dzieje.

I owszem, szczupłość bywa nie tylko zauważana, ale i – za przyzwoleniem społecznym – głośno komentowana. Jak często słyszeliście, żeby dorośli ludzie krzyczeli za dorosłą kobietą czy dorosłym mężczyzną: ale jesteś gruby? Bo ja nigdy. Za to masę razy słyszałam w kierunku swoim czy swoich znajomych typowe teksty panów budowlańców czy słynnych kierowników spod sklepu. Bo – uwaga – może szczupłe ciało nie prowokuje do obelg, ale to seksistowskich żartów i molestowania – już tak.

Co więcej, ile razy słyszeliście, żeby ktoś zapytał kogoś wprost: o Boże, znowu przytyłaś?! Nigdy, prawda? Bo nie wypada. Bo można obgadywać sobie po cichu, ale tak wprost to jednak nietakt. Za to ja pytanie „o Boże, znowu schudłaś?” słyszałam już we wszystkich możliwych kontekstach. A ostatnio na uroczystości rodzinnej jedna z najbliższych osób wypaliła przy reszcie rodziny na mój temat, że „ona to już nie może bardziej schudnąć, bo wtedy to by umarła”.

Co ciekawe, mówiła to osoba, której głównym problemem – poza ewidentnym brakiem taktu – jest wieloletnia nadwaga.


Nie martwię się o to, że nie dostanę pracy ze względu na moje ciało

Naprawdę? Czy ważąc 45 kg mogę dostać pracę jako ochroniarz? Magazynier? Sprzedawca w sklepie budowlanym? Czy mogę pracować jako dostawca czy w jakimkolwiek innym zawodzie dźwigać ciężary? Poznałam kiedyś fantastyczną dziewczynę, która była dokładnie moich rozmiarów. Jej marzeniem na studiach była praca właśnie w roli ochroniarza w jednym z wrocławskich klubów. Nie oceniajmy. Ot, chciała postać sobie na bramce. Jak myślicie, czy dostała tę pracę i dlaczego nie?

Ale weźmy inny przykład. Moja znajoma – dajmy na to – Kasia, to jedna z najzgrabniejszych dziewczyn, jakie znam. Przepiękny biust, obłędna talia i pupa, której może pozazdrościć jej nawet Jennifer Lopez. Otóż Kasia usłyszała, że nie dostałaby pracy w szkole, bo „taka nauczycielka będzie dzieci rozpraszać”. Uwaga – Kasia nie jest ani szczupła, ani otyła. Nie dostałaby pracy przez swoje ciało, bo jest zgrabna i seksowna.


przywileje szczupłości

https://www.instagram.com/queerowyfeminizm/


Jeśli jestem w sklepie spożywczym ludzie nie komentują tego co kupuję i nie próbują „mi pomóc”

Błąd. Nie zliczę, ile razy słyszałam:

Wzięłaby pani raz jakieś mięsko, a nie tylko te banany i jabłka!

Zaczęłaby pani więcej jeść, bo nam pani całkiem zniknie!

No jak pani ma przytyć, jak pani tylko te jogurty i jogurty!

Tak, to są teksty z osiedlowego sklepiku. Dlatego wolę anonimowe markety.


Mogę kupić swoje ubranie w sensownej cenie

Owszem. Głównie na dziale dziecięcym.


Mogę znaleźć swoje ubrania lokalnie, ubrania w moim rozmiarze są ogólnodostępne

Noszę rozmiar 34. Inaczej XS, czasem XXS. Jeśli ktoś mówi mi, że mogę je znaleźć lokalnie (to znaczy gdzie? na bazarze?) i że są ogólnodostępne, to znaczy, że sam nigdy nie musiał ich kupić. Ani spodni, które są zwykle za długie, ani wydekoltowanych sukienek, których nie da się wypełnić maleńkim biustem, ani nawet koszulek, którym szwy z ramion spadają w okolice łokcia. A co mają powiedzieć dziewczyny, noszące rozmiar 32?


Ubrania, które mogę kupić nie są przestarzałe, niemodne, bezkształtne

Jest 2020 rok, można robić zakupy online, nie od dziś istnieje moda plus size. Nikt nie każe nikomu chodzić w workach po kartoflach.


Bliskie mi osoby nie wysyłają mi najnowszych diet w trosce o moje zdrowie

Oczywiście, że wysyłają! Razem z namiarami na dietetyków, którzy na pewno pomogą mi przytyć, a także – autentyk! – z informacjami o nutridrinkach, które normalnie stosuje się m.in. w leczeniu onkologicznym, ale skoro trudno mi zwiększyć bilans kaloryczny normalnym jedzeniem, to można mnie przecież dofaszerować nimi jak te tuczne gęsi.


Ludzie nie mówią mi: „Masz taką ładną twarz, jak na grubą osobę”

Za to mówią:

Miałaś taką ładną buzię, zanim tak okropnie schudłaś.

Nie przesadzasz z tym chudnięciem? To już nie wygląda fajnie…

Taka ładna dziewczyna, a chuda, że kości można policzyć.

Byłaś ładniejsza, jak miałaś bardziej kobiece kształty.

Ale zdarza się, że mówią też mniej dyplomatycznie. Szkieletor, suchotnica, manekin, kościotrup, wieszak na ubrania. Chuda szkapa, anorektyczka, worek na kości, patyczak. I słyszę te epitety o wiele częściej, niż słyszałam inne, kiedy byłam gruba. Bo widzicie, dziś wszyscy bronią grubych. I to jest okej. Tylko jakoś nikt nie mówi o tym, że osoby chude mają tak samo przerąbane. Szczerze? Kiedy byłam gruba, mój wygląd był o wiele rzadziej komentowany, bo ludzie wiedzą już, że tak nie wypada. Nie wypada śmiać się z grubych ani im dokuczać. Ale z chudych? Hulaj dusza, piekła nie ma!


Ludzie nie zakładają, że jestem leniwy_a ze względu na moje ciało

Ależ dokładnie tak! Mało tego, jeszcze mają pretensje, że jest szczupłe! Nie zliczę, ile razy słyszałam, że mam świetną przemianę materii (gówno prawda), dobre geny (gówno prawda), że nic nie musiałam robić, żeby schudnąć (spoko, że zamiast siłowni wystarczyła nerwica). Nikt nie zada sobie trudu, żeby zastanowić się, DLACZEGO jestem chuda. Za to wiedzą, że jestem i pretensje mają dwojakiego rodzaju. Albo takie, że to niesprawiedliwe, bo przecież żrę słodycze i wcale od tego nie tyję, albo takie, że to nieodpowiedzialne z mojej strony, że promuję szczupłe ciało, skoro spadło mi z nieba i utrzymanie go nic a nic mnie nie kosztuje. Podpowiem: ja po prostu żyję. Tak wyglądam. Niczego w ten sposób nie promuję.


przywileje szczupłości

https://www.instagram.com/queerowyfeminizm/


Moje ciało nie jest tematem żartów nieskończonej liczby komików

No, bo faktycznie, człowiek non stop potyka się o jakiegoś komika. No nie da się opędzić od ich żartów w tym kraju! A tak serio, to przypominam, że komicy wyśmiewają cechy, nie ludzi i dopóki personalnie nie wskazują Cię palcem na widowni i nie mówią: „o, jaka gruba świnia weszła mi w pole widzenia”, to – przynajmniej dla mnie – problemu nie ma. To my wybieramy, jaka sztuka i jacy twórcy nam pasują. Mnie wkurza, kiedy żartują z żon i matek, bo jestem żoną i matką. Jeśli te żarty są mimo wszystko zabawne – śmieję się. Jeśli nie są – więcej ich nie słucham. Proste.


Ludzie nie uważają, że jestem nieporadna_y czy nieprofesjonalna_y ze względu na moje ciało

Dobre sobie! Czy mierząc 160 cm wzrostu i ważąc 45 czy 47 kg, wyglądałabym profesjonalnie w roli policjantki, budowlańca, sędziego? Czy wzbudzałabym szacunek, czy ten wzrost i waga zapewniłyby mi stosowny autorytet? Nie sądzę. A nieporadnym można być niezależnie od wymiarów. Kto jak kto, ale akurat ja sporo o tym wiem.

Co więcej, ze względu na moje ciało często nie otwierają się przede mną nawet drzwi automatyczne.


Mogę jeść co chce na mieście i ludzie nie będą robić założeń na temat moich nawyków żywieniowych

Naprawdę, z każdym punktem coraz bardziej trafia mnie szlag, bo co zdanie, to bzdura. Otóż tak, ludzie robią założenia na temat moich nawyków żywieniowych i ochoczo je komentują. Na przykład słowami:

Jak Ty masz przytyć, jak Ty żadnego mięsa nie jesz?!

Znowu krem? Daj spokój, kremem się przecież nie najesz.

Ja się nie dziwię, że Ty tak wyglądasz, skoro tak mało jesz.

Dziecko, przecież tak to Ty się wpędzisz w anoreksję!

Zjedz coś w końcu, przecież z tą wagą jesteś o krok od kłopotów!

Bo oczywiście, jeśli przy ludziach jem mało, to znaczy, że w ogóle jem mało. Jeśli zamawiam przy nich sałatkę, to znaczy, że warzywa na pewno stanowią 90 procent mojej diety. Jeśli nie chcę deseru, to na pewno dlatego, że boję się, że przytyję. A jeśli zdarzy mi się wyjść do toalety w trakcie posiłku, to wiadomo, że po to, żeby zwymiotować. Naprawdę, na temat wyobrażeń ludzi odnośnie moich nawyków żywieniowych to można by książkę napisać.


Ludzie nie pytają mojego partnera_partnerki jak to jest uprawiać ze mną seks ze względu na moje ciało

Czy autorka tych twierdzeń ma szklaną kulę? A jeśli tak, to kiedy ostatnio ją przecierała?

Ty, stary, a nie obijasz się o te kości? A nie wolałeś, jak było za co złapać? Twoje byłe to chyba takie okrąglejsze były, a nie sama skóra i kości? A nie chciałbyś czasem mieć za co złapać? A co to za przyjemność uprawiać seks z dzieckiem? (!!!)

Fajne teksty, nie? Takie nie za przyjemne.


Rozmiar mojego ciała nie jest fetyszem

Odnoszę wrażenie, że z takim podejściem to każde ciało będzie jednak fetyszem.


Media nie opisują mojego ciała używając słowa „epidemia”

Media nie opisują NICZYJEGO ciała, używając słowa „epidemia”. Media piszą o epidemii otyłości – i słusznie. Pozwolę sobie na cytat z Newsweeka: Liczba ludzi otyłych jest dzisiaj większa niż tych z niedowagą. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) alarmuje, że potroiła się w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci, osiągając w 2016 r. astronomiczną liczbę 641 mln i nadal rośnie. Także w Polsce. Ponad 60 proc. mężczyzn i blisko połowa kobiet w naszym kraju cierpi na nadwagę lub otyłość (zajmujemy siódme miejsce w Europie). WHO zaliczyła otyłość do grupy chorób cywilizacyjnych i mówi o epidemii.

No ale jasne, oburzajmy się na złe media, bo problemu nie ma.


Nie wstydzę się jeść w przestrzeni publicznej

Ja się wstydzę. Bo od zawsze jem za mało, za wolno, niezdrowo. Bo wszyscy gapią się na mnie, jakby chcieli odgadnąć, jakim cudem można jeść to, co ja i być tak szczupłym, jak ja. Wstydziłam się jeść w przestrzeni publicznej jak byłam gruba i wstydzę się dzisiaj. Przez ludzi, ich spojrzenia i każdy nieproszony komentarz, a nie przez to, co aktualnie pokazuje mi moja waga.


przywileje szczupłości

https://www.instagram.com/queerowyfeminizm/


Mogę wybrać, aby nie zawracać sobie za bardzo głowy na temat tego jakiego jestem rozmiaru czy kształtu, bo mam inne priorytety w moim życiu i nie będę oceniany_a przez pryzmat tego

Ach, czyli kiedy byłam gruba, to moim priorytetem było to, żeby schudnąć? I od kiedy jestem szczupła, to nie jestem już oceniana? To niewiarygodne, ile człowiek może się z tych punktów o sobie dowiedzieć! Bogom dziękujmy za ten Instagram!


Rozmiar mojego ciała nie jest klasycznym obiektem żartu w filmach czy serialach

A kolor włosów? Bo przecież w filmach i serialach klasycznym obiektem żartu są też blondynki! Oraz rudzi. Oraz łysi. Klasycznym obiektem żartu są też kobiety o małych biustach i dużych biustach. Osoby z pryszczami. Osoby z łupieżem. Osoby z tłustymi włosami. Osoby z małymi penisami. Osoby noszące okulary. Jak widać, istnieje bardzo dużo rzeczy, które można w ludzkim ciele obśmiać.


Ludzie nie każą mi wykupywać dwóch miejsc w samolocie

A to to już jest bardziej złożony problem. Każdy z nas chce czuć się komfortowo, a naruszanie nietykalności cielesnej do komfortowych na pewno nie należy. Ludzie mają prawo nie chcieć, żeby ktoś zajmował pół ich fotela nie dlatego, że są nieempatycznymi chamami, ale dlatego, że zwyczajnie nachodzi tu do naruszenia ich prywatnych granic! I to zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Ja zawsze odsuwam się od obcych ludzi czy to w pociągach, czy autobusach albo tramwajach. Nienawidzę, kiedy moje ciało styka się z innym obcym ciałem – nawet, jeśli jest ono super piękne i szczupłe! A co dopiero, kiedy mówimy o i tak średnio wygodnych fotelach w samolocie.

Szczerze? Jestem za tym, żeby zostało to uregulowane i żeby osoby ze skrajną nadwagą, które ewidentnie nie mieszczą się w obrębie jednego fotela, miały obowiązek wykupienia drugiego miejsca. Albo żeby przerzucić koszt tego miejsca już na przewoźnika. Ale – na litość boską – nie oczekujmy, że ktoś będzie zadowolony z podróżowania z cudzym ciałem przyklejonym do siebie! Nie mówiąc już o tym, że nie jest to także higieniczne ani bezpieczne.


Gdy zmieniam szkołę nie martwię się o to, że moje ciało będzie głównym obiektem komentarzy czy żartów

No gdyby dało się zaginać czasoprzestrzeń, to powiedziałabym, że to pisał ktoś, kto nigdy nie był nastolatkiem. A już na pewno nigdy nie zmieniał szkoły. Człowiek boi się wtedy wszystkiego. Ja masę razy byłam głównym obiektem żartów, bo albo miałam nie takie ciuchy, albo nie takie okulary, albo za szybko miałam chłopaka, albo nie umiałam zrobić fikołka, a już w ogóle to byłam kujonem, więc w szkolnej hierarchii mogłam mieć ciało jak Miss Ziemi Radomskiej, a i tak byłabym zawsze najgorsza.

Co więcej, kolega z klasy zyskał szacunek właśnie dlatego, że był gruby. Bo dzieciaki bały się, że jak im odwinie, to zatrzymają się gdzieś na końcu korytarza. I – żeby nie było – zdaję sobie sprawę z tego, że są dzieci, które z racji wagi są wyśmiewane, wykluczane czy obrażane. Ale zwykle winny jest raczej ich charakter, nie waga. Można być królem szkoły, jeśli jest się pewnym siebie, zawadiackim albo choćby zabawnym. I tego uczmy nasze dzieci. Wtedy na wagę jakoś nikt nie patrzy.


Nikt mi nie odmówi pomocy medycznej

Co za bzdura! Kiedy trafiłam na ginekologiczny SOR ze stanem zapalnym po trudnym i średnio udanym zabiegu, przez kilka godzin odmawiano mi pomocy, bo nie byłam w ciąży. Lekarka wprost powiedziała, że w każdym innym przypadku mają do uratowania dwa życia, więc w ich hierarchii zawsze będę ostatnia. A ja wiłam się z bólu i byłam w takim stanie, że nawet butelkę z wodą musiała odkręcać mi przyjaciółka.

Kiedy później trafiłam do szpitala z akcją porodową, przez kilka godzin odmawiano mi pomocy, bo jestem młoda. Bo co z tego, że mam trzy wskazania do cesarki. Jestem młoda, zdrowa i pal licho, że mam w macicy fatalnie umiejscowionego mięśniaka. Mam rodzić „dołem”, bo jestem młoda i spokojnie dam radę, tylko zwyczajnie jestem leniwa.

Kiedy schudłam po porodzie do 45 kg i chodziłam po lekarzach, próbując znaleźć przyczynę, za każdym razem słyszałam: powinna się pani cieszyć. Ma pani piękne ciało. Niejedna chciałaby tak wyglądać. Nikogo nie obchodziły żadne badania ani wyniki, ani nawet to, że mówiłam, że czuję się słaba, przemęczona, a już na pewno nie czuję się zdrowa. Byłam szczupła, więc musiałam być zdrowa.

Nie byłam.

Kiedy moja przyjaciółka z niespełna rocznym, gorączkującym do 40 stopni niemowlęciem, przerażona i bezradna, bo leki nie pomagają, błagała lekarzy o wizytę, słyszała, że to może być wszystko. Że organizm jest młody, więc sobie poradzi, a to może być zwykła trzydniówka. Bogu dzięki, dziecko żyje i ma się dobrze. Ale objawy były takie, że równie dobrze mogła być to i sepsa.

Kiedy do mojej schorowanej i ewidentnie potrzebującej pomocy babci kolejny raz wezwaliśmy pogotowie, usłyszeliśmy, że więcej mamy nie dzwonić. Że przecież jest stara i kiedyś musi umrzeć, a oni nie będą tak w kółko przyjeżdżać, bo młodzi bardziej potrzebują pomocy.

Wyjaśnijmy więc sobie to raz na zawsze. Lekarz nie odmawia Ci pomocy dlatego, że Ty jesteś grubasem.

Lekarz odmawia Ci pomocy dlatego, że to on jest zwykłym chujem.


Nie muszę korzystać ze specjalnych gabinetów dostosowanych do mojego ciała.

Za to przez takie szkodliwe teksty, jak te, ja zaraz będę musiała korzystać z gabinetu psychoterapeuty. Bo regularnie odmawia mi się prawa do bycia szczęśliwą i kochania swojego ciała w takim rozmiarze, w jakim chcę i zarzuca, że w ten sposób krzywdzę jeszcze innych. Bo z każdej strony słyszę, co mam czuć, co myśleć i jak bardzo być wdzięczna. I że na pewno nie mam prawa narzekać, bo grubi ludzie mają większe problemy. Szczerze? To nie jest licytacja na traumy. Gówno wiemy o problemach innych. Jeśli wartościujemy je ze względu na to, czy są problemami ludzi chudych, grubych, ładnych, brzydkich, wydepilowanych czy niewydepilowanych, to zwyczajnie jesteśmy idiotami. Bo problemów i kompleksów – zwłaszcza takich – się nie wartościuje. A próba wspierania ludzi grubych kosztem wytykania szczupłym jakiś urojonych przywilejów, jest nie tylko nieuprawniona i niesprawiedliwa.

Jest przede wszystkim oparta na kłamstwach albo niewiedzy i nieludzko przy tym krzywdząca.

Subscribe
Powiadom o
guest
49 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Abby

Totalnie się zgadzam! Miło usłyszeć choć jeden głos jak bardzo te przywileje są absurdalne ❤️ Zastanawia mnie w skali 1-10 ile hejtu o to na Ciebie spadnie :|

Abby

Szanuje :D

Asia

W punkt! ❤️

Emilia

Bardzo mądre popieram